Wykorzystywanie podwładnych do prywatnych prac i terror pracowników, czyli "dobra zmiana" w PGE 

Osoby mające związek z Gminnym Przedsiębiorstwem Oczyszczania (GPO) w Bogatyni twierdzą, że Sławomir Zawada, dziś prezes spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, zlecał pracownikom GPO prace wykończeniowe swojej posesji. Podobnie miała postępować Stella Gosk. Według nich działo się to przez co najmniej miesiąc jesienią 2012 lub 2013 roku, kiedy Zawada i Gosk zasiadali w zarządzie GPO. 
 Wykorzystywanie podwładnych do prywatnych prac i terror pracowników, czyli "dobra zmiana" w PGE 
/ Sławomir Zawada, screen YT

Według relacji obecnych i byłych pracowników, po porannym podpisaniu listy w GPO przychodziła do kierownika zmiany osoba wyznaczona przez zarząd i wskazywała kilku pracowników, którzy jechali na posesję Zawady w Zawidowie i układali chodniki z kostki granitowej. Niektórzy mieli pielęgnować zieleń. Pracownicy mieli też remontować mieszkanie Zawady w Zgorzelcu. Podobnie jak Zawada miała postępować Stella Gosk


- pisze red. Andrzej Berezowski na łamach najnowszego "TS". Redakcja dotarła do osoby, która odpowiedzialna była za transport w GPO. Mówi ona, że woziła pracowników do pracy na terenie posesji Sławomira Zawady oraz materiały do wykańczania: worki z kostką granitową, płyty granitowe, podsypkę betonową. Dziennikarz rozmawiał też z osobą, która przez kilka dni pracowała u Sławomira Zawady. – Najpierw my tam robiliśmy po godzinach, czy jakoś tak. A później w czasie pracy w GPO zaczęliśmy tam jeździć. Podpisywaliśmy listę, lufa i do prezesa. Robiliśmy chodniki. Parę razy tak było. Później pracownicy GPO jeździli tam non stop. Non stop  – mówi. 

Do redakcji „TS” włynęły pisma, w których proszące o zachowanie anonimowości osoby potwierdzają, że w godzinach pracy w GPO niektórzy pracownicy wykonywali czynności na prywatnych posesjach członków zarządu. - „Pracowałem przeszło rok czasu w GPO, w tym czasie ani jednego dnia nie spędziłem w GPO oprócz podpisywania umowy i robienia badań lekarskich, natomiast cały czas byłem między budową w domu w Bogatyni dla pani Gosk oraz remontu kawalerki w Zgorzelcu dla pana Zawady. Kierownikiem, który wydawał mi polecenia i odbierał ode mnie prace, był mąż pani Gosk, pan Jarek" –  pisze jedna z nich. Inna twierdzi z kolei: „W dziale Usług Komunalnych zatrudniony został pracownik, który widniał na liście obecności, ale fizycznie nikt go w zakładzie nie widział. Lista obecności była na koniec miesiąca zabierana i wracała z podpisem tego pracownika. Było polecenie, aby ustawić tego pracownika na drugie zmiany. Tak, żeby w przypadku kontroli nie można było stwierdzić, czy jest, czy nie ma go w pracy”


Premie

Za prace na posesji Zawady pracownicy dostawali niewielką gratyfikację, na przykład obiad. Jednocześnie otrzymywali premie w GPO


- pisze Andrzej Berezowski. Jeden z pracowników GPO opisuje to następująco: Wiadomo mi było, że ta osoba pracuje u pani Gosk przy budowie domu, a wynagrodzenie pobiera z zakładu. (...) W nagrodę były pisane dla nich wnioski premiowe. Natomiast inni pracownicy, którzy wyróżniali się swoją pracą, ale nie pracowali u pani prezes lub u prezesa, nie dostawali premii.


Żądanie zwrotu 60 tys.
 

Jednak kwestia „wykorzystania” pracowników do prywatnych prac to nie jedyna sprawa, jaka potencjalnie obciąża konto Sławomira Zawady. 


- czytamy w "TS". Zawada, gdy przechodził do PGE, miał niewykorzystany urlop w GPO. Za ten urlop wypłacono mu ekwiwalent w wysokości ok 60 tys. złotych. Obecny zarząd GPO twierdzi, że tylko w przypadku rozwiązania umowy o pracę można wypłacić ekwiwalent za zaległy urlop i domaga się zwrotu pieniędzy. Zawada bowiem nie odszedł z GPO. Jest na bezpłatnym urlopie, który wykorzystuje na prace w PGE.
 

Pracownicy terroryzowani w GPO 
To nie koniec kontrowersji. Jerzy Wiśniewski, wiceprzewodniczący rady w Bogatyni, w rozmowie z "TS" stwierdził, że relacje panujące w GPO pomiędzy pracodawcą i pracownikami, w czasie kiedy prezesem była Stella Gosk można określić jako terror. Wśród samych pracowników GPO opinie o atmosferze w pracy są podobne - wielu z nich twierdzi, że atmosfera w firmie była fatalna. 

Nieraz też pracownicy musieli przychodzić w sobotę do zakładu, aby dokończyć robotę


- informuje Andrzej Berezowski. 


Zaniżanie ilości śmieci w gminie
Jakość gospodarowania odpadami w gminie Bogatynia w latach 2012-2016 badał Dolnośląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska i wykazał liczne nieprawidłowości.
 

GPO zarzucono, że mógł błędnie nadawać kody odpadom. Takie błędne nadawanie kodów mogło służyć temu, aby GPO miało prawo samodzielnie przetwarzać odpady, a nie obowiązkowo kierować je do Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Trzebieniu, co wiązałoby się z większymi kosztami


- czytamy w tekście. Inspektorat podkreślił też, że trzeba wyjaśnić, dlaczego w roku 2011 gmina produkowała 8607 ton śmieci, rok później – 7635 ton, a w 2013 i 2014 roku – nieco powyżej 300 ton odpadów, czyli ponad 20-krotnie mniej niż wcześniej. Jednocześnie w 2015 roku raptownie ilość śmieci produkowanych w gminie znów się zwiększa i wyniosła 3533 ton. Na marginesie warto dodać, że dane te mogą być nieprecyzyjne - wg. dokumentów przetargowych w 2013 roku ilość odebranych od mieszkańców odpadów miała wynieść... 6200 ton. 
 

Nieprawidłowości wykazane przez  Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska obciążają zarówno zarząd GPO, jak również organ nadzoru, czyli burmistrza


- wskazuje "TS". Redakcja usiłowała dowiedzieć się, jak Sławomir Zawada odnosi się do przedstawionych powyżej informacji. Podobnie jak przy pisaniu poprzedniego artykułu dotyczącego PGE, mejla z pytaniami wysłaliśmy na adres rzecznika PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. Pod dwóch dniach w chwili zamykania numeru otrzymaliśmy następującą odpowiedź: 
 

„Przesłane w dniu 18 września br. pytania z redakcji «Tygodnika Solidarność» nie pozostają w związku z pełnieniem funkcji prezesa zarządu PGE GiEK przez Pana Sławomira Zawadę. Proponujemy skierować pytania pod właściwy adres”. 


Wysłaliśmy też pytania do p. Stelli Gosk na adres firmy, w której obecnie pełni funkcję prezesa zarządu. Otrzymaliśmy podobną odpowiedź. Próbowaliśmy kontaktować się telefonicznie z Zawadą i Gosk, jednak po wybraniu wyboru w słuchawce można było usłyszeć: „nie ma takiego numeru”... 


Nie możemy dalej tolerować tej sytuacji
Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność organizuje pikietę przed siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej w Warszawie, która odbędzie się 5 października. Zdaniem związkowców w spółkach należących do grupy łamane są prawa pracownicze i związkowe.    

W pikiecie wezmą udział członkowie Solidarności ze spółek węglowych oraz energetycznych. Jeśli pikieta nie przyniesie skutku, związkowcy zapowiadają ogólnopolską demonstrację przed siedzibą Ministerstwa Energii 19 października. Przewodniczący KSGiE  Jarosław Grzesik w piśmie do premiera Mateusza Morawieckiego wskazuje: „Rada Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność postanowiła, iż w przypadku dalszego braku reakcji ze strony rządu RP na ewidentne łamanie praw pracowniczych i związkowych w Grupie Kapitałowej PGE, 19 października br. przeprowadzona zostanie manifestacja przed budynkiem Ministerstwa Energii. Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki zwróci się o pomoc w zorganizowaniu manifestacji do Komisji Krajowej NSZZ Solidarność, tak aby miała ona zasięg nie tylko branżowy, lecz ogólnopolski”.

Solidarność informowała rządzących o narastającym konflikcie społecznym w Grupie Kapitałowej PGE. Związkowcy zarzucają zarządom spółek energetycznego koncernu utrudnianie działalności związkowej, dyskryminowanie pracowników należących do Solidarności, a nawet próby zastraszania działaczy związkowych. „Tygodnik Solidarność” pisał o tej sprawie. Sprawa PGE była też poruszana przez związkowców w czasie spotkania Komisji Krajowej z premierem Mateuszem Morawieckim. Ale w tej sprawie rządzący nie zareagowali.  
 

–  Wysoko cenimy sobie wszystkie prospołeczne działania rządu premiera Mateusza Morawieckiego, a wcześniej premier Beaty Szydło. Tym bardziej bierność rządzących wobec antypracowniczych i antyzwiązkowych praktyk w PGE jest dla nas niezrozumiała. Nie możemy dalej tolerować tej sytuacji” 


– podkreśla Jarosław Grzesik.



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Dziennikarz TV Republika: Spotkanie Tuska z zaprzyjaźnionymi dziennikarzami z ostatniej chwili
Dziennikarz TV Republika: Spotkanie Tuska z "zaprzyjaźnionymi dziennikarzami"

Dziennikarz Telewizji Republika Marcin Dobski twierdzi, że "bodajże w czwartek odbyło się kolejne spotkanie D. Tuska i kierownictwa rządu z zaprzyjaźnionymi dziennikarzami".

Placówka Schenpfa zapomniała o Święcie Wojska Polskiego? Relacja z polskiego cmentarza pod Monte Cassino z ostatniej chwili
Placówka Schenpfa zapomniała o Święcie Wojska Polskiego? Relacja z polskiego cmentarza pod Monte Cassino

15 sierpnia pod Monte Cassino nie pojawił się żaden przedstawiciel polskich instytucji – relacjonuje Tomasz Łysiak w serwisie niezalezna.pl.

Tragedia na Mazowszu. Znaleziono zwłoki 20-latka z ostatniej chwili
Tragedia na Mazowszu. Znaleziono zwłoki 20-latka

Znaleziono zwłoki 20-latka, który w piątek wieczorem zaginął w okolicy Jeziora Białego w pow. gostynińskim w woj. mazowieckim. Ciało zostało wyciągnięte z wody – poinformowała w sobotę rzeczniczka mazowieckiej policji podinsp. Katarzyna Kucharska.

Efekt Nawrockiego. Szefowa KRS: Część problemów samoczynnie ustępuje z ostatniej chwili
Efekt Nawrockiego. Szefowa KRS: Część problemów samoczynnie ustępuje

Szefowa KRS twierdzi, że po objęciu urzędu przez Karola Nawrockiego kończą się spory o wyłączenia sędziów powołanych po 2018 r.

Komunikat dla mieszkańców Wielkopolski z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Wielkopolski

Sejmik Wielkopolski wybrał nowego skarbnika. Po 21 latach pracy Elżbieta Kuzdro-Lubińska odchodzi na emeryturę – informuje Samorząd Województwa Wielkopolskiego.

Ta książka anonimowego dyplomaty może wstrząsnąć stosunkami niemiecko-polskimi: Tak Niemcy chroniły zbrodniarzy tylko u nas
Ta książka anonimowego dyplomaty może wstrząsnąć stosunkami niemiecko-polskimi: Tak Niemcy chroniły zbrodniarzy

Przedstawiamy naszym Czytelnikom fragment powstającej książki pod roboczym tytułem "Protokół rozbieżności" anonimowego, polskiego dyplomaty od lat pracującego w Niemczech. Książka w zbeletryzowanej formie opisuje szokujący stan stosunków polsko-niemieckich, a także różnego rodzaju postawy Niemców i Polaków.

Ujawniono żądania Putina. Co zrobi Zełenski? z ostatniej chwili
Ujawniono żądania Putina. Co zrobi Zełenski?

Prezydent USA Donald Trump stwierdził podczas rozmowy z europejskimi liderami, że można szybko osiągnąć pokój, jeśli Ukraina wycofa się z reszty obwodu donieckiego – donosi „New York Times”. W zamian Putin miał zaoferować rozejm, a Trump nie wykluczył gwarancji bezpieczeństwa z udziałem żołnierzy USA.

Groźny wypadek w Toruniu. Kilkanaście osób rannych Wiadomości
Groźny wypadek w Toruniu. Kilkanaście osób rannych

W sobotę, 16 sierpnia 2025 roku, około godziny 10:40, na ulicy Józefa Ignacego Kraszewskiego w Toruniu doszło do groźnego wypadku. Dwa tramwaje zderzyły się w rejonie przystanku Osiedle Młodych, powodując obrażenia u 14 pasażerów i poważne utrudnienia w ruchu miejskim.

Złe wieści dla Tuska. Jest sondaż z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Jest sondaż

Polacy widzą małe szanse, na utworzenie koalicji 13 grudnia po kolejnych wyborach parlamentarnych – wynika z sondażu SW Research dla "Rzeczpospolitej".

Trump zaprasza Zełenskiego i liderów UE do Waszyngtonu Wiadomości
Trump zaprasza Zełenskiego i liderów UE do Waszyngtonu

Europejscy liderzy zostali zaproszeni przez prezydenta USA Donalda Trumpa do złożenia w poniedziałek wizyty w Waszyngtonie razem z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim – poinformował w sobotę amerykański dziennik „New York Times”.

REKLAMA

Wykorzystywanie podwładnych do prywatnych prac i terror pracowników, czyli "dobra zmiana" w PGE 

Osoby mające związek z Gminnym Przedsiębiorstwem Oczyszczania (GPO) w Bogatyni twierdzą, że Sławomir Zawada, dziś prezes spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, zlecał pracownikom GPO prace wykończeniowe swojej posesji. Podobnie miała postępować Stella Gosk. Według nich działo się to przez co najmniej miesiąc jesienią 2012 lub 2013 roku, kiedy Zawada i Gosk zasiadali w zarządzie GPO. 
 Wykorzystywanie podwładnych do prywatnych prac i terror pracowników, czyli "dobra zmiana" w PGE 
/ Sławomir Zawada, screen YT

Według relacji obecnych i byłych pracowników, po porannym podpisaniu listy w GPO przychodziła do kierownika zmiany osoba wyznaczona przez zarząd i wskazywała kilku pracowników, którzy jechali na posesję Zawady w Zawidowie i układali chodniki z kostki granitowej. Niektórzy mieli pielęgnować zieleń. Pracownicy mieli też remontować mieszkanie Zawady w Zgorzelcu. Podobnie jak Zawada miała postępować Stella Gosk


- pisze red. Andrzej Berezowski na łamach najnowszego "TS". Redakcja dotarła do osoby, która odpowiedzialna była za transport w GPO. Mówi ona, że woziła pracowników do pracy na terenie posesji Sławomira Zawady oraz materiały do wykańczania: worki z kostką granitową, płyty granitowe, podsypkę betonową. Dziennikarz rozmawiał też z osobą, która przez kilka dni pracowała u Sławomira Zawady. – Najpierw my tam robiliśmy po godzinach, czy jakoś tak. A później w czasie pracy w GPO zaczęliśmy tam jeździć. Podpisywaliśmy listę, lufa i do prezesa. Robiliśmy chodniki. Parę razy tak było. Później pracownicy GPO jeździli tam non stop. Non stop  – mówi. 

Do redakcji „TS” włynęły pisma, w których proszące o zachowanie anonimowości osoby potwierdzają, że w godzinach pracy w GPO niektórzy pracownicy wykonywali czynności na prywatnych posesjach członków zarządu. - „Pracowałem przeszło rok czasu w GPO, w tym czasie ani jednego dnia nie spędziłem w GPO oprócz podpisywania umowy i robienia badań lekarskich, natomiast cały czas byłem między budową w domu w Bogatyni dla pani Gosk oraz remontu kawalerki w Zgorzelcu dla pana Zawady. Kierownikiem, który wydawał mi polecenia i odbierał ode mnie prace, był mąż pani Gosk, pan Jarek" –  pisze jedna z nich. Inna twierdzi z kolei: „W dziale Usług Komunalnych zatrudniony został pracownik, który widniał na liście obecności, ale fizycznie nikt go w zakładzie nie widział. Lista obecności była na koniec miesiąca zabierana i wracała z podpisem tego pracownika. Było polecenie, aby ustawić tego pracownika na drugie zmiany. Tak, żeby w przypadku kontroli nie można było stwierdzić, czy jest, czy nie ma go w pracy”


Premie

Za prace na posesji Zawady pracownicy dostawali niewielką gratyfikację, na przykład obiad. Jednocześnie otrzymywali premie w GPO


- pisze Andrzej Berezowski. Jeden z pracowników GPO opisuje to następująco: Wiadomo mi było, że ta osoba pracuje u pani Gosk przy budowie domu, a wynagrodzenie pobiera z zakładu. (...) W nagrodę były pisane dla nich wnioski premiowe. Natomiast inni pracownicy, którzy wyróżniali się swoją pracą, ale nie pracowali u pani prezes lub u prezesa, nie dostawali premii.


Żądanie zwrotu 60 tys.
 

Jednak kwestia „wykorzystania” pracowników do prywatnych prac to nie jedyna sprawa, jaka potencjalnie obciąża konto Sławomira Zawady. 


- czytamy w "TS". Zawada, gdy przechodził do PGE, miał niewykorzystany urlop w GPO. Za ten urlop wypłacono mu ekwiwalent w wysokości ok 60 tys. złotych. Obecny zarząd GPO twierdzi, że tylko w przypadku rozwiązania umowy o pracę można wypłacić ekwiwalent za zaległy urlop i domaga się zwrotu pieniędzy. Zawada bowiem nie odszedł z GPO. Jest na bezpłatnym urlopie, który wykorzystuje na prace w PGE.
 

Pracownicy terroryzowani w GPO 
To nie koniec kontrowersji. Jerzy Wiśniewski, wiceprzewodniczący rady w Bogatyni, w rozmowie z "TS" stwierdził, że relacje panujące w GPO pomiędzy pracodawcą i pracownikami, w czasie kiedy prezesem była Stella Gosk można określić jako terror. Wśród samych pracowników GPO opinie o atmosferze w pracy są podobne - wielu z nich twierdzi, że atmosfera w firmie była fatalna. 

Nieraz też pracownicy musieli przychodzić w sobotę do zakładu, aby dokończyć robotę


- informuje Andrzej Berezowski. 


Zaniżanie ilości śmieci w gminie
Jakość gospodarowania odpadami w gminie Bogatynia w latach 2012-2016 badał Dolnośląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska i wykazał liczne nieprawidłowości.
 

GPO zarzucono, że mógł błędnie nadawać kody odpadom. Takie błędne nadawanie kodów mogło służyć temu, aby GPO miało prawo samodzielnie przetwarzać odpady, a nie obowiązkowo kierować je do Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Trzebieniu, co wiązałoby się z większymi kosztami


- czytamy w tekście. Inspektorat podkreślił też, że trzeba wyjaśnić, dlaczego w roku 2011 gmina produkowała 8607 ton śmieci, rok później – 7635 ton, a w 2013 i 2014 roku – nieco powyżej 300 ton odpadów, czyli ponad 20-krotnie mniej niż wcześniej. Jednocześnie w 2015 roku raptownie ilość śmieci produkowanych w gminie znów się zwiększa i wyniosła 3533 ton. Na marginesie warto dodać, że dane te mogą być nieprecyzyjne - wg. dokumentów przetargowych w 2013 roku ilość odebranych od mieszkańców odpadów miała wynieść... 6200 ton. 
 

Nieprawidłowości wykazane przez  Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska obciążają zarówno zarząd GPO, jak również organ nadzoru, czyli burmistrza


- wskazuje "TS". Redakcja usiłowała dowiedzieć się, jak Sławomir Zawada odnosi się do przedstawionych powyżej informacji. Podobnie jak przy pisaniu poprzedniego artykułu dotyczącego PGE, mejla z pytaniami wysłaliśmy na adres rzecznika PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. Pod dwóch dniach w chwili zamykania numeru otrzymaliśmy następującą odpowiedź: 
 

„Przesłane w dniu 18 września br. pytania z redakcji «Tygodnika Solidarność» nie pozostają w związku z pełnieniem funkcji prezesa zarządu PGE GiEK przez Pana Sławomira Zawadę. Proponujemy skierować pytania pod właściwy adres”. 


Wysłaliśmy też pytania do p. Stelli Gosk na adres firmy, w której obecnie pełni funkcję prezesa zarządu. Otrzymaliśmy podobną odpowiedź. Próbowaliśmy kontaktować się telefonicznie z Zawadą i Gosk, jednak po wybraniu wyboru w słuchawce można było usłyszeć: „nie ma takiego numeru”... 


Nie możemy dalej tolerować tej sytuacji
Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność organizuje pikietę przed siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej w Warszawie, która odbędzie się 5 października. Zdaniem związkowców w spółkach należących do grupy łamane są prawa pracownicze i związkowe.    

W pikiecie wezmą udział członkowie Solidarności ze spółek węglowych oraz energetycznych. Jeśli pikieta nie przyniesie skutku, związkowcy zapowiadają ogólnopolską demonstrację przed siedzibą Ministerstwa Energii 19 października. Przewodniczący KSGiE  Jarosław Grzesik w piśmie do premiera Mateusza Morawieckiego wskazuje: „Rada Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność postanowiła, iż w przypadku dalszego braku reakcji ze strony rządu RP na ewidentne łamanie praw pracowniczych i związkowych w Grupie Kapitałowej PGE, 19 października br. przeprowadzona zostanie manifestacja przed budynkiem Ministerstwa Energii. Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki zwróci się o pomoc w zorganizowaniu manifestacji do Komisji Krajowej NSZZ Solidarność, tak aby miała ona zasięg nie tylko branżowy, lecz ogólnopolski”.

Solidarność informowała rządzących o narastającym konflikcie społecznym w Grupie Kapitałowej PGE. Związkowcy zarzucają zarządom spółek energetycznego koncernu utrudnianie działalności związkowej, dyskryminowanie pracowników należących do Solidarności, a nawet próby zastraszania działaczy związkowych. „Tygodnik Solidarność” pisał o tej sprawie. Sprawa PGE była też poruszana przez związkowców w czasie spotkania Komisji Krajowej z premierem Mateuszem Morawieckim. Ale w tej sprawie rządzący nie zareagowali.  
 

–  Wysoko cenimy sobie wszystkie prospołeczne działania rządu premiera Mateusza Morawieckiego, a wcześniej premier Beaty Szydło. Tym bardziej bierność rządzących wobec antypracowniczych i antyzwiązkowych praktyk w PGE jest dla nas niezrozumiała. Nie możemy dalej tolerować tej sytuacji” 


– podkreśla Jarosław Grzesik.



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe