Cezary Krysztopa: Z Kretą raczej się nie zrozumieliśmy, ale teraz się zrozumiemy

Co musisz wiedzieć?
- Piotr Gociek napisał książkę o jego fascynacji Kretą, „Tajemnicza Kreta. Wolność. Historia. Legenda”.
- Fascynacja autora wyspą przenosi się na czytelnika i wzbudza chęć odwiedzenia miejsca
- Kreteńczycy mają pewne cechy wspólne z Polakami
Nie do końca udany pierwszy raz
Najczęściej w jakąś podróż wyciąga mnie Żona. I tak było z naszą podróżą na Kretę. No cóż, chyba się wtedy z Kretą nie zrozumieliśmy. Oczywiście, że część winy za to ponosił nasz skromny budżet, ale i tak nie odniosłem wrażenia, że Kreta nas – czy mnie – jakoś szczególnie zechciała. Hotel był mocno taki sobie, posiłki wydawano nam po jakiejś innej grupie, widać „więcejgwiazdkowej”, można było odnieść wrażenie, że dojadamy po niej resztki. Ja rozumiem, że ktoś mógł zapłacić więcej, ale my też swoje zapłaciliśmy i chyba można to było zorganizować przynajmniej z jakąś mniejszą ostentacją.
Felieton jest za krótki, żebym tu zmieścił opisy pomniejszych hotelowych – powiedzmy – niedociągnięć. Dość, że wycieczka cała o mało nie skończyła się katastrofą samolotu, który wyleciawszy nocą z lotniska w Chanii, wykonał serię dziwnych manewrów nad Morzem Śródziemnym, a następnie z trudem doczołgał się z powrotem na lotnisko, na którym spędziliśmy wraz z innymi nieszczęśnikami ponad dobę na wodzie i suchych bułkach, ponieważ nie interesował się nami ani konsul, ani rezydenci biur turystycznych.
- 43. Pielgrzymka Ludzi Pracy. Abp Zieliński: Mądra władza potrafi dostrzec, że religia wychowuje dobrych obywateli
- Na Ukrainie sztuki wizualnej nie było. I nagle się pojawiła
- Wojna Putina. Wydmuszka lub horror bez końca
- Mercosur. Wołowina za samochód
- Drony nad Polską. Odnaleziono nowe obiekty
- Tysiące ludzi w Marszu dla życia w Niemczech. „Godność ludzka nie zna wieku”
Dlatego, kiedy Piotr Gociek poprosił mnie o choćby krótką recenzję książki swojego autorstwa „Tajemnicza Kreta. Wolność. Historia. Legenda”, uczucia miałem nieco mieszane. Och, jak bardzo zmieniłem zdanie!
Cóż, z całą pewnością Piotr Gociek w opisie Krety nie jest obiektywny. Jest w niej zakochany po uszy i z całą pewnością postrzega ją głównie przez różowe okulary. Jednak sposób, w jaki ją z tą bezgraniczną miłością opisuje, sprawia, że choćby się i miało doświadczenia z Panią Kretą nieciekawe, ma się ochotę te okulary pożyczyć lub też zakupić w formie książki i udać się na słodkie tête-à-tête jak gdyby nigdy nic.
Do czytelnika książki Goćka dociera, że oczywiście można próbować „poznać Kretę” w roli „fuma” (postacie z książki Macieja Wojtyszki „Bromba i inni”, wielonogie i wielorękie zwierzęta turystyczne opanowane egoizmem, wygodnictwem i kultem konsumpcji), ale jeśli chcemy poznać ją naprawdę, lepiej zrobić to w roli „filemonów”, czyli sympatycznych kotków z kreskówki o Filemonie i Bonifacym, pełnych otwartości i ciekawości świata.
Powrót
A ja – wierzcie mi lub nie – nie mogę się już doczekać, kiedy zanurzę się w atmosferze starożytnej cywilizacji minojskiej, której liznąłem nieco powierzchownie, kiedy studiowałem architekturę, ale – jak wyjaśnił mi w książce Gociek – właściwie nie wiem o niej nic, ponieważ dostępne powszechnie obrazy jej artefaktów są najczęściej rekonstrukcjami mocno obarczonymi interpretacją twórców.
No i co być może jeszcze ważniejsze – sprawdzę na miejscu, czy dobrze wyczuwam pewne wspólne cechy mentalności Polaków i Kreteńczyków.