Paweł Jędrzejewski: Dlaczego Polacy mają „potykać się” o niemieckie zbrodnie?

Co ma sens w Niemczech, niekoniecznie ma go w innych miejscach Europy, w tym w Polsce. Czy jest sensowne „potykanie się” w Polsce o niemieckie zbrodnie? Szczególnie gdy na tabliczkach z zasady brakuje jasnej i jednoznacznej informacji, że mordercą było państwo niemieckie?
Stolpersteine Anny Sax, zamordowanej w KL Ravensbrueck. Austria Paweł Jędrzejewski: Dlaczego Polacy mają „potykać się” o niemieckie zbrodnie?
Stolpersteine Anny Sax, zamordowanej w KL Ravensbrueck. Austria / Wikipedia CC BY-SA 2,0 Stefan Barth

Przed kilkoma tygodniami w Warszawie przy ulicy Złotej 62 zostały umieszczone w chodniku pierwsze w stolicy „Stolpersteine”, czyli betonowe sześciany („kamienie”) z mosiężnymi tabliczkami. Znalazły się na nich nazwiska czterech żydowskich kobiet, zamordowanych w getcie w roku 1942. Kilkadziesiąt podobnych „kamieni” znajduje się już w polskich miastach. W Warszawie dotychczas ich nie było.

 

Projekt niemieckiego artysty

„Stolpersteine” to nazwa niemiecka. Pomysłodawcą projektu jest niemiecki artysta Gunter Demnig. „Stolpersteine” oznacza „przeszkody”, precyzyjniej „kamienie, o które się potykamy”. Od trzydziestu lat Demnig wykonuje je i umieszcza w chodnikach ulic, obok domów, w których mieszkali ludzie mordowani lub prześladowani przez niemieckie państwo w latach nazizmu. Na stronie internetowej artysty czytamy: „Ten projekt upamiętnia wszystkie ofiary narodowego socjalizmu: Żydów; Sinti; Romów; Świadków Jehowy; homoseksualistów; osoby niepełnosprawne umysłowo i/lub fizycznie; osoby prześladowane ze względu na poglądy polityczne, religię, orientację seksualną lub kolor skóry; robotników przymusowych; ludzi uważanych za dezerterów; osoby prześladowane ze względu na to, że zostały uznane za «aspołeczne», takie jak bezdomni lub prostytutki – każdego, kto był prześladowany lub zamordowany przez reżim nazistowski w latach 1933–1945”.

Przez pierwsze lata działalności Gunter Demnig instalował „Stolpersteine” wyłącznie w miastach niemieckich. Później rozszerzył swój projekt na inne państwa. W 26 krajach Europy znajduje się ponad 100 000 „Stolpersteine”. Pomysł budzi różne emocje. Bywa krytykowany, także przez niektóre organizacje żydowskie, doceniany i chwalony przez inne, ale – co najważniejsze – odnosi wielki sukces. 

Gunter Demnig i jego pracownicy są w stanie wyprodukować około 440 „Stolpersteine” miesięcznie. Cieszą się one tak wielką popularnością, że Demnig uprzedza o długich terminach oczekiwania na instalację: „W tej chwili okres oczekiwania wynosi od dziewięciu miesięcy do roku”. I dodaje: „W krajach takich jak Polska czy Francja uzyskanie pozwolenia nie zawsze jest łatwe, w związku z czym czas oczekiwania może być znacznie dłuższy”.

Każdy pojedynczy „Stolperstein” kosztuje 120 euro. Realny koszt jest większy, bo zamawiający musi przygotować miejsce pod instalację. Kiedyś twórca projektu umieszczał je wszystkie własnoręcznie, ale przy obecnej liczbie zgłoszeń instaluje tylko pierwszy kamień w każdej nowej miejscowości i osobiście nie więcej niż 12 dziennie. Jego obecność zazwyczaj podnosi koszt, ponieważ zamawiający musi mu opłacić hotel. Skrajni złośliwcy mogą zauważać, że Niemcy po raz kolejny zarabiają na Holocauście. Jednak powodzenie projektu jest niepodważalnym dowodem na jego trafność. Zamówienia na kamienie napływają, a nikt przecież zamawiających do ich zakupu nie zmusza.

Na mosiężnych tabliczkach wymienione jest imię i nazwisko człowieka zamordowanego, data jego urodzin oraz miejsce i data śmierci.

 

Były więzień getta dostrzega problem

Na napisy umieszczone na kamieniach zainstalowanych w Warszawie przed kilkunastoma dniami zareagował w mediach społecznościowych Marian Kalwary, w latach okupacji – jako dziecko – więzień getta warszawskiego, obecnie działacz Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu, prezes Stowarzyszenia Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II wojnie światowej. Napisał: „Idea słuszna, lecz realizacja pomysłu ma zasadnicze niedociągnięcia (…). «Tu mieszkała Zofia Kabak ur. 1896 r. Zamordowana 28.08.1942 w Warszawie», a w domyśle, że zamordowali ją Niemcy w czasie Holocaustu. Taki domysł może zaistnieć w nielicznym już pokoleniu wojennym, pierwszym powojennym, ewentualnie jeszcze w drugim, no i w coraz mniejszym odsetku dalszych pokoleń. Pokazałem zdjęcie tej tabliczki młodej Ukraince – repatriantce, nawet wykształconej, bo absolwentce dwóch instytutów lwowskich, i zapytałem się, kto wg niej zamordował tę wymienioną kobietę. Była zdziwiona. «No jak to kto? W Warszawie mieszkają Polacy. To Polacy ją zamordowali!» Za kilkanaście a może za kilkadziesiąt lat tak też będzie odpowiadać młodzież polska, nie wspominając już obcokrajowców”.

Marian Kalwary ma rację. Jednak projekt niemieckiego artysty nie przewiduje ani nawet nie dopuszcza stwierdzenia na inskrypcji, kto był mordercą, ponieważ uznaje się, że wiedza ta jest oczywista – wszystkie „Stolpersteine” z definicji dotyczą wyłącznie osób prześladowanych przez państwo niemieckie, przez nazistowskie władze. Choć nawet tu dochodzi do obrzydliwych niejednoznaczności: na wielu niemieckich tabliczkach (np. w Kolonii) zamieszczona jest informacja o tym, że ofiara została wywieziona do Łodzi i tam zamordowana. Skoro zamordowana w Łodzi, to przez kogo? Niestety, nie wszyscy wiedzą, że Niemcy wywozili niemieckich Żydów – aby ich zamordować – do miasta Litzmannstadt. Tak przecież nazywała się wówczas ukradziona i przyłączona do Rzeszy Łódź.

 

W Polsce musiałyby być ich miliony

Sytuacja w Polsce jest inna niż we wszystkich pozostałych państwach Europy. Po pierwsze, ilościowo. W samej Warszawie tych kamieni trzeba by umieścić ponad 500 tysięcy, żeby oddać sprawiedliwość wszystkim zamordowanym mieszkańcom. Oczywiście, mówimy tu nie tylko o ofiarach żydowskich, ale także o polskich – w pierwszej kolejności o cywilnych ofiarach zbrodni niemieckich popełnionych w czasie powstania warszawskiego w roku 1944. A przecież wcześniej też panował w Warszawie terror i odbywały się masowe rozstrzeliwania.

Powstaje więc pytanie najważniejsze: czy w Polsce jest w ogóle możliwe uczczenie pamięci ofiar metodą przyjętą przez twórcę „Stolpersteine”, czyli „jeden człowiek – jeden kamień”? Przecież w Polsce musiałyby być miliony „Stolpersteine”, bo tu Niemcy prześladowali i zamordowali miliony ludzi. Czy umieszczenie milionów tabliczek z nazwiskami w chodnikach polskich miast jest sensownym pomysłem? I czy wykonalnym?

 

Dlaczego Polacy mają „potykać się” o niemieckie zbrodnie?

Ale jest też druga, ważniejsza różnica pomiędzy „Stolpersteine” w Niemczech i w Polsce. Jakościowa. W Polsce na betonowe sześciany Guntera Demniga przyjęła się nazwa bardzo niefortunna – „kamienie pamięci”. To rażąco nietrafne określenie, a co najmniej zawężające sens oryginalnej nazwy. Wprowadza w błąd. Ideą „Stolpersteine” jest bowiem przede wszystkim symboliczne „potykanie się” na chodnikach o puste miejsce po ludziach zamordowanych, którzy mieszkali w domach obok. Nie po ludziach, którzy kiedyś tu mieszkali i zmarli, ale po ofiarach planowanej, „państwowej” zbrodni. Te „potknięcia” są więc nie tylko wspomnieniem ofiar, ale także automatycznie oskarżeniem morderców. Pierwotnie kamienie były instalowane w chodnikach miast niemieckich. I tam było ich miejsce. Niemcy powinni się o nie stale potykać, bo upamiętnionych na nich ludzi zamordowali ich przodkowie. 

Co ma sens w Niemczech, niekoniecznie ma go w innych miejscach Europy, w tym w Polsce. Czy jest sensowne „potykanie się” w Polsce o niemieckie zbrodnie? Szczególnie gdy na tabliczkach z zasady brakuje jasnej i jednoznacznej informacji, że mordercą było państwo niemieckie? Pamiętajmy o rozmowie z Ukrainką, którą wspomniał Marian Kalwary.

Z wyjściem projektu poza Niemcy nastąpiła istotna zmiana jego funkcji. Projekt stał się upamiętnianiem przede wszystkim żydowskich ofiar, których rodziny chcą stworzyć substytut nagrobków dla swoich zamordowanych krewnych, pozbawionych miejsc pochówku, bo ich ciała zostały spalone w krematoriach. Należy w pełni zrozumieć i uszanować ich emocje.

Jednak pamiętając, że są to nie tylko „kamienie pamięci” o zamordowanych, ale także pamięci o zbrodni, trzeba koniecznie uzależniać zgodę na umieszczanie „Stolpersteine” w Polsce od wyraźnego wskazania na nich, kto był odpowiedzialny za śmierć tych ludzi. Sprawcą było państwo niemieckie – III Rzesza. Ktokolwiek mordował, robił to w zgodzie z ludobójczą polityką niemieckiego państwa. Bezpośrednio odpowiedzialne za miliony zamordowanych były władze Niemiec, a pośrednio obywatele III Rzeszy, którzy wybrali te władze lub na nie zezwolili.


 

POLECANE
Żenada. Burza po emisji finałowego odcinka M jak miłość Wiadomości
"Żenada". Burza po emisji finałowego odcinka "M jak miłość"

Serial „M jak miłość” po raz ostatni przed wakacjami pojawił się na ekranach 6 maja. 1871. odcinek, który zakończył sezon, miał być - według zapowiedzi twórców - romantycznym pożegnaniem z widzami. Okazuje się jednak, że reakcje publiczności były bardzo mieszane.

Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Katowic

Katowice Airport w kwietniu 2025 odprawiło 425,6 tys. pasażerów (+19 % rdr). To rekord w sezonie przedwakacyjnym – informują władze lotniska.

Nie żyje znany reżyser. Stworzył filmy, które poruszyły świat Wiadomości
Nie żyje znany reżyser. Stworzył filmy, które poruszyły świat

W wieku 71 lat odszedł James Foley, uznany amerykański reżyser filmowy i telewizyjny. Informację o jego śmierci przekazał przedstawiciel artysty w rozmowie z „The Hollywood Reporter”. Jak podano, „zmarł spokojnie we śnie” po długiej walce z nowotworem mózgu.

Aż zadrżał budynek. Zaskakujące zjawisko nad Poznaniem Wiadomości
"Aż zadrżał budynek". Zaskakujące zjawisko nad Poznaniem

Wieczorem 8 maja, około godziny 22:00, w Poznaniu dało się słyszeć potężny huk. Świadkowie relacjonują, że na niebie pojawił się nagły błysk, a chwilę później zatrzęsły się okna i budynki. Do zdarzenia doszło prawdopodobnie w centrum miasta, w rejonie Garbar.

Oni w tej chwili robią wszystko, żeby się ratować. Jarosław Kaczyński zabiera głos ws. Karola Nawrockiego z ostatniej chwili
"Oni w tej chwili robią wszystko, żeby się ratować". Jarosław Kaczyński zabiera głos ws. Karola Nawrockiego

– Znam wyniki badań, także amerykańskich, jeżeli chodzi o to, kto wygra [wybory prezydenckie – red.], i wiadomo, że oni w tej chwili robią wszystko, żeby się ratować – powiedział w piątek Jarosław Kaczyński, pytany o nową publikację Interii ws. mieszkania Karola Nawrockiego.

Niemcy zdążyli z pomnikiem Pamięci dla Polski. Ale zapomnieli go odsłonić Wiadomości
Niemcy zdążyli z pomnikiem "Pamięci dla Polski". Ale zapomnieli go odsłonić

Tymczasowy pomnik ku czci ofiar napaści Niemiec na Polskę w 1939 r. miał stanąć w centrum Berlina. Prace wykonywano w ekspresowym tempie, ale udało się zdążyć przed wskazywaną datą. „Kamień Pamięci dla Polski 1939-1945” został ustawiony. Problem w tym, że politycy zapomnieli o nim lub nie mieli czasu go odsłonić.

UOKiK ostrzega rodziców. Te produkty zagrażają zdrowiu Wiadomości
UOKiK ostrzega rodziców. Te produkty zagrażają zdrowiu

Siedem z 14 modeli wózków dziecięcych, sprawdzonych przez Inspekcję Handlową, miało wady konstrukcyjne; w sześciu modelach były też niezgodności w oznakowaniu - poinformował w piątek Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

 Masowe zatrucie w Szczytnie. Kilkadziesiąt osób z objawami z ostatniej chwili
Masowe zatrucie w Szczytnie. Kilkadziesiąt osób z objawami

W Akademii Policji w Szczytnie doszło do masowego przypadku dolegliwości żołądkowo-jelitowych wśród słuchaczy. Jak poinformował rzecznik uczelni Krzysztof Wasyńczuk, w ciągu ostatnich godzin kilkudziesięciu uczestników zajęć zgłosiło objawy chorobowe. Zajęcia zostały natychmiast wstrzymane, a poszkodowani otrzymali nakaz pozostania w pokojach. 

To tylko gra dla mediów. Burza po emisji programu TVN gorące
"To tylko gra dla mediów". Burza po emisji programu TVN

Po jednym z ostatnich odcinków popularnej telewizji śniadaniowej stacji TVN – "Dzień dobry TVN" – w sieci zawrzało.

Wiadomości
Manchester City i Pep Guardiola – w końcu na szczycie Europy

To była droga pełna obsesji, oczekiwań i powracającego pytania: „Kiedy Guardiola w końcu wygra Ligę Mistrzów z Manchesterem City?” Odpowiedź nadeszła 10 czerwca 2023 roku w Stambule. Po latach prób i frustracjach – City sięgnęło po upragniony puchar. Po raz pierwszy w historii klub z niebieskiej części Manchesteru został najlepszą ekipą w Europie.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Dlaczego Polacy mają „potykać się” o niemieckie zbrodnie?

Co ma sens w Niemczech, niekoniecznie ma go w innych miejscach Europy, w tym w Polsce. Czy jest sensowne „potykanie się” w Polsce o niemieckie zbrodnie? Szczególnie gdy na tabliczkach z zasady brakuje jasnej i jednoznacznej informacji, że mordercą było państwo niemieckie?
Stolpersteine Anny Sax, zamordowanej w KL Ravensbrueck. Austria Paweł Jędrzejewski: Dlaczego Polacy mają „potykać się” o niemieckie zbrodnie?
Stolpersteine Anny Sax, zamordowanej w KL Ravensbrueck. Austria / Wikipedia CC BY-SA 2,0 Stefan Barth

Przed kilkoma tygodniami w Warszawie przy ulicy Złotej 62 zostały umieszczone w chodniku pierwsze w stolicy „Stolpersteine”, czyli betonowe sześciany („kamienie”) z mosiężnymi tabliczkami. Znalazły się na nich nazwiska czterech żydowskich kobiet, zamordowanych w getcie w roku 1942. Kilkadziesiąt podobnych „kamieni” znajduje się już w polskich miastach. W Warszawie dotychczas ich nie było.

 

Projekt niemieckiego artysty

„Stolpersteine” to nazwa niemiecka. Pomysłodawcą projektu jest niemiecki artysta Gunter Demnig. „Stolpersteine” oznacza „przeszkody”, precyzyjniej „kamienie, o które się potykamy”. Od trzydziestu lat Demnig wykonuje je i umieszcza w chodnikach ulic, obok domów, w których mieszkali ludzie mordowani lub prześladowani przez niemieckie państwo w latach nazizmu. Na stronie internetowej artysty czytamy: „Ten projekt upamiętnia wszystkie ofiary narodowego socjalizmu: Żydów; Sinti; Romów; Świadków Jehowy; homoseksualistów; osoby niepełnosprawne umysłowo i/lub fizycznie; osoby prześladowane ze względu na poglądy polityczne, religię, orientację seksualną lub kolor skóry; robotników przymusowych; ludzi uważanych za dezerterów; osoby prześladowane ze względu na to, że zostały uznane za «aspołeczne», takie jak bezdomni lub prostytutki – każdego, kto był prześladowany lub zamordowany przez reżim nazistowski w latach 1933–1945”.

Przez pierwsze lata działalności Gunter Demnig instalował „Stolpersteine” wyłącznie w miastach niemieckich. Później rozszerzył swój projekt na inne państwa. W 26 krajach Europy znajduje się ponad 100 000 „Stolpersteine”. Pomysł budzi różne emocje. Bywa krytykowany, także przez niektóre organizacje żydowskie, doceniany i chwalony przez inne, ale – co najważniejsze – odnosi wielki sukces. 

Gunter Demnig i jego pracownicy są w stanie wyprodukować około 440 „Stolpersteine” miesięcznie. Cieszą się one tak wielką popularnością, że Demnig uprzedza o długich terminach oczekiwania na instalację: „W tej chwili okres oczekiwania wynosi od dziewięciu miesięcy do roku”. I dodaje: „W krajach takich jak Polska czy Francja uzyskanie pozwolenia nie zawsze jest łatwe, w związku z czym czas oczekiwania może być znacznie dłuższy”.

Każdy pojedynczy „Stolperstein” kosztuje 120 euro. Realny koszt jest większy, bo zamawiający musi przygotować miejsce pod instalację. Kiedyś twórca projektu umieszczał je wszystkie własnoręcznie, ale przy obecnej liczbie zgłoszeń instaluje tylko pierwszy kamień w każdej nowej miejscowości i osobiście nie więcej niż 12 dziennie. Jego obecność zazwyczaj podnosi koszt, ponieważ zamawiający musi mu opłacić hotel. Skrajni złośliwcy mogą zauważać, że Niemcy po raz kolejny zarabiają na Holocauście. Jednak powodzenie projektu jest niepodważalnym dowodem na jego trafność. Zamówienia na kamienie napływają, a nikt przecież zamawiających do ich zakupu nie zmusza.

Na mosiężnych tabliczkach wymienione jest imię i nazwisko człowieka zamordowanego, data jego urodzin oraz miejsce i data śmierci.

 

Były więzień getta dostrzega problem

Na napisy umieszczone na kamieniach zainstalowanych w Warszawie przed kilkunastoma dniami zareagował w mediach społecznościowych Marian Kalwary, w latach okupacji – jako dziecko – więzień getta warszawskiego, obecnie działacz Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu, prezes Stowarzyszenia Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II wojnie światowej. Napisał: „Idea słuszna, lecz realizacja pomysłu ma zasadnicze niedociągnięcia (…). «Tu mieszkała Zofia Kabak ur. 1896 r. Zamordowana 28.08.1942 w Warszawie», a w domyśle, że zamordowali ją Niemcy w czasie Holocaustu. Taki domysł może zaistnieć w nielicznym już pokoleniu wojennym, pierwszym powojennym, ewentualnie jeszcze w drugim, no i w coraz mniejszym odsetku dalszych pokoleń. Pokazałem zdjęcie tej tabliczki młodej Ukraince – repatriantce, nawet wykształconej, bo absolwentce dwóch instytutów lwowskich, i zapytałem się, kto wg niej zamordował tę wymienioną kobietę. Była zdziwiona. «No jak to kto? W Warszawie mieszkają Polacy. To Polacy ją zamordowali!» Za kilkanaście a może za kilkadziesiąt lat tak też będzie odpowiadać młodzież polska, nie wspominając już obcokrajowców”.

Marian Kalwary ma rację. Jednak projekt niemieckiego artysty nie przewiduje ani nawet nie dopuszcza stwierdzenia na inskrypcji, kto był mordercą, ponieważ uznaje się, że wiedza ta jest oczywista – wszystkie „Stolpersteine” z definicji dotyczą wyłącznie osób prześladowanych przez państwo niemieckie, przez nazistowskie władze. Choć nawet tu dochodzi do obrzydliwych niejednoznaczności: na wielu niemieckich tabliczkach (np. w Kolonii) zamieszczona jest informacja o tym, że ofiara została wywieziona do Łodzi i tam zamordowana. Skoro zamordowana w Łodzi, to przez kogo? Niestety, nie wszyscy wiedzą, że Niemcy wywozili niemieckich Żydów – aby ich zamordować – do miasta Litzmannstadt. Tak przecież nazywała się wówczas ukradziona i przyłączona do Rzeszy Łódź.

 

W Polsce musiałyby być ich miliony

Sytuacja w Polsce jest inna niż we wszystkich pozostałych państwach Europy. Po pierwsze, ilościowo. W samej Warszawie tych kamieni trzeba by umieścić ponad 500 tysięcy, żeby oddać sprawiedliwość wszystkim zamordowanym mieszkańcom. Oczywiście, mówimy tu nie tylko o ofiarach żydowskich, ale także o polskich – w pierwszej kolejności o cywilnych ofiarach zbrodni niemieckich popełnionych w czasie powstania warszawskiego w roku 1944. A przecież wcześniej też panował w Warszawie terror i odbywały się masowe rozstrzeliwania.

Powstaje więc pytanie najważniejsze: czy w Polsce jest w ogóle możliwe uczczenie pamięci ofiar metodą przyjętą przez twórcę „Stolpersteine”, czyli „jeden człowiek – jeden kamień”? Przecież w Polsce musiałyby być miliony „Stolpersteine”, bo tu Niemcy prześladowali i zamordowali miliony ludzi. Czy umieszczenie milionów tabliczek z nazwiskami w chodnikach polskich miast jest sensownym pomysłem? I czy wykonalnym?

 

Dlaczego Polacy mają „potykać się” o niemieckie zbrodnie?

Ale jest też druga, ważniejsza różnica pomiędzy „Stolpersteine” w Niemczech i w Polsce. Jakościowa. W Polsce na betonowe sześciany Guntera Demniga przyjęła się nazwa bardzo niefortunna – „kamienie pamięci”. To rażąco nietrafne określenie, a co najmniej zawężające sens oryginalnej nazwy. Wprowadza w błąd. Ideą „Stolpersteine” jest bowiem przede wszystkim symboliczne „potykanie się” na chodnikach o puste miejsce po ludziach zamordowanych, którzy mieszkali w domach obok. Nie po ludziach, którzy kiedyś tu mieszkali i zmarli, ale po ofiarach planowanej, „państwowej” zbrodni. Te „potknięcia” są więc nie tylko wspomnieniem ofiar, ale także automatycznie oskarżeniem morderców. Pierwotnie kamienie były instalowane w chodnikach miast niemieckich. I tam było ich miejsce. Niemcy powinni się o nie stale potykać, bo upamiętnionych na nich ludzi zamordowali ich przodkowie. 

Co ma sens w Niemczech, niekoniecznie ma go w innych miejscach Europy, w tym w Polsce. Czy jest sensowne „potykanie się” w Polsce o niemieckie zbrodnie? Szczególnie gdy na tabliczkach z zasady brakuje jasnej i jednoznacznej informacji, że mordercą było państwo niemieckie? Pamiętajmy o rozmowie z Ukrainką, którą wspomniał Marian Kalwary.

Z wyjściem projektu poza Niemcy nastąpiła istotna zmiana jego funkcji. Projekt stał się upamiętnianiem przede wszystkim żydowskich ofiar, których rodziny chcą stworzyć substytut nagrobków dla swoich zamordowanych krewnych, pozbawionych miejsc pochówku, bo ich ciała zostały spalone w krematoriach. Należy w pełni zrozumieć i uszanować ich emocje.

Jednak pamiętając, że są to nie tylko „kamienie pamięci” o zamordowanych, ale także pamięci o zbrodni, trzeba koniecznie uzależniać zgodę na umieszczanie „Stolpersteine” w Polsce od wyraźnego wskazania na nich, kto był odpowiedzialny za śmierć tych ludzi. Sprawcą było państwo niemieckie – III Rzesza. Ktokolwiek mordował, robił to w zgodzie z ludobójczą polityką niemieckiego państwa. Bezpośrednio odpowiedzialne za miliony zamordowanych były władze Niemiec, a pośrednio obywatele III Rzeszy, którzy wybrali te władze lub na nie zezwolili.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe