Od grudnia ubiegłego roku jesteśmy totalnie uzależnieni od państwa, nad którym górujemy w różnych dziedzinach
Dlaczego to wiedzieli? Ano dlatego, że naród (szlachecki – innego wtedy w zasadzie nie było) w zdecydowanej większości opowiadał się za suwerennością i nienawidził obcego dyktatu. Udowodnił to zresztą w czasie niesłusznie dziś zapomnianej konfederacji barskiej.
Inna sytuacja
Obecna sytuacja jest zupełnie inna. Polska posiada dobry ustrój, sprawną administrację oraz spore i modernizujące się wojsko.
A jednak… Od grudnia ubiegłego roku jesteśmy totalnie uzależnieni od państwa, nad którym górujemy w niektórych dziedzinach technologicznie, które militarnie nie ma nad nami jakiejś niezwykłej przewagi i znajduje się pod żałośnie słabymi rządami, wyśmiewanymi oraz pozbawionymi społecznego poparcia. Państwo to kilkanaście miesięcy temu samo przyznało, że zostało przez Polskę przymuszone bezwzględnym szantażem (sprawa czołgów leopard) do udzielenia pomocy Ukrainie wbrew własnej woli i interesom. Jeszcze kilka miesięcy temu na kraj ten wywieraliśmy silną presję, wytaczając roszczenia reparacyjne i nagłaśniając je na cały świat. Owszem, adwersarz raczył nas potężnymi ciosami (praworządność, KPO, Turów, zalewanie nas zbożem z Ukrainy), ale nie zamierzaliśmy kapitulować.
Czytaj także: Jacek Ozdoba: Ursula von der Leyen jest osobą, która przyśpieszy kryzysy europejskie
Dziś rząd RP deklaruje, że Niemcy nie są nam nic winne z tytułu reparacji, akceptuje pakt mający przerzucić na nas negatywne konsekwencje samobójczej polityki migracyjnej RFN, usuwa naszych bohaterów z ekspozycji muzealnej, likwiduje fachowe zaplecze mające kształtować naszą politykę na odcinku azjatyckim (bo prowadzą ją za nas Niemcy), uwala konkurencyjną wobec Niemiec żeglugę śródlądową (Park Narodowy Dolnej Odry) i komunikację lotniczą (okrojenie i opóźnienie CPK), wywala zbrodnie niemieckie i powstanie wielkopolskie z programu szkolnego, popiera służący Niemcom separatyzm śląski, w telewizji „polskiej” nadaje relacje reporterów Deutsche Welle, zgodnie z życzeniem Niemiec anuluje „mały” atom, wstrzymuje elektrownię atomową pod Koninem i maksymalnie spowalnia budowę tej w Choczewie, z wdzięcznością przyjmuje zapowiedź intensyfikacji wymierzonej w nas agresywnej polityki historycznej („Dom Polsko-Niemiecki”), zapisuje nas do fikcyjnej niemieckiej „żelaznej kopuły”, jednocześnie zmierzając do istotnego ograniczenia potrzebnych programów zbrojeniowych, a do tego „łyka” podrzucanych nam nielegalnie migrantów. Jednocześnie partia odpowiedzialna za to wszystko zyskuje poparcie.
Co się zmieniło?
Niestety zmienił się naród, jego aspiracje i priorytety. Diagnoza ta może się nie podobać, ale z faktami się nie dyskutuje.