Karolina Szczurowska: Chcę leczyć duszę i ciało
– Od kogo chcesz otrzymać kwiaty?
– To ciężkie pytanie na sam początek rozmowy (śmiech). Na pewno od osoby, dla której napisałam piosenkę „Kwiatki”.
– Kto jest adresatem Twojej kompozycji?
– Myślę, że odbiorcy się domyślają, gdyż adresat występuje ze mną w teledysku.
– Przyznam Ci się, że nie oglądałem teledysku, tylko słuchałem utworu.
– To jest mój chłopak.
– Gdzie się poznaliście?
– Tę odpowiedź zostawię dla siebie. Mój chłopak zajmuje się czymś innym niż ja. Cieszę się, że wspiera mnie w aktywnościach zawodowych.
– Wkrótce będziesz miała 20 lat. Jakieś plany na przyszłość?
– Będę starała się częściej udzielać w mediach społecznościowych. Chcę sprawnie łączyć studia z muzyką. Teraz jestem na drugim roku studiów.
– Na jakim kierunku?
– Studiuję medycynę.
– Bardzo wymagający kierunek. Może być ciężko połączyć naukę z intensywną aktywnością w mediach społecznościowych.
– Będę próbować. To jest mój plan na życie i tego chcę się nauczyć. Przez kolejne lata nie chcę rezygnować z tych aktywności.
– O jakiej specjalizacji myślisz?
– Przez jakiś czas myślałam o okulistyce. Jednak ostatnio w mojej głowie narodził się nowy pomysł. To medycyna estetyczna.
– Próbowałaś już jakichś zabiegów?
– Nie. Myślę, że medycyna estetyczna będzie bardzo ciekawa. Nie chciałabym, żeby moja praca była monotonna. W pracy powinno się coś dziać. Bardzo lubię robić makijaż komuś i sobie. Bardzo się tym interesuję. Jednak moje studia trwają sześć lat i wszystko się może zmienić i na razie nie myślę o otwarciu własnej kliniki medycyny estetycznej. Jest jeszcze taki kierunek studiów jak kosmetologia i to mogłabym dodatkowo studiować.
– Jaki przedmiot na medycynie jest najtrudniejszy?
– Największą trudność sprawia mi anatomia. Dobrze mi idzie w przedmiotach związanych z biologią i chemią.
– A myślałaś o tym, żeby iść w endokrynologię?
– Pożyjemy, zobaczymy (śmiech). Jestem po pierwszym roku studiów, nie będę mocno wybiegać w przyszłość. Na razie jestem zadowolona z mojego toku nauczania.
– Miałaś jakieś poprawki?
– Miałam drugie terminy, ale nie było ich zbyt dużo. Na szczęście jestem na drugim roku (śmiech).
– Twoi najbliżsi znajomi pytają Cię o kwestie medyczne i robisz im za encyklopedię?
– Aż tak to nie. Ale jak znajomi piszą do mnie, że źle się czują, to staram się im pomóc i stawiam im diagnozy. Uwielbiam pomagać ludziom i chcę być w tym najlepsza. Nie chcę nikomu zrobić krzywdy.
– Miałaś jakieś dziwne sytuacje ze swoimi fanami?
– Fani chcieli, żebym im wysłała moje znoszone buty i skarpety (śmiech). Nie skorzystałam z tej propozycji (śmiech).
– To może jakaś linia butów sygnowana Twoim nazwiskiem?
– Na razie nie mam tego w planach, chociaż na pewno byłyby w kwiatki (śmiech).
– Jaki masz plan na politykę wydawniczą Twojej twórczości?
– Obecnie stawiam na single. Płytę wydałam w ubiegłym roku, więc to jeszcze nie jest czas na to, żeby w pośpiechu wydawać kolejny album. A single będę systematycznie publikować.
– Dobrze pamiętam, że byłaś w „The Voice Kids”?
– Zgadza się, byłam w pierwszej edycji, a później w „The Voice of Poland”.
– Korzystając z okazji, że współpracowałaś przed programem „The Voice of Poland” z Antkiem Smykiewiczem, czy podpytałaś go o jego doświadczenia z tym programem?
– Nawet o tym nie pomyślałam. Wtedy był to czas, kiedy skupiłam się totalnie na promocji mojej płyty. Nie miałam wówczas w planach wzięcia udziału w castingach do programu „The Voice of Poland”.
– Udział w takich programach telewizyjnych jest dobrym pomysłem?
– Jeżeli idziesz tam z planem na siebie, to pewnie, że tak! Jest to świetna promocja i kanał, poprzez który możesz pokazać światu swój talent. Obserwując uczestników programów typu talent show, odnoszę wrażenie, że są oni coraz częściej świadomi tego, jak to wszystko wygląda i świetnie wykorzystują swoją szansę.
– Decyzja o wzięciu udziału w „The Voice of Poland” była spontaniczna? Nie była nastawiona na promocję Twojej twórczości?
– Było to totalnie spontaniczne! Promocja mojej płyty była już zakończona i chciałam nabrać dystansu do tego wszystkiego. Szukałam czegoś, gdzie mogłabym zdobyć kolejne fajne doświadczenia, i tak oto znalazłam się w „The Voice od Poland”. Zgłosiłam się tam dosłownie na 3 minuty przed końcem castingu dzięki mojej mamie.
– Bałaś się, że nikt z jury się nie odwróci?
– Tak! To było bardzo stresujące. Na szczęście nie było finalnie tak źle i trafiłam do kolejnych etapów. Jednakże wychodzę z założenia, że to, co nam się trafia w życiu, dzieje się po coś i nawet gdybym nie przeszła dalej, byłoby to doświadczenie, które doprowadziłoby mnie gdzieś dalej.
– Dobrym przykładem jest obecna jurorka programu – Lanberry. Ostatecznie pokazała, że mimo niepowodzenia w programie, można po kilku latach znaleźć się w fotelu jurorskim.
– To jest idealny przykład na to, że wszystko dzieje się po coś. Mimo że miała małe potknięcie w programie, nie poddała się. Ba, może i dostała większego motywacyjnego kopa, aby wrócić ze zdwojoną siłą i usiąść w fotelu jurora. Za Gosię trzymam mocno kciuki, bo jest to przezdolna artystka.
– Wiele osób, które uczestniczą w programach typu talent show, biorą też udział w corocznych krajowych eliminacjach do konkursu piosenki Eurowizji. Chciałabyś wysłać tam utwór albo masz w planach wzięcie udziału w preselekcjach?
– Dlaczego nie? Lubię ten konkurs. Obecnie nie mam utworu, który nadawałby się na Eurowizję, ale pomyślę o tym. Może uda się wysłać zgłoszenie do eliminacji tego konkursu w przyszłym roku. Raz już miałam podejście do preselekcji, niestety się nie udało.
– Który numer zgłosiłaś do krajowych eliminacji?
– „Przebudzenie” z mojego debiutanckiego albumu.
– Numer, który chciałabyś wysłać na krajowe eliminacje, byłby w języku polskim czy angielskim?
– Raczej byłaby to mieszanka języka polskiego z angielskim. Chyba dobrze takie połączenia grają na Eurowizji.
– Myślisz, że Twój najnowszy singiel pt. „Kwiatki” nadawałby się na Eurowizję?
– Totalnie nie. To jest spokojna muzyka, typowy letni numer, który nie miałby szans na to, aby przebić się w tak kolorowym konkursie. Wolałabym wysłać jakiś elektroniczny, mocniejszy numer.
– Chciałabyś pójść w taneczną muzykę?
– Nie do końca. Nie chcę do końca zdradzać, co to będzie, ale na pewno będzie to dojrzalsza muzyka. Materiał, który tworzyłam na pierwszy album, był materiałem, który powstawał od razu po programie „The Voice Kids”. Moje poglądy, doświadczenie, jak i cały świat troszkę się zmieniły, chciałabym przekazać słuchaczom moje nowe odczucia.
– Kolejny zapowiedziany singiel jest już tą zmianą?
– Można tak powiedzieć. W tym numerze zmiany nastąpiły przede wszystkim w wizerunku oraz w warstwie tekstowej, która na pewno jest dojrzalsza.
– Kiedy będziemy mogli go usłyszeć?
– W listopadzie. Data nie jest jeszcze znana.
– Masz coś, czego nie mają Twoi rówieśnicy w branży muzycznej?
– Nie wiem, czego inni nie mają. Mogę tylko mówić we własnym imieniu. Cieszę się, że mam olbrzymie wsparcie od mojej rodziny. To jest moja wielka siła. W mojej muzyce przekazuję szczerość i prawdę. Piszę i wciąż chcę pisać sama moje utwory. Chcę mieć aktywny udział w mojej działalności muzycznej.
– Twoje piosenki brzmią tak, jakby były wymyślone w latach 90. XX wieku. Czy to zamierzona strategia?
– To jest moja koncepcja. I nie patrzę na moich rówieśników, którzy nagrywają utwory w zupełnie innych brzmieniach niż ja. Jednak muszę dodać, że wiele moich rówieśniczek nie tworzy swoich piosenek. Wiele piosenkarek otrzymuje już gotową piosenkę i brzmi ona tak, a nie inaczej. Niestety nie mogą nic z tym zrobić. U mnie wygląda to w inny sposób. Biorę do ręki ukulele albo siadam do pianina i sama komponuję moje piosenki. Dlatego od samego początku są one autorskie. Potem moją kompozycję pokazuję producentowi i razem siedzimy nad tym pomysłem i zastanawiamy się, w jaki najlepszy sposób wyprodukować piosenkę. Pierwotna wersja jest zdecydowanie inna od gotowej muzycznej produkcji. Jednak to nie jest ścieżka, którą zawsze będę podążać. Ostatnio miałam w planach być współautorką czyjegoś utworu i to była bardzo ciekawa opcja.
– Z kim obecnie chciałabyś nagrać piosenkę?
– U mnie to się cały czas zmienia. Nie mam jednej, konkretnej inspiracji.
– Polska?
– Chciałabym nagrać utwór z Igorem Herbutem, liderem zespołu LemON. Dodatkowo nie pogardziłabym duetem z Dawidem Podsiadłą.
– A poza Polską?
– Bardzo chciałabym współpracować z Jamesem Arthurem. Dorzuciłabym jeszcze Selenę Gomez.
– Jak funkcjonuje się dwudziestoletniej artystce na własną rękę? Twoje koleżanki z branży mają sztab ludzi. A Ty?
– Bardzo trudno jest działać na własną rękę. Wiąże się to z dużymi kosztami. Duża wytwórnia muzyczna nie wykłada dużych pieniędzy na twoje produkcje. Jednak nie ma się pewności, czy twoja twórczość będzie wypromowana w odpowiedni sposób. Na pewno bez wytwórni trudniej jest się przebić do show-biznesu. Jednak nie jest to niemożliwe. Działanie na własną rękę ma dużo plusów. To przede wszystkim ja ustalam zasady, a nie wytwórnia muzyczna. Marzę o tym, żeby podpisać kontrakt z wytwórnią, ale na własnych zasadach. W zgodzie ze sobą.
– Nie chciałabyś skupić się bardziej na mediach społecznościowych i potraktować muzyki wyłącznie jako dodatku do szeroko pojętej działalności artystycznej?
– Może powinnam nagrywać codziennie filmiki z życia studentki medycyny (śmiech). Kiedyś o tym intensywnie myślałam. Albo może relacji z moich praktyk?
– Byłaś już gdzieś na praktykach?
– Tak. W szpitalu w Krakowie. To były praktyki pielęgniarskie. Bardzo miło wspominam ten czas. Wiele rzeczy zobaczyłam i wielu rzeczy się nauczyłam. Było warto!
– Nie obawiasz się czasów, kiedy wokalistkami staną się wyłącznie influencerki?
– Powoli się to dzieje. Za muzykę biorą się ludzie, którzy nie mają o niej zielonego pojęcia.
– Boli Cię to?
– No co Ty (śmiech). Popularność w internecie jest ponad tym wszystkim. Nawet słoń może ci nadepnąć na ucho, ale jak masz mnóstwo odbiorców, to prędzej czy później będziesz miał kontakt z muzyką. Tak to działa.
– Zależy Ci na popularności?
– Ciężkie pytanie. To jest bardzo miłe, kiedy ktoś chce sobie z Tobą zrobić zdjęcie. Jednak do czasu. Później może się to stać przytłaczające. Zależy mi na takiej popularności, żeby ludzie walili drzwiami i oknami do mojej twórczości muzycznej. Chcę, żeby odbiorcy skupili się na mojej muzyce, gdyż to w niej jestem cała.
– Z której aplikacji korzystasz najczęściej? Mam na myśli media społecznościowe.
– Obecnie najlepiej jest promować się na TikToku i Instagramie.
– Jaki jest Twój plan na najbliższe lata?
– Chcę leczyć duszę i ciało moich słuchaczy.
Tekst pochodzi z 45. (1764) numeru „Tygodnika Solidarność”.