Pikieta pracowników Makro Cash and Carry w Katowicach w obronie zwolnionego związkowca
– Po tym okresie Mateusz powinien otrzymać umowę na czas nieokreślony, ale pracodawca nie przedłużył z nim stosunku pracy. W naszej ocenie jest to odpowiedź na działalność związkową Mateusza
– mówi Robert Szmagaj.
Zgodnie z procedurami obowiązującymi w Makro umowa o pracę z danym pracownikiem zostaje przedłużona, jeżeli uzyska on rekomendację bezpośredniego przełożonego.
– Mateusz uzyskał pozytywną opinię. Jego bezpośrednia przełożona napisała m.in., że jest pracownikiem ambitnym, zaangażowanym w rozwój sieci, potrafiącym pozyskiwać klientów na nowe produkty. Opinia ta została potwierdzona przez kierownika katowickiej hali, który wyraził zgodę na podpisanie z Mateuszem umowy na czas nieokreślony
– dodaje przewodniczący zakładowej Solidarności.
Zaznacza, że decyzję odmowną wydał dział HR.
– Do tej decyzji nie było żadnego komentarza. Przedstawiciele pracodawcy nie podjęli z nami dialogu na ten temat
– mówi Robert Szmagaj. Jak podkreśla, do tego typu sytuacji doszło po raz pierwszy. Umowy na czas określony posiada połowa pracowników sieci, wielu z nich jest członkami NSZZ Solidarność.
– Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby pracodawca nie przedłużył umowy o pracę z działaczem związkowym
– mówi.
W proteście zorganizowanym przed sklepem Makro w Katowicach wzięli udział pracownicy sieci oraz związkowcy z handlowej Solidarności. Uczestnicy pikiety wręczali klientom sklepu ulotki z informacją o nieprzedłużeniu umowy z Mateuszem Polokiem, członkiem komisji zakładowej NSZZ Solidarność i liderem związkowym w Makro w Katowicach. W ulotce zaznaczyli, że działanie pracodawcy jest niezrozumiałe, bo w halach należących do sieci Makro, brakuje pracowników, co odbija się na obsłudze klientów.
– Osoby, z którymi rozmawialiśmy chętnie brały ulotki i podkreślały, że nas wspierają. Wiele z nich przyznało, że dostrzega problem zbyt małej liczby pracowników w sieci
– mówi Alfred Bujara, przewodniczący Krajowej Sekcji Pracowników Handlu NSZZ Solidarność.
Związkowcy obawiają się, że ta sytuacja zniechęci pozostałych pracowników sklepu do zapisywania się do związku.
– Takie działanie pracodawcy postrzegamy jako dyskryminację członka Solidarności i utrudnianie prowadzenia działalności związkowej
– zaznacza przewodniczący "S" w Makro.
Makro Cash and Carry w całej Polsce posiada 30 sklepów, w których łącznie zatrudnionych jest ok. 5800 osób. Solidarność działa w 24 placówkach.