"Matka ma prawo do swego ciała, ale nie ma prawa do poczętego dziecięcia". Kardynał Wyszyński o rodzinie

Kiedy 28 maja 1981 roku umierał kardynał Stefan Wyszyński, swoje cierpienia ofiarował w intencji ocalenia życia Jana Pawła II, ale także Kościoła, Ojczyzny i rodziny.
Błogosławiony Kardynał Stefan Wyszyński
Błogosławiony Kardynał Stefan Wyszyński / fot. T. Gutry

– W jedności rodziny i jej umocnieniu widzimy wzmocnienie jedności Narodu. Naród składa się z rodzin i dlatego każdy, kto chce umocnienia Narodu, musi pracować nad umocnieniem rodziny – mówił Prymas Tysiąclecia.

Prawo do życia

Szczególną uwagę poświęcał w swoim nauczaniu obronie życia – od poczęcia do naturalnej śmierci. Wielokrotnie apelował o zniesienie prawa do aborcji na życzenie wprowadzonego przez komunistyczne władze w 1956 roku. – Matka ma prawo do swego ciała, ale nie ma prawa do poczętego dziecięcia, bo ono jest własnością Boga i narodu – podkreślał. – Jeżeli najbardziej niewinne i bezbronne dziecko nie może czuć się bezpiecznie w jakimś społeczeństwie, wówczas już nikt bezpiecznie czuć się w nim nie może! […] Jaka jest rodzina domowa, taka też będzie rodzina ojczysta. Jeśli nie będą umieli uszanować maleńkiego życia, które się rodzi w komórce życia domowego, nie uszanują i życia obywateli, bo nauczą się mordować już w rodzinach. W ten sposób zamiast społeczności życiodajnej, będzie się wyrabiać społeczność morderców. Będzie to naród samobójczy […]. Taki naród się skończy – ostrzegał prymas.

Wskazywał zarazem na konieczność otaczania kobiet, zwłaszcza noszących pod sercem nowe życie, szczególną troską i wsparciem. Co ciekawe, kardynał Wyszyński, choć uważany za nieprzejednanego konserwatystę, był konsekwentnym propagatorem praw kobiet i mądrze rozumianego równouprawnienia. – Nie można dopuścić, by żona była aniołem, a mąż szatanem; by żonę obowiązywało dziesięcioro przykazań, a męża nie – wskazywał, odnosząc się do powszechnie panującej w PRL-u podwójnej moralności przyzwalającej mężczyznom na niewierność, agresję czy alkoholizm, a od kobiet wymagających poświęcenia na rzecz rodziny, aż do utraty zdrowia.

Prymas był również zwolennikiem zdobywania przez kobiety wykształcenia i spełniania się w pracy. „Cenił tę niezwykłą odwagę u kobiet, rozumiał też, że czasy się zmieniły i kobieta ma prawo realizować swoje pasje czy ambicje zawodowe. Popierał kształcenie dziewcząt, to on wydał zgodę, by kobiety mogły studiować teologię, co wcześniej było zarezerwowane dla mężczyzn. Pytał, dlaczego im tego zabraniać, przecież Maryja była pierwszą studentką nauk Jezusa. Wielokrotnie podkreślał, że kobieta i mężczyzna mają tę samą godność i w relacji małżeńskiej oboje muszą się doceniać, oboje mają być gotowi do wzajemnych poświęceń i wybaczenia” – przypomina w rozmowie z portalem info.wiara.pl s. Wawrzyna Chwedoruk ze Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek. Prymas stał na straży godności kobiet, apelował o elegancję w języku, sposobie bycia, odnoszeniu się do drugiego człowieka. Przestrzegał przed wulgarnością i wyuzdaniem. „Gdybym miała streścić stosunek prymasa do kobiet, wystarczyłoby jedno słowo: szacunek” – zaznacza s. Wawrzyna.

Pierwsza wspólnota

Kardynał Wyszyński, szanując pracę zawodową kobiet, jednocześnie wskazywał na szczególne powołanie, jakim jest macierzyństwo, także to duchowe. – Największym szczęściem jest dziecko! Może stu inżynierów postawić tysiące kombinatów fabrycznych, ale żadna z tych budowli nie ma w sobie życia wiecznego. A małe niemowlę, które wyda na świat mocami Bożymi matka, ma w sobie życie wieczne” – mówił. Świadom tego, że w czasach komunistycznych totalitarne państwo dążyło do rozrywania więzi rodzinnych, co ułatwiało indoktrynację młodego pokolenia w duchu obowiązującej ideologii ateistycznej, stawał w obronie rodziny jako podstawowej i nienaruszalnej pierwszej wspólnoty społecznej, do której należy człowiek i w której ma on szansę rozwijać się w sposób najpełniejszy.

„Nauczanie Kardynała Wyszyńskiego charakteryzuje troska o autentyczny, chrześcijański kształt rodziny polskiej. Wypływało to z jego pasterskiej odpowiedzialności i głębokiego patriotyzmu, które podpowiadały mu, że bez rodziny nie ma przyszłości narodu. Zdaniem Prymasa Tysiąclecia drogą Kościoła w Polsce jest człowiek formowany przez dwie najważniejsze i naturalne dla niego wspólnoty: rodzinę i Naród. «Rodzina i Naród – pisał Prymas Wyszyński – to nie są instytucje, to są organizmy żywe, mające swoją własną dynamikę i przejawy biologicznego bytowania. Poza nimi wszystkie inne formy bytowania, takie jak państwo, rząd, partia – mają wymiar instytucji. Naród i rodzina muszą istnieć, a tamte instytucje mogą istnieć lub nie». Rodzina była dla Prymasa największą siłą narodu, a jednocześnie gwarancją jego przetrwania. Wyszyński mawiał, że bez mocnej, czystej, zwartej, zespolonej rodziny, nie ma narodu. Dlatego tworząc naród, trzeba pracować nad umocnieniem i zjednoczeniem każdej rodziny. Naród jest rodziną rodzin. I tylko na tym fundamencie może się spokojnie rozwijać życie osobiste, rodzinne, religijne, społeczne, zawodowe, narodowe i państwowe” – pisze ks. dr Zdzisław Struzik w opracowaniu „Rodzina Bogiem silna mocą swego narodu” opublikowanym na łamach periodyku „Kultura – Media – Teologia”.
W oczywisty sposób nauczanie prymasa nie mogło podobać się władzom komunistycznym, mającym na polskie rodziny diametralnie inny „pomysł”. „Prymas Wyszyński był niejednokrotnie posądzany przez ówczesne władze państwowe i polityczne o szerzenie zamętu i niepokoju społecznego w narodzie. Było to bezpodstawne, ponieważ Prymas, choć z jednej strony dostrzegał wielkie problemy gospodarcze społeczeństwa i narastające niezadowolenie społeczne, to z drugiej strony zdawał sobie sprawę z tego, że na kraj czyhało ciągłe wielkie niebezpieczeństwo interwencji zbrojnych, tak wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Rozwiązania problemu Prymas Wyszyński upatrywał zatem we wzmożonej pracy wewnętrznej w rodzinach nad spokojem i nad cechami ludzkich charakterów, które powinny przetrzymać trudne i niebezpieczne czasy, a swoje witalne siły zachować na przyszłą, lepszą sytuację geopolityczną. «W cierpliwości, w ofierze życia rodzinnego, w poświęceniu, w usłużności, w oddaniu się wzajemnym uczycie się tych cnót społecznych, które są potrzebne dzisiaj, aby zachować pokój, zgodę, całość i bezpieczeństwo naszej ojczyzny»” – pisze ks. Struzik.

Zwycięstwo nad sobą

Kardynał Wyszyński wskazywał na konieczność osiągania dojrzałości – zarówno w życiu osobistym, jak i rodzinnym, i wreszcie społecznym. Apelował przede wszystkim o osobistą odpowiedzialność i pracę nas sobą. – Nie sztuka odnieść zwycięstwo nad żoną. Nie sztuka odnieść zwycięstwo nad mężem. Ale nad sobą samym – to jest już troszkę trudniej. Ale jest to możliwe. Małżeństwo polega na tym, że każdy odnosi zwycięstwo nad sobą i z tego dopiero powstaje rodzinny pokój domowy – przypominał.

Niejednokrotnie zaznaczał, że komunizm w Polsce nie ostałby się nawet pięciu minut, gdyby nie miał on oparcia w naszych wadach narodowych. – Nie trzeba oglądać się na innych, na tych lub owych, może na polityków, żądając od nich, aby się odmienili. Każdy musi zacząć od siebie, abyśmy prawdziwie się odmienili – mówił kilka miesięcy przed śmiercią. Apelował szczególnie do ludzi wierzących, aby nawracali raczej swoim przykładem, niż pouczaniem. – Tylko pokora zdobywa świat. Najbardziej gorszą się ateiści naszą pewnością siebie i tupetem, zwłaszcza gdy słyszą ciągle: „Ja mu pokażę!”. Zdarza się, że przyjdzie do Kościoła Bożego człowiek zagubiony, z resztkami swej wiary, z tysiącami wątpliwości, zastrzeżeń, krytyk i usłyszy: „Ja ci pokażę, ja!”. Traci wówczas resztę wiary, przynajmniej na połowę życia, dopóki nie zapomni. Gdy człowiek wierzący ma dużo pewności siebie, zarozumiałości, tupetu i pójdzie z tym wszystkim do innych, aby ich zdobywać dla Pana Boga, może ogromnie zaszkodzić przybliżeniu się Królestwa Bożego. Wobec wszystkich ludzi, zwłaszcza wobec ludzi odmiennych przekonań, trzeba być bardzo ostrożnym, delikatnym, taktownym” – podkreślał. Jednocześnie jednak zaznaczał, że nie wolno godzić się na deptanie godności osobistej ani narodowej. „Chciejmy patrzeć w ziemię ojczystą, na której, wspierając się, patrzymy ku niebu. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie – aby nie ulegać pokusie «zbawiania świata» kosztem własnej ojczyzny”. Jak podkreślił w audycji Sylwii Sułkowskiej wyemitowanej na falach Polskiego Radia prof. Eugeniusz Sakowicz: „Stefan Wyszyński uczył głębokiego szacunku dla samego siebie w zetknięciu z inną kulturą. Tego ja nauczyłem się od kardynała Wyszyńskiego”.

Brońmy Ojczyzny miłością

Ojczyzna była dla prymasa „rodziną rodzin”, miejscem, w którym więzi społeczne powinny opierać się na wzajemnej miłości, szacunku i solidarności. Bolały go podziały i niezgoda. – Nienawiścią nie obronimy naszej Ojczyzny, a musimy jej przecież bronić. Brońmy jej więc miłością! Naprzód między sobą, aby nie podnosić ręki przeciw nikomu w Ojczyźnie, w której ongiś bili nas najeźdźcy. Nie możemy ich naśladować. Nie możemy sami siebie poniewierać i bić. Polacy już dosyć byli bici przez obcych, niechże więc nauczą się czegoś z tych bolesnych doświadczeń. Trzeba spróbować innej drogi porozumienia – przez miłość, która sprawi, że cały świat, patrząc na nas, będzie mówił: „Oto, jak oni się miłują”. Wtedy dopiero zapanuje upragniony pokój, zgoda i wzajemne zaufanie – podkreślał.

Kardynał Wyszyński był świadomy tego, że ideologie infekujące umysły pustymi obietnicami szczęścia na gruzach rozbitych rodzin od zawsze rozprzestrzeniane były w polskim narodzie przez jego wrogów. – Istnieją dziś potężne siły rozkładowe rodziny. Sumienie rodzinne tak często gwałcone jest szczególnie przez rozbicie rodziny, przez ułatwione życie. Zastanawia nas to, że już 200 lat temu, w okresie, gdy Polska konała, gdy obradował ostatni Sejm Rzeczpospolitej w Grodnie, zarysowały się dwa nurty moralno-społeczne. Zwolennicy jednego z nich – jak wiemy z akt Sejmu – oddawali się całkowicie egoistycznym celom: zabawa, zdrada domowa, małżeńska i zdrada Ojczyzny; przedstawiciele zaś drugiej szykowali się do Insurekcji Kościuszkowskiej. Jakże nieproporcjonalne były możliwości tych dwóch obozów! Chwilowo wzięli górę pierwsi.

Doprowadził do tego egoizm, samolubstwo i rozkład rodziny. Wtedy właśnie było bardzo dużo rozwodów. Działo się to głównie wśród arystokracji rodowej. To wielkie nieszczęście osłabiło wtedy Ojczyznę i w rezultacie doprowadziło do niewoli trwającej półtora wieku. […] A dzieje się to – wskazywał prymas na ówczesną rzeczywistość – w pogoni za szczęściem. […] I już później nie ma serca męża dla żony, matki dla dzieci i dla ogniska domowego. To jest wielkie nieszczęście, taka tragedia naszego Narodu, że można ustawić ją w rzędzie bolesnych przyczyn składających się na aktualną sytuację naszego życia – podkreślał Prymas Tysiąclecia.

Kardynał Wyszyński, diagnozując problemy, nigdy nie zostawiał wiernych bez dania im nadziei, wskazania dróg wyjścia, dodania otuchy. Jego program odnowy ducha narodu jest dziś aktualny bardziej chyba niż kiedykolwiek. Nasz błogosławiony rodak oręduje dziś za nami z Domu Ojca i przypomina: „Gdy na was patrzę, budowniczy przyszłej Polski, światłości świata ojczystego i «soli» polskiej ziemi, gdy widzę jak stoicie cicho, spokojnie, uważnie, to wiem, że w waszych młodzieńczych duszach szlachetne serce bije. Wiem, że w was jest wielki głód sprawiedliwości, by ojczyzna nasza święta, chrześcijańska przednia straż, była sprawiedliwą dla wszystkich. By jej chleba nie zabrakło dla nikogo. By nie było uprzywilejowanych, żadnego gatunku. By był pokój Boży i niekłamana, niedeklamowana, prawdziwa miłość społeczna. Zawiedliśmy się nie raz i nie dwa; zda się, opadły ręce i duchy, ale czyż mielibyśmy zwątpić, że jest to możliwe? Jest możliwe, najmilsi bracia! Chrystus uspokoił świat, przywrócił mu pokój przez Krew swoją. Może od was nie będzie się żądało krwi. Jak powtarzałem po swoim powrocie z więzienia, tak powtarzam i dziś: więcej niż waszej krwi potrzeba Polsce waszej rzetelnej pracy, by z niej wszyscy mieli chleb, dach nad głową i okrycie. Nad tym pracować musicie”.

Tekst pochodzi z 22 (1792) numeru „Tygodnika Solidarność”.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Maria Wittek - polska generał z Virtuti Militari Wiadomości
Tadeusz Płużański: Maria Wittek - polska generał z Virtuti Militari

19 kwietnia 1997 r. w Warszawie zmarła Maria Wittek, członek Polskiej Organizacji Wojskowej, komendant Przysposobienia Wojskowego Kobiet i Wojskowej Służby Kobiet, pierwsza Polka mianowana na stopień generała Wojska Polskiego.

Koniec pewnej epoki: gwiazdor podjął decyzję o odejściu z Realu Madryt z ostatniej chwili
Koniec pewnej epoki: gwiazdor podjął decyzję o odejściu z Realu Madryt

Kapitan Realu Madryt Nacho według informacji portalu Marca poinformował już swój klub, że po tym sezonie opuści on Santiago Bernabeu.

Historycznego starcie myśliwców - człowiek zmierzył się ze sztuczną inteligencją z ostatniej chwili
Historycznego starcie myśliwców - człowiek zmierzył się ze sztuczną inteligencją

Armia Stanów Zjednoczonych przeprowadziła po raz pierwszy ćwiczenie, w którym człowiek za sterami samolotu starł się z maszyną kierowaną przez sztuczną inteligencję (AI) - poinformowała w piątek telewizja Sky, powołując się na Agencję d.s. Zaawansowanych Projektów Obronnych (DARPA).

Deutsche Quelle: Scholz pojechał do Pekinu na skargę Wiadomości
Deutsche Quelle: Scholz pojechał do Pekinu na skargę

Kanclerz Olaf Scholz poleciał do Chin z pakietem zawoalowanych skarg i postulatów bynajmniej nie ograniczających się do kwestii związanych z wojną na Ukrainie. Na niecały tydzień przed wylotem Scholza do Azji, Izba Handlu Zagranicznego (AHK) opublikowano wyniki ankiety przeprowadzonej wśród 150 niemieckich przedsiębiorstw obecnych na chińskim rynku.

Bezczelny wpis niemieckiego ambasadora na temat zagłady Żydów. Jest komentarz Przemysława Czarnka z ostatniej chwili
Bezczelny wpis niemieckiego ambasadora na temat zagłady Żydów. Jest komentarz Przemysława Czarnka

Niemiecki ambasador zadeklarował, że jego kraj wesprze... renowacji drzwi do warszawskiej synagogi. W swoim wpisie nie wspomniał on jednak, kto zgotował polskim Żydom piekło na ziemi.

Proces Donalda Trumpa: mężczyzna podpalił się przed sądem [WIDEO] z ostatniej chwili
Proces Donalda Trumpa: mężczyzna podpalił się przed sądem [WIDEO]

Nieznany mężczyzna podpalił się pod budynkiem sądu na Manhattanie, gdzie odbywa się proces Donalda Trumpa. Jego tożsamość i przyczyny podpalenia nie są dotąd znane.

To wyrok dla europejskich producentów samochodów? Mocne wejście Chin z ostatniej chwili
To wyrok dla europejskich producentów samochodów? Mocne wejście Chin

Premier Hiszpanii Pedro Sanchez otworzył w piątek symbolicznie pierwszą europejską fabrykę chińskich samochodów. Będą one produkowane w dawnym zakładzie Nissana w Barcelonie.

Jeden z liderów Polski 2050 ma wystartować w wyborach do Europarlamentu z ostatniej chwili
Jeden z liderów Polski 2050 ma wystartować w wyborach do Europarlamentu

Z dużym prawdopodobieństwem wystartuję w wyborach do Parlamentu Europejskiego - przekazał szef klubu Polska2050-TD Mirosław Suchoń. Polityk ma kandydować z województwa śląskiego.

Nieoficjalnie: Zinedine Zidane wraca na ławkę trenerską z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Zinedine Zidane wraca na ławkę trenerską

Według katalońskiego dziennika "Mundo Deportivo" były trener Realu Madryt i jedna z największych gwiazd piłki nożnej w historii Zinedine Zidane wkrótce wróci na ławkę trenerską. Według ich ustaleń ma on objąć niemiecki Bayern Monachium.

Nie żyje ceniony polski reżyser z ostatniej chwili
Nie żyje ceniony polski reżyser

Media obiegła informacja o śmierci cenionego polskiego reżysera i scenarzysty. Andrzej Szczygieł odszedł 17 kwietnia 2024 roku w wieku 88 lat.

REKLAMA

"Matka ma prawo do swego ciała, ale nie ma prawa do poczętego dziecięcia". Kardynał Wyszyński o rodzinie

Kiedy 28 maja 1981 roku umierał kardynał Stefan Wyszyński, swoje cierpienia ofiarował w intencji ocalenia życia Jana Pawła II, ale także Kościoła, Ojczyzny i rodziny.
Błogosławiony Kardynał Stefan Wyszyński
Błogosławiony Kardynał Stefan Wyszyński / fot. T. Gutry

– W jedności rodziny i jej umocnieniu widzimy wzmocnienie jedności Narodu. Naród składa się z rodzin i dlatego każdy, kto chce umocnienia Narodu, musi pracować nad umocnieniem rodziny – mówił Prymas Tysiąclecia.

Prawo do życia

Szczególną uwagę poświęcał w swoim nauczaniu obronie życia – od poczęcia do naturalnej śmierci. Wielokrotnie apelował o zniesienie prawa do aborcji na życzenie wprowadzonego przez komunistyczne władze w 1956 roku. – Matka ma prawo do swego ciała, ale nie ma prawa do poczętego dziecięcia, bo ono jest własnością Boga i narodu – podkreślał. – Jeżeli najbardziej niewinne i bezbronne dziecko nie może czuć się bezpiecznie w jakimś społeczeństwie, wówczas już nikt bezpiecznie czuć się w nim nie może! […] Jaka jest rodzina domowa, taka też będzie rodzina ojczysta. Jeśli nie będą umieli uszanować maleńkiego życia, które się rodzi w komórce życia domowego, nie uszanują i życia obywateli, bo nauczą się mordować już w rodzinach. W ten sposób zamiast społeczności życiodajnej, będzie się wyrabiać społeczność morderców. Będzie to naród samobójczy […]. Taki naród się skończy – ostrzegał prymas.

Wskazywał zarazem na konieczność otaczania kobiet, zwłaszcza noszących pod sercem nowe życie, szczególną troską i wsparciem. Co ciekawe, kardynał Wyszyński, choć uważany za nieprzejednanego konserwatystę, był konsekwentnym propagatorem praw kobiet i mądrze rozumianego równouprawnienia. – Nie można dopuścić, by żona była aniołem, a mąż szatanem; by żonę obowiązywało dziesięcioro przykazań, a męża nie – wskazywał, odnosząc się do powszechnie panującej w PRL-u podwójnej moralności przyzwalającej mężczyznom na niewierność, agresję czy alkoholizm, a od kobiet wymagających poświęcenia na rzecz rodziny, aż do utraty zdrowia.

Prymas był również zwolennikiem zdobywania przez kobiety wykształcenia i spełniania się w pracy. „Cenił tę niezwykłą odwagę u kobiet, rozumiał też, że czasy się zmieniły i kobieta ma prawo realizować swoje pasje czy ambicje zawodowe. Popierał kształcenie dziewcząt, to on wydał zgodę, by kobiety mogły studiować teologię, co wcześniej było zarezerwowane dla mężczyzn. Pytał, dlaczego im tego zabraniać, przecież Maryja była pierwszą studentką nauk Jezusa. Wielokrotnie podkreślał, że kobieta i mężczyzna mają tę samą godność i w relacji małżeńskiej oboje muszą się doceniać, oboje mają być gotowi do wzajemnych poświęceń i wybaczenia” – przypomina w rozmowie z portalem info.wiara.pl s. Wawrzyna Chwedoruk ze Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek. Prymas stał na straży godności kobiet, apelował o elegancję w języku, sposobie bycia, odnoszeniu się do drugiego człowieka. Przestrzegał przed wulgarnością i wyuzdaniem. „Gdybym miała streścić stosunek prymasa do kobiet, wystarczyłoby jedno słowo: szacunek” – zaznacza s. Wawrzyna.

Pierwsza wspólnota

Kardynał Wyszyński, szanując pracę zawodową kobiet, jednocześnie wskazywał na szczególne powołanie, jakim jest macierzyństwo, także to duchowe. – Największym szczęściem jest dziecko! Może stu inżynierów postawić tysiące kombinatów fabrycznych, ale żadna z tych budowli nie ma w sobie życia wiecznego. A małe niemowlę, które wyda na świat mocami Bożymi matka, ma w sobie życie wieczne” – mówił. Świadom tego, że w czasach komunistycznych totalitarne państwo dążyło do rozrywania więzi rodzinnych, co ułatwiało indoktrynację młodego pokolenia w duchu obowiązującej ideologii ateistycznej, stawał w obronie rodziny jako podstawowej i nienaruszalnej pierwszej wspólnoty społecznej, do której należy człowiek i w której ma on szansę rozwijać się w sposób najpełniejszy.

„Nauczanie Kardynała Wyszyńskiego charakteryzuje troska o autentyczny, chrześcijański kształt rodziny polskiej. Wypływało to z jego pasterskiej odpowiedzialności i głębokiego patriotyzmu, które podpowiadały mu, że bez rodziny nie ma przyszłości narodu. Zdaniem Prymasa Tysiąclecia drogą Kościoła w Polsce jest człowiek formowany przez dwie najważniejsze i naturalne dla niego wspólnoty: rodzinę i Naród. «Rodzina i Naród – pisał Prymas Wyszyński – to nie są instytucje, to są organizmy żywe, mające swoją własną dynamikę i przejawy biologicznego bytowania. Poza nimi wszystkie inne formy bytowania, takie jak państwo, rząd, partia – mają wymiar instytucji. Naród i rodzina muszą istnieć, a tamte instytucje mogą istnieć lub nie». Rodzina była dla Prymasa największą siłą narodu, a jednocześnie gwarancją jego przetrwania. Wyszyński mawiał, że bez mocnej, czystej, zwartej, zespolonej rodziny, nie ma narodu. Dlatego tworząc naród, trzeba pracować nad umocnieniem i zjednoczeniem każdej rodziny. Naród jest rodziną rodzin. I tylko na tym fundamencie może się spokojnie rozwijać życie osobiste, rodzinne, religijne, społeczne, zawodowe, narodowe i państwowe” – pisze ks. dr Zdzisław Struzik w opracowaniu „Rodzina Bogiem silna mocą swego narodu” opublikowanym na łamach periodyku „Kultura – Media – Teologia”.
W oczywisty sposób nauczanie prymasa nie mogło podobać się władzom komunistycznym, mającym na polskie rodziny diametralnie inny „pomysł”. „Prymas Wyszyński był niejednokrotnie posądzany przez ówczesne władze państwowe i polityczne o szerzenie zamętu i niepokoju społecznego w narodzie. Było to bezpodstawne, ponieważ Prymas, choć z jednej strony dostrzegał wielkie problemy gospodarcze społeczeństwa i narastające niezadowolenie społeczne, to z drugiej strony zdawał sobie sprawę z tego, że na kraj czyhało ciągłe wielkie niebezpieczeństwo interwencji zbrojnych, tak wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Rozwiązania problemu Prymas Wyszyński upatrywał zatem we wzmożonej pracy wewnętrznej w rodzinach nad spokojem i nad cechami ludzkich charakterów, które powinny przetrzymać trudne i niebezpieczne czasy, a swoje witalne siły zachować na przyszłą, lepszą sytuację geopolityczną. «W cierpliwości, w ofierze życia rodzinnego, w poświęceniu, w usłużności, w oddaniu się wzajemnym uczycie się tych cnót społecznych, które są potrzebne dzisiaj, aby zachować pokój, zgodę, całość i bezpieczeństwo naszej ojczyzny»” – pisze ks. Struzik.

Zwycięstwo nad sobą

Kardynał Wyszyński wskazywał na konieczność osiągania dojrzałości – zarówno w życiu osobistym, jak i rodzinnym, i wreszcie społecznym. Apelował przede wszystkim o osobistą odpowiedzialność i pracę nas sobą. – Nie sztuka odnieść zwycięstwo nad żoną. Nie sztuka odnieść zwycięstwo nad mężem. Ale nad sobą samym – to jest już troszkę trudniej. Ale jest to możliwe. Małżeństwo polega na tym, że każdy odnosi zwycięstwo nad sobą i z tego dopiero powstaje rodzinny pokój domowy – przypominał.

Niejednokrotnie zaznaczał, że komunizm w Polsce nie ostałby się nawet pięciu minut, gdyby nie miał on oparcia w naszych wadach narodowych. – Nie trzeba oglądać się na innych, na tych lub owych, może na polityków, żądając od nich, aby się odmienili. Każdy musi zacząć od siebie, abyśmy prawdziwie się odmienili – mówił kilka miesięcy przed śmiercią. Apelował szczególnie do ludzi wierzących, aby nawracali raczej swoim przykładem, niż pouczaniem. – Tylko pokora zdobywa świat. Najbardziej gorszą się ateiści naszą pewnością siebie i tupetem, zwłaszcza gdy słyszą ciągle: „Ja mu pokażę!”. Zdarza się, że przyjdzie do Kościoła Bożego człowiek zagubiony, z resztkami swej wiary, z tysiącami wątpliwości, zastrzeżeń, krytyk i usłyszy: „Ja ci pokażę, ja!”. Traci wówczas resztę wiary, przynajmniej na połowę życia, dopóki nie zapomni. Gdy człowiek wierzący ma dużo pewności siebie, zarozumiałości, tupetu i pójdzie z tym wszystkim do innych, aby ich zdobywać dla Pana Boga, może ogromnie zaszkodzić przybliżeniu się Królestwa Bożego. Wobec wszystkich ludzi, zwłaszcza wobec ludzi odmiennych przekonań, trzeba być bardzo ostrożnym, delikatnym, taktownym” – podkreślał. Jednocześnie jednak zaznaczał, że nie wolno godzić się na deptanie godności osobistej ani narodowej. „Chciejmy patrzeć w ziemię ojczystą, na której, wspierając się, patrzymy ku niebu. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie – aby nie ulegać pokusie «zbawiania świata» kosztem własnej ojczyzny”. Jak podkreślił w audycji Sylwii Sułkowskiej wyemitowanej na falach Polskiego Radia prof. Eugeniusz Sakowicz: „Stefan Wyszyński uczył głębokiego szacunku dla samego siebie w zetknięciu z inną kulturą. Tego ja nauczyłem się od kardynała Wyszyńskiego”.

Brońmy Ojczyzny miłością

Ojczyzna była dla prymasa „rodziną rodzin”, miejscem, w którym więzi społeczne powinny opierać się na wzajemnej miłości, szacunku i solidarności. Bolały go podziały i niezgoda. – Nienawiścią nie obronimy naszej Ojczyzny, a musimy jej przecież bronić. Brońmy jej więc miłością! Naprzód między sobą, aby nie podnosić ręki przeciw nikomu w Ojczyźnie, w której ongiś bili nas najeźdźcy. Nie możemy ich naśladować. Nie możemy sami siebie poniewierać i bić. Polacy już dosyć byli bici przez obcych, niechże więc nauczą się czegoś z tych bolesnych doświadczeń. Trzeba spróbować innej drogi porozumienia – przez miłość, która sprawi, że cały świat, patrząc na nas, będzie mówił: „Oto, jak oni się miłują”. Wtedy dopiero zapanuje upragniony pokój, zgoda i wzajemne zaufanie – podkreślał.

Kardynał Wyszyński był świadomy tego, że ideologie infekujące umysły pustymi obietnicami szczęścia na gruzach rozbitych rodzin od zawsze rozprzestrzeniane były w polskim narodzie przez jego wrogów. – Istnieją dziś potężne siły rozkładowe rodziny. Sumienie rodzinne tak często gwałcone jest szczególnie przez rozbicie rodziny, przez ułatwione życie. Zastanawia nas to, że już 200 lat temu, w okresie, gdy Polska konała, gdy obradował ostatni Sejm Rzeczpospolitej w Grodnie, zarysowały się dwa nurty moralno-społeczne. Zwolennicy jednego z nich – jak wiemy z akt Sejmu – oddawali się całkowicie egoistycznym celom: zabawa, zdrada domowa, małżeńska i zdrada Ojczyzny; przedstawiciele zaś drugiej szykowali się do Insurekcji Kościuszkowskiej. Jakże nieproporcjonalne były możliwości tych dwóch obozów! Chwilowo wzięli górę pierwsi.

Doprowadził do tego egoizm, samolubstwo i rozkład rodziny. Wtedy właśnie było bardzo dużo rozwodów. Działo się to głównie wśród arystokracji rodowej. To wielkie nieszczęście osłabiło wtedy Ojczyznę i w rezultacie doprowadziło do niewoli trwającej półtora wieku. […] A dzieje się to – wskazywał prymas na ówczesną rzeczywistość – w pogoni za szczęściem. […] I już później nie ma serca męża dla żony, matki dla dzieci i dla ogniska domowego. To jest wielkie nieszczęście, taka tragedia naszego Narodu, że można ustawić ją w rzędzie bolesnych przyczyn składających się na aktualną sytuację naszego życia – podkreślał Prymas Tysiąclecia.

Kardynał Wyszyński, diagnozując problemy, nigdy nie zostawiał wiernych bez dania im nadziei, wskazania dróg wyjścia, dodania otuchy. Jego program odnowy ducha narodu jest dziś aktualny bardziej chyba niż kiedykolwiek. Nasz błogosławiony rodak oręduje dziś za nami z Domu Ojca i przypomina: „Gdy na was patrzę, budowniczy przyszłej Polski, światłości świata ojczystego i «soli» polskiej ziemi, gdy widzę jak stoicie cicho, spokojnie, uważnie, to wiem, że w waszych młodzieńczych duszach szlachetne serce bije. Wiem, że w was jest wielki głód sprawiedliwości, by ojczyzna nasza święta, chrześcijańska przednia straż, była sprawiedliwą dla wszystkich. By jej chleba nie zabrakło dla nikogo. By nie było uprzywilejowanych, żadnego gatunku. By był pokój Boży i niekłamana, niedeklamowana, prawdziwa miłość społeczna. Zawiedliśmy się nie raz i nie dwa; zda się, opadły ręce i duchy, ale czyż mielibyśmy zwątpić, że jest to możliwe? Jest możliwe, najmilsi bracia! Chrystus uspokoił świat, przywrócił mu pokój przez Krew swoją. Może od was nie będzie się żądało krwi. Jak powtarzałem po swoim powrocie z więzienia, tak powtarzam i dziś: więcej niż waszej krwi potrzeba Polsce waszej rzetelnej pracy, by z niej wszyscy mieli chleb, dach nad głową i okrycie. Nad tym pracować musicie”.

Tekst pochodzi z 22 (1792) numeru „Tygodnika Solidarność”.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe