Afera wizowa w Niemczech
Afera wizowa w Niemczech
Według doniesień Business Insider oraz Nurnberger Nachrichten, niemiecki urzędnik z ministerstwa spraw zagranicznych miał wywrzeć w tej sprawie naciski na personel ambasady, który miał nie być zadowolony z tej formalnej instrukcji.
Z wewnętrznych rozmów pracowników ambasady wynikło, że ci którzy składali wniosek o wizę, nie wrócili do Etiopii. Krótki pobyt w Norymberdze został wykorzystany do złożenia innego wniosku, tym razem o azyl.
Ponadto kierownictwo Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców było "bardzo zirytowane" wydaną dyrektywą. Jak podaje zarówno Business Insider oraz Nurnberger Nachrichten menadżerowie urzędu, stwierdzili, że po raz kolejny będzie trzeba "zapłacić cenę" za to co "schrzanił MSZ".
-
Burza w sieci. Dziennikarze i politycy KO przyłapani na wspólnym imprezowaniu [WIDEO]
-
Długa kolejka na przejściu granicznym. Niemal dwie doby czekania
Działania Annaleny Baerbok wywołują niepokój
Co więcej, niemiecki wymiar sprawiedliwości również jest zaniepokojony działaniami resortu dyplomacji pod kierownictwem Annaleny Baerbock ws. naginania prawa poprzez luźne podejście do wydawania wiz.
Prokuratury w Berlinie i Cottbus prowadzą dochodzenie w sprawie starszych pracowników wydziału wizowego pod zarzutem zakłócania wymiaru sprawiedliwości. Mówi się, że wywierali presję na pracowników, aby wydawali wizy pomimo posiadania fałszywych lub nieważnych paszportów.