Marcin Brixen: Błagam, ukarzcie moją rodzinę!

Zadziwiający obrazek miał miejsce dzisiaj na osiedlu na którym mieszkali Hiobowscy. Z początku nic zadziwiającego oczywiście się nie działo. Ot, Hiobowscy szli sobie ulicą, a tu podjechało jakieś auto i zaparkowało w zatoczce przy chodniku.
/ pixabay.com

Zadziwiający obrazek miał miejsce dzisiaj na osiedlu na którym mieszkali Hiobowscy. Z początku nic zadziwiającego oczywiście się nie działo. Ot, Hiobowscy szli sobie ulicą, a tu podjechał jakieś auto i zaparkowało w zatoczce przy chodniku. Samochód miał tablice rejestracyjne z Pawełkowic. Z auta wysiadła cała rodzina: mama zza kierownicy, obok z miejsca dla pasażera tata i z drugiego rzędu siedzeń trójka dzieci. Z rozmowy wynikało, że przyjechali do zoo. Rozmowa zresztą szybko zamieniła się w kłótnię. By rzecz streścić: ojciec domagał się wpuszczenia go za kierownicę.
- Mowy nie ma - powiedziała matka. - Jak ty prowadzisz to zawsze dzieje się coś złego.
- A ty jak prowadzisz to jest dobrze? - zaperzył się ojciec. - Jeździsz niezgodnie z przepisami!
- Z jakimi przepisami?
- Wyprzedzasz jadąc przez las!
- Przecież nie ma zakazu wyprzedzania w lesie! - zakrzyknęła matka.
- Dostaniesz mandat, za łamanie przepisów, zobaczysz jak sprawnie działają służby mundurowe w mieście! - perorował dalej ojciec. - Ciekawe z czego zapłacisz mandat? Z pieniędzy dzieci na bilety do zoo?
Jedno z dzieci zaczęło płakać.
- Uspokójcie się, nie będzie żadnego mandatu - powiedziała uspokajająco matka. - Po pierwsze za coś takiego nie może być mandatu, po drugie, zobaczcie, tu obok ile stoi źle zaparkowanych samochodów i nikt się tym nie przejmuje. Czy ktoś ma mandat za wycieraczką? Nie! Więc nie ma się czym przejmować...
Matka nie dokończyła jeszcze mówić, gdy zobaczyła nadchodzący patrol Straży Miejskiej. I wtedy stało się zadziwiającego. Coś, co nie zdarza się co dzień. Coś, co zdarza się bardzo, bardzo rzadko. Otóż ojciec podbiegł do strażników miejskich i poprosił:
- Niech panowie ukarzą moją żonę!
Jak to mawiają na budowie: wszystkich zamurowało.
- A... Dlaczego? - zapytał pierwszy strażnik.
- Bo dzieci wolą jeździć z nią niż ze mną! Tak nie może być! Ona łamie prawo!
- Łamie prawo? - zatarł dłonie drugi strażnik. - Będzie mandat.
- Co ja, co ja?! - zakrzyknęła matka i pokazała samochody obok. - Wy to zawsze pierwsi do mandatów! A nie łaska się zainteresować tymi obok? Zobaczcie jak oni łamią prawo! Źle zaparkowane, na zakazie!
- Nie wolno porównywać - rzekł z namaszczeniem pierwszy strażnik a drugi zapytał:
- A co pani właściwie zrobiła?
- Wyprzedzała w lesie - poinformował z satysfakcję ojciec. - Tu na komórce mam wszystko nagrane.
- W lesie wolno wyprzedzać. Poza tym ten teren jest poza kompetencjami panów - była przeświadczona matka.
- Błagam! - ryknął ojciec. - Wypiszcie jej mandat! Ukarzcie moją rodzinę!
- Ale my naprawdę nie mamy podstawy... - sumitował się jeszcze pierwszy strażnik.
- Ale ja błagam! - ojciec rzucił się im do nóg i objął ich za kolana. Wszyscy patrzyli na to z niesmakiem. Nawet strażnicy.
- Dobrze, już dobrze. Wypiszemy mandat - drugi strażnik sięgnął po bloczek.
- Ale na jak najwyższą kwotę, na maksimum - nalegał jeszcze ojciec.
Strażnicy wypisali mandat. Ojciec porwał go w ręce i tańczył uradowany wokół swojej rodziny.
- Cha cha! Wreszcie! Wreszcie cię dosięgła sprawiedliwość! - śmiał się triumfująco w twarz swojej żonie. - I co? I z czego zapłacisz ten mandat? Nie wiesz? To ja ci powiem. Zapłacisz z pieniędzy, które miałaś odłożone na bilety do zoo.
- Nie pójdziemy do zoo? - zapytało drugie dziecko i zaczęło płakać.
- Nie, nie pójdziemy. A wiecie dlaczego?
- Bo tatuś jest świnia, zdrajca i konfident - wtrąciła matka.
- Milcz, kobieto! Nie pójdziemy, bo to wasza wina, w kółko domagacie się, żeby to matka prowadziła auto. Więc zapowiadam wam, dopóki nie zmienimy kierowcy na mnie. Zawsze jak tu przyjedziemy, będę wołał Straż Miejską, która zawsze będzie wlepiać mamie mandat. I nigdy nie pójdziecie do zoo.
- Nigdy? - zapytało trzecie dziecko i się rozpłakało.
- Nie musimy chodzić do tego głupiego zoo - oświadczyła mama. - Jest tyle innych rozrywek na świecie.
- O nie - pokiwał placem ojciec. - Ja już widzę co ci się marzy. Ty nie chcesz przyprowadzać dzieci do zoo. Nie chcesz jeździć do miasta! Tobie się marzy miastoexit! A gdyby nie miasto to niczego by u nas w Pawełkowicach nie było!
- No, chyba, że ja będę prowadzić auto. Wtedy oczywiście pójdziemy do zoo.
- A skąd wtedy będziemy mieć pieniądze? - zapytało pierwsze dziecko.
- Z niezapłacenia kary - wyjaśnił tata. - No przecież kiedy ja będę prowadzić, to Straż Miejska nie da nam mandatu. Sam przecież siebie nie podkabluję.
- Chyba żeby ja - wtrąciła się ponownie matka.
Ojciec machnął lekceważąco ręką.
- Tobie nie uwierzą.
- A my nie wierzymy tobie - powiedziało drugie dziecko. - Przecież jak ostatnio ty nas tu przywiozłeś, to też nie poszliśmy do zoo!
Zapadła cisza.
- Jak to, tata zabrał was specjalnie do zoo i nie poszliście? - zapytała wolno matka spoglądając na ojca coraz groźniej.
- Tata powiedział, że pieniędzy na zoo nie ma i nie będzie - powiedziało trzecie dziecko.
- I jeszcze prosił żeby mu pokazać gdzie mama zakopuje te wszystkie pieniądze skoro jej na wszystko starcza - dorzuciło pierwsze dziecko.
- Nie starczyło nam na bilety - tłumaczył się pobladły nagle ojciec.
- Jak to: nie starczyło, dałam wam jeszcze ekstra pieniądze na obiad!
- Obiadu też nie jedliśmy - wydało ojca drugie dziecko.
- Oni kłamią, ja obiad jadłem! - bronił się ojciec.
- W zoo nie byliście, obiadu nie jedliście... - wyliczała matka. - A nic mi nie oddałeś. Co się stało z tymi pieniędzmi?
- Zatankowałem auto - odparł z godnością ojciec. - Co ty myślisz, że jeżdżenie jest za darmo?
- Paragon mi lepiej pokaż - zażądała matka. Ojciec podał jej jakiś papier. Matka rzuciła na niego okiem i zaczęła krzyczeć:
- Dwieście litrów?! Jak ty żeś zatankował do naszego auta, które ma bak na pięćdziesiąt litrów, dwieście litrów paliwa?! Ty jesteś lepszy niż Copperfield! No pokaż mi jak to zrobiłeś!
- Teraz już rozumiem - odezwało się trzecie dziecko. - Na stacji paliwowej był wielki napis: "Zatankuj za dwieście litrów, dostaniesz obiad gratis".
- I tatuś dostał obiadek gratis - wycedziła matka mnąc paragon. - Poczęstował was chociaż?
- Nie - odparło pierwsze dziecko, a drugie uzupełniło:
- Nawet nam nie kazał przez okna patrzeć... Że niby to go krępuje, bo inni jedzący dziwnie się na niego patrzą, kiedy my stukamy od zewnątrz w szybę i wołamy: "tata, daj jeść".
- Ładne rzeczy - matka zwróciła się w stronę ojca. - Dobrze. Pogadamy w domu. A teraz idziemy do zoo.
- Jak to? - rozłożył ręce zaskoczony ojciec. - Przecież masz mandat do zapłacenia!
- Starczy i na zoo i na mandat - oświadczyła matka czym doprowadziła ojca do furii.
- Ci z Pawełkowic to sama patologia - westchnęła mama Łukaszka kiedy już ich minęli. - To co, idziemy dziś do kina?


 

POLECANE
Droga S7 całkowicie zablokowana. „Stoimy od godzin, nie mamy jedzenia ani picia” [WIDEO] z ostatniej chwili
Droga S7 całkowicie zablokowana. „Stoimy od godzin, nie mamy jedzenia ani picia” [WIDEO]

We wtorek wieczorem sytuacja na drodze ekspresowej S7 gwałtownie się pogarsza. Z powodu intensywnych opadów śniegu część trasy została całkowicie zablokowana w obu kierunkach, a kierowcy od wielu godzin stoją w korkach. Jak informuje TVN24, w trybie alarmowym ściągane są dodatkowe patrole policji, a akcję utrudnia fakt, że w zaspach utknął również... pług.

Awaria ciepłownicza w Gdańsku. Setki osób bez ogrzewania z ostatniej chwili
Awaria ciepłownicza w Gdańsku. Setki osób bez ogrzewania

Poważna awaria sieci ciepłowniczej w Gdańsku. Bez ogrzewania i ciepłej wody pozostaje co najmniej kilkuset odbiorców w dzielnicy Orunia Górna–Gdańsk Południe.

Rządowy projekt ws. osoby najbliższej. Jest stanowisko Prezydenta RP z ostatniej chwili
Rządowy projekt ws. "osoby najbliższej". Jest stanowisko Prezydenta RP

Przyjęty przez rząd projekt ustawy o statusie osoby najbliższej przenosi przywileje małżeńskie na związki partnerskie; nie ma na to zgody prezydenta – podkreślił we wtorek szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker.

Macron ogra Niemców? Startuje wyścig o względy Putina tylko u nas
Macron ogra Niemców? Startuje wyścig o względy Putina

Emmanuel Macron sygnalizuje gotowość do wznowienia dialogu z Władimirem Putinem, co wywołuje napięcia wewnątrz Unii Europejskiej i niepokój w Berlinie. Francuska inicjatywa uruchamia nową rywalizację o wpływy w relacjach z Rosją w momencie, gdy Europa szuka wspólnej strategii wobec wojny na Ukrainie i zmieniającej się polityki USA.

Groźna awaria na popularnym stoku narciarskim. Blisko 80 osób utknęło na wyciągu w śnieżycy z ostatniej chwili
Groźna awaria na popularnym stoku narciarskim. Blisko 80 osób utknęło na wyciągu w śnieżycy

Na stoku narciarskim Czarny Groń w miejscowości Rzyki doszło do poważnej awarii. Wyciąg krzesełkowy zatrzymał się podczas intensywnej śnieżycy, a na wysokości utknęło blisko 80 osób. Na miejsce skierowano straż pożarną oraz specjalistyczne grupy ratownicze.

Kiedy wojna na Ukrainie nie dobiegnie końca? Nowe wyliczenia ekspertów z ostatniej chwili
Kiedy wojna na Ukrainie nie dobiegnie końca? Nowe wyliczenia ekspertów

Tygodnik "Economist" przytacza przewidywania ekspertów z Good Judgment - firmy specjalizującej się w prognozach politycznych i gospodarczych - na 2026 rok. W ich ocenie prawdopodobieństwo, że wojna Rosji przeciw Ukrainie nie skończy się przed 1 stycznia 2027 roku, wynosi 74 proc.

Beata Szydło: W Brazylii i Argentynie zużywa się więcej pestycydów, niż w całej UE łącznie z ostatniej chwili
Beata Szydło: W Brazylii i Argentynie zużywa się więcej pestycydów, niż w całej UE łącznie

"Przez lata budowaliśmy zdrową, czystą produkcję żywności, żeby teraz otworzyć rynek dla chemicznej żywności z Mercosur" – wskazuje Beata Szydło na platformie X, nawiązując do próby przeforsowania przez Brukselę umowy z krajami Mercosur.

Pilny komunikat dla odbiorców energii z PGE z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla odbiorców energii z PGE

Ministerstwo Energii wydało pilne ostrzeżenie dla odbiorców energii. Chodzi o wiadomości e-mail i SMS, w których oszuści podszywają się pod instytucje państwowe oraz spółki energetyczne, próbując wyłudzić dane osobowe i pieniądze.

Zełenski: Omawiamy rozmieszczenie wojsk USA na Ukrainie z ostatniej chwili
Zełenski: Omawiamy rozmieszczenie wojsk USA na Ukrainie

Ukraina rozmawia z prezydentem USA Donaldem Trumpem i przedstawicielami koalicji chętnych możliwość rozmieszczenia amerykańskich wojsk w ramach gwarancji bezpieczeństwa, jednak decyzja zależy od Waszyngtonu – oświadczył we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Pilny komunikat dla mieszkańców Elbląga z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Elbląga

Urząd miasta w Elblągu wydał pilny komunikat dla mieszkańców. Z powodu trudnych warunków pogodowych odwołano miejską zabawę sylwestrową, a także zamknięto fragment Bulwaru Zygmunta Augusta. W mieście obowiązuje alarm przeciwpowodziowy, a służby prowadzą działania zabezpieczające.

REKLAMA

Marcin Brixen: Błagam, ukarzcie moją rodzinę!

Zadziwiający obrazek miał miejsce dzisiaj na osiedlu na którym mieszkali Hiobowscy. Z początku nic zadziwiającego oczywiście się nie działo. Ot, Hiobowscy szli sobie ulicą, a tu podjechało jakieś auto i zaparkowało w zatoczce przy chodniku.
/ pixabay.com

Zadziwiający obrazek miał miejsce dzisiaj na osiedlu na którym mieszkali Hiobowscy. Z początku nic zadziwiającego oczywiście się nie działo. Ot, Hiobowscy szli sobie ulicą, a tu podjechał jakieś auto i zaparkowało w zatoczce przy chodniku. Samochód miał tablice rejestracyjne z Pawełkowic. Z auta wysiadła cała rodzina: mama zza kierownicy, obok z miejsca dla pasażera tata i z drugiego rzędu siedzeń trójka dzieci. Z rozmowy wynikało, że przyjechali do zoo. Rozmowa zresztą szybko zamieniła się w kłótnię. By rzecz streścić: ojciec domagał się wpuszczenia go za kierownicę.
- Mowy nie ma - powiedziała matka. - Jak ty prowadzisz to zawsze dzieje się coś złego.
- A ty jak prowadzisz to jest dobrze? - zaperzył się ojciec. - Jeździsz niezgodnie z przepisami!
- Z jakimi przepisami?
- Wyprzedzasz jadąc przez las!
- Przecież nie ma zakazu wyprzedzania w lesie! - zakrzyknęła matka.
- Dostaniesz mandat, za łamanie przepisów, zobaczysz jak sprawnie działają służby mundurowe w mieście! - perorował dalej ojciec. - Ciekawe z czego zapłacisz mandat? Z pieniędzy dzieci na bilety do zoo?
Jedno z dzieci zaczęło płakać.
- Uspokójcie się, nie będzie żadnego mandatu - powiedziała uspokajająco matka. - Po pierwsze za coś takiego nie może być mandatu, po drugie, zobaczcie, tu obok ile stoi źle zaparkowanych samochodów i nikt się tym nie przejmuje. Czy ktoś ma mandat za wycieraczką? Nie! Więc nie ma się czym przejmować...
Matka nie dokończyła jeszcze mówić, gdy zobaczyła nadchodzący patrol Straży Miejskiej. I wtedy stało się zadziwiającego. Coś, co nie zdarza się co dzień. Coś, co zdarza się bardzo, bardzo rzadko. Otóż ojciec podbiegł do strażników miejskich i poprosił:
- Niech panowie ukarzą moją żonę!
Jak to mawiają na budowie: wszystkich zamurowało.
- A... Dlaczego? - zapytał pierwszy strażnik.
- Bo dzieci wolą jeździć z nią niż ze mną! Tak nie może być! Ona łamie prawo!
- Łamie prawo? - zatarł dłonie drugi strażnik. - Będzie mandat.
- Co ja, co ja?! - zakrzyknęła matka i pokazała samochody obok. - Wy to zawsze pierwsi do mandatów! A nie łaska się zainteresować tymi obok? Zobaczcie jak oni łamią prawo! Źle zaparkowane, na zakazie!
- Nie wolno porównywać - rzekł z namaszczeniem pierwszy strażnik a drugi zapytał:
- A co pani właściwie zrobiła?
- Wyprzedzała w lesie - poinformował z satysfakcję ojciec. - Tu na komórce mam wszystko nagrane.
- W lesie wolno wyprzedzać. Poza tym ten teren jest poza kompetencjami panów - była przeświadczona matka.
- Błagam! - ryknął ojciec. - Wypiszcie jej mandat! Ukarzcie moją rodzinę!
- Ale my naprawdę nie mamy podstawy... - sumitował się jeszcze pierwszy strażnik.
- Ale ja błagam! - ojciec rzucił się im do nóg i objął ich za kolana. Wszyscy patrzyli na to z niesmakiem. Nawet strażnicy.
- Dobrze, już dobrze. Wypiszemy mandat - drugi strażnik sięgnął po bloczek.
- Ale na jak najwyższą kwotę, na maksimum - nalegał jeszcze ojciec.
Strażnicy wypisali mandat. Ojciec porwał go w ręce i tańczył uradowany wokół swojej rodziny.
- Cha cha! Wreszcie! Wreszcie cię dosięgła sprawiedliwość! - śmiał się triumfująco w twarz swojej żonie. - I co? I z czego zapłacisz ten mandat? Nie wiesz? To ja ci powiem. Zapłacisz z pieniędzy, które miałaś odłożone na bilety do zoo.
- Nie pójdziemy do zoo? - zapytało drugie dziecko i zaczęło płakać.
- Nie, nie pójdziemy. A wiecie dlaczego?
- Bo tatuś jest świnia, zdrajca i konfident - wtrąciła matka.
- Milcz, kobieto! Nie pójdziemy, bo to wasza wina, w kółko domagacie się, żeby to matka prowadziła auto. Więc zapowiadam wam, dopóki nie zmienimy kierowcy na mnie. Zawsze jak tu przyjedziemy, będę wołał Straż Miejską, która zawsze będzie wlepiać mamie mandat. I nigdy nie pójdziecie do zoo.
- Nigdy? - zapytało trzecie dziecko i się rozpłakało.
- Nie musimy chodzić do tego głupiego zoo - oświadczyła mama. - Jest tyle innych rozrywek na świecie.
- O nie - pokiwał placem ojciec. - Ja już widzę co ci się marzy. Ty nie chcesz przyprowadzać dzieci do zoo. Nie chcesz jeździć do miasta! Tobie się marzy miastoexit! A gdyby nie miasto to niczego by u nas w Pawełkowicach nie było!
- No, chyba, że ja będę prowadzić auto. Wtedy oczywiście pójdziemy do zoo.
- A skąd wtedy będziemy mieć pieniądze? - zapytało pierwsze dziecko.
- Z niezapłacenia kary - wyjaśnił tata. - No przecież kiedy ja będę prowadzić, to Straż Miejska nie da nam mandatu. Sam przecież siebie nie podkabluję.
- Chyba żeby ja - wtrąciła się ponownie matka.
Ojciec machnął lekceważąco ręką.
- Tobie nie uwierzą.
- A my nie wierzymy tobie - powiedziało drugie dziecko. - Przecież jak ostatnio ty nas tu przywiozłeś, to też nie poszliśmy do zoo!
Zapadła cisza.
- Jak to, tata zabrał was specjalnie do zoo i nie poszliście? - zapytała wolno matka spoglądając na ojca coraz groźniej.
- Tata powiedział, że pieniędzy na zoo nie ma i nie będzie - powiedziało trzecie dziecko.
- I jeszcze prosił żeby mu pokazać gdzie mama zakopuje te wszystkie pieniądze skoro jej na wszystko starcza - dorzuciło pierwsze dziecko.
- Nie starczyło nam na bilety - tłumaczył się pobladły nagle ojciec.
- Jak to: nie starczyło, dałam wam jeszcze ekstra pieniądze na obiad!
- Obiadu też nie jedliśmy - wydało ojca drugie dziecko.
- Oni kłamią, ja obiad jadłem! - bronił się ojciec.
- W zoo nie byliście, obiadu nie jedliście... - wyliczała matka. - A nic mi nie oddałeś. Co się stało z tymi pieniędzmi?
- Zatankowałem auto - odparł z godnością ojciec. - Co ty myślisz, że jeżdżenie jest za darmo?
- Paragon mi lepiej pokaż - zażądała matka. Ojciec podał jej jakiś papier. Matka rzuciła na niego okiem i zaczęła krzyczeć:
- Dwieście litrów?! Jak ty żeś zatankował do naszego auta, które ma bak na pięćdziesiąt litrów, dwieście litrów paliwa?! Ty jesteś lepszy niż Copperfield! No pokaż mi jak to zrobiłeś!
- Teraz już rozumiem - odezwało się trzecie dziecko. - Na stacji paliwowej był wielki napis: "Zatankuj za dwieście litrów, dostaniesz obiad gratis".
- I tatuś dostał obiadek gratis - wycedziła matka mnąc paragon. - Poczęstował was chociaż?
- Nie - odparło pierwsze dziecko, a drugie uzupełniło:
- Nawet nam nie kazał przez okna patrzeć... Że niby to go krępuje, bo inni jedzący dziwnie się na niego patrzą, kiedy my stukamy od zewnątrz w szybę i wołamy: "tata, daj jeść".
- Ładne rzeczy - matka zwróciła się w stronę ojca. - Dobrze. Pogadamy w domu. A teraz idziemy do zoo.
- Jak to? - rozłożył ręce zaskoczony ojciec. - Przecież masz mandat do zapłacenia!
- Starczy i na zoo i na mandat - oświadczyła matka czym doprowadziła ojca do furii.
- Ci z Pawełkowic to sama patologia - westchnęła mama Łukaszka kiedy już ich minęli. - To co, idziemy dziś do kina?



 

Polecane