Problemy niemieckiej Lufthansy
Jeszcze w 2023 roku Lufthansa ogłosiła, że rozbuduje i zwiększy frekwencję połączeń azjatyckich. Na połączeniach z Chinami koncern generuje blisko 25 procent swoich obrotów.
- Oświadczenie Moniki Rutke w związku z wątpliwościami dot. zajścia podczas konferencji Donalda Tuska
- Wspólne oświadczenie redaktorów naczelnych TS i Tysol.pl: Żądamy dymisji Agnieszki Rucińskiej
- Cztery lata bez seksu. Feministki reagują na zwycięstwo Trumpa
- Kontrowersje przy kolejnym konkursie Ministerstwa Nauki
- Trump zapowiedział rozmowę z Putinem. Wyjawił, co zrobi tuż po objęciu władzy
Dłuższa droga na Daleki Wschód kosztuje za dużo
W dniu 27 października Lufthansa zmniejszyła ilość lotów do Pekinu z Niemiec. Niemiecki koncern tłumaczy swoją decyzję faktem, że połączenie Frankfurt nad Menem – Pekin osiąga zaledwie 57 procent poziomu sprzed kryzysu. To jest za mało, aby stan ten utrzymywać na dłuższą metę. Powodem są niekorzystne warunki konkurencyjne, które działają na niekorzyść Lufthansy. Zachodnie linie lotnicze muszą omijać teren Rosji, lecąc na Daleki Wschód. Tym samym tracą czas i paliwo. Natomiast chińskie firmy, które nie wprowadziły sankcji na Rosję, nie mają tych problemów i są przez to bardziej konkurencyjne. Air China, China Eastern Airlines i China Southern Airlines mogą latać bezpośrednio przez rosyjską przestrzeń powietrzną. Lufthansa nie jest jednak jedyną zachodnią linią lotniczą, która ograniczyła swoje loty do Pekinu. British Airways również anuluje swoje połączenia z Londynu Heathrow do stolicy Chin – przynajmniej do listopada 2025 roku.
Lufthansa Group od paru miesięcy w swoim przekazie medialnym zarzuca nie tylko chińskim, ale także tureckim liniom lotniczym z Zatoki Perskiej, że wykorzystują okoliczności polityczne do polepszenia swojej pozycji na rynku. Linie lotnicze z tych krajów korzystają dodatkowo z niskich kosztów lokalizacji, niskich standardów socjalnych i wysokich inwestycji rządowych w sektorze lotniczym.
Lufthansa ma za mało samolotów
W ostatnich dniach okazało się, że Lufthansa nie tylko zawiesi połączenie do Pekinu, ale jest zmuszona do ograniczeń także w lotach do Ameryki Południowej. Po czterech latach przerwy spowodowanej pandemią na koniec 2024 roku powróci połączenie lotnicze Monachium – São Paulo. Lecz już po paru miesiącach będzie ono ponownie zawieszone, jak ogłosiła niemiecka linia lotnicza. Tym razem zawieszenie to związane jest z brakiem dostępnych samolotów. Obecnie brakuje 41 nowych samolotów Boeinga. Zamiast nowych Boeingów 777 i 787 Lufthansa lata starszymi odrzutowcami Airbus A340 i Boeingami 747, które potrzebują więcej czasu do pokonania dużych odległości. Stare maszyny zużywają także więcej paliwa i muszą być dodatkowo częściej serwisowane.
Dlatego niektóre trasy są obecnie obsługiwane tylko z jednego hubu w celu efektywnego wykorzystania ograniczonych zasobów. Boeing miał wywiązać się z dostaw już w 2021 roku, ale jak przekazał prezes Lufthansy Carsten Spohr w rozmowie z niemiecką gazetą „Handelsblatt”, Amerykanie wywiążą się z zamówieniem prawdopodobnie dopiero w 2026 roku.
[Aleksandra Fedorska jest dziennikarką polskich i niemieckich mediów]