Stworzył w kinie najbardziej odrażającego "człowieka peerelu"
Ochódzki - antybohater
Ochódzki to postać paskudna, obrzydliwa, odrażająca, utożsamiająca wszystkie najgorsze cechy natury ludzkiej, które wydobywał z ludzi Peerel. Idealny antybohater, co w pełni ujawniło się w "Rozmowach kontrolowanych", gdzie jako tchórz i oportunista zostaje wbrew woli "bohaterem Solidarności".. Człowiek, który "w życiu słowa prawdy nie powiedział". A zarazem postać powszechnie uwielbiana, doceniana, podziwiana za spryt i przebiegłość, za egoizm i bezwzględność, cynizm i umiejętność radzenia sobie w totalitarnym systemie.
Jak to możliwe, że ktoś tak wstrętny wzbudzał ogólną sympatię?
- Potężny wzrost poparcia dla Nawrockiego. Jest nowy sondaż
- Niepokojące doniesienia z Pałacu Buckingham. "Bardzo ciężko walczy"
- Wraca sprawa oskarżeń o pedofilię syna Jacka Kurskiego. Jest oświadczenie byłego prezesa TVP
- Pałac Buckingham. Pilne doniesienia w sprawie księżnej Kate
Sam wredny, ale wygrywał z wrednym systemem
Tajemnica kryła się w tym, że Ryszard Ochódzki był doskonałym wytworem swojej epoki - tak doskonałym, że z nią wygrywał jej własnymi metodami, a idealnym dostosowaniem się do niej szydził z niej, demaskował ją i ośmieszał. Panujący system był wredny, ale Ochódzki jeszcze wredniejszy. I właśnie za to go ceniliśmy. Za kłamstwo, bluff, bezczelność i umiejętność "kombinowania". Nimi imponował. Wzbudzał zazdrość, bo tylko robiąc świństwa można było zwyciężać i zachowywać resztki wolności. A on to potrafił. Swoich świństw dopuszczał się z wdziękiem starego lisa przechery, bo wdzięku Stanisław Tym miał mnóstwo.
Widzowie uwielbiali go za to, że zakłamaną, absurdalną, peerelowską rzeczywistość kompromitował, stosując jej własne metody i działając w sposób perfekcyjny w zgodzie z jej duchem. Za to, że był nieodrodnym dzieckiem Peerelu. Jeśli mówiło się o "człowieku sowieckim" ("homo sovieticus"), to filmowy Ochódzki był idealnym "człowiekiem peerelowskim". Najbardziej odrażającym i najmocniej podziwianym w polskim kinie.
"Nie mamy pańskiego płaszcza"
Tamtego świata już oficjalnie od dawna nie ma, ale czy naprawdę? Obserwacje Stanisława Tyma i Stanisława Barei były tak wnikliwe, że aż chce się wykorzystywać je dziś do porównań, gdy pojawia się buta i bezczelna manipulacja. Na przykład w polskiej polityce roku 2024. Nie można przecież powstrzymać się przed skojarzeniem, że niczym innym niż spektaklem pod hasłem "Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam Pan zrobi" (pamiętna scena z "Misia") było nieuznawanie przez koalicję rządzącą ułaskawienia udzielonego przez Andrzeja Dudę Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi? "Nie uznajemy pańskiego ułaskawienia i co nam Pan zrobi?".
Podobnych sytuacji jest sporo. Mówi się o nich, że są "jak z Barei" lub wręcz nazywa "bareizmami", ale to są przecież także "tymizmy". Przy braku Peerelu. Czy więc jest tu jakiś paradoks?
Odpowiedź jest prosta. Peerel był tu tylko historyczną emanacją zjawiska jak najbardziej uniwersalnego. Na ekranie oglądaliśmy świat ze zanikającą, obumierającą moralnością. Zakłamany i fałszywy. Ryszard Ochódzki był najzręczniejszy w manipulowaniu innymi ludźmi, ale w "Misiu" (i nie mniej w "Rozmowach kontrolowanych") wszyscy są zdemoralizowani i wszyscy chcą kogoś oszukać. Nie ma tam niewinnych. Począwszy od kierownika produkcji, który kradnie parówki, poprzez młodą aktorkę, która chce wykorzystać romans z Ochódzkim dla kariery, po jego byłą żonę, która "przechodzi przypadkiem z tragarzami", żeby zabrać "Kossaka" i Buddę.
"Przechodzili z tragarzami z ABW"
A propos tych tragarzy. Zbliżają się wybory prezydenckie. Jest początek kampanii wyborczej. W dzień, w którym Polskę obiegła wiadomość o śmierci Stanisława Tyma, ABW zatrzymała Olgierda L., z którym - wedle niepewnych doniesień medialnych - podobno miał niegdyś jakieś kontakty Karol Nawrocki, kandydat na Prezydenta RP z namaszczenia PiS-u. Akurat teraz tego Olgierda L. aresztowano. Co za znakomite wyczucie czasu i kontekstu politycznego!
- "Korelacja czasowa z innymi wydarzeniami nim pozostaje w związku z zatrzymaniem Olgierda L. - przekonywał w piątek prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej, nawiązując do relacji między L. a Nawrockim."
- informują media.
Aha. Jasne.
Mamy uwierzyć, że rządzący obecnie politycy po prostu "przechodzili z tragarzami". Tym razem tragarze byli funkcjonariuszami ABW, ale to, oczywiście, całkowity przypadek, a nie zaplanowana akcja przeciwko kandydatowi popieranemu przez PiS. Ogólny wniosek: i Bareja i Tym są i będą wiecznie żywi. Mimo że Tym akurat zmarł, a Bareja, gdyby żył, skończyłby akurat dzień wcześniej 95 lat.
To są prawdy uniwersalne
Oglądając Tyma na ekranie, przypisywaliśmy całe zło Peerelowi, bo wtedy byliśmy - jako naród - w nim zanurzeni i nie widzieliśmy świata poza nim. Dosłownie. Przecież trzeba było "zdobywać" paszport. Demonizowaliśmy więc tamtą rzeczywistość. Wydawała się wyjątkowa. Jednak tak jak rozterki Hamleta nie są cechą charakterystyczną wyłącznie duńskich książąt, tak i metody działania Ochódzkiego nie są zarezerwowane dla prezesów klubów sportowych w czasach "realnego socjalizmu".
Tymowi udała się rzecz trudna, rzadka i cenna: wydobycie nieprzemijających, uniwersalnych prawd z bardzo konkretnego świata i konkretnej historycznej sytuacji, czyli Polski lat osiemdziesiątych XX wieku. Dlatego jako twórca scenariuszy i jako Ryszard Ochódzki przetrwa o wiele dłużej niż trwał tamten świat. A więc prezes klubu "Tęcza" jeszcze raz, już ostatecznie, wygrał z Peerelem.