Wybory w USA. Poprosiliśmy Witolda Waszczykowskiego o prognozę wyborczą
Monika Rutke: Czy podjąłby się Pan obstawienia dzisiaj wyników wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych u bukmacherów?
Witold Waszczykowski:
Jest bardzo trudno przewidzieć wyniki obecnej kampanii prezydenckiej w USA.
Po pierwsze swoista ordynacja wyborcza. Umożliwia ona oddanie ważnego głosu na wiele tygodni przed formalnym terminem wyborów. Oznacza to, że miliony Amerykanów głosowało pod wpływem sytuacji i oceny aktualnie panującej wówczas, a nie w dniu 5 listopada. Wiele tygodni temu, wielu Amerykanów żywiło sympatię do Trumpa po zamachu. Następnie sytuacja zmieniała się w obie strony. Po drugie, od czasów Obamy zaistniał i pogłębia się podział w społeczeństwie amerykańskim. Obama był pierwszym prezydentem od czasu drugiej wojny światowej, który postrzegał świat nie przez pryzmat rywalizacji militarnej wschód-zachód, lecz przez społeczne, ekonomiczne i kulturowe kwestie północ-południe. Nurty liberalne, neomarksistowskie rozbijają tradycyjne wartości, normy i kody kulturowe. Rywalizujące obecnie dwa obozy amerykańskie prowadzą kampanię na dwóch różnych płaszczyznach.
"Uśmiechnięta Ameryka sprzyja Harris"
Jak one wyglądają?
Trump odwołuje się do twardych, tradycyjnych kwestii społeczno-ekonomicznych. Harris ma na sztandarach ideologiczne hasła klimatyczno-genderowe. Rywale nie spotykają się zatem na tych samych płaszczyznach. Docierają do różnych środowisk czy grup wiekowych. Sytuacja ta sprawia, iż trudno jest wyważyć skuteczność rywalizujących stron. Środowiska wielkomiejskie, media i większość celebrytów (uśmiechnięta Ameryka) wydaje się sprzyjać Harris.
Świat pracy i biznesu bardziej liczy na ekonomiczne podejście Trumpa. Ideologiczne zacietrzewienie nie sprzyja racjonalnym wyborom. Doświadczyliśmy tego w Polsce rok temu.
Obawiam się skutków kampanii „uśmiechniętej Ameryki” przeciw Trumpowi.
Jak to wpłynie na Polskę?
Jak bardzo te wyniki wpłyną na nasze sytuację na naszym podwórku?
Wybory amerykańskie są bardzo ważne dla Europy. Trump jest znienawidzony przez lewicowo-liberalne środowiska polityczne w Europie, wymaga on kierowania się w polityce twardymi zasadami ekonomicznymi. Zarzuca się mu transakcyjne podejście do polityki. Trump obnaża obłudę w polityce liberałów. Odrzuca „postępowy” żargon i zastępowanie ekonomicznych kalkulacji ideologicznymi mrzonkami.
W przypadku rosyjskiej agresji dostrzega, że zachodnioeuropejscy sojusznicy prą do „procesu pokojowego” przez zamrożenie konfliktu i powrót Rosji do współpracy ekonomicznej.
Harris, tak jak wcześniej Obama i Biden, pozwoli Niemcom zarządzać Europą. To doprowadzi do emancypacji spod parasola amerykańskiego i stworzenia nowego koncertu mocarstw europejskich wraz z Rosją.
A ten raczej nie jest korzystny dla Polski?
Dla Polski to skrajnie niekorzystne rozwiązania. Trump dostrzega te europejskie marzenia o autonomii. Chciałby je kontrolować. Dla nas wybór byłby oczywisty.
Ale Amerykanom stawia się wybór albo rozwój ekonomiczny albo „postęp” społeczny definiowany przez lobby klimatyczno-genderowe. Mam nadzieję, że Amerykanie wybiorą rozsądną przyszłość dla siebie i dla nas.
[Witold Waszczykowski, historyk, dyplomata, były minister spraw zagranicznych]