Adrian Wachowiak: Zabetonowani celebryci – postkomuna wiecznie żywa

Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, bo tak brzmi pełna nazwa tego jednego z wielu komunistycznych „wentyli bezpieczeństwa”, organizowany jest od 1963 roku. Maryla Rodowicz zadebiutowała na nim w roku 1968. Dziś rano, trochę z przekąsem a trochę z dumą, napisałem na Twitterze: „Głupia sprawa… nigdy nie oglądałem festiwalu w Olszt…, przepraszam w Opolu”. Piłem oczywiście do dętej awanturki wokół bojkotu zabetonowanych w postkomunie polskojęzycznych celebrytów. Znajomy na fejsie słusznie zauważył, że Marii Antoninie Rodowicz jakimś dziwnym trafem nie zdarzyło się bojkotować festiwalu w czasach głębokiej komuny. I na tym w zasadzie mógłbym poprzestać – ten fakt mówi więcej niż tysiąc felietonów. Ale z tym „skandalem” skojarzyła mi się historia, o której nigdy publicznie nie mówiłem, a która idealnie obrazuje istotę różnego rodzaju „bojkotów” tych wszystkich „artystów”, którzy dziś jak Marylka drą szaty, a przed 1989 pisali listy do Kiszczaka i w pierszym szeregu truptali pierwszomajowo.
 Adrian Wachowiak: Zabetonowani celebryci – postkomuna wiecznie żywa
/ screen YouTube

Jak Wam wiadomo jestem nie tylko niespełnionym dziennikarzem, ale także niedoszłym aktorem. Studiowałem w Szkole Machulskich w Warszawie, gdzie sam ś.p. Mistrz Jan wyrażał się o mnie w superlatywach. Piszę o tym po to, żeby się i pochwalić, i podkreślić jednocześnie, że zawodu aktora nie wykonuję z własnego wyboru. Oczywiście nigdy nie ucieknę od zarzutu, że po prostu byłem do d… i dlatego moja przygoda zakończyła się przed startem. Prawda jest zupełnie inna i iście… „oszołomska”. Otóż całe to środowisko można określić jednym, bardzo dziś popularnym słowem: kasta. Mam na myśli całe środowisko twórców i artystów – od komediantów poczynając, poprzez śpiewaków i śpiewaczki, na literatach kończąc. Wiek, w sensie przeżytych wiosen, nie ma tu żadnego znaczenia. Tak jak po 1989 roku nie było w Polsce dekomunizacji i lustracji, tak nie było większych zmian na polu szeroko rozumianej kultury. Jasne, że idę na skróty, że generalizuję. Ale to jest felieton, a nie rozprawa naukowa…

Ok, czas na wspomnianą historię. Otóż na drugim roku miałem zajęcia z Eugenią Herman. Po wpisaniu nazwiska do wyszukiwarki Wujka Gugla w 30 sekund dowiecie się, że to „wybitna aktorka filmowa i teatralna”. Współpraca układała się znakomicie – grałem u niej sir Andrzeja Chudogębę w Wieczorze Trzech Króli Szekspira (nawiasem mówiąc premierę zagrałem z czterdziestostopniową gorączką). Herman jako pracę dodatkową zaproponowała studentom przygotowanie monodramu na podstawie dowolnie wybranego tekstu. Podkreślam słowo „dowolnie”, bo to szalenie istotne. Jako że już wtedy miałem kręćka na punkcie Waldemara Łysiaka, wybrałem jego „Profesora Meadowsa teorię koła”. Wydrukowałem tekst i zaniosłem pani „profesor”. Do dziś pamiętam przerażenie pomieszane z odrazą kipiące z jej oczu. Wzięła mnie na stronę i powiedziała tonem „pani na kolaudacji” z „Nic śmiesznego”. Tylko zamiast słów „panie reżyserze, Adasiu reżyserze” powiedziała „Adrianku, przecież to Łysiak, są inni, lepsi autorzy, szkoda czasu, przecież Ty taki zdolny jesteś…”. Parę lat później, kiedy pisałem pracę magisterską pt. „Nonkonformizm w literaturze politycznej Waldemara Łysiaka”, zrozumiałem ostatecznie z czym miałem wówczas do czynienia. Opisałem to, łącznie ze swoimi przepychankami z panem profesorem-promotorem, który dziś zasiada w kolegium IPN, w „Potędze Nieistniejącego Salonu”. Tak w skrócie wygląda całe to „najlepsze z towarzystw”, które przepełnione tolerancją walczy o demokrację, czyli po prostu o to by było jak dawniej.

Kiedyś, w latach szczenięcych, spotkałem kolegę z bydgoskiego oddziału UPR. Akurat wówczas były jakieś protesty związkowców z OPZZ, czy z innej czerwonej jaczejki, a on skomentował to jednym zdaniem: „Do rzeki z nimi.” Dokładnie to samo należy zrobić z tymi wszystkimi czerwonymi celebrytami, obojętnie czy to sędzia, śpiewak, komediant, czy inny „autorytet”. Do rzeki. I żeby nie było niedomówień: chodzi mi o rzekę zapomnienia. Tam gdzie jest ich miejsce. A medialnym jazgotem nie należy przejmować się wcale. Najlepszej rady udzielił Łysiak: „Kij w limo frajerom!” 


 

POLECANE
NFZ wydał ważny komunikat z ostatniej chwili
NFZ wydał ważny komunikat

Narodowy Fundusz Zdrowia wydał pilny komunikat. Do instytucji docierają kolejne sygnały o próbach wyłudzeń, w których oszuści podszywają się pod NFZ. Fałszywe SMS-y i e-maile mają nakłaniać do kliknięcia w niebezpieczne linki. Eksperci ostrzegają – możesz stracić nie tylko dane, ale i pieniądze.

Szokujące zachowanie europosła Platformy w odpowiedzi na pytania Telewizji Republika z ostatniej chwili
Szokujące zachowanie europosła Platformy w odpowiedzi na pytania Telewizji Republika

Republika opublikowała w swoich mediach społecznościowych serię pytań, jakie reporter telewizji zadał Krzysztofowi Brejzie. Europoseł był pytany o swoje kontakty z SKW w 2015 r. Powodem pytań, jak mówił reporter, miały być interpelacje poselskie in blanco znalezione w sejfie SKW, "takiej samej treści" jak te, które złożył do marszałka Sejmu ówczesny poseł PO Krzysztof Brejza.  

Spotkanie Karol Nawrocki – Friedrich Merz. Jest komunikat prezydenta RP z ostatniej chwili
Spotkanie Karol Nawrocki – Friedrich Merz. Jest komunikat prezydenta RP

Karol Nawrocki po raz pierwszy zabrał głos po spotkaniu z prezydentem Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem i kanclerzem Friedrichem Merzem.

USA: Nie żyje legendarny aktor i reżyser Robert Redford z ostatniej chwili
USA: Nie żyje legendarny aktor i reżyser Robert Redford

We wtorek rano w swoim domu w stanie Utah zmarł Robert Redford, jeden z największych aktorów i reżyserów w historii Hollywood. Artysta odszedł we śnie. Miał 89 lat.

Wyłączenia prądu w Pomorskiem. Ważny komunikat dla mieszkańców z ostatniej chwili
Wyłączenia prądu w Pomorskiem. Ważny komunikat dla mieszkańców

Mieszkańcy województwa pomorskiego muszą przygotować się na planowane przerwy w dostawie energii elektrycznej. Energa Operator poinformowała o pracach modernizacyjnych i konserwacyjnych, które spowodują czasowe wyłączenia prądu w wielu miastach i mniejszych miejscowościach regionu.

Greckie media: „Nawrocki zbombardował Niemcy” gorące
Greckie media: „Nawrocki zbombardował Niemcy”

„«Bomba» Nawrockiego w Niemczech – Polska żąda reparacji wojennych w wysokości 1,3 biliona euro – Grecja… śpi” – pisze grecki Banking News. Artykuł jest pisany językiem „poprawnościowym”, wyraża jednak pewnego rodzaju zazdrość wobec asertywności prezydenta RP.

Co spadło na dom w Wyrykach? „Rz”: To nie dron, ale rakieta z polskiego F-16 Wiadomości
Co spadło na dom w Wyrykach? „Rz”: To nie dron, ale rakieta z polskiego F-16

Prokuratura Okręgowa w Lublinie prowadzi śledztwo w sprawie „niezidentyfikowanego obiektu latającego”, który spadł na dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie. Według oficjalnego komunikatu obiekt „nie został na chwilę obecną zidentyfikowany ani jako dron, ani jako jego fragmenty”. Z kolei, jak donosi dziennik „Rzeczpospolita”, powołując się na swoich informatorów, na dom spadła rakieta wystrzelona z polskiego F-16.  

Radosław Sikorski uderza w Karola Nawrockiego. Jest odpowiedź z ostatniej chwili
Radosław Sikorski uderza w Karola Nawrockiego. Jest odpowiedź

Prezydent RP Karol Nawrocki przybył w poniedziałek po południu do Berlina, gdzie we wtorek przed południem spotkał się z prezydentem Republiki Federalnej Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem, a następnie z kanclerzem Friedrichem Merzem. Szef MSZ Radosław Sikorski uznał to za dobrą okazję do twitterowych złośliwości.

Na profilach kanclerza Niemiec Friedricha Merza nie ma ani śladu po spotkaniu z prezydentem RP Karolem Nawrockim gorące
Na profilach kanclerza Niemiec Friedricha Merza nie ma ani śladu po spotkaniu z prezydentem RP Karolem Nawrockim

Prezydent RP Karol Nawrocki przybył w poniedziałek po południu do Berlina, gdzie we wtorek przed południem spotkał się z prezydentem Republiki Federalnej Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem, a następnie z Kanclerzem Friedrichem Merzem. Co ciekawe, na oficjalnych profilach tego drugiego nie ma śladu po spotkaniu.

Jest oświadczenie niemieckiego rządu po rozmowie Merz–Nawrocki z ostatniej chwili
Jest oświadczenie niemieckiego rządu po rozmowie Merz–Nawrocki

W rozmowie z prezydentem Karolem Nawrockim kanclerz RFN Friedrich Merz zapewnił go, że w obliczu rosyjskiego zagrożenia Niemcy „mocno i niezachwianie” stoją po stronie Polski – przekazał we wtorek rzecznik niemieckiego rządu Sebastian Hille. Oświadczenie wydał także prezydent RFN, Steinmeier.

REKLAMA

Adrian Wachowiak: Zabetonowani celebryci – postkomuna wiecznie żywa

Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, bo tak brzmi pełna nazwa tego jednego z wielu komunistycznych „wentyli bezpieczeństwa”, organizowany jest od 1963 roku. Maryla Rodowicz zadebiutowała na nim w roku 1968. Dziś rano, trochę z przekąsem a trochę z dumą, napisałem na Twitterze: „Głupia sprawa… nigdy nie oglądałem festiwalu w Olszt…, przepraszam w Opolu”. Piłem oczywiście do dętej awanturki wokół bojkotu zabetonowanych w postkomunie polskojęzycznych celebrytów. Znajomy na fejsie słusznie zauważył, że Marii Antoninie Rodowicz jakimś dziwnym trafem nie zdarzyło się bojkotować festiwalu w czasach głębokiej komuny. I na tym w zasadzie mógłbym poprzestać – ten fakt mówi więcej niż tysiąc felietonów. Ale z tym „skandalem” skojarzyła mi się historia, o której nigdy publicznie nie mówiłem, a która idealnie obrazuje istotę różnego rodzaju „bojkotów” tych wszystkich „artystów”, którzy dziś jak Marylka drą szaty, a przed 1989 pisali listy do Kiszczaka i w pierszym szeregu truptali pierwszomajowo.
 Adrian Wachowiak: Zabetonowani celebryci – postkomuna wiecznie żywa
/ screen YouTube

Jak Wam wiadomo jestem nie tylko niespełnionym dziennikarzem, ale także niedoszłym aktorem. Studiowałem w Szkole Machulskich w Warszawie, gdzie sam ś.p. Mistrz Jan wyrażał się o mnie w superlatywach. Piszę o tym po to, żeby się i pochwalić, i podkreślić jednocześnie, że zawodu aktora nie wykonuję z własnego wyboru. Oczywiście nigdy nie ucieknę od zarzutu, że po prostu byłem do d… i dlatego moja przygoda zakończyła się przed startem. Prawda jest zupełnie inna i iście… „oszołomska”. Otóż całe to środowisko można określić jednym, bardzo dziś popularnym słowem: kasta. Mam na myśli całe środowisko twórców i artystów – od komediantów poczynając, poprzez śpiewaków i śpiewaczki, na literatach kończąc. Wiek, w sensie przeżytych wiosen, nie ma tu żadnego znaczenia. Tak jak po 1989 roku nie było w Polsce dekomunizacji i lustracji, tak nie było większych zmian na polu szeroko rozumianej kultury. Jasne, że idę na skróty, że generalizuję. Ale to jest felieton, a nie rozprawa naukowa…

Ok, czas na wspomnianą historię. Otóż na drugim roku miałem zajęcia z Eugenią Herman. Po wpisaniu nazwiska do wyszukiwarki Wujka Gugla w 30 sekund dowiecie się, że to „wybitna aktorka filmowa i teatralna”. Współpraca układała się znakomicie – grałem u niej sir Andrzeja Chudogębę w Wieczorze Trzech Króli Szekspira (nawiasem mówiąc premierę zagrałem z czterdziestostopniową gorączką). Herman jako pracę dodatkową zaproponowała studentom przygotowanie monodramu na podstawie dowolnie wybranego tekstu. Podkreślam słowo „dowolnie”, bo to szalenie istotne. Jako że już wtedy miałem kręćka na punkcie Waldemara Łysiaka, wybrałem jego „Profesora Meadowsa teorię koła”. Wydrukowałem tekst i zaniosłem pani „profesor”. Do dziś pamiętam przerażenie pomieszane z odrazą kipiące z jej oczu. Wzięła mnie na stronę i powiedziała tonem „pani na kolaudacji” z „Nic śmiesznego”. Tylko zamiast słów „panie reżyserze, Adasiu reżyserze” powiedziała „Adrianku, przecież to Łysiak, są inni, lepsi autorzy, szkoda czasu, przecież Ty taki zdolny jesteś…”. Parę lat później, kiedy pisałem pracę magisterską pt. „Nonkonformizm w literaturze politycznej Waldemara Łysiaka”, zrozumiałem ostatecznie z czym miałem wówczas do czynienia. Opisałem to, łącznie ze swoimi przepychankami z panem profesorem-promotorem, który dziś zasiada w kolegium IPN, w „Potędze Nieistniejącego Salonu”. Tak w skrócie wygląda całe to „najlepsze z towarzystw”, które przepełnione tolerancją walczy o demokrację, czyli po prostu o to by było jak dawniej.

Kiedyś, w latach szczenięcych, spotkałem kolegę z bydgoskiego oddziału UPR. Akurat wówczas były jakieś protesty związkowców z OPZZ, czy z innej czerwonej jaczejki, a on skomentował to jednym zdaniem: „Do rzeki z nimi.” Dokładnie to samo należy zrobić z tymi wszystkimi czerwonymi celebrytami, obojętnie czy to sędzia, śpiewak, komediant, czy inny „autorytet”. Do rzeki. I żeby nie było niedomówień: chodzi mi o rzekę zapomnienia. Tam gdzie jest ich miejsce. A medialnym jazgotem nie należy przejmować się wcale. Najlepszej rady udzielił Łysiak: „Kij w limo frajerom!” 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe