Lech Jęczmyk: Diabeł wiele się napracował, żeby uważano, że go nie ma. A teraz wylazł nagle spod ziemi
Jak mówił gość, zwykle rysowany jest koniec świata zachodniego – upadek imperium amerykańskiego, czy rozkład Europy.
– Jest taka atmosfera oczekiwania na coś wielkiego.(...) Coś się dzieje, coś się kotłuje. Pewne rzeczy się zawalają.
Zrozumieniu dzisiejszego świata pomaga przyjęcie hipotezy szatana, a więc bytu który tworzy zło, niszczy wszelką strukturę, rodzinę, naród, państwo. Zaciera różnicę między pięknem a brzydotą, dobrem a złem. Znaki tego mamy już wystarczajace. W Europie Zachodniej zamyka się kościoły... My jesteśmy taką redutą, twierdzą. W
– tłumaczył Jęczmyk.
Jeżeli dziś gdzieś na świecie nas nienawidzą czy kochają, to za to, ze jesteśmy katolikami i trzymamy się swojej tradycji i swojej ghistorii.
- dodał eseista.
Diabeł wiele się napracował, żeby stworzyć wrażenie, że go nie ma. A teraz nagle wylazł spod ziemi i już go widać, a ludzie wciąż uważaja go za postać z jasełek. (...) Żyjemy w takich czasach, jakby większość ludzi chodziła na czworakach, nie podnosząc głowy. Przelatywały klucze dzikich gęsi przez Warszawę. Nikt tego nie zauważał. Nie patrzymy w górę, na to, co się tam dzieje (...) Drugi sposób, to gotowanie żaby stopniowo. Wtedy trudno zauważyć ten moment, kiedy trzeba wyskoczyć. To już koniec jasełek, sytuacja jest podbramkowa.
– ocenił.
Żródło: Polskie Radio 24