Agnieszka Malicka i Sylwia Dziardziel z zespołu 1ONE: Trzeba uczyć higieny słuchania muzyki i higieny kultury osobistej

– Chcemy uczyć odbioru muzyki i jej szanowania. Uczyć szanować muzyków. Kiedy w przedszkolu robię dzieciom koncerty, to rodzice wiedzą, że telefony muszą być wyłączone. Jeżeli ktoś nie ma ochoty słuchać i się bawić, to po prostu nie przychodzi, i takiej higieny słuchania, higieny kultury osobistej trzeba uczyć – mówią Agnieszka Malicka i Sylwia Dziardziel z zespołu 1ONE w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
1ONE Agnieszka Malicka i Sylwia Dziardziel z zespołu 1ONE: Trzeba uczyć higieny słuchania muzyki i higieny kultury osobistej
1ONE / fot. Wojciech Ziemski/www.1one-rock.com

– W czym jesteście numerem jeden?

Agnieszka Malicka: – Na scenie jesteśmy numerem jeden. W wyszukiwarce jesteśmy numerem jeden. Mamy zamiar być numerem jeden rock and rolla w Polsce.

– Jakie kroki chcecie zrobić, żeby być numerem jeden?

A.M.: – Chcemy przełamać niezdrowe konwenanse. Chcemy, żeby rock królował, tak jak jest to w Stanach, bo to jest zdrowa, fajniejsza muzyka. Fajnie jest uczyć młodzież rocka. Jest lepszy niż disco polo.

– W Stanach są mocniejsze gatunki muzyki niż rock.

A.M.: – W Polsce jest dużo klubów rockowych, ale w tych klubach jest mało ludzi… W Stanach są tłumy.

– Myślałyście, żeby porzucić rocka i skupić się na muzyce środka?

Sylwia Dziardziel: – Nie ma opcji. Trzeba być prawdziwym w życiu, prawdziwym na scenie, a to, co gra w naszych sercach, to rock.

– Jak wyglądała historia Waszego zespołu?

A.M.: – Młody człowiek, który założył zespół, czyli Adam Malicki, i ja jesteśmy z tego starego składu. Wiadomo, składy się zmieniają, bo takie jest życie. Żyjemy w takim kraju, że ludzie muszą wybierać inne śnieżki rozwoju życiowego, żeby móc utrzymać rodzinę, a z rocka nie bardzo jeszcze da się wyżyć. My to traktujemy hobbystycznie i jako taki przekaz ambicjonalny. Gramy rocka, nie chcemy, żeby w naszym kraju królowała inna muzyka, bo kochamy Polskę. Ja uważam, że każda muzyka jest dobra, nawet disco polo. Jeżeli ktoś ma nie słuchać nic, to niech lepiej słucha disco polo. Natomiast jesteśmy za tym, żeby tę Amerykę przechwytywać. Te standardy, tę kulturę sprzedawać takimi, jakimi są – rock jest tam obecny od kolebki. Młodzież jest wychowywana na rocku, nawet gdy później wybiera sobie rap czy inne gatunki. Natomiast my jesteśmy nieugięci w swoich zamierzeniach i taką mamy wizję na swoje życie.

– Czym zajmujecie się na co dzień?

A.M.: – Prowadzę przedszkole muzyczne w Magdalence. Dzieci pracują z muzykami. Jest pani od baletu, perkusista z Maanamu, który uczy dzieci grać na perkusji rocka. Ja uczę dzieci słuchać Bacha. Dzieci grają tak, jak czują. Wiadomo, że są dzieci, które w domu słuchają disco polo. Ja im tego nie puszczam, ale nie mówię, że to jest złe. Chcę tylko ich zarazić inną muzyką.

– Jak przekonujesz dzieci do słuchania i grania takiej muzyki, jeśli to jest muzyka ich dziadków.

A.M.: – Jeśli robię koncerty i gram z muzykami oraz pokazuję im, jak gram, i że można się przy tym dobrze bawić, to one też chcą to grać.

– A do jakich instrumentów dzieci mają największe inklinacje?

A.M.: – Do perkusji, gitary, do ekspresji ruchowej. Maluszki tańczą przy tym, śpiewają, krzyczą, mogą się w fajny, zdrowy sposób wykrzyczeć, wyszaleć.

– A jak to wygląda u Ciebie, Sylwio?

S.D.: – U mnie podobnie, tylko troszkę dalej – dzieci w wieku szkolnym. Pracuję w młodzieżowym domu kultury w Koninie z dziećmi, młodzieżą i z osobami starszymi.

– Co chciałybyście zmienić, aby ludzie na nowo przeżywali muzykę?

A.M.: – Pokazywać, że granie nie jest tylko do kotleta. Chcemy uczyć odbioru muzyki i jej szanowania. Uczyć szanować muzyków. Kiedy w przedszkolu robię dzieciom koncerty, to rodzice wiedzą, że telefony muszą być wyłączone. Jeżeli ktoś nie ma ochoty słuchać i się bawić, to po prostu nie przychodzi, i takiej higieny słuchania, higieny kultury osobistej trzeba uczyć. Czy to jest teatr, czy filharmonia, czy klub „Stodoła”. Nie zawsze rodzice mają czas przekazać to dzieciom, a my mamy taką misję.

S.D.: – A ja ostatnio w Koninie wpadłam na pomysł zorganizowania z młodzieżą koncertu muzyki The Beatles. Każdy miał za zadanie wybrać sobie piosenkę, która mu się spodoba, więc młodzi ludzie musieli posiedzieć przed YouTube’em i poszukać piosenki Beatlesów. I to już była dla nich nauka. A w momencie, kiedy wyszli już na scenę, chcieli więcej i więcej. Później powstał koncert muzyki bluesowej, muzyki rockowej, muzyki soulowej. Ja nie wysyłam dzieci na konkursy. Staram się, żeby one wzrastały w tej muzyce. Żeby się uczyły na koncertach. To jest najlepsza muzyka. Nie z podkładem na jakimś festiwalu, ale na koncercie z żywą muzyką i pracą z muzykami od podstaw. I to je bardzo rozwija. Ostatnio nie mieliśmy koncertów i dzieciaczki pytały mnie: ,,Ciocia, kiedy jakiś koncert zrobimy?”. Już tęsknią za koncertem. One uwielbiają taki styl pracy. Dostają zadanie, dostają hasło „The Beatles” – wyszukują. Dostają hasło „Queen” – wyszukują sobie same kawałki. I tak się uczymy.

– Gdybyście mogły prowadzić jakiś program nauczania muzyki w Polsce, co zaproponowałybyście uczniom?

A.M.: – Zaproponowałabym i walczyłabym o to, żeby dzieci były uczone przez osoby, które są do tego przygotowane. Czyli nie panie, które są po nauczaniu klas 1-3, ale muzyki nie uczyły się na studiach. Dzieci muszą mieć muzyka, który gra na żywym instrumencie mającym alikwoty [tony składowe dźwięku decydujące o jego barwie – przyp. red.]. Alikwoty działają na mózg, na neurony, poczucie percepcji, rozwijają wszystko. Muzyka łagodzi obyczaje i leczy. Dobrze byłoby, gdyby były też duże sale, gdzie dzieci nie siedzą w ławkach, tylko mają ruch. Mogą siebie pokazać ruchem, zaśpiewać, grać na żywych instrumentach. Szkoła powinna mieć sale, gdzie jest i perkusja, i gitara, i skrzypce. Zatrudnić muzyków, którzy na tym żywym instrumencie pokażą z pasją, jak się gra. My nie mamy dobrych muzyków, bo dziś muzycy albo wyjeżdżają za granicę, albo muszą orać w budowlance, albo gdzieś, żeby sobie dorobić i móc utrzymać rodzinę. To wszystko jest trochę chore.

– Jakie zjawiska w polskim biznesie muzycznym chciałybyście wzmocnić?

A.M.: –Wiadomo, że kulturę, bo kultura jest najważniejsza, i ludzi, którzy tą kulturą i edukacją będą się zajmować. Jeżeli wszyscy będziemy mieli wpojoną dawkę dobrej kultury, to i obyczajowość się zmieni, zmieni się podejście do człowieka, empatia, bo to wszystko składa się na muzykę.

– O czym obecnie marzycie?

A.M.: – Marzę o tym, żeby polska publiczność potrafiła takiej muzyki słuchać.

S.D.: – Ja marzę o tym, żeby młodzież, z którą pracuję, poprzez pisanie piosenek, pisanie tekstów uzdrawiała ten świat i czyniła go lepszym.

– Nawiązując do Waszej płyty, co robić, żeby dobrze żyć?

S.D.: – Gdyby to było takie proste i miałybyśmy na to przepis, to pewnie już byśmy to zrobiły. Chodzi o to, żeby żyć prawdziwie w zgodzie z samym sobą. Chodzi o to, żeby rozdawać dobro wokół.

A.M.: – Dobrą energię. Ja mówię dzieciom, że nie można robić sobie przykrości, nie można mówić przykrych rzeczy, bo jest wojna i źle się dzieje. Uczę ich, żeby pokazywały starszym dobry przykład, że nie należy być wrogiem dla drugiego człowieka. Należy się wspierać i to jest bardzo ważne.

– Czy w jakiś sposób muzyka Was odmładza?

A.M.: – W każdym aspekcie! Nawet zmarszczki nam znikają po koncercie.

S.D.: – Na scenie dostajemy powera. Taka energia ze sceny od ludzi wystarcza nam na długo. Ja na scenie wymieniam się energią z publicznością. Przekazuję jej pozytywną energię i to samo zazwyczaj otrzymuję. O to w tym świecie chodzi, żebyśmy się pozytywnie wspierali.

– Kto przychodzi na Wasze koncerty i jak one wyglądają?

A.M.: – Nie przychodzą właśnie młodzi ludzie. Przyjeżdżają harleyowcy. Ludzie 40+, 50+. Szkoda, że nie ma młodych. Zachęcamy wszystkich. To jest apel do mediów. Gdyby w radiu i w telewizji rozgłośnie puszczały muzykę rockową, to łatwiej byłoby przyswoić sobie coś takiego i później pójść na taki koncert. Są stacje, które w ogóle nie puszczają rocka, więc dlaczego słuchacze tych stacji mają mieć ochotę pójść i czegoś takiego posłuchać. Nawet męczyliby się na takim koncercie. To wszystko to aspekt psychologiczny.

– Są w Polsce rozgłośnie rockowe. Dlaczego Was nie grają?

A.M.: – Nie da się zrobić wszystkiego naraz. My musimy pracować jeszcze w innych miejscach, żeby żyć. Myślę, że problem w tym, że chcemy na tym etapie jeszcze uderzyć do publiczności face to face na żywo, bez internetu.

– Jaki macie pomysł na funkcjonowanie i promowanie się w internecie jako zespół 1ONE?

A.M.: – W planie mamy teraz nagranie teledysku do piosenki „Bad Dog”. Puściliśmy na YouTubie kilka kawałków i patrzymy, który ma najlepszą oglądalność. Na razie wygrywa „Bad Dog”, dlatego stawiamy na ten utwór. Może w ten sposób.

– Jak Wasi partnerzy reagują na Waszą pasję?

A.M: – Wspierają nas. Mają z nami wesoło i to jest fajne. To jest właśnie pasja. Fajniej jest żyć z kimś, kto ma pasję i można mu tę pasję sprzedać. Muzyka jest dobrą pasją.

– Czego nauczyłyście się od gwiazd światowej sławy w obrębie muzyki rockowej, a czego od polskich artystów, z którymi dzieliłyście scenę?

A.M.: – Pracujemy z wyjadaczami, a oni nie odróżniają się bardzo od zagranicznych zespołów. Te polskie gwiazdy to są profesjonaliści. Mówimy tu o takich nazwiskach jak Grzegorz Kupczyk, Marek Piekarczyk czy chociażby Michał Dąbrówka. Niestety polska mentalność nie pozwala dinozaurom wypłynąć na szersze wody.

– Co sprawia, że macie takie uczucie unoszenia się nad ziemią?

A.M.: – Robimy to bez używek i takie wartości przekazujemy dzieciom oraz młodzieży, że można żyć bez tego i się dobrze bawić na scenie. Można tę swoją pasję rozwijać, ćwiczyć, uczyć się, sięgać po nowe środki, aczkolwiek być wiernym swoim zasadom. My będziemy grać tę swoją żywą muzykę.

– Dostrzegacie to, że w przemyśle muzycznym liczą się twarze, a nie zespół?

S.D.: – Ja tego nie zauważyłam, powiem szczerze. Nie zastanawiałam się nad tym. Jest to dla mnie nowość. Zdarza się tak, ale nie powinno to być regułą. My chcemy być sobą i to już jest takie inne, że my, dwie dziewczyny, jesteśmy na froncie.

– Jakie kłamstwa dostrzegacie w przemyśle muzycznym zarówno w życiu prywatnym, jak i w zawodowym?

A.M.: –Są same kłamstwa na tym świecie i to nie dotyczy tylko nas, Polaków. Tak jest na całym świecie i tak będzie. Tak to się wszystko kręci, a my w swoich tekstach i w piosenkach chcemy przekazać, że to nie ma wartości nadrzędnej. Wręcz odwrotnie. Będąc z tą publicznością, do której się zwracamy, odzywamy, rozmawiamy, bo tam jest też dialog, pokazujemy, że jesteśmy empatyczne, że należy się kochać, szanować i że będziemy się wspierać. Taką mamy dewizę na życie.

– Jakie wrażenie chcecie pozostawić po sobie ludziom, którzy Was słuchają?

S.D.: – Chcemy pozostawić takie wrażenie, żeby chcieli więcej. Chcieli obserwować, śledzić i uczestniczyć w tej twórczości.

Współpraca: Anita Bobowska

Tekst pochodzi z 12 (1782) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Prof. Andrzej Nowak: Europa to spór o suwerenność, który trwa od X wieku tylko u nas
Prof. Andrzej Nowak: Europa to spór o suwerenność, który trwa od X wieku

W sobotę Warszawa stała się miejscem wyjątkowego wydarzenia - Marszu z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia Hołdu Pruskiego. Ulicami stolicy przeszły tysiące osób, by zamanifestować przywiązanie do polskiej historii, kultury i państwowości. Wśród uczestników znaleźli się nie tylko politycy i działacze społeczni, ale także wybitni naukowcy.

„Warto pielęgnować pamięć o naszym narodzie”. Zobacz wyjątkową relację z Marszu 1000-lecia Królestwa Polskiego tylko u nas
„Warto pielęgnować pamięć o naszym narodzie”. Zobacz wyjątkową relację z Marszu 1000-lecia Królestwa Polskiego

W sobotę ulicami Warszawy przeszedł Marsz zorganizowany z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego oraz 500-lecia Hołdu Pruskiego. Wydarzenie, które miało charakter historyczno-patriotyczny, zgromadziło wielu uczestników - w tym polityków, działaczy społecznych i sympatyków ugrupowań prawicowych. Zachęcamy do obejrzenia naszej relacji wydarzenia, gdzie głos zabrało wiele osób, którym bliskie są polskie wartości.

Tragedia w szpitalu psychiatrycznym w Warszawie. Nie żyje pacjent Wiadomości
Tragedia w szpitalu psychiatrycznym w Warszawie. Nie żyje pacjent

Dramatyczne sceny rozegrały się w sobotni poranek w Szpitalu Nowowiejskim w centrum Warszawy. Zgłoszenie o zgonie jednego z pacjentów dotarło do służb tuż po świcie. Na miejsce wezwano policję oraz prokuratora.

Patryk Jaki: Polskość jest wyjątkowa tylko u nas
Patryk Jaki: Polskość jest wyjątkowa

W sobotę ulicami Warszawy przeszedł marsz zorganizowany z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego oraz 500-lecia Hołdu Pruskiego. Wydarzenie, które miało charakter historyczno-patriotyczny, zgromadziło wielu uczestników – w tym polityków, działaczy społecznych i sympatyków ugrupowań prawicowych. Na Placu Zamkowym pojawili się m.in. Karol Nawrocki – obywatelski, popierany przez PiS kandydat na prezydenta - oraz europoseł Patryk Jaki, który w komentarzu dla portalu tysol.pl mówił o znaczeniu historii i tożsamości narodowej.

Zatrucie mundurowych w Kętrzynie. Rośnie bilans poszkodowanych z ostatniej chwili
Zatrucie mundurowych w Kętrzynie. Rośnie bilans poszkodowanych

Do 82 wzrosła hospitalizowanych z powodu objawów zatrucia pokarmowego słuchaczy Centrum Szkolenia Straży Granicznej w Kętrzynie (warmińsko-mazurskie) - podała w sobotę SG. Sanepid ustala, co mogło być źródłem salmonelli, która wywołała zatrucie.

Traci się wzrok. Dziennikarka TVN chora Wiadomości
"Traci się wzrok". Dziennikarka TVN chora

Dorota Wellman od lat jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy „Dzień dobry TVN”. W duecie z Marcinem Prokopem tworzy zgrany i lubiany zespół, który dla wielu widzów stał się symbolem porannej telewizji. Jednak poza ekranem znana prezenterka zmaga się z problemem, o którym niewiele osób ma pojęcie.

PKW podała listę kandydatów na prezydenta Wiadomości
PKW podała listę kandydatów na prezydenta

Państwowa Komisja Wyborcza przekazała, że odmówiła zarejestrowania czterech z 17 kandydatów na prezydenta. Podała także listę 13 zarejestrowanych kandydatów.

Siła Polski. FC Barcelona opublikowała wyjątkowy komunikat z ostatniej chwili
"Siła Polski". FC Barcelona opublikowała wyjątkowy komunikat

Wyjątkowe zdjęcie obiegło sieć. Polscy kibice nie kryli poruszenia.

Wybuch w szkole we Wrocławiu. Ewakuowano 150 osób Wiadomości
Wybuch w szkole we Wrocławiu. Ewakuowano 150 osób

Trzy osoby trafiły do szpitala po wybuchu, do którego doszło w sobotę w Liceum Ogólnokształcącym nr 3 we Wrocławiu w trakcie eksperymentu chemicznego. W liceum odbywały się "dni otwarte", podczas których przyszli uczniowie zapoznawali się z ofertą szkoły.

Wysłannicy USA i Iranu rozpoczęli rozmowy. Chodzi o program nuklearny Teheranu Wiadomości
Wysłannicy USA i Iranu rozpoczęli rozmowy. Chodzi o program nuklearny Teheranu

Wysocy rangą przedstawiciele władz USA i Iranu rozpoczęli w sobotę w stolicy Omanu Maskacie rozmowy na temat irańskiego programu nuklearnego. Jak przekazał Reuters pośrednikiem w negocjacjach jest minister spraw zagranicznych Omanu Badr al-Busaidi. Wieloryb zaskoczył turystów w Zatoce Gdańskiej. Nagranie podbija sieć

REKLAMA

Agnieszka Malicka i Sylwia Dziardziel z zespołu 1ONE: Trzeba uczyć higieny słuchania muzyki i higieny kultury osobistej

– Chcemy uczyć odbioru muzyki i jej szanowania. Uczyć szanować muzyków. Kiedy w przedszkolu robię dzieciom koncerty, to rodzice wiedzą, że telefony muszą być wyłączone. Jeżeli ktoś nie ma ochoty słuchać i się bawić, to po prostu nie przychodzi, i takiej higieny słuchania, higieny kultury osobistej trzeba uczyć – mówią Agnieszka Malicka i Sylwia Dziardziel z zespołu 1ONE w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
1ONE Agnieszka Malicka i Sylwia Dziardziel z zespołu 1ONE: Trzeba uczyć higieny słuchania muzyki i higieny kultury osobistej
1ONE / fot. Wojciech Ziemski/www.1one-rock.com

– W czym jesteście numerem jeden?

Agnieszka Malicka: – Na scenie jesteśmy numerem jeden. W wyszukiwarce jesteśmy numerem jeden. Mamy zamiar być numerem jeden rock and rolla w Polsce.

– Jakie kroki chcecie zrobić, żeby być numerem jeden?

A.M.: – Chcemy przełamać niezdrowe konwenanse. Chcemy, żeby rock królował, tak jak jest to w Stanach, bo to jest zdrowa, fajniejsza muzyka. Fajnie jest uczyć młodzież rocka. Jest lepszy niż disco polo.

– W Stanach są mocniejsze gatunki muzyki niż rock.

A.M.: – W Polsce jest dużo klubów rockowych, ale w tych klubach jest mało ludzi… W Stanach są tłumy.

– Myślałyście, żeby porzucić rocka i skupić się na muzyce środka?

Sylwia Dziardziel: – Nie ma opcji. Trzeba być prawdziwym w życiu, prawdziwym na scenie, a to, co gra w naszych sercach, to rock.

– Jak wyglądała historia Waszego zespołu?

A.M.: – Młody człowiek, który założył zespół, czyli Adam Malicki, i ja jesteśmy z tego starego składu. Wiadomo, składy się zmieniają, bo takie jest życie. Żyjemy w takim kraju, że ludzie muszą wybierać inne śnieżki rozwoju życiowego, żeby móc utrzymać rodzinę, a z rocka nie bardzo jeszcze da się wyżyć. My to traktujemy hobbystycznie i jako taki przekaz ambicjonalny. Gramy rocka, nie chcemy, żeby w naszym kraju królowała inna muzyka, bo kochamy Polskę. Ja uważam, że każda muzyka jest dobra, nawet disco polo. Jeżeli ktoś ma nie słuchać nic, to niech lepiej słucha disco polo. Natomiast jesteśmy za tym, żeby tę Amerykę przechwytywać. Te standardy, tę kulturę sprzedawać takimi, jakimi są – rock jest tam obecny od kolebki. Młodzież jest wychowywana na rocku, nawet gdy później wybiera sobie rap czy inne gatunki. Natomiast my jesteśmy nieugięci w swoich zamierzeniach i taką mamy wizję na swoje życie.

– Czym zajmujecie się na co dzień?

A.M.: – Prowadzę przedszkole muzyczne w Magdalence. Dzieci pracują z muzykami. Jest pani od baletu, perkusista z Maanamu, który uczy dzieci grać na perkusji rocka. Ja uczę dzieci słuchać Bacha. Dzieci grają tak, jak czują. Wiadomo, że są dzieci, które w domu słuchają disco polo. Ja im tego nie puszczam, ale nie mówię, że to jest złe. Chcę tylko ich zarazić inną muzyką.

– Jak przekonujesz dzieci do słuchania i grania takiej muzyki, jeśli to jest muzyka ich dziadków.

A.M.: – Jeśli robię koncerty i gram z muzykami oraz pokazuję im, jak gram, i że można się przy tym dobrze bawić, to one też chcą to grać.

– A do jakich instrumentów dzieci mają największe inklinacje?

A.M.: – Do perkusji, gitary, do ekspresji ruchowej. Maluszki tańczą przy tym, śpiewają, krzyczą, mogą się w fajny, zdrowy sposób wykrzyczeć, wyszaleć.

– A jak to wygląda u Ciebie, Sylwio?

S.D.: – U mnie podobnie, tylko troszkę dalej – dzieci w wieku szkolnym. Pracuję w młodzieżowym domu kultury w Koninie z dziećmi, młodzieżą i z osobami starszymi.

– Co chciałybyście zmienić, aby ludzie na nowo przeżywali muzykę?

A.M.: – Pokazywać, że granie nie jest tylko do kotleta. Chcemy uczyć odbioru muzyki i jej szanowania. Uczyć szanować muzyków. Kiedy w przedszkolu robię dzieciom koncerty, to rodzice wiedzą, że telefony muszą być wyłączone. Jeżeli ktoś nie ma ochoty słuchać i się bawić, to po prostu nie przychodzi, i takiej higieny słuchania, higieny kultury osobistej trzeba uczyć. Czy to jest teatr, czy filharmonia, czy klub „Stodoła”. Nie zawsze rodzice mają czas przekazać to dzieciom, a my mamy taką misję.

S.D.: – A ja ostatnio w Koninie wpadłam na pomysł zorganizowania z młodzieżą koncertu muzyki The Beatles. Każdy miał za zadanie wybrać sobie piosenkę, która mu się spodoba, więc młodzi ludzie musieli posiedzieć przed YouTube’em i poszukać piosenki Beatlesów. I to już była dla nich nauka. A w momencie, kiedy wyszli już na scenę, chcieli więcej i więcej. Później powstał koncert muzyki bluesowej, muzyki rockowej, muzyki soulowej. Ja nie wysyłam dzieci na konkursy. Staram się, żeby one wzrastały w tej muzyce. Żeby się uczyły na koncertach. To jest najlepsza muzyka. Nie z podkładem na jakimś festiwalu, ale na koncercie z żywą muzyką i pracą z muzykami od podstaw. I to je bardzo rozwija. Ostatnio nie mieliśmy koncertów i dzieciaczki pytały mnie: ,,Ciocia, kiedy jakiś koncert zrobimy?”. Już tęsknią za koncertem. One uwielbiają taki styl pracy. Dostają zadanie, dostają hasło „The Beatles” – wyszukują. Dostają hasło „Queen” – wyszukują sobie same kawałki. I tak się uczymy.

– Gdybyście mogły prowadzić jakiś program nauczania muzyki w Polsce, co zaproponowałybyście uczniom?

A.M.: – Zaproponowałabym i walczyłabym o to, żeby dzieci były uczone przez osoby, które są do tego przygotowane. Czyli nie panie, które są po nauczaniu klas 1-3, ale muzyki nie uczyły się na studiach. Dzieci muszą mieć muzyka, który gra na żywym instrumencie mającym alikwoty [tony składowe dźwięku decydujące o jego barwie – przyp. red.]. Alikwoty działają na mózg, na neurony, poczucie percepcji, rozwijają wszystko. Muzyka łagodzi obyczaje i leczy. Dobrze byłoby, gdyby były też duże sale, gdzie dzieci nie siedzą w ławkach, tylko mają ruch. Mogą siebie pokazać ruchem, zaśpiewać, grać na żywych instrumentach. Szkoła powinna mieć sale, gdzie jest i perkusja, i gitara, i skrzypce. Zatrudnić muzyków, którzy na tym żywym instrumencie pokażą z pasją, jak się gra. My nie mamy dobrych muzyków, bo dziś muzycy albo wyjeżdżają za granicę, albo muszą orać w budowlance, albo gdzieś, żeby sobie dorobić i móc utrzymać rodzinę. To wszystko jest trochę chore.

– Jakie zjawiska w polskim biznesie muzycznym chciałybyście wzmocnić?

A.M.: –Wiadomo, że kulturę, bo kultura jest najważniejsza, i ludzi, którzy tą kulturą i edukacją będą się zajmować. Jeżeli wszyscy będziemy mieli wpojoną dawkę dobrej kultury, to i obyczajowość się zmieni, zmieni się podejście do człowieka, empatia, bo to wszystko składa się na muzykę.

– O czym obecnie marzycie?

A.M.: – Marzę o tym, żeby polska publiczność potrafiła takiej muzyki słuchać.

S.D.: – Ja marzę o tym, żeby młodzież, z którą pracuję, poprzez pisanie piosenek, pisanie tekstów uzdrawiała ten świat i czyniła go lepszym.

– Nawiązując do Waszej płyty, co robić, żeby dobrze żyć?

S.D.: – Gdyby to było takie proste i miałybyśmy na to przepis, to pewnie już byśmy to zrobiły. Chodzi o to, żeby żyć prawdziwie w zgodzie z samym sobą. Chodzi o to, żeby rozdawać dobro wokół.

A.M.: – Dobrą energię. Ja mówię dzieciom, że nie można robić sobie przykrości, nie można mówić przykrych rzeczy, bo jest wojna i źle się dzieje. Uczę ich, żeby pokazywały starszym dobry przykład, że nie należy być wrogiem dla drugiego człowieka. Należy się wspierać i to jest bardzo ważne.

– Czy w jakiś sposób muzyka Was odmładza?

A.M.: – W każdym aspekcie! Nawet zmarszczki nam znikają po koncercie.

S.D.: – Na scenie dostajemy powera. Taka energia ze sceny od ludzi wystarcza nam na długo. Ja na scenie wymieniam się energią z publicznością. Przekazuję jej pozytywną energię i to samo zazwyczaj otrzymuję. O to w tym świecie chodzi, żebyśmy się pozytywnie wspierali.

– Kto przychodzi na Wasze koncerty i jak one wyglądają?

A.M.: – Nie przychodzą właśnie młodzi ludzie. Przyjeżdżają harleyowcy. Ludzie 40+, 50+. Szkoda, że nie ma młodych. Zachęcamy wszystkich. To jest apel do mediów. Gdyby w radiu i w telewizji rozgłośnie puszczały muzykę rockową, to łatwiej byłoby przyswoić sobie coś takiego i później pójść na taki koncert. Są stacje, które w ogóle nie puszczają rocka, więc dlaczego słuchacze tych stacji mają mieć ochotę pójść i czegoś takiego posłuchać. Nawet męczyliby się na takim koncercie. To wszystko to aspekt psychologiczny.

– Są w Polsce rozgłośnie rockowe. Dlaczego Was nie grają?

A.M.: – Nie da się zrobić wszystkiego naraz. My musimy pracować jeszcze w innych miejscach, żeby żyć. Myślę, że problem w tym, że chcemy na tym etapie jeszcze uderzyć do publiczności face to face na żywo, bez internetu.

– Jaki macie pomysł na funkcjonowanie i promowanie się w internecie jako zespół 1ONE?

A.M.: – W planie mamy teraz nagranie teledysku do piosenki „Bad Dog”. Puściliśmy na YouTubie kilka kawałków i patrzymy, który ma najlepszą oglądalność. Na razie wygrywa „Bad Dog”, dlatego stawiamy na ten utwór. Może w ten sposób.

– Jak Wasi partnerzy reagują na Waszą pasję?

A.M: – Wspierają nas. Mają z nami wesoło i to jest fajne. To jest właśnie pasja. Fajniej jest żyć z kimś, kto ma pasję i można mu tę pasję sprzedać. Muzyka jest dobrą pasją.

– Czego nauczyłyście się od gwiazd światowej sławy w obrębie muzyki rockowej, a czego od polskich artystów, z którymi dzieliłyście scenę?

A.M.: – Pracujemy z wyjadaczami, a oni nie odróżniają się bardzo od zagranicznych zespołów. Te polskie gwiazdy to są profesjonaliści. Mówimy tu o takich nazwiskach jak Grzegorz Kupczyk, Marek Piekarczyk czy chociażby Michał Dąbrówka. Niestety polska mentalność nie pozwala dinozaurom wypłynąć na szersze wody.

– Co sprawia, że macie takie uczucie unoszenia się nad ziemią?

A.M.: – Robimy to bez używek i takie wartości przekazujemy dzieciom oraz młodzieży, że można żyć bez tego i się dobrze bawić na scenie. Można tę swoją pasję rozwijać, ćwiczyć, uczyć się, sięgać po nowe środki, aczkolwiek być wiernym swoim zasadom. My będziemy grać tę swoją żywą muzykę.

– Dostrzegacie to, że w przemyśle muzycznym liczą się twarze, a nie zespół?

S.D.: – Ja tego nie zauważyłam, powiem szczerze. Nie zastanawiałam się nad tym. Jest to dla mnie nowość. Zdarza się tak, ale nie powinno to być regułą. My chcemy być sobą i to już jest takie inne, że my, dwie dziewczyny, jesteśmy na froncie.

– Jakie kłamstwa dostrzegacie w przemyśle muzycznym zarówno w życiu prywatnym, jak i w zawodowym?

A.M.: –Są same kłamstwa na tym świecie i to nie dotyczy tylko nas, Polaków. Tak jest na całym świecie i tak będzie. Tak to się wszystko kręci, a my w swoich tekstach i w piosenkach chcemy przekazać, że to nie ma wartości nadrzędnej. Wręcz odwrotnie. Będąc z tą publicznością, do której się zwracamy, odzywamy, rozmawiamy, bo tam jest też dialog, pokazujemy, że jesteśmy empatyczne, że należy się kochać, szanować i że będziemy się wspierać. Taką mamy dewizę na życie.

– Jakie wrażenie chcecie pozostawić po sobie ludziom, którzy Was słuchają?

S.D.: – Chcemy pozostawić takie wrażenie, żeby chcieli więcej. Chcieli obserwować, śledzić i uczestniczyć w tej twórczości.

Współpraca: Anita Bobowska

Tekst pochodzi z 12 (1782) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe