Patryk Kumór, Dominic Buczkowski Wojtaszek [Hotel Torino]: "Walczymy o swoje"
– „Hunter” jest jednorazowym strzałem czy zapowiedzią czegoś większego?
Dominic Buczkowski Wojtaszek: To jest początek. Dostaliśmy propozycję współpracy przy serialu Juliusza Machulskiego „Mały Zgon”. Na początku to nie był utwór, tylko motyw wprowadzający nową postać, ale wyszedł z tego kawałek, który im się spodobał.
– Panowie jesteście bardzo zarobieni. Zdarza się wam w trakcie waszej roboty organizmy odmawiają wam posłuszeństwa.
D.B.W.: Poświęciliśmy się muzyce w 100 procentach. To jest nasze życie. Często rano śpimy, bo pracujemy do godziny 5 czy 6 rano. Mamy zaburzoną dobę (śmiech).
Patryk Kumór: Mamy podział ról na dwie zmiany. Staram się kłaść spać o 3 w nocy. Dominic kładzie się o 6 rano. Kładę się wcześniej, wyłącznie po to, żebym mógł się obudzić w miarę wcześnie i mieć siłę na odpisywanie na służbowe maile.
– Niezłe przedsiębiorstwo.
D.B.W.: Walczymy o swoje.
P.K.: Działamy na różnych platformach. Nawet nie mam czasu, żeby przygotowywać autorskie kompozycje. Teraz czuję, ze mogę się wyżyć w naszym zespole Hotel Torino i robić muzykę, jaką czujemy. Z drugiej strony możemy współpracować z utalentowanymi osobami i robić dla nich coś dobrego. Cieszę się, że nam to wszystko wychodzi, a to dlatego gdyż dużo pracujemy.
– Chcecie odświeżyć granie na żywych instrumentach?
D.B.W.: O to nam chodzi. W tym popowym świecie wszystko jest wygładzone, równiutkie i czyściutkie. W pewnym momencie jest to irytujące.
– Jak tworzycie dla Roksany Węgiel, VIki Gabor czy Alicji Szemplińskiej, to nie irytuje was ta dokładność w kompozycjach?
D.B.W.: Na chwilę odbiegając od tematu. Doliczyłem się, że nasze utwory zrobione dla innych artystów zgromadziły już 272 milionów odtworzeń na YouTube, a liczba cały czas wzrasta.
– Nie myśleliście o tym, żeby założyć własną firmę płytową?
P.K.: Dobrze nam się współpracuje z wytwórniami fonograficznymi. Otaczają nas bardzo dobrzy ludzie.
D.B.W.: Nie ograniczamy się.
– Co się kryje pod pojęciem utwór radiowy?
D.B.W.: Pytanie… pod które radio.
– Pod rozgłośnie radiowe typu RMF FM czy Radio Zet.
D.B.W.: Głównym elementem jest szlagwort. Słowo albo zaśpiew, które jest powtarzalne. Melodia musi być powtarzalna i wydźwięk całego utworu nie może przeszkadzać. Nie możesz zbytnio na nim skupić uwagi.
– Eska, RMF Maxxx.
D.B.W.: To co jest cool w internecie.
P.K.: Takie rozgłośnie grają coraz częściej rapowe i trapowe rzeczy.
D.B.W.: Teraz okazuje się, że wszystkie wytwórnie chcą mieć raperów.
– Polskie Radio.
D.B.W.: U nich jest odwrotna tendencja niż w RMF FM czy w Radiu Zet. U nich alternatywa jest cool.
– Da się zrobić utwór, który będzie grany w każdej z tych rozgłośni, które wcześniej wymieniłem?
P.K.: Poszukiwania trwają (śmiech). Dla mnie dużym zaskoczeniem był „Powiedz mi to w twarz” Zuzi Jabłońskiej. Ten utwór zagościł w prawie wszystkich rozgłośniach radiowych w Polsce.
D.B.W.: Tak jak „Superhero” Viki Gabor.
– Z każdego nastolatka można zrobić śpiewającą osobę?
P.K.: Jeżeli mają ucho i trafiają w dźwięki. Mają charyzmę i posłuchają naszych rad, to możemy im pomóc. Dzięki nam zaoszczędzą czas na poszukiwania muzyczne.
– Jaki pierwszy krok powinno wykonać dziecko, które chce zacząć przygodę ze śpiewaniem?
D.B.W.: Najważniejsze pytanie. Czy on chce to robić jak najdłużej czy na sekundę. Gwiazdę na sezon można zrobić z każdego i w każdym momencie. Trzeba ustalić co jest modne.
P.K.: Oraz przesunąć granicę, jak najbardziej się da. Numer musi być trendy i przesunąć granicę. Jak jej nie przesuniesz, to nikt nie zwróci na to uwagi. To jest taki muzyczny fast food, o którym szybko się zapomina. Nie chcemy się skupiać na takich kawałkach.
– Jak motywuje się nastolatka do ciężkiej pracy?
D.B.W.: Nie można udawać kogoś, kim się nie jest. Nastolatek musi być sobą, wtedy będzie zmotywowany do pracy.
– Dlaczego u nas się nie tworzy artystów na dekady tylko na sezon?
D.B.W.: Trendy zmieniają się bardzo szybko i trzeba za tym iść.
P.K.: Współcześni słuchacze są fanami piosenek i playlist. To się są lata 90. XX wieku. Dzieciaki mają duży wybór posiadania idola. To dzieciaki są grupą napędową rynku muzycznego. Ktoś kto obiera mandarynkę na YouTube też może być idolem. Nie rozumiem tego, może jestem na to za stary. Jednak nie będę się obrażał na ten świat. Idę z duchem czasu. Nie chcę być jak moi rówieśnicy, którzy pokłócili się z obecną rzeczywistością. Ważne jest to, że dzieciaki mają świadomość, że Roksana Węgiel czy VIki Gabor śpiewają, są wokalistkami. To już jest duży sukces.
– Nie boli was to, że bardzo często jesteście na drugim planie?
D.B.W.: Nigdy nie dążyłem do tego, żeby być znaną osobą. Ludzie myślą, że sława jest fajna. Sława jest fajna na moment. Potem to jest uciążliwe. Nie masz prywatności. Nie możesz normalnie funkcjonować. Bycie gwiazdą nie jest fajne. Jednak fajne to, że mamy single u 20 gwiazd.
– Jak wygląda łączenie światów młodych wokalistek z paniami, które funkcjonują w branży od dekad?
P.K.: Kwestia doświadczeń. Bardzo dobrze ostatnio nam się pracowało z Kayah. A co do relacji. To jesteśmy jak psychoterapeuta albo ksiądz. Psychika w procesie tworzenia utworów jest bardzo ważna. To nie jest lekka robota.
D.B.W.: Ale na pewno przyjemna.
P.K.: Staramy się uczyć wykonawców, z którymi pracujemy, pisania tekstów i komponowania. Jestem bardzo zadowolony z Zuzi Jabłońskiej, która czyni duże postępy w tym kierunku. Viki Gabor również się rozwija. Wierzymy w nie.
– Nie obawiacie się, że wasz zespół Hotel Torino osiągnie mniejszy sukces niż wykonawcy, z którymi pracujecie?
D.B.W.: Nam nie zależy na byciu sławnymi osobami.
P.K.: Jednak już się zaczęły głosy, że nasz zespół jest skokiem na popularność. W trakcie setek sesji nagraniowych mieliśmy wiele pomysłów, które trafiały na dyski. Doszliśmy do wniosku, że czas je opublikować. A szykuje się naprawdę mocny materiał różnorodny gatunkowo, na którym będzie wielu wokalistów.
– Kiedy ukaże się płyta Hotel Torino.
P.K.: Myślę, że w tym roku.
D.B.W.: Chcemy czerpać radość z grania na instrumentach. To będzie pełnokrwisty zespół, grający koncerty. Chcemy wyjść ze studia.
Rozmawiał: Bartosz Boruciak