Nie będzie komisji wspólnej rządu i przedsiębiorców
Na razie, jak zaznaczył wiceminister na posiedzeniu zespołu doraźnego ds. SOR, nie zrezygnowano natomiast z instytucji rzecznika przedsiębiorców. Jarosław Lange zaznaczył, że gdyby rzecznik miał być, to być może strona pracowników też chciałaby powołania swojego rzecznika.
Według ministra Haładyja, przedsiębiorcy nie mają dziś podmiotu, który występowałaby w obronie ich praw. Inaczej jest w przypadku pracowników, którzy mają głównego inspektora pracy. Z tym nie zgodziła się Solidarność podkreślając, że obszar, którym zajmuje się PIP dotyczy jedynie kwestii bezpieczeństwa i higieny pracy. Spraw pracowniczych, tych stricte kodeksowych, jest zaś znacznie więcej.
Sceptycyzm wobec instytucji rzecznika wyrażali też przedsiębiorcy. BCC wskazywało, że w obecnej koncepcji jego zdania wchodzą w kompetencje Rzecznika Praw Obywatelskich. Natomiast ZRP zauważył, że rzecznik wchodziłby w kompetencje partnerów społecznych, np. osoby nie zatrudniające pracowników są reprezentowane przez izby rzemiosła.
Tu inne zdanie miał Lewiatan zauważając, że małe firmy mają dziś wiele kłopotów prawnych a organizacje pracodawców nie mają takich zasobów kadrowych, by im doradzać. Stąd instytucja rzecznika, w takich wypadkach jest potrzebna. Jej zdaniem, duże formy raczej nie będą ustawiać się w kolejce do rzecznika przedsiębiorców, na co wskazywał też wiceminister rozwoju.
Przedstawiciele pracodawców zaproponowali natomiast ewentualne wzmocnienie uprawnień RPO tak, by zajmował się też w sposób szczególny problemami przedsiębiorców.
Wiceminister mówił też o przyjętym przez rząd projekcie ustawy Prawo Przedsiębiorców. Podkreślił, że jest ona trudna. Wymaga współpracy z innymi resortami, musi narzucań spójne reguły stosowana prawy tak, by stworzyć te podstawowe wspólne dla całej przestrzeni gospodarczej. Mówił o potrzebie podnoszenia świadomości prawnej, przede wszystkim wśród małych przedsiębiorców. Niezbędny jest więc także element edukacyjny.
Pracodawcy wyrazili zaniepokojenie jednym z zapisów projekt ustawy, z którego wynika możliwość zrezygnowania przez rząd z konsultacji projektu ustawy z partnerami społecznymi. Ich zdaniem to ograniczenia prawa partnerów. Wskazali, że wielokrotnie w ostatnim czasie wiele projektów było forsowanych jako projekty poselskie.
Jak mówiła Małgorzata Krzysztoszek z Konfederacji Lewiatan, stanowiły one 49 proc. podczas gdy w poprzednich dwóch parlamentach było to 10 proc.
Wiceminister Haładyj wyjaśniał, że chodzi o wyjątkowe okoliczności, jak np. zagrożenie epidemiologiczne. Trzeba na nie zareagować bardzo szybko, a wtedy zwykły proces konsultacji nie jest możliwy. Dlatego danie takiej możliwości jest potrzebne, szczególnie jeśli chce się ustawowo zapisać prawo konsultacji, co jest celem Ministerstwa Rozwoju.
Zdaniem Jarosława Lanego z Solidarności, albo zostanie precyzyjnie określony katalog spraw, które mogą być wyłączone z zakresu konsultacji, albo dookreślone zostanie, co jest ważnym interesem publicznym, przy którym może dojść do takiej sytuacji.
Mariusz Haładyj zauważył, że doprecyzowanie pojęcia interesu publicznego może skończyć się zawężeniem definicji, a z pewnością nie o to chodzi.
Anna Grabowska