"Wojna w imię pokoju" - Prof. Boštjan Marko Turk ostrzega przed upadkiem Europy

Co musisz wiedzieć:
- Nasz autor, prof. Boštjan Marko Turk napisał książkę "Wojna w imię pokoju"
- Książka została właśnie wydana po angielsku przez wydawnictwo Arktos
- Książka "Wojna w imię pokoju" stanowi krytykę podstaw ideologicznych współczesnej Europy i ukazuje kryzys duchowy Europy
Książka "Wojna w imię pokoju" (wydanie angielskie), niedawno wydana przez londyńskie wydawnictwo Arktos, stanowi krytyczną refleksję nad ideologicznymi podstawami Europy brukselskiej oraz złudzeniami świata zachodniego. Autor dowodzi, że współczesny świat pozostaje uwięziony w intelektualnych ramach odziedziczonych po XIX i XX wieku, kiedy to marksizm i freudyzm stały się dominującymi paradygmatami rozumienia człowieka.
Od Marksa i Freuda do Brukseli
Choć odrębne, te doktryny łączą się w tym samym uproszczeniu: pozbawieniu człowieka jego duchowej istoty, wewnętrznej wolności i transcendencji. Marks postrzega człowieka jako produkt relacji społecznych i sił ekonomicznych, podczas gdy Freud definiuje go jako istotę rządzoną przez instynkty i nieświadome popędy. Z tego podwójnego zniekształcenia wyłania się ideologiczna struktura współczesnej Europy. Czym jest Bruksela, jeśli nie aparatem administracyjnym, technokratycznym i kulturowo nihilistycznym? A Europa – kontynentem, na którym człowiek zostaje pozbawiony swojego wymiaru metafizycznego?
Kryzys władzy
Utrata transcendencji znajduje odzwierciedlenie w kryzysie władzy politycznej, ilustrowanym koncepcją „dwóch ciał króla” sformułowaną przez Ernsta H. Kantorowicza. Zainspirowany chrześcijańskim dogmatem dwóch natur – boskiej i ludzkiej, współistniejących w Chrystusie – model ten przypisuje władcy ciało fizyczne, śmiertelne, oraz ciało mistyczne, nieśmiertelne, uosabiające ciągłość państwa i wspólny interes. Zabójstwo Ludwika XVI w 1793 roku, określone przez Alberta Camusa jako „desakralizacja historii”, zburzyło tę metafizyczną władzę, torując drogę do nowoczesności, w której interesy indywidualne mają pierwszeństwo przed interesem wspólnoty.
Pułapka księcia Harry’ego i Meghan Markle
Wraz ze śmiercią Elżbiety II w 2022 roku Zachód utracił jedną z ostatnich postaci uosabiających tę wizję: władczynię, której panowanie symbolizowało jedność i obronę interesów narodowych, wykraczającą poza polityczne uwarunkowania dzięki historycznej legitymizacji. Co zrobiła dla siebie, w swoim własnym interesie? Nic. Cofając się o jedno lub dwa pokolenia, widzimy jednak inną sytuację: król Karol zasłynął swoimi romansami – od Diany po Camillę – ale co zrobił dla samej monarchii? Jeśli chodzi o księcia Harry’ego i Meghan Markle, wydają się oni skupiać wyłącznie na sobie.
Podobny model obserwujemy w przypadku obecnych przywódców, często postrzeganych jako pośrednicy realizujący agendę Brukseli, międzynarodowych korporacji lub wpływowych osób, takich jak George Soros. Interesy ponadnarodowe są stawiane ponad interesy narodów, którym powinni służyć.
Göbekli Tepe: duchowe korzenie cywilizacji
W tym kontekście warto przyjrzeć się Göbekli Tepe. Jak stanowisko archeologiczne łączy się z powyższym? Bardzo wiele. To historyczne miejsce, położone w południowo-wschodniej Anatolii, liczy ponad 11 000 lat i uważane jest za najstarsze znane sanktuarium na świecie. Potężne filary w kształcie litery T, ozdobione reliefami zwierząt, pokazują, że już w epoce neolitu ludzie gromadzili się, aby odprawiać rytuały religijne i czcić boskość, a nie wyłącznie z praktycznych powodów związanych z przetrwaniem. Ma to ogromne znaczenie, ponieważ zmienia nasze rozumienie początków cywilizacji: to nie rolnictwo, lecz wiara i świat symboliczny po raz pierwszy zjednoczyły ludzi w zorganizowane społeczeństwo.
"Człowiek zbudował świątynie, zanim zbudował domy"
Na tej podstawie wnioskujemy, że istota człowieka nie jest materialna, lecz duchowa. Odkrycie to bezpośrednio zaprzecza marksistowskiej tezie, według której „stosunki gospodarcze determinują świadomość indywidualną, czyli duchowość”. Fakty archeologiczne pokazują coś zupełnie odwrotnego: to świadomość – symboliczne i duchowe postrzeganie świata – kształtuje gospodarkę i struktury społeczne. Kultura poprzedza produkcję, a wiara rodzi wspólnotę.
Klaus Schmidt, kierownik wykopalisk w Göbekli Tepe, podsumował tę odwróconą kolejność słynnym stwierdzeniem:
„Człowiek zbudował świątynie, zanim zbudował domy”.
Innymi słowy, społeczeństwo ludzkie najpierw powstało wokół sacrum, a dopiero później zorganizowało się wokół tego, co niezbędne do życia (mutatis mutandis – wokół sfery gospodarczej). Błąd marksistowskiego materializmu polega na próbie wyjaśnienia duchowości poprzez materię, zapominając, że to duch nadaje sens światu i sprawia, że staje się on zrozumiały.
W Göbekli Tepe relacja między podstawą a nadbudową, postulowana przez marksizm, okazuje się całkowicie odwrócona: fundament nie jest ekonomiczny, lecz symboliczny; nadbudowa nie wynika z wiary, lecz jest nią samą – stanowi zasadę konstytutywną ludzkiej egzystencji.
Bruksela kontra sacrum
A gdzie jesteśmy dzisiaj? Zagubieni w konsumpcjonizmie i otoczeni wszelkimi możliwymi używkami: lekami uspokajającymi, nasennymi, przeciwdepresyjnymi; alkoholem, kokainą, marihuaną, a często jeszcze gorszymi substancjami. Do tego dochodzi marksizm, połączony z konsumpcjonizmem, który stał się wręcz oficjalną doktryną Unii Europejskiej. Symboliczny przykład stanowi były przewodniczący Komisji Europejskiej, Jean-Claude Juncker z Luksemburga, który zainaugurował – choć niepewnie – pomnik Karola Marksa w swoim rodzinnym kraju. Gest ten wywołał ostre reakcje, ponieważ został odebrany jako uznanie marksistowskiego dziedzictwa, które wciąż kształtuje politykę Brukseli.
Bruksela bardziej ateistyczna niż Tirana za czasów Envera Hodży
Wpływ ideologiczny przejawia się w praktyce w kilku obszarach: w scentralizowanych regulacjach gospodarczych, ujednoliconej polityce społecznej, zharmonizowanej edukacji, a w jeszcze większym stopniu – w domyślnym lub jawnym ograniczaniu wszelkich praktyk religijnych. Bruksela wydaje się dziś bardziej ateistyczna niż Tirana za czasów Envera Hodży, ponieważ w obu przypadkach ateizm funkcjonuje jako zasadnicza praktyka życia codziennego, narzucona i regulowana przepisami prawa. Wszystko to tworzy ramy, w których państwa członkowskie stają się coraz bardziej ograniczone przez normy ponadnarodowe, kosztem ich autonomii, różnorodności kulturowej i wolności duchowej ich narodów.
Zagubiona Unia Europejska
Z tej perspektywy wielka lekcja archeologiczna, przeniesiona do współczesnego kontekstu, rzuca światło na obecne zaburzenia Europy. Unia Europejska, poprzez swoje technokratyczne, biurokratyczne i racjonalistyczne zarządzanie, powiela ten sam fundamentalny błąd: zastępowanie porządku duchowego porządkiem administracyjnym. Bruksela uosabia władzę pozbawioną transcendencji, autorytet proceduralny pozbawiony treści. Pod hasłami „postępu” i „integracji” zanika ciągłość historyczna, tożsamość narodowa oraz tradycje religijne. Ta utrata transcendencji przypomina zabójstwo Ludwika XVI, które – według Alberta Camusa – oznaczało zerwanie z metafizyczną władzę króla, którego mistyczne ciało gwarantowało porządek społeczny i duchowy. Usunięcie władcy otworzyło drogę do nowoczesności, w której interesy partykularne, reprezentowane dziś przez agendy Brukseli czy międzynarodowych korporacji, stają się priorytetem nad dobrem wspólnym.
Kryzys ten pogłębia brak postaci zdolnych do uosabiania jedności narodowej – rolę tę pełniła ostatnia brytyjska królowa do 2022 roku, w przeciwieństwie do współczesnych przywódców, często postrzeganych jako pośrednicy wpływów gospodarczych lub ideologicznych ponadnarodowych. Ideologia oparta na wierze w racjonalność techniczną i świecki humanizm jest w istocie kontynuacją dziedzictwa marksizmu: przekonania, że człowieka można zdefiniować na nowo, odcinając go od wszelkiej transcendencji.
Jednostka traci sens istnienia
Jednak takie przedsięwzięcie prowadzi nie tyle do emancypacji, co do wywłaszczenia. Jednostka traci sens własnego istnienia i staje się – zgodnie z formułą książki Wojna w imię pokoju – „kategorią ekonomiczną w katalogu posthumanistycznym”. To wykorzenienie znajduje odbicie nawet w języku politycznym, który gloryfikuje wartości pozbawione korzeni: solidarność bez pamięci, równość bez różnic, integrację bez kultury. Ten dyskurs, który Habermas określa jako „racjonalizm proceduralny”, odzwierciedla duchową pustkę cywilizacji tracącej sens.
Analiza Kantorowicza
Utrata sensu znajduje odzwierciedlenie w analizach Kantorowicza, który pokazał, że mistyczne ciało króla gwarantowało hierarchię społeczną opartą na transcendencji – zasadzie obecnie nieobecnej wśród współczesnych przywódców, którzy przedkładają interesy gospodarcze lub ideologiczne nad dobro narodów. François Furet w książce Le passé d'une illusion (1995) zauważył, że ideologie XX wieku, a w szczególności marksizm, pozostawiły Europie formalizm polityczny pozbawiony duchowej treści. Europa przestała wierzyć w Boga, ale także – w człowieka. Ten tragiczny paradoks znajduje dziś odzwierciedlenie w europejskiej biurokracji, będącej symptomem cywilizacji, która zapomniała o świętym źródle swojego człowieczeństwa.
Wpływ Freuda na współczesną kulturę dodaje kryzysowi dodatkowy wymiar. Idee, że ludzkie myśli i działania wynikają z nieświadomych impulsów, rodzą cywilizację pozbawioną moralnej odpowiedzialności. Gdy model freudowski łączy się z kolektywną logiką marksistowską, powstają ramy kulturowe, w których nie ma miejsca na indywidualną wolność. Człowiek sprowadzany jest do funkcji – służby systemowi ekonomicznemu, tożsamości seksualnej lub roli społecznej. Freudowski popęd seksualny przekształcił się dziś w popęd konsumpcyjny: człowiek staje się niewolnikiem swojego nienasyconego apetytu na zakupy. Społeczeństwo – poprzez wszechobecne reklamy, od których można uciec jedynie w najgłębsze zakamarki – nieustannie popycha go do nabywania coraz więcej.
Woke
W takim świecie przyjemność traci sens, a emancypacja staje się pozbawiona duszy. Kultura „woke”, z retoryką pozbawioną głębszej treści ontologicznej, jawi się w tym kontekście jedynie jako późny symptom tego samego procesu: marksistowskiej polityzacji i freudowskiej psychologizacji człowieka. Poważny kryzys autorytetu, w którym człowiek zostaje pozbawiony swojej duchowej pionowości, kontrastuje z ideałem władcy, którego mistyczne ciało gwarantowało transcendentalną odpowiedzialność wobec ludu. Współcześni przywódcy natomiast wydają się podlegać dyktatowi globalnych sił ekonomicznych lub ideologicznych.
Europa Środkowa jako nadzieja odrodzenia
W obliczu tej sytuacji w ostatnim dziesięcioleciu coraz wyraźniej wyłania się alternatywa, którą można nazwać „renesansem Europy Środkowej”. Jest to ruch polityczny, kulturowy i duchowy, którego ucieleśnieniem są państwa Grupy Wyszehradzkiej – Polska, Węgry, Czechy i Słowacja. Narody te, przez wieki zmagające się z totalitaryzmem, rozwinęły głęboką świadomość historycznej ciągłości i duchowej stabilności. Polska, ze swoją katolicką tożsamością i pamięcią o Janie Pawle II, stała się symbolem tego, co można nazwać „Europą transcendencji”. Węgry, dzięki polityce suwerenności kulturowej i ochronie rodziny, oferują model przeciwny do brukselskiego: cywilizację zakorzenioną w konkretnych podstawach, a nie w abstrakcyjnych wartościach.
Ruch ten przypomina o znaczeniu autorytetu zakorzenionego w transcendencji, czego przykładem jest koncepcja „dwóch ciał króla”, w której władca uosabiał wspólny interes, a nie zewnętrzne agendy. Współcześni przywódcy, często postrzegani jako pośrednicy Brukseli lub międzynarodowych korporacji, nie są już w stanie pełnić tej roli.
Europa Środkowa i Wyszehrad
W tym sensie Grupa Wyszehradzka stanowi konkretny polityczny wyraz antropologicznej prawdy ujawnionej przez Göbekli Tepe:
„Człowiek nie może istnieć bez świętego porządku, wspólnego symbolu i transcendentnego celu”.
Tam, gdzie Bruksela widzi „postęp”, Wyszehrad dostrzega „przetrwanie ducha”; tam, gdzie Europa opowiada się za „integracją”, Wyszehrad podkreśla znaczenie kultury i wiary jako fundamentów tożsamości ludzkiej. Państwa te działają zatem jako historyczna korekta – pokazując, że nowoczesność nie może trwać bez tradycji, a wolność bez transcendencji prowadzi do dezintegracji.
Odrodzenie transcendencji
Marks i Freud próbowali odebrać Europejczykom ten wymiar, ale za każdym razem, gdy był tłumiony, odradzał się – w religii, sztuce, języku i kulturze narodowej. Człowiek, który rezygnuje z transcendencji, traci swoją pionowość; cywilizacja, która zastępuje ją ideologią, traci swoją przyszłość. Regicyd Ludwika XVI, niszcząc mistyczne ciało króla, zapoczątkował proces desakralizacji, a odejście postaci takiej jak Elżbieta II oznaczało koniec epoki, w której przywódcy nadal uosabiali wspólny interes.
W zakończeniu książki "Wojna w imię pokoju" stwierdza się, że Europa przetrwa tylko wtedy, gdy odkryje na nowo swój pierwotny charakter sanktuarium – nie rynku, nie biurokracji, lecz ołtarza, mutatis mutandis. Podczas gdy Bruksela uosabia Europę, która zapomniała o swojej duszy, Wyszehrad reprezentuje Europę, która o niej pamięta. A ta pamięć – pamięć o sacrum, transcendencji i człowieku jako istocie duchowej – stanowi niezbędną podstawę do odbudowy przyszłości.
Cywilizacja rodzi się z sacrum
Europa przetrwa jedynie wtedy, gdy połączy dwa wymiary: archeologiczną prawdę o człowieku jako istocie religijnej oraz polityczną mądrość narodów, które tę prawdę zachowały. W tym sensie książka Wojna w imię pokoju nie jest tylko dziełem o przeszłości, lecz wezwaniem do metafizycznej odnowy Europy, powrotem do tego, co Göbekli Tepe ujawnia od samego początku: cywilizacja nie rodzi się z produkcji dóbr materialnych, lecz z sacrum, tak jak prawdziwa władza – uosabiana niegdyś przez mistyczne ciało króla – nie może istnieć bez połączenia z boskością i wspólnym interesem narodów.
[Boštjan Marko Turk - profesor uniwersytecki i dziekan pierwszej klasy (nauki humanistyczne) Europejskiej Akademii Nauk i Sztuki]
[Książka "Wojna w imię pokoju" ukazała się już w języku słoweńskim, ukraińskim, chorwackim i angielskim, a w lutym 2026 r. ukaże się w języku francuskim. W przygotowaniu są również wydania w języku polskim, czeskim i greckim]
Najczęściej zadawane pytania - FAQ
O czym jest książka „Wojna w imię pokoju” prof. Boštjana Marko Turka? Książka stanowi krytyczną analizę ideologicznych fundamentów współczesnej Europy – w szczególności wpływu marksizmu i freudyzmu na myślenie polityczne, społeczne i duchowe Zachodu.
Dlaczego autor uważa, że współczesna Europa przeżywa kryzys duchowy? Prof. Turk twierdzi, że Europa utraciła transcendencję i duchowy wymiar, zastępując sacrum biurokracją, konsumpcjonizmem i ideologicznym racjonalizmem, co prowadzi do utraty tożsamości narodowej i sensu wspólnotowego.
Czym jest metafora „dwóch ciał króla” w kontekście tej książki? To odniesienie do koncepcji Ernsta Kantorowicza, według której władca miał ciało fizyczne i mistyczne. Autor pokazuje, że współczesna Europa utraciła ten „mistyczny” wymiar władzy, który kiedyś symbolizował duchową ciągłość i odpowiedzialność.
Jakie znaczenie ma Göbekli Tepe w analizie prof. Turka? Göbekli Tepe stanowi dowód, że cywilizacja powstała nie z gospodarki, lecz z duchowości — że człowiek zbudował świątynie, zanim zbudował domy. To archeologiczne odkrycie podważa materialistyczne teorie Marksa.
W jaki sposób autor ocenia współczesną Unię Europejską? Autor krytykuje UE za biurokratyczny i technokratyczny charakter oraz brak duchowego fundamentu. Twierdzi, że Bruksela uosabia władzę bez transcendencji, co prowadzi do osłabienia kultury i wiary narodów Europy.
Czym jest „renesans Europy Środkowej” według książki? To ruch odrodzenia duchowego i kulturowego, reprezentowany przez państwa Grupy Wyszehradzkiej, które — zdaniem autora — zachowały silniejszy związek z tradycją, wiarą i tożsamością narodową.
Jaki główny wniosek płynie z książki „Wojna w imię pokoju”? Europa przetrwa tylko wtedy, gdy odzyska swoją duchową tożsamość i ponownie połączy porządek polityczny z porządkiem sacrum — tak jak na początku cywilizacji, gdy „człowiek zbudował świątynie, zanim zbudował domy”.