Samoobrona "elit" III RP

Kampania wyborcza przyspiesza, a sondażowe wyniki dwóch głównych kandydatów zbliżają się do siebie. Na szczytach władzy i w elitarnych we własnym odczuciu kręgach naszego społeczeństwa atmosfera musi być nerwowa. Jeśli nie uda się powtórzyć roku 2023, gdy masowa mobilizacja dała zwycięstwo ówczesnej opozycji, powtórzy się rok 2015, gdy te same środowiska straciły Pałac Prezydencki, a później również parlament. Jednym ze sposobów, by tego uniknąć, ma być kampania profrekwencyjna. Ta okazuje się wielopoziomowym skandalem, zarazem jest jednak znakomitym, choć wstydliwym, punktem wyjścia do przyjrzenia się kolejny raz fobiom i obsesjom elit III RP.
Kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski
Kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski / PAP/Krzysztof Świderski

Krótkie filmiki udostępnione przez Fundację Twój Głos Jest Ważny stanowią przegląd stereotypów, jakie wyborcy partii liberalnych dali sobie wdrukować na temat politycznej, konserwatywnej lub populistycznej (to słowo traci dziś swój pejoratywny wydźwięk i sam używam go neutralnie, opisowo). Dziś zestaw ten przyklejony jest do Prawa i Sprawiedliwości oraz – w pewnym stopniu – Konfederacji. Jest jednak starszy od tej partii. Ta sama pogarda towarzyszyła przecież Samoobronie Andrzeja Leppera czy Lechowi Wałęsie, nim noc 4 czerwca 1992 roku związała jego ścieżki z salonem Adama Michnika i Jacka Kuronia. Wcześniej jeszcze da się ją odnaleźć w czasach PRL, gdy elity, niektóre z awansu społecznego, inne z uległości wobec władzy, gardziły stawianym formalnie na piedestał chłopem i robotnikiem. 

 

Twój głos, twoje uprzedzenia

Oficjalne cele Fundacji Twój Głos Jest Ważny nie budzą specjalnych zastrzeżeń: „Podejmowanie działań na rzecz umacniania polskiej demokracji, poprawy jakości debaty publicznej, zwiększania frekwencji wyborczej, a także wzmacnianie i utrwalanie pozycji Polski w strefie cywilizacyjnej zachodniej (euroatlantyckiej), ze szczególnym uwzględnieniem trwałego i niepodważalnego członkostwa w UE i NATO oraz strategicznego partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki”. Tyle teoria. Praktykę najlepiej opisał na portalu X Dawid Wildstein: „Tak Putin opowiada o Ukraińcach. W tej kampanii Polacy to oszalali psychopaci, debile, potwory, absolutni podludzie. Gdyby ktoś w ten sposób przedstawiał Żydów albo właśnie Ukraińców, zostałby natychmiast uznany za neonazistę”. Skojarzenie z nazistowską propagandą jest tu na miejscu. Kilkoro występujących postaci głosi karykaturalną wersję poglądów konserwatywnych, które układają się w całość sprowadzającą się do pogardy wobec kobiet, odrzucenia cywilizacji zachodniej, zgody na przemoc w życiu prywatnym i oszustwa w interesach, zwłaszcza z państwem, wreszcie nieskrywanej sympatii do Rosji. Adresat kampanii ma jednak nie tylko obawiać się karykaturalnie przedstawionych sympatyków dzisiejszej opozycji, będących zresztą również odbiciem rozmaitych obsesji. Ma się ich po prostu fizycznie brzydzić. Występującą w spotach galerię postaci (cwanych biznesmenów – aferzystów, polityków – przestępców, przepitych i agresywnych „prawdziwych Polaków” i rozmodlone starsze panie) łączy prawie zawsze fizyczna brzydota, podkreślona śladami długoletniego nadużycia alkoholu, otyłości, braków higieny i uzębienia. Gdyby ktoś miał wątpliwości co do przekazu, w wypowiedziach pojawiają się oczekiwania, że prezydent ułaskawi szemranych bohaterów i znów będzie „prawie i sprawiedliwie”. Oczywiście łatwiej jest zrozumieć, skąd taki, a nie inny, przekaz, gdy przyjrzeć się samej fundacji. Jej prezesem jest Paweł Czuma, współwłaściciel Telewizji Echo24 i były rzecznik prasowy prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. W radzie fundacji zasiadają również Tomasz Kurzewski, udziałowiec większościowy w spółce ATM Grupa, oraz Marcin Jerzy Chmielewski. ATM Grupa była wcześniej zaangażowana w produkcję spotów wyborczych dla Koalicji Obywatelskiej. Wśród darczyńców fundacji znaleźli się m.in. Fundacja Polskiej Rady Biznesu, fundacje ORLEN-u i PKO BP oraz firmy deweloperskie.

Nagłaśniający sprawę politycy PiS wskazali, że fundacja otrzymała znaczne środki finansowe, które mogły zostać wykorzystane do prowadzenia nielegalnej kampanii wyborczej. W materiałach działających na korzyść nie frekwencji, a konkretnego, choć niewskazanego z nazwiska, kandydata, brak oznaczenia materiałów jako pochodzących od komitetu wyborczego, co jest wymagane przez prawo. W związku z tym zapowiedzieli złożenie zawiadomienia do prokuratury oraz Państwowej Komisji Wyborczej (PKW) o możliwości popełnienia przestępstwa nielegalnego finansowania kampanii wyborczej. Jakby tego wszystkiego było mało, kilka dni po ujawnieniu tego skandalu Kanał Zero poinformował, że Małgorzata Trzaskowska pracuje w firmie powiązanej z inną fundacją, należącą do Tomasza Kurzewskiego. Wisienką na torcie może być fakt, że w imieniu tejże fundacji Trzaskowska odbierała nagrodę przyznaną przez… m.st. Warszawa. Uzupełniając ten wątek, warto przypomnieć, że wykorzystywanie jako alibi do brutalnej walki politycznej apelu o udział w wyborach nie jest niczym nowym. Na dużą skalę stosowano to w 2007 roku, gdy w trakcie ciszy wyborczej masowo emitowano w mediach spoty z hasłem: „Zmień kraj, idź na wybory”. Mechanizmy i źródła finansowania tamtej akcji opisywał szczegółowo nieżyjący już Jacek Maziarski. Trzeba jednak przyznać, że w porównaniu z siermiężną propagandą fundacji Twój Głos Jest Ważny była ona szczytem finezji i dobrego smaku.

 

Wieczna walka klas

Jak jednak wspomniałem, ten niewątpliwie skandaliczny epizod trwającej kampanii jest zarazem kolejnym rozdziałem historii III RP widzianej jako dalszy ciąg wygenerowanego jeszcze przez PRL konfliktu klasowego. Konfliktu, który trwa w najlepsze. Władzom komunistycznym opłacało się skłócenie ze sobą proletariatu i inteligencji. Dopóki obie te warstwy protestowały osobno, nie dostrzegając wspólnoty losów i problemów bytowych, przegrywały. Tak było i w 1956, i 1968, i w 1970 roku. Zmiana przyszła dopiero po czerwcu 1976 roku i dała podstawę do sukcesu Solidarności, choć oczywiście po latach rola części inteligencji zaangażowanej w sprawy Związku, przede wszystkim niektórych doradców „S”, może być oceniana różnie. Jednak III RP szybko odkopała dawny konflikt klasowy, rozdzielając jedynie na nowo zestaw łatek. Wejściówką do nowej społecznej elity nie było już wykształcenie lub talent, a wyznawanie odpowiedniego zestawu poglądów, zbieżnego z linią wyznaczoną przez Adama Michnika i środowisko „Gazety Wyborczej”, a później również TVN. Jak mówi w jednym ze swoich niedawnych wideofelietonów Rafał Ziemkiewicz, po 1989 roku Michnik skutecznie próbował zdelegalizować część polskiej elity po to, by równocześnie pozbawić głosu olbrzymią część polskiego społeczeństwa. Różnymi metodami, za pomocą odmawiania głosu i ośmieszania, marginalizowania, a czasem, gdy wszystkie inne drogi były zamknięte, sugerowania szaleństwa, jak w przypadku Zbigniewa Herberta. Udało się skleić jeden konkretny profil ideowy łączący w sobie niechęć do rozliczeń z PRL („zoologicznego antykomunizmu”) z silnym zorientowaniem na nowy, zewnętrzny ośrodek władzy, czyli Unię Europejską. W tej operacji dla wielu poczucie przynależności do elity pozostawało jedyną nagrodą, ponieważ równocześnie tracili oni swoją pozycję zawodową i finansową. Inaczej niż ci, których uważali za swoich najwybitniejszych przedstawicieli i w ich imię gotowi byli się kłócić i bić.

Dawniej w listach otwartych i korespondencji z redakcjami, dziś w internecie i – kilka razy w roku – na wielkich politycznych marszach. Ludzie, których jedynym kapitałem stało się poczucie uczestnictwa w wielkiej, pozornie demokratycznej i modernizacyjnej przemianie, dali się całkowicie omotać lepiej od siebie ustawionej elicie, która jeszcze z czasów PRL wyniosła inne rodzaje kapitałów: społecznych, kulturowych czy finansowych. To, co dla tej grupy było kwestią zwalczania politycznej konkurencji, mniej lub bardziej zdeterminowanej, by zagrozić ich pozycji, czytający „Wyborczą”, a potem już tylko oglądający „Szkiełko” uznali za obronę cywilizacji, kultury, dobrego smaku. Walkę, w której wszystkie chwyty są dozwolone i w której nie trzeba śpiewać już: „Chroń mnie, Panie, od pogardy, od nienawiści strzeż mnie, Boże”. Źle zinterpretowany, fałszywy interes klasowy uprawomocnił i pogardę, i nienawiść. 

 

Wakacje w złym towarzystwie

Od 2007 roku, a już szczególnie 2015, uczucia te zogniskowało na sobie PiS, a zarazem jego elektorat. Lub to, co za jego elektorat było brane, czasem przez schematyczne myślenie elit i ich politycznych emanacji. Ludzie starsi, osoby wierzące, później też środowiska kibicowskie, do których jeszcze w 2007 roku Tusk chętnie się odwoływał, środowiska nacjonalistyczne to pierwsza grupa zidentyfikowanych przez elitę wrogów. Ponieważ PiS swój sukces osiągnęło, tworząc ofertę dla dwóch grup pominiętych w procesie transformacji, poszkodowanych ekonomicznie i sekowanych ideowo, do grona etatowych wrogów elity dołączyli beneficjenci transferów socjalnych, które zaczął uruchamiać rząd Prawa i Sprawiedliwości. A prym w atakach wiedli często ludzie, których kariery zaczynały się w głębokim PRL lub pilotowane były przez nieźle w komunistycznej rzeczywistości urządzonych rodziców.

We Władysławowie jest totalny Armagedon – zjechali wszyscy państwo Kiepscy z rodzinami i przyjaciółmi, jedzenie jest drogie i przeważnie niedobre...

– narzekała więc w 2016 roku Agata Młynarska, córka Wojciecha, niewątpliwie wybitnego twórcy, który jednak w czasach PRL umościł sobie całkiem wygodną niszę radiowej i scenicznej obecności.

Kilka lat później, w wywiadzie zatytułowanym „Wspomnienie cudownego lata za 500+”, aktor Jerzy Stuhr (kariera filmowa od lat 70.) narzekał: „Dla mnie Polska tego lata to był pijany Polak w morzu i pięciu ratowników, którzy go wyciągali. Dla mnie lato tego roku to pijany, który z Giewontu nie mógł zejść i helikopter go musiał ściągać… Dla mnie lato tego roku to jest ten gość, co wysiadł z auta i pobił kobietę”. Cóż, życie dopisało tu pewną puentę do wzmianek o aucie i alkoholu, ale co aktor powiedział dziennikarzowi, zostało opublikowane.  „Czy mam powiedzieć, że znaczna część mojego ukochanego narodu jest bezdennie głupia?” – zastanawiał się inny gwiazdor PRL-owskiego ekranu Daniel Olbrychski. Ponury obraz współgra z wizją Manueli Gretkowskiej mówiącej, że „Polacy tak lubią, po swojemu, staropolsko w słomianych łapciach i gaciach, dupcyć po bożemu i dawać tej d… każdemu, kto ją posmaruje, 500 plus albo obietnicą zbawienia”. Podsumowując: PiS ośmieliło i rozbestwiło chamstwo, a to zakłóciło błogi spokój elit, a na dodatek zaczęło je krytykować!

Lata rządów PiS umocniły lub wręcz wyzwoliły agresję, chamstwo i pogardę dla elit. Dawniej kulturę i poszanowanie dla innych wynosiło się z domu, teraz...

– narzekał Stefan Niesiołowski, znany ze swej wysublimowanej kultury i wrażliwości polityk mocno starszego już pokolenia. 

 

Za wysokie progi

Ograniczyłem się specjalnie do wypowiedzi będących krytyką zachowań społecznych, nie decyzji politycznych, którymi można by zapełnić kilkadziesiąt artykułów podobnej objętości. Jednak i w wypowiedziach politycznych przebija myślenie klasowe. Archaiczne, pozornie fałszywie brzmiące w ustach deklaratywnych demokratów. Jeszcze w czasie procesu dwójki dziennikarzy z powództwa Aleksandra Kwaśniewskiego dotyczącego ich tekstu „Wakacje z agentem”, prawnik prezydenta szokował wypowiedziami, że oskarżeni powinni przyprowadzić do sądu świadków o wyższym statusie społecznym. W czasie walki Bronisława Komorowskiego o prezydenturę wielki atut czyniono z jego szlacheckiego pochodzenia, również w kontrze do „plebejskiego” Andrzeja Dudy. Dziś to samo czyni się w opisach różnic między Rafałem Trzaskowskim, bananowym dzieckiem z artystycznej warszawskiej rodziny, a wywodzącym się z bloków Karolem Nawrockim. To na Trzaskowskim garnitur dobrze leżeć ma wręcz „genetycznie”. Pełna klasowej pogardy wyborcza agitka to tylko wierzchołek góry lodowej, a zarazem wizytówka elity rozpaczliwie broniącej swojej pozycji.


 

POLECANE
Tłum nielegalnych imigrantów sforsował granicę na wschodzie. Straż graniczna pokazała zdjęcia tunelu z ostatniej chwili
Tłum nielegalnych imigrantów sforsował granicę na wschodzie. Straż graniczna pokazała zdjęcia tunelu

Ponad 180 cudzoziemców przedostało się w czwartek kilkudziesięciometrowym wykopanym tunelem pod granicą polsko-białoruską – ustaliła PAP w Straży Granicznej. Trwa akcja poszukiwawcza. Straż Graniczna pokazała zdjęcia tunelu, który imigranci przedostali się pod barierą na granicy.

Kolejne ustawy z podpisem Prezydenta z ostatniej chwili
Kolejne ustawy z podpisem Prezydenta

Kancelaria Prezydenta poinformowała o podpisaniu przez Karola Nawrockiego kolejnych ustaw.

Niemieckim saperom nie wyszła kontrolowana detonacja bomby. Skończyło się katastrofą Wiadomości
Niemieckim saperom nie wyszła kontrolowana detonacja bomby. Skończyło się katastrofą

W niemieckim Hanau rutynowa operacja saperska przerodziła się w niekontrolowane zniszczenia. Podczas czwartkowej próby (12.12.25) neutralizacji bomby z czasów II wojny światowej doszło do eksplozji o sile znacznie przekraczającej przewidywania specjalistów.

Niemcy oskarżają Rosję o cyberatak i dezinformację. W tle GRU z ostatniej chwili
Niemcy oskarżają Rosję o cyberatak i dezinformację. W tle GRU

Niemcy oskarżyły Rosję o cyberatak na kontrolę ruchu lotniczego i próbę ingerencji w wybory oraz wezwały ambasadora Rosji – poinformowała BBC.

Ruszył proces znanych aktorów z ostatniej chwili
Ruszył proces znanych aktorów

Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia ruszył proces m.in. aktorów Bogusława Lindy i Magdaleny Cieleckiej, którym prokuratura zarzuciła nielegalną reklamę alkoholu oraz pięciu innych osób, którym zarzuca zlecenie reklamy napojów alkoholowych na portalach społecznościowych.

Nowa nazwa CPK. Kaczyński odpowiedział Tuskowi z ostatniej chwili
Nowa nazwa CPK. Kaczyński odpowiedział Tuskowi

Prezes PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do propozycji nowej nazwy CPK, ocenił, że Port Polska to element politycznej gry Donalda Tuska. Według niego premier próbuje wykreować się na patriotę, jednak jest to – jak stwierdził – „zabieg socjotechniczny”. Zaznaczył również, że rząd Tuska poczytuje sobie za sukces inwestycje, które rozpoczął rząd Zjednoczonej Prawicy.

Tusk ogłosił nową nazwę CPK z ostatniej chwili
Tusk ogłosił nową nazwę CPK

– Nie będziemy więcej używali nazwy, którą nasi poprzednicy zhańbili. Nie chcę, żeby te złe skojarzenia, te fatalne fakty związane z tą inwestycją ciągnęły się za nami także w wymiarze symbolicznym – oświadczył premier Donald Tusk podczas spotkania "Lotnisko centralne – przyszłość i możliwości".

Napływ migrantów do Niemiec wyhamowuje. Nowe dane zaskakują tylko u nas
Napływ migrantów do Niemiec wyhamowuje. Nowe dane zaskakują

Najnowsze dane pokazują wyhamowanie napływu migrantów do Niemiec. Jak wskazuje Aleksandra Fedorska, ekspert ds. Niemiec, choć liczby wciąż są wysokie, zmiana trendu może wpłynąć na kształt demograficzny Niemiec.

Kreml mówi wprost: Donbas jest nasz, żadnego referendum z ostatniej chwili
Kreml mówi wprost: Donbas jest nasz, żadnego referendum

Jurij Uszakow, doradca Władimira Putina, oświadczył, że Rosja uzna przejęcie całego Donbasu za swój cel i jest gotowa osiągnąć go także środkami militarnymi. Jednocześnie odrzucił propozycje kompromisu przedstawiane przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.

Euromaidan-Warszawa pikietował przed ambasadą Belgii. W tle rosyjskie aktywa gorące
Euromaidan-Warszawa pikietował przed ambasadą Belgii. W tle rosyjskie aktywa

„Belgio, odblokuj reparacyjną pożyczkę dla Ukrainy” – z takim transparentem Natalia Panchenko i Euromaidan-Warszawa pikietowali 11 grudnia przed Ambasadą Królestwa Belgii w Warszawie. Przekaz był jednoznaczny: „Staliśmy z jednym jasnym apelem: agresor musi zapłacić za wojnę”.

REKLAMA

Samoobrona "elit" III RP

Kampania wyborcza przyspiesza, a sondażowe wyniki dwóch głównych kandydatów zbliżają się do siebie. Na szczytach władzy i w elitarnych we własnym odczuciu kręgach naszego społeczeństwa atmosfera musi być nerwowa. Jeśli nie uda się powtórzyć roku 2023, gdy masowa mobilizacja dała zwycięstwo ówczesnej opozycji, powtórzy się rok 2015, gdy te same środowiska straciły Pałac Prezydencki, a później również parlament. Jednym ze sposobów, by tego uniknąć, ma być kampania profrekwencyjna. Ta okazuje się wielopoziomowym skandalem, zarazem jest jednak znakomitym, choć wstydliwym, punktem wyjścia do przyjrzenia się kolejny raz fobiom i obsesjom elit III RP.
Kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski
Kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski / PAP/Krzysztof Świderski

Krótkie filmiki udostępnione przez Fundację Twój Głos Jest Ważny stanowią przegląd stereotypów, jakie wyborcy partii liberalnych dali sobie wdrukować na temat politycznej, konserwatywnej lub populistycznej (to słowo traci dziś swój pejoratywny wydźwięk i sam używam go neutralnie, opisowo). Dziś zestaw ten przyklejony jest do Prawa i Sprawiedliwości oraz – w pewnym stopniu – Konfederacji. Jest jednak starszy od tej partii. Ta sama pogarda towarzyszyła przecież Samoobronie Andrzeja Leppera czy Lechowi Wałęsie, nim noc 4 czerwca 1992 roku związała jego ścieżki z salonem Adama Michnika i Jacka Kuronia. Wcześniej jeszcze da się ją odnaleźć w czasach PRL, gdy elity, niektóre z awansu społecznego, inne z uległości wobec władzy, gardziły stawianym formalnie na piedestał chłopem i robotnikiem. 

 

Twój głos, twoje uprzedzenia

Oficjalne cele Fundacji Twój Głos Jest Ważny nie budzą specjalnych zastrzeżeń: „Podejmowanie działań na rzecz umacniania polskiej demokracji, poprawy jakości debaty publicznej, zwiększania frekwencji wyborczej, a także wzmacnianie i utrwalanie pozycji Polski w strefie cywilizacyjnej zachodniej (euroatlantyckiej), ze szczególnym uwzględnieniem trwałego i niepodważalnego członkostwa w UE i NATO oraz strategicznego partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki”. Tyle teoria. Praktykę najlepiej opisał na portalu X Dawid Wildstein: „Tak Putin opowiada o Ukraińcach. W tej kampanii Polacy to oszalali psychopaci, debile, potwory, absolutni podludzie. Gdyby ktoś w ten sposób przedstawiał Żydów albo właśnie Ukraińców, zostałby natychmiast uznany za neonazistę”. Skojarzenie z nazistowską propagandą jest tu na miejscu. Kilkoro występujących postaci głosi karykaturalną wersję poglądów konserwatywnych, które układają się w całość sprowadzającą się do pogardy wobec kobiet, odrzucenia cywilizacji zachodniej, zgody na przemoc w życiu prywatnym i oszustwa w interesach, zwłaszcza z państwem, wreszcie nieskrywanej sympatii do Rosji. Adresat kampanii ma jednak nie tylko obawiać się karykaturalnie przedstawionych sympatyków dzisiejszej opozycji, będących zresztą również odbiciem rozmaitych obsesji. Ma się ich po prostu fizycznie brzydzić. Występującą w spotach galerię postaci (cwanych biznesmenów – aferzystów, polityków – przestępców, przepitych i agresywnych „prawdziwych Polaków” i rozmodlone starsze panie) łączy prawie zawsze fizyczna brzydota, podkreślona śladami długoletniego nadużycia alkoholu, otyłości, braków higieny i uzębienia. Gdyby ktoś miał wątpliwości co do przekazu, w wypowiedziach pojawiają się oczekiwania, że prezydent ułaskawi szemranych bohaterów i znów będzie „prawie i sprawiedliwie”. Oczywiście łatwiej jest zrozumieć, skąd taki, a nie inny, przekaz, gdy przyjrzeć się samej fundacji. Jej prezesem jest Paweł Czuma, współwłaściciel Telewizji Echo24 i były rzecznik prasowy prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. W radzie fundacji zasiadają również Tomasz Kurzewski, udziałowiec większościowy w spółce ATM Grupa, oraz Marcin Jerzy Chmielewski. ATM Grupa była wcześniej zaangażowana w produkcję spotów wyborczych dla Koalicji Obywatelskiej. Wśród darczyńców fundacji znaleźli się m.in. Fundacja Polskiej Rady Biznesu, fundacje ORLEN-u i PKO BP oraz firmy deweloperskie.

Nagłaśniający sprawę politycy PiS wskazali, że fundacja otrzymała znaczne środki finansowe, które mogły zostać wykorzystane do prowadzenia nielegalnej kampanii wyborczej. W materiałach działających na korzyść nie frekwencji, a konkretnego, choć niewskazanego z nazwiska, kandydata, brak oznaczenia materiałów jako pochodzących od komitetu wyborczego, co jest wymagane przez prawo. W związku z tym zapowiedzieli złożenie zawiadomienia do prokuratury oraz Państwowej Komisji Wyborczej (PKW) o możliwości popełnienia przestępstwa nielegalnego finansowania kampanii wyborczej. Jakby tego wszystkiego było mało, kilka dni po ujawnieniu tego skandalu Kanał Zero poinformował, że Małgorzata Trzaskowska pracuje w firmie powiązanej z inną fundacją, należącą do Tomasza Kurzewskiego. Wisienką na torcie może być fakt, że w imieniu tejże fundacji Trzaskowska odbierała nagrodę przyznaną przez… m.st. Warszawa. Uzupełniając ten wątek, warto przypomnieć, że wykorzystywanie jako alibi do brutalnej walki politycznej apelu o udział w wyborach nie jest niczym nowym. Na dużą skalę stosowano to w 2007 roku, gdy w trakcie ciszy wyborczej masowo emitowano w mediach spoty z hasłem: „Zmień kraj, idź na wybory”. Mechanizmy i źródła finansowania tamtej akcji opisywał szczegółowo nieżyjący już Jacek Maziarski. Trzeba jednak przyznać, że w porównaniu z siermiężną propagandą fundacji Twój Głos Jest Ważny była ona szczytem finezji i dobrego smaku.

 

Wieczna walka klas

Jak jednak wspomniałem, ten niewątpliwie skandaliczny epizod trwającej kampanii jest zarazem kolejnym rozdziałem historii III RP widzianej jako dalszy ciąg wygenerowanego jeszcze przez PRL konfliktu klasowego. Konfliktu, który trwa w najlepsze. Władzom komunistycznym opłacało się skłócenie ze sobą proletariatu i inteligencji. Dopóki obie te warstwy protestowały osobno, nie dostrzegając wspólnoty losów i problemów bytowych, przegrywały. Tak było i w 1956, i 1968, i w 1970 roku. Zmiana przyszła dopiero po czerwcu 1976 roku i dała podstawę do sukcesu Solidarności, choć oczywiście po latach rola części inteligencji zaangażowanej w sprawy Związku, przede wszystkim niektórych doradców „S”, może być oceniana różnie. Jednak III RP szybko odkopała dawny konflikt klasowy, rozdzielając jedynie na nowo zestaw łatek. Wejściówką do nowej społecznej elity nie było już wykształcenie lub talent, a wyznawanie odpowiedniego zestawu poglądów, zbieżnego z linią wyznaczoną przez Adama Michnika i środowisko „Gazety Wyborczej”, a później również TVN. Jak mówi w jednym ze swoich niedawnych wideofelietonów Rafał Ziemkiewicz, po 1989 roku Michnik skutecznie próbował zdelegalizować część polskiej elity po to, by równocześnie pozbawić głosu olbrzymią część polskiego społeczeństwa. Różnymi metodami, za pomocą odmawiania głosu i ośmieszania, marginalizowania, a czasem, gdy wszystkie inne drogi były zamknięte, sugerowania szaleństwa, jak w przypadku Zbigniewa Herberta. Udało się skleić jeden konkretny profil ideowy łączący w sobie niechęć do rozliczeń z PRL („zoologicznego antykomunizmu”) z silnym zorientowaniem na nowy, zewnętrzny ośrodek władzy, czyli Unię Europejską. W tej operacji dla wielu poczucie przynależności do elity pozostawało jedyną nagrodą, ponieważ równocześnie tracili oni swoją pozycję zawodową i finansową. Inaczej niż ci, których uważali za swoich najwybitniejszych przedstawicieli i w ich imię gotowi byli się kłócić i bić.

Dawniej w listach otwartych i korespondencji z redakcjami, dziś w internecie i – kilka razy w roku – na wielkich politycznych marszach. Ludzie, których jedynym kapitałem stało się poczucie uczestnictwa w wielkiej, pozornie demokratycznej i modernizacyjnej przemianie, dali się całkowicie omotać lepiej od siebie ustawionej elicie, która jeszcze z czasów PRL wyniosła inne rodzaje kapitałów: społecznych, kulturowych czy finansowych. To, co dla tej grupy było kwestią zwalczania politycznej konkurencji, mniej lub bardziej zdeterminowanej, by zagrozić ich pozycji, czytający „Wyborczą”, a potem już tylko oglądający „Szkiełko” uznali za obronę cywilizacji, kultury, dobrego smaku. Walkę, w której wszystkie chwyty są dozwolone i w której nie trzeba śpiewać już: „Chroń mnie, Panie, od pogardy, od nienawiści strzeż mnie, Boże”. Źle zinterpretowany, fałszywy interes klasowy uprawomocnił i pogardę, i nienawiść. 

 

Wakacje w złym towarzystwie

Od 2007 roku, a już szczególnie 2015, uczucia te zogniskowało na sobie PiS, a zarazem jego elektorat. Lub to, co za jego elektorat było brane, czasem przez schematyczne myślenie elit i ich politycznych emanacji. Ludzie starsi, osoby wierzące, później też środowiska kibicowskie, do których jeszcze w 2007 roku Tusk chętnie się odwoływał, środowiska nacjonalistyczne to pierwsza grupa zidentyfikowanych przez elitę wrogów. Ponieważ PiS swój sukces osiągnęło, tworząc ofertę dla dwóch grup pominiętych w procesie transformacji, poszkodowanych ekonomicznie i sekowanych ideowo, do grona etatowych wrogów elity dołączyli beneficjenci transferów socjalnych, które zaczął uruchamiać rząd Prawa i Sprawiedliwości. A prym w atakach wiedli często ludzie, których kariery zaczynały się w głębokim PRL lub pilotowane były przez nieźle w komunistycznej rzeczywistości urządzonych rodziców.

We Władysławowie jest totalny Armagedon – zjechali wszyscy państwo Kiepscy z rodzinami i przyjaciółmi, jedzenie jest drogie i przeważnie niedobre...

– narzekała więc w 2016 roku Agata Młynarska, córka Wojciecha, niewątpliwie wybitnego twórcy, który jednak w czasach PRL umościł sobie całkiem wygodną niszę radiowej i scenicznej obecności.

Kilka lat później, w wywiadzie zatytułowanym „Wspomnienie cudownego lata za 500+”, aktor Jerzy Stuhr (kariera filmowa od lat 70.) narzekał: „Dla mnie Polska tego lata to był pijany Polak w morzu i pięciu ratowników, którzy go wyciągali. Dla mnie lato tego roku to pijany, który z Giewontu nie mógł zejść i helikopter go musiał ściągać… Dla mnie lato tego roku to jest ten gość, co wysiadł z auta i pobił kobietę”. Cóż, życie dopisało tu pewną puentę do wzmianek o aucie i alkoholu, ale co aktor powiedział dziennikarzowi, zostało opublikowane.  „Czy mam powiedzieć, że znaczna część mojego ukochanego narodu jest bezdennie głupia?” – zastanawiał się inny gwiazdor PRL-owskiego ekranu Daniel Olbrychski. Ponury obraz współgra z wizją Manueli Gretkowskiej mówiącej, że „Polacy tak lubią, po swojemu, staropolsko w słomianych łapciach i gaciach, dupcyć po bożemu i dawać tej d… każdemu, kto ją posmaruje, 500 plus albo obietnicą zbawienia”. Podsumowując: PiS ośmieliło i rozbestwiło chamstwo, a to zakłóciło błogi spokój elit, a na dodatek zaczęło je krytykować!

Lata rządów PiS umocniły lub wręcz wyzwoliły agresję, chamstwo i pogardę dla elit. Dawniej kulturę i poszanowanie dla innych wynosiło się z domu, teraz...

– narzekał Stefan Niesiołowski, znany ze swej wysublimowanej kultury i wrażliwości polityk mocno starszego już pokolenia. 

 

Za wysokie progi

Ograniczyłem się specjalnie do wypowiedzi będących krytyką zachowań społecznych, nie decyzji politycznych, którymi można by zapełnić kilkadziesiąt artykułów podobnej objętości. Jednak i w wypowiedziach politycznych przebija myślenie klasowe. Archaiczne, pozornie fałszywie brzmiące w ustach deklaratywnych demokratów. Jeszcze w czasie procesu dwójki dziennikarzy z powództwa Aleksandra Kwaśniewskiego dotyczącego ich tekstu „Wakacje z agentem”, prawnik prezydenta szokował wypowiedziami, że oskarżeni powinni przyprowadzić do sądu świadków o wyższym statusie społecznym. W czasie walki Bronisława Komorowskiego o prezydenturę wielki atut czyniono z jego szlacheckiego pochodzenia, również w kontrze do „plebejskiego” Andrzeja Dudy. Dziś to samo czyni się w opisach różnic między Rafałem Trzaskowskim, bananowym dzieckiem z artystycznej warszawskiej rodziny, a wywodzącym się z bloków Karolem Nawrockim. To na Trzaskowskim garnitur dobrze leżeć ma wręcz „genetycznie”. Pełna klasowej pogardy wyborcza agitka to tylko wierzchołek góry lodowej, a zarazem wizytówka elity rozpaczliwie broniącej swojej pozycji.



 

Polecane