Międzynarodowe siły NATO ćwiczyły obronę tzw. przesmyku suwalskiego na granicy polsko-litewskiej
Przesmyk suwalski, to odcinek 104 km pól uprawnych i lasów, który uważany jest przez dowódców Paktu za najbardziej prawdopodobny i militarnie dogodny dla Rosji punkt ewentualnej agresji w naszym rejonie. Zajęcie go odcina praktycznie dostęp do Litwy, Łotwy i Estonii z możliwością ich izolacji.
Mimo, że Rosja odrzuca w deklaracjach wszelkie plany inwazji na państwa Paktu, twierdząc, że to NATO jest zagrożeniem dla pokoju w naszej części świata, gen. Hodges, dowódca generalny amerykańskich, natowskich sił zbrojnych w Europie, twierdzi, że kluczowym dla Sojuszu jest pokazać, że jest on gotowy na takie działania.
Musimy ćwiczyć, musimy zademonstrować, że jesteśmy w stanie wesprzeć naszych sojuszników i utrzymać przesmyk otwarty, utrzymać łączność.
Reuters zaznacza, że to Polacy uczulali NATO na potrzebę ochrony przesmyku. Litewski dowódca lądowych sił zbrojnych, gen.bryg. Valdemaras Rupsys, stwierdził, że podczas prawdziwego ataku potrzebne byłyby dużo większe siły, ale był rad, że sojusznicy podzielają obawy, co do potrzeby ochrony tego miejsca.
NATO przewiduje, że jesienne ćwiczenia wojskowe Rosji, które odbędą się pod kryptonimem Zapad, będą przerowadzone na dużo większą skalę, przewiduje się nawet 100 tys. żołnierzy, a wysocy urzędnicy krajów bałtyckich obawiają się, że podczas tych treningów Rosjanie mogą także przeprowadzać próbę ataku na przesmyk.
Zastępca gen. Hodgesa, gen. John Gronski twierdzi, że:
To ważne, by żołnierze mogli trenować w miejscu, którego być może kiedyś będą bronić.
źródło: reuters.com