Tadeusz Płużański: (Niestety) zdrajca Rzepecki
Proces nazwano – od nazwiska głównego podsądnego – procesem Rzepeckiego. Jego patriotyczna karta była długa: żołnierz Legionów, za udział w wojnie polsko-bolszewickiej odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari, w okresie międzywojennym służył zawodowo w wojsku, w maju 1926 r. stanął po stronie rządu przeciwko zamachowi Józefa Piłsudskiego.
- Domański złożył rezygnację na ręce Donalda Tuska?
- Minister Kancelarii Premiera zaprzecza informacji o dymisji Andrzeja Domańskiego
- Anonimowy Sędzia: Sprawy mają trafiać do sprawdzonych towarzyszy
- Kryzys energetyczny w Niemczech. Pojawiły się apele o zaprzestanie ładowania samochodów elektrycznych
- IMGW wydał ostrzeżenie. Oto co nas czeka
- "Dobrze, że spodnie nie pękły". Burza po emisji popularnego programu TVN
Koniec pięknej karty
We wrześniu 1939 r. szef oddziału operacyjnego w sztabie armii „Kraków”, od października 1939 r. w Służbie Zwycięstwu Polski, następnie w Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej (szef Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej – za czteroletnią służbę na tym stanowisku otrzymał Złoty Krzyż Virtuti Militari), po Powstaniu Warszawskim w niewoli niemieckiej, organizator i dowódca Delegatury Sił Zbrojnych, a następnie Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.
Tu niestety piękna karta Rzepeckiego się kończy.
„Wydał wszystkich i wszystko"
Stefan Korboński (ostatni delegat Rządu na Kraj, podwładny Rzepeckiego) zapisał:
„Po aresztowaniu ujawnił on wszystko bez wyjątku: ludzi, adresy, broń i pieniądze, obliczane na około jeden milion dolarów. Według wiadomości, jakie do mnie doszły, nie zostało to na nim wymuszone torturami [potwierdzają to inne relacje], a stało się dzięki pewnemu systemowi obrony, jaki Rzepecki przyjął. Przyznał on uroczyście i kategorycznie, że pozostanie w konspiracji było ciężkim błędem i oświadczył, że ze swej strony dokona wszystkiego, by ten błąd naprawić i podziemie WiN ostatecznie zlikwidować. Wobec tego w śledztwie wydał wszystkich i wszystko. W zamian za to otrzymał przyrzeczenie, że nikt z ludzi przez niego ujawnionych nie zostanie aresztowany i to przyrzeczenie było przez szereg miesięcy przez bezpiekę honorowane. Jest to pierwszy wypadek masowego ujawnienia podwładnych, dokonany przez przełożonego, bez ich wiedzy i zgody”.
Potem, gdy na Rakowiecką trafił rtm Witold Pilecki, ubecy chcieli go „przekonać”, aby namawiał żołnierzy niepodległościowego podziemia do ujawnienia się, tak jak to zrobił prezes WiN. Pilecki odpowiedział:
„Rzepeckiemu za to, co zrobił, prawdziwi patrioci naplują w twarz”.
Dlatego Rzepecki uniknął śmierci, a Pilecki musiał zginąć.
Garnowski i Hryckowian
Trwającemu miesiąc procesowi przewodniczył płk Władysław Garnowski. Ten przedwojenny prawnik (studia na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie), AK-owiec, po wojnie w sądownictwie wojskowym (m. in. szef WSR w Poznaniu i w Warszawie), a w końcu prezes Najwyższego Sądu Wojskowego, ma na koncie w sumie 23 wyroki śmierci.
Prócz Garnowskiego sądzili: Jan Hryckowian i Stanisław Kaczmarek. Hryckowian, też przedwojenny prawnik (po Uniwersytecie Jagiellońskim), w czasie wojny – jako oficer AK – odznaczony Krzyżem Walecznych (jego żona, Stanisława Hryckowian była adiutantem gen. Fieldorfa „Nila”). Miesiąc po procesie Rzepeckiego, w marcu 1947 r., już w randze podpułkownika, został szefem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. Wtedy właśnie dopuścił się największej liczby zbrodni sądowych (w sumie 16., w tym mord na Witoldzie Pileckim).
Mniej znany, ale równie krwawy oprawca w todze – kpt. Stanisław Kaczmarek, też był sędzią warszawskiego WSR. Jako przewodniczący składu i sędzia pomocniczy skazywał byłych żołnierzy AK (w tym 3 i 5 Wileńskiej Brygady) oraz działaczy niepodległościowych. Wielu zostało straconych.
„Terroryzm”
Oskarżał Naczelny Prokurator Wojskowy Henryk Holder. Urodzony w 1914 r. w Szczerzcu (Lwowskie), syn Mojżesza i Wincentyny. Tak jak Garnowski był absolwentem prawa na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. W czasie wojny podporucznik Armii Czerwonej. Naczelnym Prokuratorem Wojskowym był w latach 1946-1948. Przez następne dwa lata kierował Departamentem Służby Sprawiedliwości MON (odmawiał m. in. ułaskawienia skazanych na karę śmierci). Po przeniesieniu do rezerwy, m. in. dyrektor Biura Prawnego Rady Państwa.
W mowie oskarżycielskiej płk Holder zarzucił WiN-owcom m. in. terroryzm, morderstwa, szpiegostwo, propagandę antypaństwową, a także współpracę z faszystami z NSZ i UPA, oraz uchylanie się od służby wojskowej (oczywiście w „l”WP). Atakował „reakcję” – PSL i rząd na emigracji, wykazując ich związki z WiN (w rzeczywistości nie chciał ich premier Mikołajczyk, słusznie obawiając się prowokacji).
„Wyjdź z podziemia – buduj Polskę”
Pokazowy proces I Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość trwał do 3 lutego 1947 r. Prezes Jan Rzepecki został skazany na karę 8 lat pozbawienia wolności. Wyroki usłyszeli też: Marian Gołębiewski, Jan Szczurek-Cergowski, Antoni Sanojca, Tadeusz Jachimek, Henryk Żuk, Kazimierz Leski, Józef Rybicki, Ludwik Muzyczka i Emilia Malessa.
Rzepecki został ułaskawiony przez Bolesława Bieruta. Po przedterminowym opuszczeniu więzienia przyjęto go do „ludowego” Wojska Polskiego. Był wicedyrektorem Wojskowego Instytutu Naukowo-Wydawniczego a potem szefem Wydziału Studiów w Akademii Sztabu Generalnego. 22 kwietnia 1947 r. wygłosił wykład „Wyjdź z podziemia – buduj Polskę”, którego tekst ukazał się następnie w kilku pismach.
W latach 1949 – 1954 był ponownie aresztowany. Następnie zrehabilitowany. W latach 1955 - 1969 zatrudniony w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk. Zmarł
28 kwietnia 1983 r. pochowany na stołecznych Powązkach Wojskowych.