[Tylko u nas] Tomasz Szymuś dla Tysol.pl: "Nie da się być dyrygentem z przypadku"
– Dyrygent nie może. Natomiast wokalista nie musi być wykształcony muzycznie. Większość znanych polskich wokalistów nie jest wykształcona muzycznie i nie musi być. Dobry wokalista to charyzma, świetny wokal. Jednak lekcje każdy bierze. Podejrzewam, że nie ma na świecie profesjonalnego muzyka, który nie pobierał lekcji. Muzycy tacy jak trębacz, saksofonista, skrzypek, altowiolinista, wiolonczelista, których widzisz w filharmonii muszą być wykształceni muzycznie. To jest minimum 18 lat edukacji.
– Jaką drogę przebyłeś, żeby znaleźć się w tym miejscu, co jesteś?
– Jestem wykształcony klasycznie. Byłem oboistą. Później byłem na kompozycji i aranżacji. To mi otworzyło drogę do świata muzyki. 95 proc. utworów które dyryguje, sam aranżuję lub komponuję.
– Ile trwa przygotowanie programu do koncertu?
– 5 minut trwa jeden utwór. Żeby rozpisać to na orkiestrę. Potrzebuję od 2-3 dni.
– W orkiestrze ilu masz muzyków?
– Ok. 30-40 osób. Czasami do tego dochodzi chór. Każdemu muszę dać kartkę z nutami.
– To jesteś multiinstrumentalistą i jednocześnie architektem.
– Zgadza się. Dlatego nie da się być dyrygentem z przypadku. To jest jak z drużyną piłkarską, ale składającą się z 60 zawodników. Musisz przygotować im dobrą taktykę.
– Jesteś również selekcjonerem.
– Pierwszy raz słyszę to określenie w odniesieniu do mojej osoby, ale masz rację.
– Nie weźmiesz do orkiestry muzyka, który kładzie nacisk na solowe występy…
– Moi muzycy wiedzą, kiedy mają solówki. Każdy zna swoje miejsce w szeregu, na tym polega siła orkiestry.
– Współpracowałeś wielokrotnie z gwiazdami polskiej estrady. Z kim ci się najlepiej współpracowało?
– Którzy czują muzykę i na scenie nie znaleźli się przypadkiem.
– Jakby wyglądały lekcje muzyki w szkole w twoim wykonaniu?
– Pozwoliłbym uczniom tworzyć zespoły. U nas kształci się na solistów bez nacisku na tworzenie zespołów? Trzeba ludzi nauczyć współpracować. To powinno dotyczyć dziennikarza, ekonomisty muzyka czy PR-owca. Wspólnie możemy zrobić świetną grupę i możemy wejść w każdą dziedzinę.
– W Polsce obecnie są dwa dominujące gatunki muzyczne disco polo i rap, który łatwiej byłoby ci przełożyć na orkiestrę?
Disco polo jest muzyką prostą opierającą się na brzmieniach z keyboardu. Nie znoszę tego. Jednak disco polo to często ciekawe melodie, ponieważ czerpie on dużo z folku, muzyki ludowej. Chciałbym, żeby słuchacze disco polo dowiedzieli się, że jest też inna muzyka z pełnym wachlarzem różnych brzmień. Na wszystko powinno być miejsce i niech każdy dotknie wszystkiego. Tak jest np. w USA. Chciałbym, żebyśmy to przenieśli do Polski.
– Nie chciałbyś nadać disco polo klasy?
– Da się to zrobić. Jednak rap jest mi bliższy, bo przekazuje treść. Jest prawdziwy. Myślę, że rap odnalazłby się w mojej orkiestrze, która łączy muzykę klasyczną z popularną. To dodaje klasy muzyce popularnej.
– Czytelnicy mogą pomyśleć, że dyrygent zarabia kokosy…
– Wykonuję 3 zawody jednocześnie. Robię na 3 etaty. (śmiech) Jestem aranżerem, dyrygentem i kompozytorem.
– Jaki gatunek najlepiej interpretuje ci się na orkiestrę?
– Funk. Wiążę się to z tym, że współzakładałem Poluzjantów. Grałem tam na keyboardach.
– Jakie niespodzianki szykujesz na koncert, który odbędzie się 18 września w Teatrze 6. Piętro?
– Artystów wybrałem na podstawie ich brzmienia. Sławek Uniatowski ma genialny tembr głosu. To jest kawał chłopa, który doskonale brzmi w utworach, w jakich odnajdywał się Frank Sinatra. Krzysztof Kiljański ma ciepłą barwę i może zaśpiewać wszystkie ballady. Kasia Dereń- energiczna wokalistka jest idealna do współczesnych piosenek. Jacek Kotlarski ma bardzo dużą skalę głosu, potrafi świetnie śpiewać falsetem, kontroluje brzmienie. Beata Bednarz – pełne brzmienie głosu, odnajduje się w każdej stylistyce.
– Twój koncert, który odbędzie się 18 września w Teatrze 6.piętro ma duży związek z twoją pracą naukową…
– To jest początek mojej pracy akademickiej. Zobaczymy, co będzie dalej. (śmiech)
– Czy w trakcie występu twojej orkiestry każdy znajdzie coś dla siebie?
– Będzie swing, muzyka filmowa. Znajdzie się również muzyka przestrzenna oraz dużo funku, jazzu i muzyki improwizowanej. Będą duety energetyczne i melancholijne. Zapraszam.
Rozmawiał: Bartosz Boruciak
18 września 2018 roku o 19.30 w Teatrze 6. piętro w Warszawie odbędzie się jedyny i niepowtarzalny koncert Orkiestry Tomka Szymusia z gośćmi (zaśpiewają: Sławek Uniatowski, Kasia Dereń, Krzysiek Kiljański, Jacek Kotlarski, Jan Radwan i Beata Bednarz).
"Sounds Good" - to jedyny, niepowtarzalny koncert Orkiestry Tomasza Szymusia.
Już 18 września, po raz pierwszy na deskach Teatru, zagra najbardziej lubiana orkiestra rozrywkowa w Polsce. W programie największe przeboje i evergreeny w aranżacjach Tomasza Szymusia m.in. „Soul bossa nova” muz. Quincy Jones, Don’t you worry ‘bout a thing” muz. & sł. Stevie Wonder, „Hit the road Jack” muz.&sł. Percy Mayfield, "The heat is on” muz. Harold Faltermeyer sł. Keith Forsey„My Baby Just Cares for Me” Walter Donaldson/Gus Kahn, „It’s probably me” muz. & sł. Sting, "I’ve got you under my skin” muz.&sł. Cole Porter.
/k