Maria Ochman: Po raz pierwszy w systemie ochrony zdrowia dostrzega się nie tylko lekarzy i pielęgniarki

– Ta ustawa nie rozwiązuje wszystkich problemów. Nie jest też panaceum na zmniejszenie dysproporcji płac i roszczeń pracowniczych. Ale po raz pierwszy w systemie ochrony zdrowia dostrzega się nie tylko lekarzy i pielęgniarki – praca w szpitalu jest przecież dziełem zespołowym – mówi Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ Solidarność, w rozmowie z Barbarą Michałowską. 
 Maria Ochman: Po raz pierwszy w systemie ochrony zdrowia dostrzega się nie tylko lekarzy i pielęgniarki
/ fot. Marcin Żegliński, Tygodnik Solidarność
Prezydent podpisał na początku października ustawę o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz ustawę o zmianie ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym oraz niektórych innych ustaw. To jeden z największych sukcesów Solidarności służby zdrowia od wielu lat.
 

Droga do uchwalenia i potem podpisania tej ustawy przez prezydenta w tej formie wcale nie była prosta. Od kilkudziesięciu lat sygnalizowany był brak systemowego rozwiązania płac w służbie zdrowia. W pewnym stopniu próbował temu zaradzić minister Zbigniew Religa, który chciał wprowadzić zaznaczenie kosztów pracy do kontraktów. Ale po dojściu do władzy rząd PO odszedł od tego rozwiązania


- mówi w rozmowie z "TS" Maria Ochman. Ponownie rozpoczęcie rozmów na temat usystematyzowania płac miało miejsce z obecnym rządem. 
 

Pierwszym istotnym aspektem była zgoda co do tego, że wynagrodzenia odnosimy nie do wynagrodzenia minimalnego, tylko do średniej płacy krajowej (po 2021 roku). Druga rzecz to ustalenie w miarę uczciwych wskaźników płac i postulat, żeby objąć tymi wskaźnikami jak największą liczbę osób. Choć dziś poziom wskaźników jest naszym zdaniem jeszcze zbyt niski, przyjmujemy, że to jest minimum. (...) Wskaźniki są po to, by zadbać o słabszych. A dla nas, dla Solidarności, bardzo ważne jest to, żeby godnie zarabiali nie tylko ci, którzy mają atrakcyjną specjalizację, pracują w bogatym szpitalu, w zamożnym, dużym mieście. Ale także pracownicy małych powiatowych szpitali, być może przekształconych w spółkę prawa handlowego, gdzie pracownik jest kosztem


- wskazuje przewodnicząca. Opowiedziała, jak powstała tzw. ustawa podwyżkowa.
 

Pierwsza cegła wyjęta z muru to było pojawienie się możliwości podniesienia wynagrodzenia pracowników zarówno publicznych, jak i niepublicznych szpitali. Potem została wyjęta druga cegła. Zaczęliśmy rozmawiać o płacy zasadniczej. Liczona jest ona bez takich dodatków, jak staż pracy czy wynagrodzenie za dyżury, które często stanowią sporą część pensji pracowników szpitali. Jeśli więc są liczone od większej podstawy, cała pensja zauważalnie rośnie. Ta ustawa jako rozwiązanie szczególne ma sens wtedy, kiedy proponuje coś więcej niż Kodeks pracy i ustawa o płacy minimalnej. 
Potem mur obojętności wobec najsłabiej zarabiających zaczął się chwiać. Próbowaliśmy tłumaczyć, że podwyższanie wynagrodzenia tylko pracownikom medycznym jest sprzeczne z równością i solidarnością społeczną. Szczególnie, że czasem nie do końca możemy określić, kto jest „medyczny”, a kto „niemedyczny”. Przecież umowę o kontrakt podpisuje szpital, a więc wszyscy, którzy są w nim zatrudnieni, współpracują przy wykonywaniu tego świadczenia. Zarówno lekarz, jak i ten pracownik, który np. dba o to, aby sprzęt był właściwie wysterylizowany, aby były butle do tlenu, i ci, którzy zajmują się statystyką, bo również bez ich pracy NFZ nie zapłaci za świadczenie. Szpital więc to zespół. W związku z tym trzecia cegła, którą chcieliśmy wyjąć, to rozszerzenie zakresu podmiotowego o innych pracowników. W zeszłym roku niestety nie udało się to


- czytamy. Od momentu podpisania ustawy Solidarność walczyła, by wskaźnikami płac objąć nie tylko lekarzy i pielęgniarki, ale także np. salowe, sanitariuszy czy rejestratorki medyczne.
 

Z ogromnym wsparciem Prezydium Komisji Krajowej i przewodniczącego Piotra Dudy udało nam się na przełomie 2017 i 2018 roku uzyskać decyzję na Radzie Dialogu Społecznego, że trzeba pracować nad tą ustawą dalej. W lutym zaś rząd zdecydował się, m.in. pod presją środowiska związkowego, aby wyrazić zgodę na jej nowelizację. Nasze bicie głową w mur, co prawda już wyszczerbiony, przyniosło kolejny sukces. Uzyskaliśmy zgodę na rozszerzenie zakresu podmiotowego ustawy, ale proponowane stawki były poniżej godności. Musieliśmy więc stoczyć kolejną batalię. 

Z jednej strony, wyjmując te cegły z muru, napotykaliśmy na potężny atak ze strony środowisk lekarskich i pielęgniarskich. Z drugiej, przyspieszenie prac nastąpiło po protestach po tym, jak ministerstwo podpisało porozumienie z pielęgniarkami. Okazało się bowiem, że w tym samym czasie, kiedy my prowadziliśmy usystematyzowany dialog, przez pół roku w tajemnicy toczyły się rozmowy ministra Łukasza Szumowskiego ze związkiem pielęgniarek i położnych. Cały czas byliśmy atakowani przez część środowiska medycznego, które prowadząc przez pół roku w tajemnicy rozmowy z ministerstwem, podpisało porozumienie korzystne tylko dla jednej grupy zawodowej. Oburzyło to całe środowisko i uruchomiło spiralę roszczeń. Uchwalenie tej ustawy, choć bardzo potrzebne, na pewno nie zaspokoi roszczeń pracowniczych powstałych na skutek decyzji ministra Szumowskiego


- wskazuje przewodnicząca i dodaje, że atakowanie Solidarności tylko utwierdza w przekonaniu, jak bardzo potrzebne i jak bardzo trudne jest negocjowanie i zawieranie porozumień systemowych. 
 

O wiele łatwiej jest być przedstawicielem związku jednej grupy zawodowej, walczącym o godne wynagrodzenie tylko dla swoich. Bycie w Solidarności zobowiązuje do dbania o wszystkich zatrudnionych, a w sposób szczególny o tych, którzy mają mniejszą siłę przebicia


- konkluduje Maria Ochman.



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Sukces Trumpa na granicy z Meksykiem. Są dane dot. imigrantów z ostatniej chwili
Sukces Trumpa na granicy z Meksykiem. Są dane dot. imigrantów

Liczba nielegalnych przekroczeń granicy z Meksykiem spada – w czerwcu zatrzymano podczas próby dostania się do USA od południa tylko nieco ponad 6 tys. migrantów, znacznie mniej niż za czasów administracji Joe Bidena – podała telewizja CBS.

Ćśśś... premier śpi tylko u nas
Ćśśś... premier śpi

Środa to dzień w środku tygodnia, ale dla premiera Tuska stał się początkiem długiego weekendu. Właśnie wtedy, gdy pod Łukowem eksplodował tajemniczy dron – nie wiadomo, skąd przyleciał ani kto go wysłał – szef rządu miał odpoczynek. Zanim jednak udał się na wolne, już we wtorek zabrakło go na posiedzeniu Rady Ministrów. Ministrowie poplotkowali, poczekali, a ostatecznie obradom przewodniczył Władysław Kosiniak-Kamysz. Dla wicepremiera to pewnie powód do satysfakcji, ale dla obywateli raczej do niepokoju: kto faktycznie steruje państwem w chwilach kryzysu?

Eksplozja w Osinach. Nowe informacje z ostatniej chwili
Eksplozja w Osinach. Nowe informacje

– Oględziny miejsca upadku drona w Osinach (woj. lubelskie) będą kontynuowane w czwartek – zapowiedział w środę prokurator okręgowy w Lublinie Grzegorz Trusiewicz. Dodał, że na polu kukurydzy spadł "spory dron wojskowy", na którego silniku ujawniono napisy "prawdopodobnie w języku koreańskim".

Koreańczycy rezygnują z atomu w Polsce. Minister energii: To nie wynika z działań rządu z ostatniej chwili
Koreańczycy rezygnują z atomu w Polsce. Minister energii: "To nie wynika z działań rządu"

Południowokoreański koncern jądrowy Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP) potwierdził we wtorek zakończenie działalności w Polsce. "Decyzja koreańskiej spółki KHNP nie wynika z żadnych działań rządu" – twierdzi minister energii Miłosz Motyka.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

Zmiany w dostępności sprzedaży biletów na pociągi. PKP Intercity wydał komunikat.

Ekspert dotarła do stenogramów obrad twórców Konstytucji i obala mity na temat ich intencji w sprawie KRS tylko u nas
Ekspert dotarła do stenogramów obrad twórców Konstytucji i obala mity na temat ich intencji w sprawie KRS

KRS miała być materią ustawową. O czym naprawdę dyskutowano przy pracach nad Konstytucją? Jakie były intencje twórców Konstytucji?

Izrael rozpoczął ofensywę. Chcą zająć Gazę z ostatniej chwili
Izrael rozpoczął ofensywę. Chcą zająć Gazę

Ruszyła izraelska ofensywa wojskowa w Strefie Gazy, mająca na celu zajęcie miasta Gaza. – Rozpoczęliśmy pierwszą fazę zaplanowanego ataku na miasto Gaza – przekazał rzecznik izraelskiej armii.

Wielki powrót upałów! Pogoda niebawem zaskoczy z ostatniej chwili
Wielki powrót upałów! Pogoda niebawem zaskoczy

Choć wydawało się, że lato już za nami, prognozy pogody przynoszą zaskakujące wieści. Synoptycy zapowiadają, że na przełomie sierpnia i września do Polski powrócą upały, a słupki rtęci ponownie pokażą nawet 30 stopni Celsjusza. 

Smutne wieści z Pomorza. Odnaleziono ciało strażaka z ostatniej chwili
Smutne wieści z Pomorza. Odnaleziono ciało strażaka

Odnaleziono ciało strażaka, który zaginął podczas akcji ratunkowej 13 sierpnia w Kawlach w woj. pomorskim – poinformowała straż pożarna.

Komunikat dla mieszkańców Małopolski z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Małopolski

NFZ Kraków zapowiada prace serwisowe. Czasowo niedostępne będą kluczowe portale i systemy oddziału.

REKLAMA

Maria Ochman: Po raz pierwszy w systemie ochrony zdrowia dostrzega się nie tylko lekarzy i pielęgniarki

– Ta ustawa nie rozwiązuje wszystkich problemów. Nie jest też panaceum na zmniejszenie dysproporcji płac i roszczeń pracowniczych. Ale po raz pierwszy w systemie ochrony zdrowia dostrzega się nie tylko lekarzy i pielęgniarki – praca w szpitalu jest przecież dziełem zespołowym – mówi Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ Solidarność, w rozmowie z Barbarą Michałowską. 
 Maria Ochman: Po raz pierwszy w systemie ochrony zdrowia dostrzega się nie tylko lekarzy i pielęgniarki
/ fot. Marcin Żegliński, Tygodnik Solidarność
Prezydent podpisał na początku października ustawę o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz ustawę o zmianie ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym oraz niektórych innych ustaw. To jeden z największych sukcesów Solidarności służby zdrowia od wielu lat.
 

Droga do uchwalenia i potem podpisania tej ustawy przez prezydenta w tej formie wcale nie była prosta. Od kilkudziesięciu lat sygnalizowany był brak systemowego rozwiązania płac w służbie zdrowia. W pewnym stopniu próbował temu zaradzić minister Zbigniew Religa, który chciał wprowadzić zaznaczenie kosztów pracy do kontraktów. Ale po dojściu do władzy rząd PO odszedł od tego rozwiązania


- mówi w rozmowie z "TS" Maria Ochman. Ponownie rozpoczęcie rozmów na temat usystematyzowania płac miało miejsce z obecnym rządem. 
 

Pierwszym istotnym aspektem była zgoda co do tego, że wynagrodzenia odnosimy nie do wynagrodzenia minimalnego, tylko do średniej płacy krajowej (po 2021 roku). Druga rzecz to ustalenie w miarę uczciwych wskaźników płac i postulat, żeby objąć tymi wskaźnikami jak największą liczbę osób. Choć dziś poziom wskaźników jest naszym zdaniem jeszcze zbyt niski, przyjmujemy, że to jest minimum. (...) Wskaźniki są po to, by zadbać o słabszych. A dla nas, dla Solidarności, bardzo ważne jest to, żeby godnie zarabiali nie tylko ci, którzy mają atrakcyjną specjalizację, pracują w bogatym szpitalu, w zamożnym, dużym mieście. Ale także pracownicy małych powiatowych szpitali, być może przekształconych w spółkę prawa handlowego, gdzie pracownik jest kosztem


- wskazuje przewodnicząca. Opowiedziała, jak powstała tzw. ustawa podwyżkowa.
 

Pierwsza cegła wyjęta z muru to było pojawienie się możliwości podniesienia wynagrodzenia pracowników zarówno publicznych, jak i niepublicznych szpitali. Potem została wyjęta druga cegła. Zaczęliśmy rozmawiać o płacy zasadniczej. Liczona jest ona bez takich dodatków, jak staż pracy czy wynagrodzenie za dyżury, które często stanowią sporą część pensji pracowników szpitali. Jeśli więc są liczone od większej podstawy, cała pensja zauważalnie rośnie. Ta ustawa jako rozwiązanie szczególne ma sens wtedy, kiedy proponuje coś więcej niż Kodeks pracy i ustawa o płacy minimalnej. 
Potem mur obojętności wobec najsłabiej zarabiających zaczął się chwiać. Próbowaliśmy tłumaczyć, że podwyższanie wynagrodzenia tylko pracownikom medycznym jest sprzeczne z równością i solidarnością społeczną. Szczególnie, że czasem nie do końca możemy określić, kto jest „medyczny”, a kto „niemedyczny”. Przecież umowę o kontrakt podpisuje szpital, a więc wszyscy, którzy są w nim zatrudnieni, współpracują przy wykonywaniu tego świadczenia. Zarówno lekarz, jak i ten pracownik, który np. dba o to, aby sprzęt był właściwie wysterylizowany, aby były butle do tlenu, i ci, którzy zajmują się statystyką, bo również bez ich pracy NFZ nie zapłaci za świadczenie. Szpital więc to zespół. W związku z tym trzecia cegła, którą chcieliśmy wyjąć, to rozszerzenie zakresu podmiotowego o innych pracowników. W zeszłym roku niestety nie udało się to


- czytamy. Od momentu podpisania ustawy Solidarność walczyła, by wskaźnikami płac objąć nie tylko lekarzy i pielęgniarki, ale także np. salowe, sanitariuszy czy rejestratorki medyczne.
 

Z ogromnym wsparciem Prezydium Komisji Krajowej i przewodniczącego Piotra Dudy udało nam się na przełomie 2017 i 2018 roku uzyskać decyzję na Radzie Dialogu Społecznego, że trzeba pracować nad tą ustawą dalej. W lutym zaś rząd zdecydował się, m.in. pod presją środowiska związkowego, aby wyrazić zgodę na jej nowelizację. Nasze bicie głową w mur, co prawda już wyszczerbiony, przyniosło kolejny sukces. Uzyskaliśmy zgodę na rozszerzenie zakresu podmiotowego ustawy, ale proponowane stawki były poniżej godności. Musieliśmy więc stoczyć kolejną batalię. 

Z jednej strony, wyjmując te cegły z muru, napotykaliśmy na potężny atak ze strony środowisk lekarskich i pielęgniarskich. Z drugiej, przyspieszenie prac nastąpiło po protestach po tym, jak ministerstwo podpisało porozumienie z pielęgniarkami. Okazało się bowiem, że w tym samym czasie, kiedy my prowadziliśmy usystematyzowany dialog, przez pół roku w tajemnicy toczyły się rozmowy ministra Łukasza Szumowskiego ze związkiem pielęgniarek i położnych. Cały czas byliśmy atakowani przez część środowiska medycznego, które prowadząc przez pół roku w tajemnicy rozmowy z ministerstwem, podpisało porozumienie korzystne tylko dla jednej grupy zawodowej. Oburzyło to całe środowisko i uruchomiło spiralę roszczeń. Uchwalenie tej ustawy, choć bardzo potrzebne, na pewno nie zaspokoi roszczeń pracowniczych powstałych na skutek decyzji ministra Szumowskiego


- wskazuje przewodnicząca i dodaje, że atakowanie Solidarności tylko utwierdza w przekonaniu, jak bardzo potrzebne i jak bardzo trudne jest negocjowanie i zawieranie porozumień systemowych. 
 

O wiele łatwiej jest być przedstawicielem związku jednej grupy zawodowej, walczącym o godne wynagrodzenie tylko dla swoich. Bycie w Solidarności zobowiązuje do dbania o wszystkich zatrudnionych, a w sposób szczególny o tych, którzy mają mniejszą siłę przebicia


- konkluduje Maria Ochman.



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe