"Trudno konkurować z produkcją, która nie musi spełniać żadnych norm". PRZEkanał o sytuacji w Grupie Azoty

Rosyjski oligarcha z izraelskim i brytyjskim paszportem, który stoi za niszczeniem polskiego przemysłu chemicznego, został właśnie wykreślony z listy osób objętych unijnymi sankcjami. Wiaczesław Mosze Kantor może swobodnie dysponować swoim majątkiem na terenie Unii Europejskiej i swobodnie po niej podróżować. Z wyjątkiem Polski. To nie przeszkadza by rosyjscy właściciele 20-proc. akcji Grupy Azoty, mogli ponownie zwoływać walne zgromadzenia spółki i mieć wgląd w jej sprawy
- mówi Bartłomiej Graczak na początku programu.
Polska zwolennikiem resetu z Putinem?
Jak podkreśla, unijni ambasadorzy usunęli Mosze Kantora z unijnej listy sankcyjnej jednogłośnie. Polska nie skorzystała z prawa weta wobec tej decyzji.
Czy tym samym dołączyliśmy do grona zwolenników resetu z Rosją?
- pyta dziennikarz.
W materiale wypowiadają także się przedstawiciele NSZZ "Solidarność".
- Cały czas zwolnienia postępują. Kolejne zgłoszenia kolejnych pracowników cały czas do nas napływają. Zwolnienia odbywają się od 15 stycznia. Mają trwać do końca kwietnia. Nie znajdujemy uzasadnienia dla zwolnień grupowych dlatego, że ceny siarki na rynkach światowych obecnie, czym żyje nasza spólka, mają najwyższe nie tylko w Europie, ale i na świecie od 16 lat. Poza tym co drugi pracownik pracuje w Siarkopolu za płacę minimalną
- mówi Paweł Dendera, przewodniczący NSZZ "S" w Siarkopolu.
"Czy to nie absurd?"
- Problemem jest zalew białoruskich i rosyjskich nawozów, kóre całkowicie pozbawiają konkurencyjności Grupę Azoty. Trudno konkurować z produkcją, która nie musi spełniać żadnych norm, nie musi spełniać norm, które nakłada na nas Unia Europejska, czyli Zielonego Ładu, ETS-ów i wszystkich opłat środowiskowych. Za to odpowiadają też w jakiś sposób elity polityczne. Bez działania Warszawy i Brukseli myślę, że nikt nie jest w stanie uratować Grupy Azoty
- mówi z kolei Artur Jasiński, przewodniczący w tarnowskich Azotach.
Bartłomiej Graczak przypomina, że to Rosja jest największym dostawcą nawozów do Unii Europejskiej. W uniegłym roku udział rosyjskich nawozów w unijnym rynku stanowił blisko 30 proc. i wyraźnie wzrósł w stosunku do roku 2023. Ale co zakrawa już na hipokryzję, krajem, który tych nawozów kupił najwięcej, była Polska.
„Jeśli więc dla polityków, także tych z rodzimego podwórka, robienie biznesów z Rosją, wspieranie jej w bombardowaniu walczącej z agresorem Ukrainy, można więc powiedzieć, o zgrozo, że Polska, konkretnie nasze przedsiębiorstwa, finansują wojnę na Ukrainie. Czy to nie absurd?”
- pyta.