Karol Gac: Gorączka złota

Chyba każdy z nas słyszał, że w czasie kryzysu nie ma niczego pewniejszego od złota. To prawda. Kruszec ten od wieków pełni rolę uniwersalnego nośnika wartości ze względu na swoją stabilność, jego właściwości zaś uczyniły go doskonałym środkiem płatniczym i magazynem wartości. W dodatku złoto doceniane jest niemal zawsze w sytuacjach kryzysowych, a zwłaszcza gdy nad rynkami finansowymi zbiera się widmo recesji. Tak jest i teraz.
Od pewnego czasu ceny złota biją kolejne rekordy. W połowie marca cena tego kruszcu przekroczyła historyczny poziom 3 tys. dol. za uncję, by w połowie kwietnia wynieść ponad 3400 tys. dol. Co więcej, nic nie wskazuje na to, by zaczęła ona spadać. To z jednej strony efekt geopolitycznych zawirowań, w tym obaw przed globalną wojną handlową, a z drugiej polityki niektórych banków centralnych, które kupują złoto.
- Niemcy w tarapatach. Tapinoma magnum sieją spustoszenie
- "Żegnamy się". Smutny komunikat wrocławskiego zoo
- Miliony metrów sześciennych gazu. Polska rusza z wydobyciem
- Komunikat dla mieszkańców Krakowa
- Krach zielonej energii w Niemczech. Renesans energii z węgla
- Wyłączenia prądu w Poznaniu. Jest komunikat
- Nie żyje syn Lecha Wałęsy. Ciało znaleźli policjanci po zawiadomieniu sąsiadów
- Na Podhalu powstanie nowy odwiert geotermalny o głębokości 4 km
- Niemieckie pieniądze i kult "niemieckiego dziedzictwa" na zachodzie Polski
Rekordowe złoża złota w rezerwach walutowych NBP
Wśród nich jest Narodowy Bank Polski, który konsekwentnie zwiększa udział złota w rezerwach walutowych Polski. Cztery lata temu prof. Adam Glapiński zapowiedział, że celem banku centralnego jest osiągnięcie stanu, w którym złoto będzie stanowić 20 proc. ogółu rezerw walutowych Polski. I to udało się właśnie osiągnąć. Nie wzięło się to jednak znikąd. Warto zaznaczyć, że jeszcze w połowie lat 90. XX w. polskie rezerwy w złocie wynosiły zaledwie kilkanaście ton. Teraz to prawie 500 ton. W efekcie ostatnie lata spowodowały, że NBP znalazł się w światowej czołówce banków centralnych kupujących złoto na potrzeby swoich rezerw. Nasze zasoby są również większe niż wielu państw Unii Europejskiej. Biorąc pod uwagę, że docelowo w Polsce ma się znajdować jedna trzecia naszego złota, które obecnie trzymamy przede wszystkim (w 75 proc.) w Londynie i Nowym Jorku, można się spodziewać, że w niedługim czasie, NBP będzie chciał je sprowadzić do kraju.
Realizacja planu przez NBP ma także swoje bezpośrednie skutki – znacząco wzmocniła się siła naszej waluty, która w miarę wzrostów cen szlachetnego kruszcu jest coraz bardziej doceniana przez rynek.
Rzeczywistość przyznawała rację ekonomistom banku centralnego
Przez ostatnie lata NBP, na czele z prof. Glapińskim, był bezpardonowo atakowany. I to niemal za wszystko. Niezależnie od tego, czy bank centralny coś robił, czy czegoś nie robił, to i tak podnosił się lament krytyków i chór ekspertów, którzy wskazywali, dlaczego NBP się myli. Problem w tym, że rzeczywistość na ogół przyznawała rację ekonomistom banku centralnego. Tak jest także i tym razem.
[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 17/2025]