Tadeusz Płużański: Bracia Ludwik i Leon Niemczykowie - niepojednani aż do śmierci

15 grudnia 1923 r. w Warszawie urodził się Leon Niemczyk, aktor. Do historii kina przeszły jego kreacje w „Nożu w wodzie”, czy „Pociągu”. Jednak nie wszyscy wiedzą, że w czasie wojny służył w Armii Krajowej, a w 1945 r. prowadził działalność antykomunistyczną. Ale Leon miał też starszego o dwa lata brata Ludwika - również antykomunistę. Sęk w tym, że bracia pokłócili się na całe życie.
Leon Niemczyk Tadeusz Płużański: Bracia Ludwik i Leon Niemczykowie - niepojednani aż do śmierci
Leon Niemczyk / Kadr z filmu "Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy". Grafika modyfikowana

Leon i Ludwik Niemczykowie pokłócili się do tego stopnia, że straszy brat zobaczył młodszego ponownie dopiero po kilkudziesięciu latach - gdy Ludwik przyjechał z Kanady na pogrzeb Leona w 2006 r. do Łodzi. Ostatni raz widzieli się w 1946 r., przed tym, jak obaj zostali aresztowani i trafili do komunistycznego więzienia.

 

Kto(ś) zdradził?

Bracia pokłócili się zaraz po wojnie. Wcześniej, jako młodzi chłopcy, działali w podziemiu. Ludwik, rocznik 1921, Leon 1923. Ludwik należał do Armii Krajowej i wciągnął Leona do konspiracji. Obaj brali udział w Powstaniu Warszawskim. W książce „Bohaterowie są zmęczeni” Marii Nurowskiej Leon mówi: „Nie dostałem wymarzonego karabinu do ręki, ale przenosiłem broń kanałami i przeprowadzałem ludzi”. 

Po Powstaniu obaj trafili do obozów w Niemczech. W 1946 r. Leon - według jego relacji - chciał zostać na Zachodzie, ale wrócił do okupowanej przez Sowietów Polski ze względu na matkę i brata. Ludwik w kraju skutecznie przeprowadzał ludzi przez zieloną granicę na Zachód - do wolnego świata. Leon, nie mogąc odnaleźć się w świecie czerwonego terroru, postanowił dołączyć do kolejnej formującej się grupy uciekinierów. 

Rankiem 17 grudnia 1946 r. bracia pożegnali się z matką. Sprawdzony szlak przerzutowy wiódł przez Czechosłowację, Niemcy i Austrię. Kiedy przed granicą z Czechosłowacją nocowali w jakiejś ruderze, otoczyła ich bezpieka. Byli to funkcjonariusze Koprusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego („polski” odpowiednik sowieckich wojsk wewnętrznych NKWD). Ktoś zdradził. Obaj bracia trafili do więzienia. 

 

Jeden zwolniony, drugi torturowany

W książce „Bohaterowie są zmęczeni” Leon wspomina:

„Szeptem ustaliliśmy z Ludwikiem, że nie przyznajemy się do przynależności do AK. Niestety mój brat od razu oświadczył przesłuchującym, że był żołnierzem Armii Krajowej i jest z tego dumny. Starali się wybić mu tę Armię Krajową razem z zębami. Znosił nieludzkie tortury, sadzanie na nodze od stołka, która wbijała się w odbyt, bicie prętem po piętach, polewanie wodą przy otwartym oknie i mrozie. Zrobił wszystko, żeby zniszczyć naszą matkę. Oto ukrzyżowano jej syna, całe dnie i noce klęczała pod tym krzyżem. Usiłowaliśmy ją okłamywać, że Ludwikowi nie dzieje się krzywda, ma w więzieniu osobną celę i dobre warunki, ale ona wiedziała”.

Leona Niemczyka komuniści wypuścili, starszego Ludwika, jako byłego AK-owca, trzymali dalej w więzieniu i torturowali.

W książce Nurowskiej Leon opowiada o matce:

„Wyczerpawszy już wszystkie ziemskie środki, w których mocy było zwolnienie z więzienia jej syna, zwróciła się do tej najwyższej, boskiej. Nie mogłem tego znieść, zwiało mnie na północ kraju, gdzie morza szum, w nadziei, że drogą morską najłatwiej uda mi się prysnąć za granicę. Uważałem, że mniejsze więzienie zamieniłem na większe, Polskę Ludową. Znalazłem pracę w gdyńskiej stoczni remontowej, co stwarzało możliwości pryśnięcia stąd, na przykład podczas próbnego rejsu. Zaraz po wpłynięciu na wody terytorialne mogłem dać nura do morza i dopłynąć do Szwecji lub Danii. Byłem tęgim pływakiem i czułem się na siłach, by tego dokonać. I wtedy wydarzyło się coś niezwykłego, zostałem zaproszony na próbę amatorskiego teatru przy gdyńskiej stoczni”.

 

„Pogruchotali mnie”

Leon Niemczyk został aktorem. Szlify zdobywał w Teatrze Ziemi Pomorskiej w Bydgoszczy, by karierę - przez długie lata - rozijać w Teatrze Powszechnym w Łodzi.

Ludwik Niemczyk wyszedł z komunistycznego więzienia dopiero w 1951 r., na mocy amnestii. Szukał możliwości ucieczki na Zachód. Ostatecznie, razem z żoną dostał się do Niemiec, a stamtąd do Kanady, gdzie osiedli na stałe.

Aleksander (nie podaje nazwiska), którego Ludwik zdołał przeprowadzić przez zieloną granicę i połączyć z ojcem w Ankonie, po latach opowiadał o Ludwiku:

„Nie umiał wybaczyć swoim ubeckim oprawcom, którzy zniszczyli mu zdrowie. Nigdy o tym nie mówił, ale zauważyłem u niego całą szufladę leków przeciwbólowych. „Tyle tego bierzesz”, przestraszyłem się. A on odrzekł: „Muszę, ci z Rakowieckiej pogruchotali mnie w środku”.

Dlaczego bracia nie utrzymywali z sobą kontaktów? Wzajemnie podejrzewali siebie o zdradę. Dopiero po śmierci Leona okazało się, że zdrajcą nie był żaden z nich. A kontaktu z bratem nie chciał Leon. Uważał, że Ludwik swoją postawą doprowadził do śmierci matki.

 

Zmarli na raka

Ludwik Niemczyk, mimo że nie ułożyło mu się życie na obczyźnie, nie wrócił na stałe do Polski po 1989 r. W książce Marii Nurowskiej czytamy: „Miał wielki żal do Tadeusza Mazowieckiego o grubą kreskę, która ochroniła całe to ubeckie towarzystwo, nie zostali osądzeni, pozakładali biznesy i świetnie żyli, otrzymywali wysokie emerytury. „Jakim prawem premier Mazowiecki decydował za mnie – denerwował się Ludwik. – Dlaczego mnie nie zapytał, czy chcę przebaczyć tym, którzy mnie poniżali i katowali? On nie siedział na Rakowieckiej, a zamknął drogę do ojczyzny ludziom takim jak ja…”. 

Ludwik po kłopotach finansowych i rozwodzie z żoną odnalazł swoje miejsce jako pracownik socjalny w oddalonym ok. 100 km od Vancouver rezerwacie dla Indian w lasach Kolumbii Brytyjskiej. Indianie, którymi się opiekował, nadali mu imię: „Dobry człowiek”.

Obaj bracia - Ludwik i Leon Niemczykowie - zmarli na raka płuc. Leon w Łodzi, we własnym łóżku. Ludwik, samotnie, w hospicjum w Vancouver. Niepojednani aż do śmierci.
 


 

POLECANE
Parlament Korei Południowej podjął decyzję w sprawie prezydenta Wiadomości
Parlament Korei Południowej podjął decyzję w sprawie prezydenta

Zgromadzenie Narodowe Korei Płd. opowiedziało się w sobotę za impeachmentem prezydenta Juna Suk Jeola , który 3 grudnia wprowadził, a po kilku godzinach zniósł stan wojenny w kraju. Szef państwa został zawieszony w obowiązkach do czasu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który ma na to 180 dni.

Sygnalista OpenAI znaleziony martwy. Miał 26 lat Wiadomości
Sygnalista OpenAI znaleziony martwy. Miał 26 lat

Były badacz OpenAI i sygnalista Suchir Balaji został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w San Francisco. Miał 26 lat – informuje CNBC.

Polacy ocenili rok rządów Donalda Tuska. Ten sondaż mu się nie spodoba polityka
Polacy ocenili rok rządów Donalda Tuska. Ten sondaż mu się nie spodoba

56% Polaków negatywnie ocenia pierwszy rok rządów Donalda Tuska – wynika z sondażu Instytutu Badań Pollster na zlecenie „Super Expressu”.

Zacięta walka o pozycję lidera. Zobaczy najnowszy sondaż gorące
Zacięta walka o pozycję lidera. Zobaczy najnowszy sondaż

Koalicja Obywatelska minimalnie wyprzedza Prawo i Sprawiedliwość – wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez pracownię United Surveys dla Wirtualnej Polski.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Napływ ciepłego powietrza i spadek ciśnienia przyniosą w weekend kapryśną pogodę, miejscami opady śniegu, deszczu ze śniegiem i marznącego deszczu – informuje IMGW.

Tadeusz Płużański: Bracia Ludwik i Leon Niemczykowie - niepojednani aż do śmierci tylko u nas
Tadeusz Płużański: Bracia Ludwik i Leon Niemczykowie - niepojednani aż do śmierci

15 grudnia 1923 r. w Warszawie urodził się Leon Niemczyk, aktor. Do historii kina przeszły jego kreacje w „Nożu w wodzie”, czy „Pociągu”. Jednak nie wszyscy wiedzą, że w czasie wojny służył w Armii Krajowej, a w 1945 r. prowadził działalność antykomunistyczną. Ale Leon miał też starszego o dwa lata brata Ludwika - również antykomunistę. Sęk w tym, że bracia pokłócili się na całe życie.

Szefowi kancelarii Tuska udało się wkurzyć strażaków gorące
Szefowi kancelarii Tuska udało się wkurzyć strażaków

Szef Kancelarii Premiera opublikował na "X" tweeta, który wzbudził mocne kontrowersje.

Myśląc odważnie. Nagrody im. Jacka Maziarskiego przyznane Wiadomości
Myśląc odważnie. Nagrody im. Jacka Maziarskiego przyznane

Publicysta Dominik Zdort i była rzecznik prasowa Straży Granicznej kpt. Anna Michalska zostali laureatami dwunastej edycji Nagrody im. Jacka Maziarskiego. Wyróżnienie przyznawane od 2010 roku ma promować postawy niezależnego myślenia w przestrzeni publicznej, a jednocześnie upamiętniać zmarłego w 2009 roku publicystę i działacza opozycji antykomunistycznej, byłego zastępcę redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność”.

Znak smutnych czasów, jakie przyszły. Mocne słowa prezydenta polityka
"Znak smutnych czasów, jakie przyszły". Mocne słowa prezydenta

– To, że nie ma dzisiaj z nami TVP to swoisty znak czasów. Smutnych czasów, jakie przyszły. Czasów, w których przedstawiciele obecnej władzy to także ci, którzy domagali się przywrócenia esbekom ich emerytur. Przywrócenia emerytur tym, którzy ciemiężyli polski naród – mówił podczas uroczystości zapalenia „Światła Wolności” w 43. rocznicę stanu wojennego prezydent Andrzej Duda.

Obajtek zaapelował do pracowników TVN. Padły mocne słowa polityka
Obajtek zaapelował do pracowników TVN. Padły mocne słowa

– Szanowny TVN-ie, pracuj sobie spokojnie. Komentuj to, co się dzieje naprawdę, nie realizuj swojej polityki zaczadzenia ludzi, nie kreuj swojej polityki, tylko komentuj. Nie twórzcie iluzji ludziom, tylko pokazujcie prawdę. I wtedy będziecie się czuć bezpiecznie – mówił w piątek były prezes Orlenu Daniel Obajtek.

REKLAMA

Tadeusz Płużański: Bracia Ludwik i Leon Niemczykowie - niepojednani aż do śmierci

15 grudnia 1923 r. w Warszawie urodził się Leon Niemczyk, aktor. Do historii kina przeszły jego kreacje w „Nożu w wodzie”, czy „Pociągu”. Jednak nie wszyscy wiedzą, że w czasie wojny służył w Armii Krajowej, a w 1945 r. prowadził działalność antykomunistyczną. Ale Leon miał też starszego o dwa lata brata Ludwika - również antykomunistę. Sęk w tym, że bracia pokłócili się na całe życie.
Leon Niemczyk Tadeusz Płużański: Bracia Ludwik i Leon Niemczykowie - niepojednani aż do śmierci
Leon Niemczyk / Kadr z filmu "Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy". Grafika modyfikowana

Leon i Ludwik Niemczykowie pokłócili się do tego stopnia, że straszy brat zobaczył młodszego ponownie dopiero po kilkudziesięciu latach - gdy Ludwik przyjechał z Kanady na pogrzeb Leona w 2006 r. do Łodzi. Ostatni raz widzieli się w 1946 r., przed tym, jak obaj zostali aresztowani i trafili do komunistycznego więzienia.

 

Kto(ś) zdradził?

Bracia pokłócili się zaraz po wojnie. Wcześniej, jako młodzi chłopcy, działali w podziemiu. Ludwik, rocznik 1921, Leon 1923. Ludwik należał do Armii Krajowej i wciągnął Leona do konspiracji. Obaj brali udział w Powstaniu Warszawskim. W książce „Bohaterowie są zmęczeni” Marii Nurowskiej Leon mówi: „Nie dostałem wymarzonego karabinu do ręki, ale przenosiłem broń kanałami i przeprowadzałem ludzi”. 

Po Powstaniu obaj trafili do obozów w Niemczech. W 1946 r. Leon - według jego relacji - chciał zostać na Zachodzie, ale wrócił do okupowanej przez Sowietów Polski ze względu na matkę i brata. Ludwik w kraju skutecznie przeprowadzał ludzi przez zieloną granicę na Zachód - do wolnego świata. Leon, nie mogąc odnaleźć się w świecie czerwonego terroru, postanowił dołączyć do kolejnej formującej się grupy uciekinierów. 

Rankiem 17 grudnia 1946 r. bracia pożegnali się z matką. Sprawdzony szlak przerzutowy wiódł przez Czechosłowację, Niemcy i Austrię. Kiedy przed granicą z Czechosłowacją nocowali w jakiejś ruderze, otoczyła ich bezpieka. Byli to funkcjonariusze Koprusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego („polski” odpowiednik sowieckich wojsk wewnętrznych NKWD). Ktoś zdradził. Obaj bracia trafili do więzienia. 

 

Jeden zwolniony, drugi torturowany

W książce „Bohaterowie są zmęczeni” Leon wspomina:

„Szeptem ustaliliśmy z Ludwikiem, że nie przyznajemy się do przynależności do AK. Niestety mój brat od razu oświadczył przesłuchującym, że był żołnierzem Armii Krajowej i jest z tego dumny. Starali się wybić mu tę Armię Krajową razem z zębami. Znosił nieludzkie tortury, sadzanie na nodze od stołka, która wbijała się w odbyt, bicie prętem po piętach, polewanie wodą przy otwartym oknie i mrozie. Zrobił wszystko, żeby zniszczyć naszą matkę. Oto ukrzyżowano jej syna, całe dnie i noce klęczała pod tym krzyżem. Usiłowaliśmy ją okłamywać, że Ludwikowi nie dzieje się krzywda, ma w więzieniu osobną celę i dobre warunki, ale ona wiedziała”.

Leona Niemczyka komuniści wypuścili, starszego Ludwika, jako byłego AK-owca, trzymali dalej w więzieniu i torturowali.

W książce Nurowskiej Leon opowiada o matce:

„Wyczerpawszy już wszystkie ziemskie środki, w których mocy było zwolnienie z więzienia jej syna, zwróciła się do tej najwyższej, boskiej. Nie mogłem tego znieść, zwiało mnie na północ kraju, gdzie morza szum, w nadziei, że drogą morską najłatwiej uda mi się prysnąć za granicę. Uważałem, że mniejsze więzienie zamieniłem na większe, Polskę Ludową. Znalazłem pracę w gdyńskiej stoczni remontowej, co stwarzało możliwości pryśnięcia stąd, na przykład podczas próbnego rejsu. Zaraz po wpłynięciu na wody terytorialne mogłem dać nura do morza i dopłynąć do Szwecji lub Danii. Byłem tęgim pływakiem i czułem się na siłach, by tego dokonać. I wtedy wydarzyło się coś niezwykłego, zostałem zaproszony na próbę amatorskiego teatru przy gdyńskiej stoczni”.

 

„Pogruchotali mnie”

Leon Niemczyk został aktorem. Szlify zdobywał w Teatrze Ziemi Pomorskiej w Bydgoszczy, by karierę - przez długie lata - rozijać w Teatrze Powszechnym w Łodzi.

Ludwik Niemczyk wyszedł z komunistycznego więzienia dopiero w 1951 r., na mocy amnestii. Szukał możliwości ucieczki na Zachód. Ostatecznie, razem z żoną dostał się do Niemiec, a stamtąd do Kanady, gdzie osiedli na stałe.

Aleksander (nie podaje nazwiska), którego Ludwik zdołał przeprowadzić przez zieloną granicę i połączyć z ojcem w Ankonie, po latach opowiadał o Ludwiku:

„Nie umiał wybaczyć swoim ubeckim oprawcom, którzy zniszczyli mu zdrowie. Nigdy o tym nie mówił, ale zauważyłem u niego całą szufladę leków przeciwbólowych. „Tyle tego bierzesz”, przestraszyłem się. A on odrzekł: „Muszę, ci z Rakowieckiej pogruchotali mnie w środku”.

Dlaczego bracia nie utrzymywali z sobą kontaktów? Wzajemnie podejrzewali siebie o zdradę. Dopiero po śmierci Leona okazało się, że zdrajcą nie był żaden z nich. A kontaktu z bratem nie chciał Leon. Uważał, że Ludwik swoją postawą doprowadził do śmierci matki.

 

Zmarli na raka

Ludwik Niemczyk, mimo że nie ułożyło mu się życie na obczyźnie, nie wrócił na stałe do Polski po 1989 r. W książce Marii Nurowskiej czytamy: „Miał wielki żal do Tadeusza Mazowieckiego o grubą kreskę, która ochroniła całe to ubeckie towarzystwo, nie zostali osądzeni, pozakładali biznesy i świetnie żyli, otrzymywali wysokie emerytury. „Jakim prawem premier Mazowiecki decydował za mnie – denerwował się Ludwik. – Dlaczego mnie nie zapytał, czy chcę przebaczyć tym, którzy mnie poniżali i katowali? On nie siedział na Rakowieckiej, a zamknął drogę do ojczyzny ludziom takim jak ja…”. 

Ludwik po kłopotach finansowych i rozwodzie z żoną odnalazł swoje miejsce jako pracownik socjalny w oddalonym ok. 100 km od Vancouver rezerwacie dla Indian w lasach Kolumbii Brytyjskiej. Indianie, którymi się opiekował, nadali mu imię: „Dobry człowiek”.

Obaj bracia - Ludwik i Leon Niemczykowie - zmarli na raka płuc. Leon w Łodzi, we własnym łóżku. Ludwik, samotnie, w hospicjum w Vancouver. Niepojednani aż do śmierci.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe