Intel nie zbuduje zakładu w Polsce

Kiedy amerykański Intel informował ministrów w rządzie Donalda Tuska o zawieszeniu na dwa lata, a faktycznie rezygnacji z budowy zakładu zajmującego się integracją układów scalonych pod Wrocławiem, rząd w Zjednoczonych Emiratach Arabskich rozpoczął rozmowy z dwoma – największymi dzisiaj – producentami mikorchipów na świecie, tajwańskim TSMC i koreańskim Samsungiem.
Intel - zdjęcie poglądowe
Intel - zdjęcie poglądowe / fot. flickr.com/Thomas Hawk/CC BY-NC 2.0

Rząd w Abu Dhabi nie ustawiał się jednak w roli wybierającego, z którym partnerem wejdzie we współpracę. Arabowie chcą, aby powstały u nich obie fabryki, i wiele wskazuje na to, że obie tam powstaną. To inwestycje o łącznej wartości ponad 100 mld dolarów.
W przypadku rozmów z producentami chipów zarówno Polska, jak i Komisja Europejska od dawna pokazują słabość. Wysyłają jasne sygnały, że Europa nie jest partnerem w biznesie, którego trzeba szczególnie szanować. Polska zaś pozycjonuje się jako dodatek do gospodarki niemieckiej i jej planów rozwojowych.

Kto płaci, ten czeka na zyski

Tylko pozornie przygotowania do wszystkich trzech inwestycji (arabskiej, niemieckiej i polskiej) różnią się między sobą – tak naprawdę są one oparte na podobnym modelu. W przypadku nieudanych europejskich planów Intela finansowy wkład w inwestycję miały mieć rządy krajów, w których planowano nowe zakłady amerykańskiego producenta (dzisiaj wiadomo już, że nie chodziło wyłącznie o Polskę, choć taką retorykę na początku stosował rząd, bo podstawowy zakład miał powstać w Niemczech) oraz Komisja Europejska, która chciała wejść w inwestycję poprzez unijne fundusze. Finansowe uczestnictwo partnera było jednym z głównych warunków Amerykanów, którzy zobowiązali się do zatrudnienia kilku tysięcy Niemców i Polaków, a przede wszystkim do dostarczenia Europie technologii projektowania i budowy mikroprocesorów.

Korzyść z posiadania takiej technologii jest oczywista – to nie tylko nowoczesny zakład, ale przede wszystkim współpraca z wyższymi uczelniami, które kształcąc kadrę gotową do pracy w zakładach produkcyjnych, rozwijałby kolejne kierunki i zyskiwałyby na konkurencyjności wobec amerykańskich czy azjatyckich politechnik i uniwersytetów technicznych. Kolejną oczywistą korzyścią jest wzrost znaczenia kraju na arenie międzynarodowej.

Z tego wszystkiego zdają sobie sprawę również Arabowie, którzy rozpoczęli rozmowy w sprawie budowy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zakładów TSMC i Samsung Electronics. Jednak przedstawiciele rządu ZEA podeszli do swojego projektu dużo poważniej niż Europejczycy. Przede wszystkim zabezpieczyli finansowanie – nie z publicznych pieniędzy, jak to się najczęściej odbywa w Unii Europejskiej, ale porozumieli się z funduszem inwestycyjnym Mubala, należącym w pełni do rodziny panującej w sąsiedniej Arabii Saudyjskiej.

Już podczas pierwszych spotkań ze swoimi azjatyckimi partnerami Arabowie położyli na stole miliardy dolarów, zapewniając, że w budowie zakładów chcą uczestniczyć przede wszystkim jako uczestnik projektu. Dla TSMC i Samsunga to jasny sygnał, że kraj-gospodarz zakładów produkcyjnych będzie działał w taki sposób, żeby na zainwestowanych pieniądzach możliwie szybko i dużo zarobić. W przypadku publicznych pieniędzy takiej pewności nie ma.

CZYTAJ TAKŻE: Fakty i mity na temat mandatów w strefie płatnego parkowania

Intel miał kłopoty i nie dawał gwarancji

Rząd ZEA starannie dobierał partnerów, z którymi chce wejść we współpracę – Intel odpadł już po pierwszej rundzie planowania inwestycji. Dlaczego? Spółka od lat ma kłopoty, które gwarantują, że przeniesienie produkcji ze Stanów Zjednoczonych będzie niczym więcej niż szukaniem oszczędności, zaś sama inwestycja do samego końca będzie obciążona dużym ryzykiem zatrzymania.
W przypadku szukania inwestora nie mniej istotne są intencje budowy nowych zakładów. W przypadku Intela od początku było wiadomo, że chodzi o ratowanie spółki przed kłopotami i coraz poważniejszą groźbą plajty w krótkiej perspektywie. TSMC i Samsung chcą natomiast zwiększać globalną produkcję chipów, co ma pomóc w obniżaniu cen bez szkody dla rentowności producentów.
Obie azjatyckie spółki były gotowe do rozmów również z Europą, problem w tym, że nie do końca rozumiały, z kim i w jaki sposób rozmawiać, kiedy chodzi o otwarcie zakładu produkcyjnego, a z kim, jeżeli chodzi o finansowanie. Deklaracja państw o pomocy w otwarciu fabryki wymaga przecież zgody Komisji Europejskiej na pomoc publiczną, wszak ewentualni partnerzy są członkami UE.
Rozmyta decyzyjność w przypadku rozmów o inwestycjach na poziomie 100 mld dolarów jest dla Azjatów trudna, a często niemożliwa, do zaakceptowania.

Kiedy w przestrzeni publicznej pojawił się plan zbudowania na kontynencie europejskim dwóch kolejnych zakładów firmy Intel – kolejnych, bo pierwsza inwestycja producenta mikroprocesorów powstała w ubiegłym roku w Irlandii – natychmiast stało się jasne, że będzie on argumentem w wewnętrznych walkach politycznych, argumentem rządzących w sporach z opozycją, szczególnie silnych w Niemczech i w Polsce.

Intel za bardzo pod kreską

Problem w tym, że tzw. fabryka Intela, którą na sztandarach miały były i obecny rząd w Warszawie, od początku była skazana na niepowodzenie. W przypadku obu, niemieckiego i polskiego, projektów Intela plany Olafa Scholza i Donalda Tuska pochopnie zakładały, że producent procesorów zbuduje w Magdeburgu czy pod Wrocławiem drugą Dolinę Krzemową, dając pracę tysiącom Niemców i Polaków w najszybciej rozwijającej się branży nowych technologii. Europejski warunek był oczywisty: miejsca pracy. W Niemczech chodziło o ponad trzy tysiące etatów, w Polsce inwestycja miała być mniejsza, bo w grę wchodził zakład zatrudniający 2000 osób.
Rządy polski i niemiecki zakładały, że producent mikrochipów może pozwolić sobie na wielomiliardowe inwestycje. Nie mógł, i było to jasne już w momencie, kiedy do rozmów na temat niemieckiej fabryki zaproszono przedstawiciela Niemiec. Intel wszedł właśnie w największy w swojej historii spór ze związkami zawodowymi w USA po zapowiedzi zwolnienia kilkunastu tysięcy pracowników na amerykańskim rynku, zaś na giełdzie zaliczył jeden z największych spadków wartości rynkowej w historii amerykańskich spółek wysokich technologii, z giganta stając się spółką o wartości 22-krotnie mniejszej niż wartość producenta kart graficznych Nvidia.

Nie tylko to – ostatnie zaprojektowane przez Intela procesory okazały się wadliwe i nierzadko spalały się, zamiast działać. Firma wprowadziła poprawkę, która miała usunąć pierwotną przyczynę błędu, ale i tak niektóre procesory Intel z 13 i 14 generacji nie działały prawidłowo. Spółkę kosztowało to sporo – wydłużenie okresów gwarancyjnych było początkiem. Potem doszły do tego obowiązkowa wymiana spalonych procesorów na nowe i utrata reputacji, kontraktów oraz wymierne straty finansowe. Straty na tyle duże, że spółka zmuszona była do ogłoszenia zamknięcia niektórych fabryk w Stanach Zjednoczonych.

Kłopoty na rynku doprowadziły do masowego pozbywania się akcji przez małych inwestorów, co skończyło się bezprecedensowym w przypadku tej firmy spadkiem wartości rynkowej (60 proc. od początku roku). To zaś pociągnęło za sobą spadek zaufania strategicznych inwestorów i partnerów, w tym również funduszy z krajów arabskich.

Wsparcie – na trudnych dla producenta warunkach – w połowie września zaoferował Intelowi amerykański fundusz inwestycyjny Apollo Global Management, który zaproponował wniesienie do spółki pięciu miliardów dolarów, jednak pod warunkiem przejęcia 49 proc. udziałów w wartej 11 mld dolarów spółce joint venture zarządzającej zakładem w Irlandii. Możliwość przejęcia Intela sygnalizuje także inny producent mikroprocesorów – spółka Qualcomm, która wcześniej badała opłacalność odkupienia od Amerykanów części działalności Intela w zakresie projektowania procesorów.

Podmiotowość oddana Niemcom

Wstrzymanie inwestycji Intela w Europie Polskę jako partnera w biznesie stawia w nie najlepszym świetle. W Magdeburgu powstać miała gigantyczna fabryka o wartości 30 mld dolarów, we Wrocławiu jedynie uzależniony od niemieckiej fabryki zakład testowania i integracji półprzewodników za 4,6 mld dolarów. Być może nadwiślański rząd byłby w stanie negocjować losy inwestycji Intela, gdyby nie była ona dodatkiem od umowy między Amerykanami a gabinetem Scholza. Skoro jednak w rozmowach o inwestycji podmiotowość Polski została w całości oddana w niemieckie ręce, Intel o wycofaniu się z planów w naszym kraju poinformował polskich ministrów wyłącznie komunikatem.

CZYTAJ TAKŻE: Solidarność was nie zostawi! Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność"


 

POLECANE
Nowy zwyczaj w Pałacu Prezydenckim. Jest decyzja z ostatniej chwili
Nowy zwyczaj w Pałacu Prezydenckim. Jest decyzja

Od 1 stycznia 2026 r. o godz. 12:00 w Pałacu Prezydenckim rusza cotygodniowa, sobotnia uroczysta zmiana biało-czerwonej flagi – poinformowała Kancelaria Prezydenta

Nie żyje Brigitte Bardot z ostatniej chwili
Nie żyje Brigitte Bardot

W wieku 91 lat zmarła słynna aktorka Birgitte Bardot – poinformowała tuż przed godz. 11 francuska agencja AFP, powołując się na oświadczenie wydane przez Fundację Brigitte Bardot.

Śmiertelna bójka przed dyskoteką na Podlasiu. Są nowe informacje z ostatniej chwili
Śmiertelna bójka przed dyskoteką na Podlasiu. Są nowe informacje

Sąd zgodził się na trzy miesiące aresztu dla jednego z mężczyzn podejrzanych o udział w bójce przed dyskoteką w miejscowości Wnory-Wiechy, gdzie wskutek obrażeń zmarł 18-latek – poinformowała w niedzielę policja. Drugi z podejrzanych ma m.in. dozór policji.

IMGW wydał ostrzeżenia. Osiem województw zagrożonych z ostatniej chwili
IMGW wydał ostrzeżenia. Osiem województw zagrożonych

IMGW wydał ostrzeżenia 1. stopnia przed silnym wiatrem. W ośmiu województwach północnej i wschodniej Polski porywy mogą dochodzić do 85 km na godz.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W okolicach Elbląga przekroczono stany ostrzegawcze na trzech wodowskazach. W mieście obowiązuje pogotowie przeciwpowodziowe, a służby raportują szczelne wały i działania zabezpieczające przy silnym wietrze.

Delegacja z Zełenskim przybyła do USA. Dziś rozmowy z Trumpem z ostatniej chwili
Delegacja z Zełenskim przybyła do USA. Dziś rozmowy z Trumpem

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przybył w sobotę wieczorem do USA. W niedzielę na Florydzie ukraiński lider rozmawiać będzie na temat planu pokojowego i zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej z prezydentem USA Donaldem Trumpem – poinformowały w nocy ukraińskie media.

Pogotowie przeciwpowodziowe w Elblągu. Przekroczony stan ostrzegawczy z ostatniej chwili
Pogotowie przeciwpowodziowe w Elblągu. Przekroczony stan ostrzegawczy

Prezydent Elbląga Michał Missan wprowadził w nocy z soboty na niedzielę stan pogotowia przeciwpowodziowego, po tym jak poziom wody w rzece Elbląg przekroczył stan ostrzegawczy – poinformowały służby miasta.

Putin grozi dalszą ofensywą. „Cele Rosji zostaną osiągnięte” Wiadomości
Putin grozi dalszą ofensywą. „Cele Rosji zostaną osiągnięte”

Władimir Putin powtórzył w sobotę, że Rosja osiągnie wszystkie wyznaczone cele „drogą zbrojną”, jeśli Ukraina nie chce rozwiązać konfliktu pokojowo - poinformowała agencja Reutera. Putin wypowiadał się podczas narady w jednym z punktów dowodzenia sił zbrojnych.

Akcja ratunkowa w Tatrach. Turysta utknął na skalnym filarze Wiadomości
Akcja ratunkowa w Tatrach. Turysta utknął na skalnym filarze

Polscy turyści schodzący w sobotę Doliną Mięguszowiecką w słowackiej części Tatr usłyszeli wołanie o pomoc. Okazało się, że 21-letni Węgier utknął na skalnym filarze w rejonie Żabich Stawów – konieczna była ewakuacja z użyciem śmigłowca - poinformowali słowaccy ratownicy górscy.

18-latek zmarł po bójce przed dyskoteką. Nowe informacje Wiadomości
18-latek zmarł po bójce przed dyskoteką. Nowe informacje

Dwóch mężczyzn podejrzanych jest o udział w bójce przed dyskoteką w miejscowości Wnory-Wiechy (Podlaskie), gdzie wskutek obrażeń zmarł 18-latek - poinformowała w sobotę prokuratura. Okoliczności tego zdarzenia wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury.

REKLAMA

Intel nie zbuduje zakładu w Polsce

Kiedy amerykański Intel informował ministrów w rządzie Donalda Tuska o zawieszeniu na dwa lata, a faktycznie rezygnacji z budowy zakładu zajmującego się integracją układów scalonych pod Wrocławiem, rząd w Zjednoczonych Emiratach Arabskich rozpoczął rozmowy z dwoma – największymi dzisiaj – producentami mikorchipów na świecie, tajwańskim TSMC i koreańskim Samsungiem.
Intel - zdjęcie poglądowe
Intel - zdjęcie poglądowe / fot. flickr.com/Thomas Hawk/CC BY-NC 2.0

Rząd w Abu Dhabi nie ustawiał się jednak w roli wybierającego, z którym partnerem wejdzie we współpracę. Arabowie chcą, aby powstały u nich obie fabryki, i wiele wskazuje na to, że obie tam powstaną. To inwestycje o łącznej wartości ponad 100 mld dolarów.
W przypadku rozmów z producentami chipów zarówno Polska, jak i Komisja Europejska od dawna pokazują słabość. Wysyłają jasne sygnały, że Europa nie jest partnerem w biznesie, którego trzeba szczególnie szanować. Polska zaś pozycjonuje się jako dodatek do gospodarki niemieckiej i jej planów rozwojowych.

Kto płaci, ten czeka na zyski

Tylko pozornie przygotowania do wszystkich trzech inwestycji (arabskiej, niemieckiej i polskiej) różnią się między sobą – tak naprawdę są one oparte na podobnym modelu. W przypadku nieudanych europejskich planów Intela finansowy wkład w inwestycję miały mieć rządy krajów, w których planowano nowe zakłady amerykańskiego producenta (dzisiaj wiadomo już, że nie chodziło wyłącznie o Polskę, choć taką retorykę na początku stosował rząd, bo podstawowy zakład miał powstać w Niemczech) oraz Komisja Europejska, która chciała wejść w inwestycję poprzez unijne fundusze. Finansowe uczestnictwo partnera było jednym z głównych warunków Amerykanów, którzy zobowiązali się do zatrudnienia kilku tysięcy Niemców i Polaków, a przede wszystkim do dostarczenia Europie technologii projektowania i budowy mikroprocesorów.

Korzyść z posiadania takiej technologii jest oczywista – to nie tylko nowoczesny zakład, ale przede wszystkim współpraca z wyższymi uczelniami, które kształcąc kadrę gotową do pracy w zakładach produkcyjnych, rozwijałby kolejne kierunki i zyskiwałyby na konkurencyjności wobec amerykańskich czy azjatyckich politechnik i uniwersytetów technicznych. Kolejną oczywistą korzyścią jest wzrost znaczenia kraju na arenie międzynarodowej.

Z tego wszystkiego zdają sobie sprawę również Arabowie, którzy rozpoczęli rozmowy w sprawie budowy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zakładów TSMC i Samsung Electronics. Jednak przedstawiciele rządu ZEA podeszli do swojego projektu dużo poważniej niż Europejczycy. Przede wszystkim zabezpieczyli finansowanie – nie z publicznych pieniędzy, jak to się najczęściej odbywa w Unii Europejskiej, ale porozumieli się z funduszem inwestycyjnym Mubala, należącym w pełni do rodziny panującej w sąsiedniej Arabii Saudyjskiej.

Już podczas pierwszych spotkań ze swoimi azjatyckimi partnerami Arabowie położyli na stole miliardy dolarów, zapewniając, że w budowie zakładów chcą uczestniczyć przede wszystkim jako uczestnik projektu. Dla TSMC i Samsunga to jasny sygnał, że kraj-gospodarz zakładów produkcyjnych będzie działał w taki sposób, żeby na zainwestowanych pieniądzach możliwie szybko i dużo zarobić. W przypadku publicznych pieniędzy takiej pewności nie ma.

CZYTAJ TAKŻE: Fakty i mity na temat mandatów w strefie płatnego parkowania

Intel miał kłopoty i nie dawał gwarancji

Rząd ZEA starannie dobierał partnerów, z którymi chce wejść we współpracę – Intel odpadł już po pierwszej rundzie planowania inwestycji. Dlaczego? Spółka od lat ma kłopoty, które gwarantują, że przeniesienie produkcji ze Stanów Zjednoczonych będzie niczym więcej niż szukaniem oszczędności, zaś sama inwestycja do samego końca będzie obciążona dużym ryzykiem zatrzymania.
W przypadku szukania inwestora nie mniej istotne są intencje budowy nowych zakładów. W przypadku Intela od początku było wiadomo, że chodzi o ratowanie spółki przed kłopotami i coraz poważniejszą groźbą plajty w krótkiej perspektywie. TSMC i Samsung chcą natomiast zwiększać globalną produkcję chipów, co ma pomóc w obniżaniu cen bez szkody dla rentowności producentów.
Obie azjatyckie spółki były gotowe do rozmów również z Europą, problem w tym, że nie do końca rozumiały, z kim i w jaki sposób rozmawiać, kiedy chodzi o otwarcie zakładu produkcyjnego, a z kim, jeżeli chodzi o finansowanie. Deklaracja państw o pomocy w otwarciu fabryki wymaga przecież zgody Komisji Europejskiej na pomoc publiczną, wszak ewentualni partnerzy są członkami UE.
Rozmyta decyzyjność w przypadku rozmów o inwestycjach na poziomie 100 mld dolarów jest dla Azjatów trudna, a często niemożliwa, do zaakceptowania.

Kiedy w przestrzeni publicznej pojawił się plan zbudowania na kontynencie europejskim dwóch kolejnych zakładów firmy Intel – kolejnych, bo pierwsza inwestycja producenta mikroprocesorów powstała w ubiegłym roku w Irlandii – natychmiast stało się jasne, że będzie on argumentem w wewnętrznych walkach politycznych, argumentem rządzących w sporach z opozycją, szczególnie silnych w Niemczech i w Polsce.

Intel za bardzo pod kreską

Problem w tym, że tzw. fabryka Intela, którą na sztandarach miały były i obecny rząd w Warszawie, od początku była skazana na niepowodzenie. W przypadku obu, niemieckiego i polskiego, projektów Intela plany Olafa Scholza i Donalda Tuska pochopnie zakładały, że producent procesorów zbuduje w Magdeburgu czy pod Wrocławiem drugą Dolinę Krzemową, dając pracę tysiącom Niemców i Polaków w najszybciej rozwijającej się branży nowych technologii. Europejski warunek był oczywisty: miejsca pracy. W Niemczech chodziło o ponad trzy tysiące etatów, w Polsce inwestycja miała być mniejsza, bo w grę wchodził zakład zatrudniający 2000 osób.
Rządy polski i niemiecki zakładały, że producent mikrochipów może pozwolić sobie na wielomiliardowe inwestycje. Nie mógł, i było to jasne już w momencie, kiedy do rozmów na temat niemieckiej fabryki zaproszono przedstawiciela Niemiec. Intel wszedł właśnie w największy w swojej historii spór ze związkami zawodowymi w USA po zapowiedzi zwolnienia kilkunastu tysięcy pracowników na amerykańskim rynku, zaś na giełdzie zaliczył jeden z największych spadków wartości rynkowej w historii amerykańskich spółek wysokich technologii, z giganta stając się spółką o wartości 22-krotnie mniejszej niż wartość producenta kart graficznych Nvidia.

Nie tylko to – ostatnie zaprojektowane przez Intela procesory okazały się wadliwe i nierzadko spalały się, zamiast działać. Firma wprowadziła poprawkę, która miała usunąć pierwotną przyczynę błędu, ale i tak niektóre procesory Intel z 13 i 14 generacji nie działały prawidłowo. Spółkę kosztowało to sporo – wydłużenie okresów gwarancyjnych było początkiem. Potem doszły do tego obowiązkowa wymiana spalonych procesorów na nowe i utrata reputacji, kontraktów oraz wymierne straty finansowe. Straty na tyle duże, że spółka zmuszona była do ogłoszenia zamknięcia niektórych fabryk w Stanach Zjednoczonych.

Kłopoty na rynku doprowadziły do masowego pozbywania się akcji przez małych inwestorów, co skończyło się bezprecedensowym w przypadku tej firmy spadkiem wartości rynkowej (60 proc. od początku roku). To zaś pociągnęło za sobą spadek zaufania strategicznych inwestorów i partnerów, w tym również funduszy z krajów arabskich.

Wsparcie – na trudnych dla producenta warunkach – w połowie września zaoferował Intelowi amerykański fundusz inwestycyjny Apollo Global Management, który zaproponował wniesienie do spółki pięciu miliardów dolarów, jednak pod warunkiem przejęcia 49 proc. udziałów w wartej 11 mld dolarów spółce joint venture zarządzającej zakładem w Irlandii. Możliwość przejęcia Intela sygnalizuje także inny producent mikroprocesorów – spółka Qualcomm, która wcześniej badała opłacalność odkupienia od Amerykanów części działalności Intela w zakresie projektowania procesorów.

Podmiotowość oddana Niemcom

Wstrzymanie inwestycji Intela w Europie Polskę jako partnera w biznesie stawia w nie najlepszym świetle. W Magdeburgu powstać miała gigantyczna fabryka o wartości 30 mld dolarów, we Wrocławiu jedynie uzależniony od niemieckiej fabryki zakład testowania i integracji półprzewodników za 4,6 mld dolarów. Być może nadwiślański rząd byłby w stanie negocjować losy inwestycji Intela, gdyby nie była ona dodatkiem od umowy między Amerykanami a gabinetem Scholza. Skoro jednak w rozmowach o inwestycji podmiotowość Polski została w całości oddana w niemieckie ręce, Intel o wycofaniu się z planów w naszym kraju poinformował polskich ministrów wyłącznie komunikatem.

CZYTAJ TAKŻE: Solidarność was nie zostawi! Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność"



 

Polecane