Barbara Rejniewicz: Dostałam w podarunku płytę "Album Rodzinny". I widzę Cześkę z warkoczami...
Piszę, chcę pisać o „Albumie Rodzinnym” czule, jak należy. Bo zrodził się przed paroma laty w Lublinie z inspiracji i pomysłu Krzysztofa Borowca i grany był w Teatrze Grupa Chwilowa przez jakiś czas – do śmierci Krzysztofa. A potem w ramach LFB odrodził się w nagraniu Albumu.
Dlaczego ta płyta jest ważna i potrzebna?
Ano, opowiem:
Twórcy w swoich pieśniach, piosneczkach nakazują nam wspólnie przewracać kartki starego sztambucha w taki sposób, że słychać szelest i woń przewracanych starych kartek, bo czego w nim nie ma!
Przede wszystkim widzimy czteroletnią panieneczkę w sukieneczce w drobną kratkę i ten obrazek będzie nam towarzyszył przez całe nagranie, przez cały czas i potem, jakby mimochodem zaśpiewany a’capella przez Igora Jaszczuka w przedostatnim wejściu.
Michał Bronisław Jagiełło, twórca słów, musnął pamięcią tamten straszny czas, i dobrze, że nie „poszedł Mackiewiczem”, chodź widzi na Rossie słonecznikowe lato, jeszcze dzieciuki brykają i nie pora im, mimo matczynych nawoływań do domu, chodź słychać daleki pomruk artylerii.
Jeszcze nie boli. W albumie fotografie są poplątane: te sprzed wojny tasują się z wojennymi i z tymi już po.
Bo wszystko było właśnie takie i właśnie tu.
Przebijam się przez album i widzę Cześkę z warkoczami, słyszę śpiewanie „Roty” w Katedrze po to, aby odwróciło się nieszczęście, obserwuję wędrówki do szkoły, a po drodze – no jasne! - cukiernia U żyda co miał „cukry i ciasta.
Na chwilę cofam się do przedwojnia:
O! Święto Wojska? Na czele defilady biegnie śmieszny kundel. Wojskowy? Ano, trochę zabawnie.
A na drugiej stronie babka -Babunia. Starowinka. Słychać skrzypienie fotela, widać parujące filiżanki, i zapewne unosi się w wokół zapach pieczonego ciasta.
Ej!...
Bo za rogiem, niemal na progu widać „zmrużone oczy wojny”, ale nikt tego jeszcze nie dostrzega, chodź zapobiegliwy dziadek kopie schron, nie przewiduje, że to nie na tą wojnę, absolutnie nie na tą, ale mieszkańcy tego nie zobaczą, bo będą już na Sybirze, lub udadzą się
w podróże z Polski do Polski, zadziwieni, że tak można podróżować.
I potem, na następnej stronie widać niewyraźne zdjęcie – może dlatego, że postacie na nich zginęły w pożarach a fotografie ze smutku pobladły, straciły kontury?
Jest jeszcze zniewalająca historia psa Dżeka, pozostawionego w domu do pilnowania obejścia. Powracający po bombardowaniu domownicy zastali psinę osiwiałą i płaczącą.
Płyta – nostalgiczna i sentymentalna, ale nie tylko, do kupienia w sklepach MPiK:
„Album Rodzinny”
Muzyka:
- Marek Andrzejewski
- Igor Jaszczuk
- Jan Kondrak
- Vidas Śvagżdys
Słowa:
Michał Bronisław Jagiełło
Wykonawcy:
- Marek Andrzejewski
- Igor Jaszczuk
- Jan Kondrak
- Vidas Śvagżdys
Dla zachęty, piosenka „Co tam psu ludzka wojna”