Marcin Bąk: Maj, sezon pszczelarski w pełni

W czwartek obchodzony był Dzień Pszczoły. To dobra okazja do przypomnienia o naszym rodzimym pszczelarstwie, które tak jak inne działy gospodarki rolnej, musi mierzyć się z różnego rodzaju problemami. Nadchodzące przemiany to zarazem szansa i wyzwanie.
/ fot. Pixabay

Hodowla pszczół i produkcja miodu ma w naszym kraju długą tradycję. Najstarszą formą gospodarki pszczelej było bartnictwo. W prastarych lasach, które zajmowały znaczną część Polski, stare, częściowo wypróchniałe drzewa stanowiły doskonałe miejsce do gnieżdżenia się pszczół. Jednocześnie mieszane lasy ze zróżnicowaną szatą roślinną dawały doskonały pożytek miodowy od wiosny do późnej jesieni. Bartnicy adaptowali tylko naturalną barć do obsługi, zabezpieczali przed niedźwiedziem, oznaczali jako swoją własność i podbierali z niej miód. Bartnictwo wymagało dużej znajomości lasu i sprawności fizycznej ale dawało spore dochody. Ta forma przechowała się gdzieniegdzie na ziemiach polskich do XIX wieku, teraz eksperymentalnie utrzymywanych jest kilka barci w charakterze żywego skansenu w Puszczy Białowieskiej.

Pasiecznictwo to forma hodowli pszczół w której funkcjonowały już pasieki, czyli zamieszkałe przez rodziny pszczele „osiedla” uli – drewnianych kłód lub słomianych kuszek znajdujące się w ludzkich osadach. Warunki dla pszczelarstwa w naszym kraju były bardzo dobre dlatego starano się rozwijać pasieki gdzie się tylko dało. Pszczoły dostarczały miodu, który był przez długie wieki praktycznie jedynym produktem używanym do słodzenia w staropolskiej kuchni i aptece. Drugi niezwykle cenny produkt pszczeli to wosk, służący do wyrobu świec. Przez długie wieki na stoły panów braci trafiał też miód pitny, alkoholowy napój z którego wyrobu słynęła Rzeczpospolita.

W XIX wieku weszły w użycie nowe technologie pszczelarskie, zaczęto stosować ule rozbieralne różnych systemów z wyjmowanymi ramkami, które po odwirowaniu miodu można było ponownie wstawiać do ula. Zwiększała się też wiedza fachowa o cyklu życiowym pszczoły miodnej. Nowinki docierały na ziemie polskie, co więcej niektóre odkrycia i unowocześnienia są autorstwa Polaków. Niemałe zasługi dla rozwoju pszczelarstwa mają polscy księża, którzy w swoich pasiekach przy plebanii dokonywali nieraz ciekawych obserwacji i odkryć. Do takich księży-pszczelarzy należał między innymi Jan Dzierżon, autor licznych, przełomowych odkryć w dziedzinie biologii pszczół i licznych książek o tematyce pszczelarskiej. Nowe metody hodowli pszczół upowszechniały się w różnym stopniu na naszych ziemiach. Mój pradziad, Michał Bąk, był jednym z pionierów wprowadzania nowoczesnej gospodarki pasiecznej w ziemi sandomierskiej jeszcze przed I wojną światową.

Dzisiaj pszczelarstwo polskie pozostaje ważną dziedziną rolnictwa i to w dwóch wymiarach. Nasze pasieki produkują dużo dobrego miodu, który trafia na rynek krajowy i jest z powodzeniem eksportowany do innych krajów. Polski miód pitny jest jednym z naszych towarów rozpoznawalnych w świecie. Druga sprawa, to wpływ pszczół na wydajność upraw. Istnieją dość dobrze udokumentowane badania, wykazujące, że tam gdzie znajduje się pasieka, plony zawsze są większe. Dotyczy to w pierwszej kolejności sadów owocowych ale również rzepak, roślina oleista, daje wyraźnie większe plony jeśli w pobliżu znajduje się pasieka z dużą ilością pracowitych pszczół. Mamy dwa rodzaje pszczelarzy – przedsiębiorcy nastawieni na komercyjną produkcję miodu, posiadający po kilkadziesiąt/kilkaset rodzin pszczelich, przewożonych ciężarówkami na kwitnące akurat pożytki nektarowe oraz druga kategoria, czyli pszczelarze amatorzy, mający po kilka lub kilkanaście uli, traktujący pszczelarstwo rekreacyjnie. Jedni i drudzy są ważni. Ja sam należę do tej drugiej kategorii….

Mówi się, że jeśli zginą pszczoły, to w ciągu kilku lat zginie też człowiek, bo zniszczeniu ulegnie cały ekosystem, nie będzie kto miał zapylać roślin. To oczywiście przesada, w przypadku jakiejś katastrofy i całkowitego wyginięcia nawet całej populacji pszczoły miodnej są jeszcze inne owady, które przejęły by przynajmniej częściowo jej rolę. Trzmiele, pszczoły samotnice, motyle, i wiele innych. Niemniej katastrofa pszczelarstwa była by dla nas wszystkich z pewnością odczuwalna. Nawet upadek tylko naszego, krajowego pszczelarstwa pociągnął by za sobą poważne następstwa. Ze sklepów zniknąłby polski, doskonały miód a pozostały wyłącznie wyroby pochodzące z importu, których jakość i autentyczność budzi delikatnie mówiąc, wątpliwości.

Pszczoły w Polsce, tak jak ich hodowcy mają liczne problemy. Od lat pszczelarze zmagają się z varrozą, chorobą pszczół wywoływaną przez roztocza varroa jacobsoni. Szerzy się zgnilec amerykański a od kilku już lat mamy do czynienia z czymś, co nazywane jest „syndromem pustych uli”. Giną nieraz całe pasieki. Poważny problem to opryski stosowane przez rolników i sadowników, nie zawsze zgodnie z zaleceniami producenta środków ochrony roślin. Taka nieumiejętna gospodarka rolna również potrafi się przyczynić do strat w pasiece a przecież sadownik i pszczelarz powinni ze sobą współpracować.

Do lipca a w niektórych regionach Polski do sierpnia, potrwa jeszcze sezon pszczelarski. W zależności od pogody, uda się w tym roku zebrać więcej lub mniej miodu. Później pozostaje już tylko podkarmienie pszczół na zimę, zabezpieczenie uli i oczekiwanie na wiosnę. I tak trwa to od setek lat.

 


 

POLECANE
Pociąg „Mazury” utknął w Nidzicy. Oblodzone drzewa runęły na linię trakcyjną z ostatniej chwili
Pociąg „Mazury” utknął w Nidzicy. Oblodzone drzewa runęły na linię trakcyjną

Zerwana sieć trakcyjna i unieruchomiony skład PKP Intercity. Pasażerowie pociągu „Mazury” zostali ewakuowani, a ruch kolejowy na ważnej trasie wstrzymano bez podania terminu wznowienia.

Grafzero: Najlepsze i najgorsze książki 2025! z ostatniej chwili
Grafzero: Najlepsze i najgorsze książki 2025!

Grafzero vlog literacki o najlepszych i najgorszych książkach 2025. Co się udało, co w przyszłym roku, jak wyszedł start wydawnictwa Centryfuga?

Tusk podczas sztabu kryzysowego o „niedobrych numerach” pogody. Rząd szykuje się na czarne scenariusze z ostatniej chwili
Tusk podczas sztabu kryzysowego o „niedobrych numerach” pogody. Rząd szykuje się na czarne scenariusze

Rząd zakłada najgorsze scenariusze, a służby zostały postawione w stan zwiększonej gotowości. Podczas sztabu kryzysowego Donald Tusk przyznał, że pogoda „wykręciła niedobre numery”, a sytuacja w części kraju nadal pozostaje poważna.

Energiewende na zakręcie. Deutsche Bank apeluje o zmianę kursu tylko u nas
Energiewende na zakręcie. Deutsche Bank apeluje o zmianę kursu

Deutsche Bank ostrzega, że niemiecka transformacja energetyczna Energiewende nie przebiega zgodnie z planem. W nowym raporcie bank wskazuje, że bez korekty polityki energetycznej, lepszego dopasowania OZE do sieci i magazynów oraz kontroli kosztów, Niemcy nie osiągną neutralności klimatycznej w 2045 roku, a ceny energii pozostaną wysokie.

W Elblągu ogłoszono pogotowie powodziowe. Służby w gotowości z ostatniej chwili
W Elblągu ogłoszono pogotowie powodziowe. Służby w gotowości

Sytuacja hydrologiczna na północy Polski staje się coraz poważniejsza. Obowiązują ostrzeżenia III stopnia, wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe, a służby monitorują poziomy wód na kluczowych rzekach i zbiornikach.

Bloomberg: Majątek 500 najbogatszych ludzi świata wzrósł w 2025 roku o 2,2 bln dolarów z ostatniej chwili
Bloomberg: Majątek 500 najbogatszych ludzi świata wzrósł w 2025 roku o 2,2 bln dolarów

Majątek 500 najbogatszych ludzi świata zwiększył się w upływającym roku o rekordowe 2,2 biliona dolarów, osiągając kwotę 11,9 biliona dolarów dzięki wzrostom na rynkach akcji, metali, kryptowalut i innych aktywów – przekazała w środę agencja Bloomberga.

Blokada Trumpa wystawiona na próbę. Gigantyczny chiński supertankowiec zmierza do Wenezueli pilne
Blokada Trumpa wystawiona na próbę. Gigantyczny chiński supertankowiec zmierza do Wenezueli

Tankowiec Thousand Sunny, od lat obsługujący transport ropy z Wenezueli do Chin, kieruje się w stronę objętego amerykańską blokadą kraju. Jednostka nie zmieniła kursu mimo zapowiedzi „całkowitej i kompletnej” blokady ogłoszonej przez Waszyngton. Liczy 330 metrów długości i 60 wysokości.

Zwrot ws. nominacji. Prezydent podpisze awanse w kontrwywiadzie pilne
Zwrot ws. nominacji. Prezydent podpisze awanse w kontrwywiadzie

Po tygodniach napięć między Pałacem Prezydenckim a rządem zapadła decyzja o zakończeniu konfliktu wokół nominacji oficerskich. Prezydent ma podpisać awanse po zaplanowanym spotkaniu z szefami służb.

Tysiące odbiorców bez prądu. Energa wydała komunikat z ostatniej chwili
Tysiące odbiorców bez prądu. Energa wydała komunikat

Trudne warunki atmosferyczne doprowadziły do awarii sieci elektrycznej w województwie warmińsko-mazurskim, prądu pozbawionych zostało 5,5 tys. odbiorców – poinformowała w środę spółka Energa-Operator. Firma zaznaczyła, że jej służby pracują nad możliwie szybkim przywróceniem zasilania.

Prokuratura przedstawiła akt oskarżenia ministrowi rolnictwa rządu PiS z ostatniej chwili
Prokuratura przedstawiła akt oskarżenia ministrowi rolnictwa rządu PiS

Sprawa dotycząca decyzji KOWR z lat 2018–2019 trafiła do sądu. Jan Krzysztof Ardanowski konsekwentnie podkreśla, że działał w interesie publicznym i nie wyrządził żadnych szkód Skarbowi Państwa.

REKLAMA

Marcin Bąk: Maj, sezon pszczelarski w pełni

W czwartek obchodzony był Dzień Pszczoły. To dobra okazja do przypomnienia o naszym rodzimym pszczelarstwie, które tak jak inne działy gospodarki rolnej, musi mierzyć się z różnego rodzaju problemami. Nadchodzące przemiany to zarazem szansa i wyzwanie.
/ fot. Pixabay

Hodowla pszczół i produkcja miodu ma w naszym kraju długą tradycję. Najstarszą formą gospodarki pszczelej było bartnictwo. W prastarych lasach, które zajmowały znaczną część Polski, stare, częściowo wypróchniałe drzewa stanowiły doskonałe miejsce do gnieżdżenia się pszczół. Jednocześnie mieszane lasy ze zróżnicowaną szatą roślinną dawały doskonały pożytek miodowy od wiosny do późnej jesieni. Bartnicy adaptowali tylko naturalną barć do obsługi, zabezpieczali przed niedźwiedziem, oznaczali jako swoją własność i podbierali z niej miód. Bartnictwo wymagało dużej znajomości lasu i sprawności fizycznej ale dawało spore dochody. Ta forma przechowała się gdzieniegdzie na ziemiach polskich do XIX wieku, teraz eksperymentalnie utrzymywanych jest kilka barci w charakterze żywego skansenu w Puszczy Białowieskiej.

Pasiecznictwo to forma hodowli pszczół w której funkcjonowały już pasieki, czyli zamieszkałe przez rodziny pszczele „osiedla” uli – drewnianych kłód lub słomianych kuszek znajdujące się w ludzkich osadach. Warunki dla pszczelarstwa w naszym kraju były bardzo dobre dlatego starano się rozwijać pasieki gdzie się tylko dało. Pszczoły dostarczały miodu, który był przez długie wieki praktycznie jedynym produktem używanym do słodzenia w staropolskiej kuchni i aptece. Drugi niezwykle cenny produkt pszczeli to wosk, służący do wyrobu świec. Przez długie wieki na stoły panów braci trafiał też miód pitny, alkoholowy napój z którego wyrobu słynęła Rzeczpospolita.

W XIX wieku weszły w użycie nowe technologie pszczelarskie, zaczęto stosować ule rozbieralne różnych systemów z wyjmowanymi ramkami, które po odwirowaniu miodu można było ponownie wstawiać do ula. Zwiększała się też wiedza fachowa o cyklu życiowym pszczoły miodnej. Nowinki docierały na ziemie polskie, co więcej niektóre odkrycia i unowocześnienia są autorstwa Polaków. Niemałe zasługi dla rozwoju pszczelarstwa mają polscy księża, którzy w swoich pasiekach przy plebanii dokonywali nieraz ciekawych obserwacji i odkryć. Do takich księży-pszczelarzy należał między innymi Jan Dzierżon, autor licznych, przełomowych odkryć w dziedzinie biologii pszczół i licznych książek o tematyce pszczelarskiej. Nowe metody hodowli pszczół upowszechniały się w różnym stopniu na naszych ziemiach. Mój pradziad, Michał Bąk, był jednym z pionierów wprowadzania nowoczesnej gospodarki pasiecznej w ziemi sandomierskiej jeszcze przed I wojną światową.

Dzisiaj pszczelarstwo polskie pozostaje ważną dziedziną rolnictwa i to w dwóch wymiarach. Nasze pasieki produkują dużo dobrego miodu, który trafia na rynek krajowy i jest z powodzeniem eksportowany do innych krajów. Polski miód pitny jest jednym z naszych towarów rozpoznawalnych w świecie. Druga sprawa, to wpływ pszczół na wydajność upraw. Istnieją dość dobrze udokumentowane badania, wykazujące, że tam gdzie znajduje się pasieka, plony zawsze są większe. Dotyczy to w pierwszej kolejności sadów owocowych ale również rzepak, roślina oleista, daje wyraźnie większe plony jeśli w pobliżu znajduje się pasieka z dużą ilością pracowitych pszczół. Mamy dwa rodzaje pszczelarzy – przedsiębiorcy nastawieni na komercyjną produkcję miodu, posiadający po kilkadziesiąt/kilkaset rodzin pszczelich, przewożonych ciężarówkami na kwitnące akurat pożytki nektarowe oraz druga kategoria, czyli pszczelarze amatorzy, mający po kilka lub kilkanaście uli, traktujący pszczelarstwo rekreacyjnie. Jedni i drudzy są ważni. Ja sam należę do tej drugiej kategorii….

Mówi się, że jeśli zginą pszczoły, to w ciągu kilku lat zginie też człowiek, bo zniszczeniu ulegnie cały ekosystem, nie będzie kto miał zapylać roślin. To oczywiście przesada, w przypadku jakiejś katastrofy i całkowitego wyginięcia nawet całej populacji pszczoły miodnej są jeszcze inne owady, które przejęły by przynajmniej częściowo jej rolę. Trzmiele, pszczoły samotnice, motyle, i wiele innych. Niemniej katastrofa pszczelarstwa była by dla nas wszystkich z pewnością odczuwalna. Nawet upadek tylko naszego, krajowego pszczelarstwa pociągnął by za sobą poważne następstwa. Ze sklepów zniknąłby polski, doskonały miód a pozostały wyłącznie wyroby pochodzące z importu, których jakość i autentyczność budzi delikatnie mówiąc, wątpliwości.

Pszczoły w Polsce, tak jak ich hodowcy mają liczne problemy. Od lat pszczelarze zmagają się z varrozą, chorobą pszczół wywoływaną przez roztocza varroa jacobsoni. Szerzy się zgnilec amerykański a od kilku już lat mamy do czynienia z czymś, co nazywane jest „syndromem pustych uli”. Giną nieraz całe pasieki. Poważny problem to opryski stosowane przez rolników i sadowników, nie zawsze zgodnie z zaleceniami producenta środków ochrony roślin. Taka nieumiejętna gospodarka rolna również potrafi się przyczynić do strat w pasiece a przecież sadownik i pszczelarz powinni ze sobą współpracować.

Do lipca a w niektórych regionach Polski do sierpnia, potrwa jeszcze sezon pszczelarski. W zależności od pogody, uda się w tym roku zebrać więcej lub mniej miodu. Później pozostaje już tylko podkarmienie pszczół na zimę, zabezpieczenie uli i oczekiwanie na wiosnę. I tak trwa to od setek lat.

 



 

Polecane