Eksplozja Tesli przed hotelem Trumpa. Mężczyzna pozostawił list
Eksplozja powinna być "przebudzeniem" dla USA
- zaznaczył były wojskowy. Mężczyzna wyjaśnił również w liście, że wybrał taką formę "sygnału ostrzegawczego", gdyż uważał to za "lepszy sposób" na zwrócenie Amerykanom uwagi.
To nie był atak terrorystyczny, to była pobudka. Amerykanie zwracają uwagę tylko na spektakle i przemoc. Czy jest lepszy sposób na przekazanie mojego punktu widzenia niż wyczyn z fajerwerkami i materiałami wybuchowymi?"
- pytał w jednej z postawionych notatek.
Dwukrotny uczestnik misji w Afganistanie napisał też, że w ten sposób musiał "oczyścić" swój umysł "z braci, których straciłem i uwolnić się od ciężaru życia, które odebrałem".
Rozważania polityczne i społeczne sprawcy zdarzenia
W liście 37-letni weteran zamieścił również swoje przemyślenia na temat polityki, problemów społecznych oraz międzynarodowych w tym wojny na Ukrainie. Stwierdził on również, że Stany Zjednoczone są "śmiertelnie chore i zmierzają ku upadkowi".
Według ustaleń śledczych, sprawca eksplozji Tesli Cybertruck miał nie żywić niechęci do prezydenta elekta Donalda Trumpa.
-
Azoty Puławy pozywają Polimex Mostostal. Solidarność pyta o przerwanie budowy nowego bloku węglowego
"Zmagał się z PTSD"
Cytowany przez News.sky.com Spencer Evans z FBI przekazał, że Matthew Livelsberger był weteranem, który "zmagał się z PTSD i innymi problemami".
Ponadto sprawca zdarzenia zastrzelił się przed eksplozją, jednakże śledczy nie ustalili jeszcze jak zdołał on jednocześnie doprowadzić do wybuchu.
Oprócz misji w Afganistanie, Livelsberger służył też na Ukrainie, w Tadżykistanie, Gruzji i Kongo. Niedawno powrócił z misji zagranicznej w Niemczech i udał się na urlop.