Kościół po Franciszku. Nowy papież stanie przed wieloma wyzwaniami

Najtrudniejszą misją nowego papieża będzie to, by wszyscy katolicy uznali go za swojego. W obliczu nadchodzącej schizmy to bardzo trudne i ważne zadanie.
Zmarły papież Franciszek podczas wizyty w Kazachstanie Kościół po Franciszku. Nowy papież stanie przed wieloma wyzwaniami
Zmarły papież Franciszek podczas wizyty w Kazachstanie / Wikipedia CC BY-SA 4.0 / Yakov Fedorov

Pontyfikat 266. papieża właśnie się skończył. Papież Franciszek zostawił po sobie trudne dziedzictwo. Był nieszablonowy i zaskakiwał nawet największych progresistów. Ot, choćby wprowadził możliwość błogosławienia par homoseksualnych, ale nie wykreślił z grzechów wołających o pomstę do nieba grzechów sodomskich. Franciszek chronił godność osób homoseksualnych, które poszukują Boga, mówiąc jednocześnie na zamkniętym spotkaniu z włoskimi biskupami, że „włoskie seminaria i tak są już spedalone”, a chodziło o dopuszczenie homoseksualistów do seminariów duchownych. I bądź tu, katoliku, mądry. 

 

Ohyda – czy to już?

Oczywiście te przykłady to nic w porównaniu z Synodem o synodalności czy praktykowanym przez Franciszka dialogiem międzyreligijnym z kulminacyjnym uczczeniem figurki pogańskiego bóstwa Pachamamy. Wielu katolików głębiej zaangażowanych w życie duchowe nie mogło pozbyć się w tamtym momencie natrętnej myśli o „ohydzie spustoszenia” opisanej w Księdze Daniela i Ewangelii i pytało: „Czy to już, czy to na te czasy?”. Pytanie bardzo dramatyczne, bo odpowiedzi należałoby szukać w Watykanie właśnie, a ze Stolicy Apostolskiej zgorszenie to wyszło.

W pontyfikacie Franciszka było coś jeszcze trudnego do udźwignięcia dla katolików na serio zaangażowanych w życie Kościoła, co będzie miało konsekwencje po jego odejściu, to „samotłumaczenie się” i korzenie przed przedstawicielami innych religii w imię powszechnego „braterstwa” i dialogu wyrażonego m.in. w encyklice „Fratelli tutti”. W świecie, w którym silne tradycyjne, religijne i narodowe tożsamości spoza świata zachodniego przeżywają renesans i panuje wśród ich przedstawicieli moda na ich afirmację – jak choćby w islamie czy hinduizmie – chęć dialogu i braterstwa w wydaniu liberalnego, zeświecczonego skrzydła Kościoła katolickiego w praktyce prowadzi do podważania wiarygodności treści chrześcijańskiej i pcha Kościół w nieustanne kompromisy i przepraszanie. 

Te rozterki duchowe i moralne ciężkiego kalibru budzące niepokój wiernych na całym świecie będzie musiał rozwiązać kolejny następca św. Piotra. Na dodatek niejedną nieprzespaną noc spędzi na próbach sklejania coraz bardziej rozchodzącego się Kościoła, któremu grozi kolejna wielka schizma. Oś rozłamu dokonuje się w naszych czasach między Kościołem liberalnym i konserwatywnym.

 

Wielki rozłam

– Wszystko wskazuje na to, że są tylko dwie możliwe drogi przed Kościołem katolickim. Pierwsza to perspektywa schizmy, rozpadu i formalnego podziału. Takie ryzyko istnieje m.in. w Niemczech czy Stanach Zjednoczonych. Słuchając w tych krajach kardynałów i biskupów reprezentujących katolicyzm konserwatywny i liberalny, można dojść do wniosku, że w ramach Kościoła katolickiego są już dzisiaj de facto dwa różne wyznania religijne. Niestety schizmy towarzyszą chrześcijaństwu od początku jego istnienia. Nikt nie powiedział, że nie może być nowych formalnych podziałów w Kościele katolickim. Druga opcja to anglikanizacja, czyli upodobnienie Kościoła katolickiego do tego, co się obecnie dzieje we wspólnotach anglikańskich czy episkopalnych na całym świecie. Ich specyfiką jest zachowanie różnorodności doktrynalnej w ramach jednego Kościoła jako instytucji. Wydaje się, że obecnie ten model zaczyna być akceptowany wśród katolików w wielu krajach zachodnich – mówił w rozmowie z portalem Tysol.pl. ks. prof. Andrzej Kobyliński w 2023 roku. 

Pontyfikat papieża Franciszka stał się katalizatorem tych podziałów i je wyostrzył. Jego reformy, rewolucja w nauczaniu moralnym i doktrynalnym sprawiły, że przedstawiciele liberalnej wizji Kościoła nabrali wiatru w żagle, ale jednocześnie konserwatyści tym głośniej i z jeszcze większą determinacją walczą o zachowanie tradycyjnej nauki Kościoła sięgającej w wielu miejscach do czasów sprzed Soboru Watykańskiego II. Im więcej pomysłów na techno imprezy w kościołach czy mówienie o wielu drogach do zbawienia niekoniecznie w samym Kościele katolickim przez samych hierarchów kościelnych, tym popularniejsze stają się Msze trydenckie i ruchy antymodernistyczne i to w tak rozwiniętych krajach jak np. Stany Zjednoczone. 

 

Decentralizacja, anglikanizacja 

– Sądzę, że jednym z kluczy do zrozumienia kondycji Kościoła po Franciszku jest zagadnienie decentralizacji. Papież wraz ze swoim otoczeniem dokonał próby reformy Kościoła według zasad stosowanych w społeczeństwach świeckich. Przyjął zatem zasadę pomocniczości albo zasadę kompetencyjną jako regulującą kwestie wewnątrzkościelne. Centralnym wyrazem tej zasady był Synod o synodalności. To niewątpliwie ukoronowanie licznych wcześniejszych wysiłków papieża Franciszka. Zasada subsydiarności [pomocniczości – przyp. red.] wskazuje na podział kompetencji instytucji silniejszych i słabszych, przyzwalając na to, aby instytucje słabsze decydowały zgodnie ze swoimi uprawnieniami w sprawach, które leżą w ich zakresie. To jest zasada, która doskonale sprawdza się w przestrzeni państwa, przedsiębiorstwa, relacji państwa i rodziny, wspólnoty międzynarodowej i państwowej. Ale w przypadku Kościoła zasada ta prowadzi – mówiąc najkrócej – do konstatacji, którą wyraził na początku pontyfikatu Franciszka kardynał Reinhard Marx, mówiąc „nie jesteśmy filią Rzymu”. Za tym stwierdzeniem kryje się przypisanie całkowitej suwerenności i niezależności Kościołom lokalnym. Synod o synodalności wprowadził sugestię, że takie działania decyzyjne – także w kwestiach dyscypliny sakramentalnej, dyscypliny liturgicznej czy autorytetu kościelnego – mogą przysługiwać wspólnotom mniejszym, lokalnym. To oczywiście powoduje zupełną zmianę wizerunku Kościoła. To zmiany idące tak daleko, że można się zastanawiać, czy mamy do czynienia z Kościołem – jednym, świętym, powszechnym i katolickim – czy ze zbiorem Kościołów lokalnych, a mówiąc bardziej drastycznie – z Kościołami schizmatyckimi? – mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz. 

Franciszek świadom nadchodzącej wielkiej schizmy nie próbował łączyć obu nurtów w Kościele, lecz w sposób jawny, a nawet demonstracyjny postawił na Kościół liberalny, „otwarty”. Bardzo świadomie sprawił, że dziś w Kolegium Kardynalskim prawie wszyscy kardynałowie kojarzeni są z kierunkiem liberalnym w Kościele. Toteż umownie konserwatywna część katolików posuwa się nawet do stwierdzeń, że nadchodzące konklawe mające wybrać nowego papieża i tak jest nie o nich. „Kogokolwiek by nie wybrali, i tak doktrynalnie i moralnie będzie to człowiek orbitujący wokół tego, co zostawił Franciszek. Mafia z Sankt Gallen tylko się umocniła” – słychać z przekąsem ze środowisk katolickich intelektualistów pamiętających dobre czasy Jana Pawła II. „Mafia z Sankt Gallen” to umowna nazwa grupy liberalnych, wysokich rangą i wpływowych duchownych, którzy od połowy lat 90. spotykali się w Sankt Gallen w Szwajcarii, by lobbować swoje reformy m.in. poprzez wpływ na głosowanie w kolejnych konklawe.

„Jednym z najważniejszych obowiązków chrześcijańskiego teologa jest powiązanie objawionych danych o chrześcijańskiej prawdzie, którą zgodnie ze swą wiarą musi on uważać za ostateczną, absolutną i zasadniczo niezmienną z niekompletnym, relatywnym i stale zmieniającym się intelektualnym zrębem świata, w którym żyje” – pisał Eric Lionel Mascall, anglikański, notabene, teolog w książce „Sekularyzacja chrześcijaństwa”.

Następca papieża Franciszka na Tronie Piotrowym będzie musiał się zmierzyć z tym wyzwaniem. Czy będzie go stać na radykalizm ewangeliczny i zderzenie ze światem zgodnie ze słowami samego Chrystusa, że Kościół to także „Znak, któremu sprzeciwiać się będą” oraz „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził”? Wśród potencjalnych następców papieża typowanych przez światowe media trudno znaleźć kogoś, kto zdecydowałby się na taką drogę.

Atrakcyjna i godna pochwały Franciszkowa wizja Kościoła jako „szpitala polowego, w którym każdemu udziela się pomocy” nie może jednocześnie stanowić pokusy, by przypodobać się wszystkim. Jeden z najsłynniejszych religioznawców naszych czasów Peter Berger pisał ponad trzy dekady temu: „Dla mieszkańców każdego poszczególnego świata religijnego coraz trudniejsze staje się przebywanie we współczesnym społeczeństwie”. Skoro coraz trudniejsze staje się życie zwykłych wyznawców w ponowoczesnym społeczeństwie, to co dopiero powiedzieć o głowie Kościoła katolickiego. 

 

Jakie wyzwania stoją przed nowym papieżem?

Nowy papież szukający odpowiedzi na pytanie, jak żyć według niezmiennej ze swej istoty Ewangelii w zmiennym ze swej istoty świecie, będzie musiał dokonać ekwilibrystyki, by Łódź Piotrowa nie rozszczelniła się jeszcze bardziej i nie wypadali z niej kolejni wierni. Chrześcijanie, i jak się okazuje nie tylko katolicy, oczekują od papieża nie tylko jako człowieka, ale także jako instytucji, by był gotów bronić niezmiennej i absolutnej prawdy chrześcijańskiej w coraz bardziej płynnej rzeczywistości. 

– Trzeba pamiętać, że rolą następcy świętego Piotra jest umacnianie braci w wierze. W tym działaniu znajduję klucz do przezwyciężenia podziałów. Pozwolę sobie przypomnieć, że wielki pontyfikat świętego Jana Pawła II rozpoczął się od powtórzenia słów świętego Piotra spod Cezarei Filipowej – Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. To mocą tego wyznania wiary papież zawołał o wyzbycie się lęku i otwarcie drzwi Chrystusowi. To mocą tej wiary pozwalał nam przekroczyć próg nadziei. Niezależnie od prób dewastacji pamięci o tym pontyfikacie nie wolno nam zapomnieć, że to po śmierci Jana Pawła II rozległy się jedyne w ogarnianych przez naszą pamięć dziejach Kościoła wołania: „Santo subito!” Papież, który zasiada na Stolicy Piotrowej, bezwzględnie musi być człowiekiem głębokiej wiary i człowiekiem jawnego dążenia do świętości – tłumaczy ks. prof. Bortkiewicz.


 

POLECANE
Dziwne zachowanie Trzaskowskiego w Olsztynie. Jest nagranie z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie Trzaskowskiego w Olsztynie. Jest nagranie

Rafał Trzaskowski spotkał się z mieszkańcami Olsztyna na miejskiej plaży. Fragment przemówienia kandydata KO wzbudził spore zainteresowanie internautów.

Europoseł z Francji przywiozła do Warszawy setki pigułek aborcyjnych z ostatniej chwili
Europoseł z Francji przywiozła do Warszawy setki pigułek aborcyjnych

Mathilde Panot i Manon Aubry dostarczyły do Warszawy 300 pigułek aborcyjnych. Zapowiedziały, że w przyszłości wyślą ich więcej.

Gazowa hipokryzja Niemiec. Tak do Europy trafiają miliardy metrów sześciennych rosyjskiego gazu Wiadomości
Gazowa hipokryzja Niemiec. Tak do Europy trafiają miliardy metrów sześciennych rosyjskiego gazu

Chociaż Niemcy publicznie deklarują odejście od rosyjskich surowców, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Jak ujawnia niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, niemiecka państwowa spółka SEFE (następczyni niemieckiego oddziału Gazpromu) sprowadza do kraju ogromne ilości rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG) – często omijając własne zakazy i ukrywając faktyczny kierunek dostaw.

Debata prezydencka TVP. Ostra reakcja KRRiT z ostatniej chwili
Debata prezydencka TVP. Ostra reakcja KRRiT

KRRiT krytykuje wykluczenie Telewizji Republika z debaty prezydenckiej TVP z udziałem TVN i Polsatu, która odbędzie się 12 maja.

Słowa Grzegorza Brauna podczas debaty. Jest reakcja prokuratury gorące
Słowa Grzegorza Brauna podczas debaty. Jest reakcja prokuratury

Prokuratura Okręgowa Warszawa – Praga wszczęła w środę dochodzenie w sprawie znieważenia Żydów oraz nawoływania do nienawiści w trakcie poniedziałkowej debaty kandydatów na prezydenta. Chodzi o zachowanie Grzegorza Brauna w trakcie debaty prezydenckiej "Super Expressu".

Znamy nazwisko nowego rzecznika niemieckiego rządu. To dziennikarz z ostatniej chwili
Znamy nazwisko nowego rzecznika niemieckiego rządu. To dziennikarz

Dziennikarz i publicysta "Sueddeutsche Zeitung" Stefan Kornelius obejmie stanowisko rzecznika nowego, chadecko-socjaldemokratycznego rządu Niemiec – poinformował portal dziennika.

Nowości Netflix – maj 2025. Morderstwo, obława i polityczne intrygi z ostatniej chwili
Nowości Netflix – maj 2025. Morderstwo, obława i polityczne intrygi

Netflix w maju 2025 kusi miniserialem true crime, docuserią o Bin Ladenie, komediami i odważnym serialem animowanym.

Zabójstwo lekarza w Krakowie. Jest decyzja sądu ws. nożownika z ostatniej chwili
Zabójstwo lekarza w Krakowie. Jest decyzja sądu ws. nożownika

Krakowski sąd rejonowy aresztował w środę na trzy miesiące 35-latka podejrzanego o zabójstwo lekarza w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie – poinformował sędzia Maciej Czajka, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie ds. karnych.

Karol Nawrocki: Nigdy nie zgodzę się na prywatyzację lasów z ostatniej chwili
Karol Nawrocki: Nigdy nie zgodzę się na prywatyzację lasów

Kandydat na prezydenta Karol Nawrocki zadeklarował w środę, że jeśli zostanie wybrany na ten urząd, nigdy nie zgodzi się na sprywatyzowanie Lasów Państwowych i będzie chronił zarówno ich społeczną, jak i gospodarczą funkcję. Podkreślił, że lasy to nasze narodowe dobro.

Ruszyło CPK. Wybrano firmę PR Wiadomości
"Ruszyło CPK". Wybrano firmę PR

Według medialnych doniesień, agencja Lighthouse została wybrana w przetargu do opracowania strategii komunikacji oraz zarządzania sytuacjami kryzysowymi dla Centralnego Portu Komunikacyjnego. Zakres współpracy obejmuje lata 2025–2027.

REKLAMA

Kościół po Franciszku. Nowy papież stanie przed wieloma wyzwaniami

Najtrudniejszą misją nowego papieża będzie to, by wszyscy katolicy uznali go za swojego. W obliczu nadchodzącej schizmy to bardzo trudne i ważne zadanie.
Zmarły papież Franciszek podczas wizyty w Kazachstanie Kościół po Franciszku. Nowy papież stanie przed wieloma wyzwaniami
Zmarły papież Franciszek podczas wizyty w Kazachstanie / Wikipedia CC BY-SA 4.0 / Yakov Fedorov

Pontyfikat 266. papieża właśnie się skończył. Papież Franciszek zostawił po sobie trudne dziedzictwo. Był nieszablonowy i zaskakiwał nawet największych progresistów. Ot, choćby wprowadził możliwość błogosławienia par homoseksualnych, ale nie wykreślił z grzechów wołających o pomstę do nieba grzechów sodomskich. Franciszek chronił godność osób homoseksualnych, które poszukują Boga, mówiąc jednocześnie na zamkniętym spotkaniu z włoskimi biskupami, że „włoskie seminaria i tak są już spedalone”, a chodziło o dopuszczenie homoseksualistów do seminariów duchownych. I bądź tu, katoliku, mądry. 

 

Ohyda – czy to już?

Oczywiście te przykłady to nic w porównaniu z Synodem o synodalności czy praktykowanym przez Franciszka dialogiem międzyreligijnym z kulminacyjnym uczczeniem figurki pogańskiego bóstwa Pachamamy. Wielu katolików głębiej zaangażowanych w życie duchowe nie mogło pozbyć się w tamtym momencie natrętnej myśli o „ohydzie spustoszenia” opisanej w Księdze Daniela i Ewangelii i pytało: „Czy to już, czy to na te czasy?”. Pytanie bardzo dramatyczne, bo odpowiedzi należałoby szukać w Watykanie właśnie, a ze Stolicy Apostolskiej zgorszenie to wyszło.

W pontyfikacie Franciszka było coś jeszcze trudnego do udźwignięcia dla katolików na serio zaangażowanych w życie Kościoła, co będzie miało konsekwencje po jego odejściu, to „samotłumaczenie się” i korzenie przed przedstawicielami innych religii w imię powszechnego „braterstwa” i dialogu wyrażonego m.in. w encyklice „Fratelli tutti”. W świecie, w którym silne tradycyjne, religijne i narodowe tożsamości spoza świata zachodniego przeżywają renesans i panuje wśród ich przedstawicieli moda na ich afirmację – jak choćby w islamie czy hinduizmie – chęć dialogu i braterstwa w wydaniu liberalnego, zeświecczonego skrzydła Kościoła katolickiego w praktyce prowadzi do podważania wiarygodności treści chrześcijańskiej i pcha Kościół w nieustanne kompromisy i przepraszanie. 

Te rozterki duchowe i moralne ciężkiego kalibru budzące niepokój wiernych na całym świecie będzie musiał rozwiązać kolejny następca św. Piotra. Na dodatek niejedną nieprzespaną noc spędzi na próbach sklejania coraz bardziej rozchodzącego się Kościoła, któremu grozi kolejna wielka schizma. Oś rozłamu dokonuje się w naszych czasach między Kościołem liberalnym i konserwatywnym.

 

Wielki rozłam

– Wszystko wskazuje na to, że są tylko dwie możliwe drogi przed Kościołem katolickim. Pierwsza to perspektywa schizmy, rozpadu i formalnego podziału. Takie ryzyko istnieje m.in. w Niemczech czy Stanach Zjednoczonych. Słuchając w tych krajach kardynałów i biskupów reprezentujących katolicyzm konserwatywny i liberalny, można dojść do wniosku, że w ramach Kościoła katolickiego są już dzisiaj de facto dwa różne wyznania religijne. Niestety schizmy towarzyszą chrześcijaństwu od początku jego istnienia. Nikt nie powiedział, że nie może być nowych formalnych podziałów w Kościele katolickim. Druga opcja to anglikanizacja, czyli upodobnienie Kościoła katolickiego do tego, co się obecnie dzieje we wspólnotach anglikańskich czy episkopalnych na całym świecie. Ich specyfiką jest zachowanie różnorodności doktrynalnej w ramach jednego Kościoła jako instytucji. Wydaje się, że obecnie ten model zaczyna być akceptowany wśród katolików w wielu krajach zachodnich – mówił w rozmowie z portalem Tysol.pl. ks. prof. Andrzej Kobyliński w 2023 roku. 

Pontyfikat papieża Franciszka stał się katalizatorem tych podziałów i je wyostrzył. Jego reformy, rewolucja w nauczaniu moralnym i doktrynalnym sprawiły, że przedstawiciele liberalnej wizji Kościoła nabrali wiatru w żagle, ale jednocześnie konserwatyści tym głośniej i z jeszcze większą determinacją walczą o zachowanie tradycyjnej nauki Kościoła sięgającej w wielu miejscach do czasów sprzed Soboru Watykańskiego II. Im więcej pomysłów na techno imprezy w kościołach czy mówienie o wielu drogach do zbawienia niekoniecznie w samym Kościele katolickim przez samych hierarchów kościelnych, tym popularniejsze stają się Msze trydenckie i ruchy antymodernistyczne i to w tak rozwiniętych krajach jak np. Stany Zjednoczone. 

 

Decentralizacja, anglikanizacja 

– Sądzę, że jednym z kluczy do zrozumienia kondycji Kościoła po Franciszku jest zagadnienie decentralizacji. Papież wraz ze swoim otoczeniem dokonał próby reformy Kościoła według zasad stosowanych w społeczeństwach świeckich. Przyjął zatem zasadę pomocniczości albo zasadę kompetencyjną jako regulującą kwestie wewnątrzkościelne. Centralnym wyrazem tej zasady był Synod o synodalności. To niewątpliwie ukoronowanie licznych wcześniejszych wysiłków papieża Franciszka. Zasada subsydiarności [pomocniczości – przyp. red.] wskazuje na podział kompetencji instytucji silniejszych i słabszych, przyzwalając na to, aby instytucje słabsze decydowały zgodnie ze swoimi uprawnieniami w sprawach, które leżą w ich zakresie. To jest zasada, która doskonale sprawdza się w przestrzeni państwa, przedsiębiorstwa, relacji państwa i rodziny, wspólnoty międzynarodowej i państwowej. Ale w przypadku Kościoła zasada ta prowadzi – mówiąc najkrócej – do konstatacji, którą wyraził na początku pontyfikatu Franciszka kardynał Reinhard Marx, mówiąc „nie jesteśmy filią Rzymu”. Za tym stwierdzeniem kryje się przypisanie całkowitej suwerenności i niezależności Kościołom lokalnym. Synod o synodalności wprowadził sugestię, że takie działania decyzyjne – także w kwestiach dyscypliny sakramentalnej, dyscypliny liturgicznej czy autorytetu kościelnego – mogą przysługiwać wspólnotom mniejszym, lokalnym. To oczywiście powoduje zupełną zmianę wizerunku Kościoła. To zmiany idące tak daleko, że można się zastanawiać, czy mamy do czynienia z Kościołem – jednym, świętym, powszechnym i katolickim – czy ze zbiorem Kościołów lokalnych, a mówiąc bardziej drastycznie – z Kościołami schizmatyckimi? – mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz. 

Franciszek świadom nadchodzącej wielkiej schizmy nie próbował łączyć obu nurtów w Kościele, lecz w sposób jawny, a nawet demonstracyjny postawił na Kościół liberalny, „otwarty”. Bardzo świadomie sprawił, że dziś w Kolegium Kardynalskim prawie wszyscy kardynałowie kojarzeni są z kierunkiem liberalnym w Kościele. Toteż umownie konserwatywna część katolików posuwa się nawet do stwierdzeń, że nadchodzące konklawe mające wybrać nowego papieża i tak jest nie o nich. „Kogokolwiek by nie wybrali, i tak doktrynalnie i moralnie będzie to człowiek orbitujący wokół tego, co zostawił Franciszek. Mafia z Sankt Gallen tylko się umocniła” – słychać z przekąsem ze środowisk katolickich intelektualistów pamiętających dobre czasy Jana Pawła II. „Mafia z Sankt Gallen” to umowna nazwa grupy liberalnych, wysokich rangą i wpływowych duchownych, którzy od połowy lat 90. spotykali się w Sankt Gallen w Szwajcarii, by lobbować swoje reformy m.in. poprzez wpływ na głosowanie w kolejnych konklawe.

„Jednym z najważniejszych obowiązków chrześcijańskiego teologa jest powiązanie objawionych danych o chrześcijańskiej prawdzie, którą zgodnie ze swą wiarą musi on uważać za ostateczną, absolutną i zasadniczo niezmienną z niekompletnym, relatywnym i stale zmieniającym się intelektualnym zrębem świata, w którym żyje” – pisał Eric Lionel Mascall, anglikański, notabene, teolog w książce „Sekularyzacja chrześcijaństwa”.

Następca papieża Franciszka na Tronie Piotrowym będzie musiał się zmierzyć z tym wyzwaniem. Czy będzie go stać na radykalizm ewangeliczny i zderzenie ze światem zgodnie ze słowami samego Chrystusa, że Kościół to także „Znak, któremu sprzeciwiać się będą” oraz „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził”? Wśród potencjalnych następców papieża typowanych przez światowe media trudno znaleźć kogoś, kto zdecydowałby się na taką drogę.

Atrakcyjna i godna pochwały Franciszkowa wizja Kościoła jako „szpitala polowego, w którym każdemu udziela się pomocy” nie może jednocześnie stanowić pokusy, by przypodobać się wszystkim. Jeden z najsłynniejszych religioznawców naszych czasów Peter Berger pisał ponad trzy dekady temu: „Dla mieszkańców każdego poszczególnego świata religijnego coraz trudniejsze staje się przebywanie we współczesnym społeczeństwie”. Skoro coraz trudniejsze staje się życie zwykłych wyznawców w ponowoczesnym społeczeństwie, to co dopiero powiedzieć o głowie Kościoła katolickiego. 

 

Jakie wyzwania stoją przed nowym papieżem?

Nowy papież szukający odpowiedzi na pytanie, jak żyć według niezmiennej ze swej istoty Ewangelii w zmiennym ze swej istoty świecie, będzie musiał dokonać ekwilibrystyki, by Łódź Piotrowa nie rozszczelniła się jeszcze bardziej i nie wypadali z niej kolejni wierni. Chrześcijanie, i jak się okazuje nie tylko katolicy, oczekują od papieża nie tylko jako człowieka, ale także jako instytucji, by był gotów bronić niezmiennej i absolutnej prawdy chrześcijańskiej w coraz bardziej płynnej rzeczywistości. 

– Trzeba pamiętać, że rolą następcy świętego Piotra jest umacnianie braci w wierze. W tym działaniu znajduję klucz do przezwyciężenia podziałów. Pozwolę sobie przypomnieć, że wielki pontyfikat świętego Jana Pawła II rozpoczął się od powtórzenia słów świętego Piotra spod Cezarei Filipowej – Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. To mocą tego wyznania wiary papież zawołał o wyzbycie się lęku i otwarcie drzwi Chrystusowi. To mocą tej wiary pozwalał nam przekroczyć próg nadziei. Niezależnie od prób dewastacji pamięci o tym pontyfikacie nie wolno nam zapomnieć, że to po śmierci Jana Pawła II rozległy się jedyne w ogarnianych przez naszą pamięć dziejach Kościoła wołania: „Santo subito!” Papież, który zasiada na Stolicy Piotrowej, bezwzględnie musi być człowiekiem głębokiej wiary i człowiekiem jawnego dążenia do świętości – tłumaczy ks. prof. Bortkiewicz.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe