Zmarł patriarcha Antoni przetrzymywany w areszcie przez lewicową dyktaturę
Był powszechnie uznawany za męczennika prześladowanego przez lewicową dyktaturę Isajasa Afewerkiego. Bronił wolności Kościoła, domagał się uwolnienia więźniów politycznych, a także nie zgodził się na ekskomunikowanie 3 tys. wiernych skazanych przez rząd. Był najdłużej przebywającym w areszcie więźniem sumienia w Rogu Afryki.
Urodzony w 1927 roku Antoni był trzecim patriarchą powstałego w 1993 roku Kościoła Tawahedo, wybranym w 2004 roku. Władze aresztowały go zaledwie dwa lata po wyborze, konfiskując jego insygnia pontyfikalne. Po raz pierwszy od czasu uwięzienia publicznie odprawił liturgię dopiero w 2017 roku. Dwa lata później grupa biskupów uległych dyktatorowi fałszywie oskarżyła go o herezję i wykluczyła z Kościoła. Decyzja ta została potępiona przez Konferencję Wschodnich Kościołów Prawosławnych.
Na pogrzeb patriarchy Antoniego, który miał miejsce 10 lutego w stolicy kraju, przybyły tysiące osób, nie tylko członkowie kierowanego przez niego Kościoła. Wielu, aby oddać mu hołd, pokonało pieszo dziesiątki kilometrów.
- Antoni zmarł po długiej walce z chorobą, ale jego walka z niesprawiedliwością była jeszcze dłuższa i bardziej bolesna – powiedział bp Angelos z Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego w Londynie.
Śmierć patriarchy Antoniego ponownie zwróciła uwagę na ciągłe prześladowania i brak wolności religijnej w Erytrei. Od dawna znajduje się ona na liście Departamentu Stanu USA, na której znajdują się kraje najczęściej naruszające wolność religijną. Zajęła także 6. miejsce w ubiegłorocznym rankingu organizacji Open Doors pod względem liczby prześladowań chrześcijan.