Komunia dla rozwodników. Kontrowersje wokół maltańskiej interpretacji nauczania papieża Franciszka
Zdaniem ww. biskupów: "jeśli osoba rozwiedziona lub będąca w separacji, żyjąca obecnie w kolejnym związku, kierowana świadomym i oświeconym sumieniem uznaje i wierzy, że znajduje się w pokoju z Bogiem, nie należy jej uniemożliwiać udziału w sakramentach pojednania i Eucharystii. (...) Biorąc pod uwagę małżeńską wstrzemięźliwość (...) istnieją skomplikowane sytuacje, w których życie "jak brat i siostra" jest po ludzku niemożliwe..."
Św. Jan Paweł II i Benedykt XVI zgodnie jednak twierdzili, iż jeśli katolicy zmuszeni są, np. poprzez wspólne wychowywanie małoletnich dzieci, być w związkach niesakramentalnych, mogą oni uczestniczyć w Eucharystii tylko w wypadku powstrzymywania się od relacji seksualnych i życia w czystości.
Dokument biskupów Malty spotkał się natychmiast z silną reakcją. Do najmocniejszych jego oponentów należy amerykański profesor prawa kanonicznego, referendarz Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej, czyli głównego organu prawa kanonicznego w Kościele katolickim, Edward Peters. Na swoim blogu nazywa opublikowany w L'Osservatore Romano dokument: "maltańską katastrofą" oraz "upadkiem w kanoniczny i eklezjalny błąd". Poniżej podajemy link do oryginalnego tekstu zawierającego kanoniczną argumentację tych tez.
https://www.google.pl/amp/s/canonlawblog.wordpress.com/2017/01/13/the-maltese-disaster/amp/?client=safari
Tomasz Dekert, doktor i wykładowca religioznawstwa, specjalizujący się w teologii wczesnego chrześcijaństwa, publicysta kwartalnika Christianitas", skomentował dokument w następujący sposób:
"Mamy tu ciekawy klincz dwóch herezji. Bo wygląda to tak, jakby zwolennicy komunii dla rozwodników zasymilowali jansenistyczny pogląd na naturę ludzką po grzechu (jest całkowicie zniszczona, niezdolna oprzeć się złu), ale kwestię miejsca łaski w życiu chrześcijanina rozwiązali quasipelagiańsko: człowiek ma sobie radzić sam, Bóg nie daje mu żadnej pomocy. A ponieważ pozbawiony łaski człowiek nie daje rady, trzeba przedefiniować kwestię grzechu - trudno mieć do kogoś pretensje, że nie robi tego, co przekracza jego siły. No a już Bóg na pewno nie będzie miał tego nikomu za złe, w końcu jest miłosierny. A może jestem naiwny i nie jest to żadna herezja, tylko całkowicie świecki światopogląd, w którym takie pojęcia jak grzech, natura ludzka czy łaska nie opisują już niczego realnego?".
Po szeroko komentowanych dubiach czterech kardynałów wobec niektórych, według nich, niejasnych punktów Amoris Laetitia", mamy obecnie kolejną dyskusję w sprawie recepcji papieskiej adhortacji. Jak widać, z czasem wątpliwości co do interpretacji tego dokumentu nie cichną, a wręcz przybierają na sile.
Aleksandra Jakubiak
źródła: L'Osservatore Romano, canonlawblog, fb, lifesitenews, catholicherald