[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Powrót Saakaszwilego. Naiwność czy jednak spryt?

Był prezydent Gruzji wrócił nieoczekiwanie do kraju, choć wiedział, że trafi do więzienia. Wszak już lata temu – za sprawą obecnej władzy uległej oligarsze robiącemu biznesy z Rosjanami – Micheil Saakaszwili został skazany na 6 lat więzienia. Mimo to pojawił się w ojczyźnie w wigilię wyborów lokalnych. Wygrała je partia władzy, ale niewątpliwie obecność popularnego wśród zwolenników Miszy na gruzińskiej ziemi, choćby za kratami, zmieni sytuację polityczną w kraju. Mówiąc krótko, powrót Saakaszwilego wydaje się mieć dużo większy polityczny sens, niż oddanie się w ręce czekistów Aleksieja Nawalnego.
Micheil Saakaszwili
Micheil Saakaszwili / Wikipedia CC BY-SA 2,0 State Chancellery of Latvia

Drugiego października miały się odbyć w Gruzji wybory lokalne – parę dni wcześniej Micheil Saakaszwili zademonstrował na Facebooku zdjęcie biletu na lot Kijów-Tbilisi, właśnie w dniu głosowania. I można by rzec: zabrał cały show. Oto bowiem zapowiedział powrót do kraju, którym niegdyś rządził jako prezydent, a którego władze od lat go ścigają: bo został zaocznie skazany za nadużycie władzy. Przypomnijmy: Saakaszwili po dwóch kadencjach prezydenckich ustąpić musiał z urzędu. Rządziło już wtedy Gruzińskie Marzenie, zaś nowy prezydent także był przedstawicielem tej partii. Gdy tylko Saakaszwili stracił immunitet, znalazł się na ławie oskarżonych i to w czterech różnych sprawach. Wiedział, co się święci, więc wyjechał z kraju. Dostał zaocznie dwa wyroki: 3 i 6 lat. Jako że w Gruzji takie kary się nie kumulują, musi odsiedzieć sześć lat za kratkami. Dlaczego więc zdecydował się oddać w ręce wrogów, po latach emigracji na Ukrainie, gdzie zresztą też próbował zrobić dużą polityczną karierę (choć skończyło się na nie mającym realnego znaczenia stanowisku, a przede wszystkim, na uzyskaniu obywatelstwa ukraińskiego)?

Zacznijmy jednak od tego, że to Saakaszwili narzucił swoje zasady gry rządowi w Tbilisi, podobnie jak na początku roku Aleksiej Nawalny zaskoczył reżim Putina zapowiedzią powrotu. Wydaje się, że gruzińskie władze do samego końca nie chciały uwierzyć, że Saakaszwili faktycznie wyląduje w Gruzji. Tymczasem w wigilię wyborów, z samego rana, były prezydent zamieścił w mediach społecznościowych dwa nagrania wideo, na których widać jak spaceruje po ulicach Batumi i wzywa mieszkańców do głosowania na jego partię, Zjednoczony Ruch Narodowy. Efekt? Resztę soboty przedstawiciele obozu rządzącego spędzili na zapewnianiu, że to deep fake, że Saakaszwilego wcale nie ma w Batumi, że to nagranie zrobione na Ukrainie. - Mogę wam powiedzieć z całą pewnością, że Saakaszwilego nie ma w Batumi i wideo nie zostało nagrane w Batumi – oświadczył szef rządzącej partii Gruzińskie Marzenie, Irakli Kobachidze. Rzecznik partii, Mamuka Mdinaradze poszedł nawet dalej, deklarując, że nagranie zrobiono w ukraińskim kurorcie Truskawiec.

Cała narracja runęła jeszcze tego samego dnia wieczorem. Oto premier Irakli Garibaszwili ogłosił, że Saakaszwili został aresztowany w Gruzji. Co więcej, dał do zrozumienia, że od początku wiedział o pobycie byłego prezydenta w kraju. Ale Gruzini uwierzyli dopiero gdy zobaczyli zdjęcia skutego Saakaszwilego w asyście policjantów. Garibaszwili zaś pospieszył z przeprosinami dla partyjnych kolegów, że trzymał ich w niewiedzy niemal przez cały dzień. Nie wiadomo, jak Saakaszwili przedostał się na terytorium Gruzji. Raczej nie tym lotem, biletem na który tak się chwalił. MSW nabrało wody w usta, jedynie deklarując, że były prezydent nie przekroczył żadnego oficjalnego przejścia granicznego – bo gdyby próbował, zostałby zatrzymany już w tym momencie. Służby gruzińskie wytropiły i schwytały Saakaszwilego w mieszkaniu jednego z jego zwolenników w Tbilisi.

Dlaczego Saakaszwili wrócił do kraju i jakie są tego dotychczasowe skutki? Jedni mówią, że ośmieszył władze, zaś jego pobyt w więzieniu skonsoliduje opozycję wokół niego. Długa emigracja pokazała, że nie jest w stanie skutecznie walczyć z Gruzińskim Marzeniem i jego faktycznym wodzem, oligarchą Bidziną Iwaniszwilim (robiącym interesy także w Rosji). Zza krat, ale w kraju, przedstawiając się jako ofiara reżimu i odważny polityk, który wrócił do swych zwolenników wiedząc, co mu grozi, Saakaszwili miałby stać się większym problemem dla rządu. Z drugiej jednak strony nie brak głosów, że jego niespodziewany powrót zmobilizował do oddania głosu na rządzących część elektoratu obecnej opozycji, która dąży do odebrania władzy Gruzińskiemu Marzeniu, ale jeszcze bardziej nie chce powrotu Saakaszwilego.

W każdym bądź razie Gruzińskie Marzenie zdobyło blisko 47 proc. głosów, zaś Zjednoczony Ruch Narodowy blisko 31 proc. Zwycięstwo partii władzy niby wyraźne, ale z drugiej strony, jej kandydatom nie udało się zdobyć co najmniej 50 proc. plus jeden głos w wyborach na merów kluczowych miast: Tbilisi, Batumi, Kutaisi, Poti i Rustawi. Druga tura 30 października. Faktem jest, że partia Saakaszwilego odnotowała lepszy wynik, że w wyborach parlamentarnych w 2020 roku: 30,7 proc. wobec 27,99 proc. No i wprowadziła swych kandydatów do II tury wyborów merów kluczowych miast, ze stolicą na czele.

Podobnie jak Nawalny, Saakaszwili siedząc już w za więziennym murem, ogłosił, że wszystkie wyroki na niego to polityczna wendetta. Ale były prezydent Gruzji ma w porównaniu z liderem rosyjskiej opozycji tę przewagę, że ma ukraiński paszport (gdy go dostał, został pozbawiony obywatelstwa gruzińskiego). Zełenski już zapowiedział, że zrobi co się da, by wydostać Saakaszwilego z więzienia Rustawi. Od maja 2020 Saakaszwili kierował komitetem wykonawczym Ukraińskiej Rady Narodowych Reform. Tyle że władze w Tbilisi nie zamierzają odpuszczać. Prezydent Salome Zurabiszwili zapewniła, że nie ułaskawi byłego prezydenta. Premier Garibaszwili, znany z wrogości do obozu Saakaszwilego, zadeklarował, że były przywódca Gruzji odsiedzi wyrok sześciu lat co do dnia. Saakaszwili może też liczyć na coś więcej. Inaczej niż Nawalny. Na presję Zachodu, z USA na czele, na władze Gruzji. Czy jednak Gruzińskie Marzenie, a tak naprawdę Iwaniszwili ugnie się pod tą presją? Sądząc po zachowaniu tej władzy, raczej nie. Władze w Tbilisi są jakby coraz mniej zainteresowane integracją z Zachodem i coraz mniej przejmują się krytyką ze stroną Brukseli i Waszyngtonu.


 

POLECANE
Polacy wskazali Człowieka Roku 2025. Karol Nawrocki zdeklasował konkurencję pilne
Polacy wskazali Człowieka Roku 2025. Karol Nawrocki zdeklasował konkurencję

W nowym sondażu Karol Nawrocki uzyskał zdecydowanie najwyższe poparcie jako osoba najbardziej zasługująca na tytuł „Człowieka Roku 2025”. Jego wynik jest ponad dwukrotnie lepszy od kolejnych kandydatów.

Zbrodnia lubińska z 1982 r. - jest akt oskarżenia przeciwko b. funkcjonariuszom MO wideo
Zbrodnia lubińska z 1982 r. - jest akt oskarżenia przeciwko b. funkcjonariuszom MO

Prokuratura IPN skierowała akt oskarżenia przeciwko dziesięciu byłym funkcjonariuszom MO. Jak wyjaśnił podczas wtorkowej konferencji prasowej wiceprezes IPN Karol Polejowski, są oni podejrzani „o popełnienie czynów przestępczych w czasie zajść w Lubinie 31 sierpnia 1982 r.”.

To nie żart. Sejm zajmie się projektem ustawy o uznaniu osobowości prawnej rzeki Odry z ostatniej chwili
To nie żart. Sejm zajmie się projektem ustawy o uznaniu osobowości prawnej rzeki Odry

8 stycznia 2026 roku w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o uznaniu osobowości prawnej rzeki Odry.

Groźny trend na Kasprowym Wierchu. TPN mówi wprost: to skrajnie ryzykowne Wiadomości
Groźny trend na Kasprowym Wierchu. TPN mówi wprost: to skrajnie ryzykowne

Zjazdy na plastikowych jabłuszkach i na pośladkach z Kasprowego Wierchu stają się coraz większym problemem. Tatrzański Park Narodowy ostrzega, że takie zachowanie jest zakazane i może skończyć się ciężkimi wypadkami.

Miliony z rządowego programu energetycznego trafiają do okręgu Hennig-Kloski pilne
Miliony z rządowego programu energetycznego trafiają do okręgu Hennig-Kloski

Prawie jedna piąta środków z rządowego programu budowy magazynów energii ma trafić do Wielkopolski. Znaczna część projektów realizowana jest w okolicach Konina, z którego startuje minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.

Rolnicy na drogach protestują przeciwko umowie UE–Mercosur z ostatniej chwili
Rolnicy na drogach protestują przeciwko umowie UE–Mercosur

Oflagowane traktory zablokowały m.in. węzeł Piątek na autostradzie A1 w woj. łódzkim, DK11 między Jarocinem a Środą Wielkopolską oraz drogę S3 na węźle Pyrzyce w woj. zachodniopomorskim. Hasło protestu to „Stop Mercosur”. Utrudnienia w ruchu mogą być do godz. 16–17.

Kreml: Zaostrzymy nasze stanowisko w rozmowach o Ukrainie z ostatniej chwili
Kreml: Zaostrzymy nasze stanowisko w rozmowach o Ukrainie

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapowiedział we wtorek, że Moskwa zaostrzy swoje stanowisko w rozmowach dotyczących Ukrainy. Ma to być odpowiedź na rzekomy ukraiński atak z użyciem dronów na rezydencję Władimira Putina – poinformowała Agencja Reutera.

Krakowski sędzia blokuje działania prokuratora powołanego przez Korneluka. Mocne orzeczenie pilne
Krakowski sędzia blokuje działania prokuratora powołanego przez Korneluka. Mocne orzeczenie

Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że prokurator występujący jako zastępca prokuratora rejonowego nie ma do tego umocowania. W tle orzeczenia pojawia się nierozstrzygnięty spór o to, kto legalnie pełni funkcję Prokuratora Krajowego.

91 dronów zaatakowało rezydencję Putina? Mieszkańcy Wałdaju zaprzeczają pilne
91 dronów zaatakowało rezydencję Putina? Mieszkańcy Wałdaju zaprzeczają

Rosja oskarża Ukrainę o próbę ataku dronami na rezydencję Władimira Putina w rejonie wałdajskim. Doniesień tych nie potwierdzają jednak ani lokalni mieszkańcy, ani dostępne dowody, a Kijów mówi wprost o manipulacji.

Autobusy na wodór stoją nieużywane, bo nie ma stacji tankowania gorące
Autobusy na wodór stoją nieużywane, bo nie ma stacji tankowania

Największe miasta Brandenburgii nie są w stanie przekształcić transportu publicznego zgodnie z nowoczesną ideologią. Poczdam czeka na próżno na zamówione autobusy elektryczne. Flocie wodorowej Cottbus brakuje stacji tankowania – alarmuje portal www.bz-berlin.de.

REKLAMA

[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Powrót Saakaszwilego. Naiwność czy jednak spryt?

Był prezydent Gruzji wrócił nieoczekiwanie do kraju, choć wiedział, że trafi do więzienia. Wszak już lata temu – za sprawą obecnej władzy uległej oligarsze robiącemu biznesy z Rosjanami – Micheil Saakaszwili został skazany na 6 lat więzienia. Mimo to pojawił się w ojczyźnie w wigilię wyborów lokalnych. Wygrała je partia władzy, ale niewątpliwie obecność popularnego wśród zwolenników Miszy na gruzińskiej ziemi, choćby za kratami, zmieni sytuację polityczną w kraju. Mówiąc krótko, powrót Saakaszwilego wydaje się mieć dużo większy polityczny sens, niż oddanie się w ręce czekistów Aleksieja Nawalnego.
Micheil Saakaszwili
Micheil Saakaszwili / Wikipedia CC BY-SA 2,0 State Chancellery of Latvia

Drugiego października miały się odbyć w Gruzji wybory lokalne – parę dni wcześniej Micheil Saakaszwili zademonstrował na Facebooku zdjęcie biletu na lot Kijów-Tbilisi, właśnie w dniu głosowania. I można by rzec: zabrał cały show. Oto bowiem zapowiedział powrót do kraju, którym niegdyś rządził jako prezydent, a którego władze od lat go ścigają: bo został zaocznie skazany za nadużycie władzy. Przypomnijmy: Saakaszwili po dwóch kadencjach prezydenckich ustąpić musiał z urzędu. Rządziło już wtedy Gruzińskie Marzenie, zaś nowy prezydent także był przedstawicielem tej partii. Gdy tylko Saakaszwili stracił immunitet, znalazł się na ławie oskarżonych i to w czterech różnych sprawach. Wiedział, co się święci, więc wyjechał z kraju. Dostał zaocznie dwa wyroki: 3 i 6 lat. Jako że w Gruzji takie kary się nie kumulują, musi odsiedzieć sześć lat za kratkami. Dlaczego więc zdecydował się oddać w ręce wrogów, po latach emigracji na Ukrainie, gdzie zresztą też próbował zrobić dużą polityczną karierę (choć skończyło się na nie mającym realnego znaczenia stanowisku, a przede wszystkim, na uzyskaniu obywatelstwa ukraińskiego)?

Zacznijmy jednak od tego, że to Saakaszwili narzucił swoje zasady gry rządowi w Tbilisi, podobnie jak na początku roku Aleksiej Nawalny zaskoczył reżim Putina zapowiedzią powrotu. Wydaje się, że gruzińskie władze do samego końca nie chciały uwierzyć, że Saakaszwili faktycznie wyląduje w Gruzji. Tymczasem w wigilię wyborów, z samego rana, były prezydent zamieścił w mediach społecznościowych dwa nagrania wideo, na których widać jak spaceruje po ulicach Batumi i wzywa mieszkańców do głosowania na jego partię, Zjednoczony Ruch Narodowy. Efekt? Resztę soboty przedstawiciele obozu rządzącego spędzili na zapewnianiu, że to deep fake, że Saakaszwilego wcale nie ma w Batumi, że to nagranie zrobione na Ukrainie. - Mogę wam powiedzieć z całą pewnością, że Saakaszwilego nie ma w Batumi i wideo nie zostało nagrane w Batumi – oświadczył szef rządzącej partii Gruzińskie Marzenie, Irakli Kobachidze. Rzecznik partii, Mamuka Mdinaradze poszedł nawet dalej, deklarując, że nagranie zrobiono w ukraińskim kurorcie Truskawiec.

Cała narracja runęła jeszcze tego samego dnia wieczorem. Oto premier Irakli Garibaszwili ogłosił, że Saakaszwili został aresztowany w Gruzji. Co więcej, dał do zrozumienia, że od początku wiedział o pobycie byłego prezydenta w kraju. Ale Gruzini uwierzyli dopiero gdy zobaczyli zdjęcia skutego Saakaszwilego w asyście policjantów. Garibaszwili zaś pospieszył z przeprosinami dla partyjnych kolegów, że trzymał ich w niewiedzy niemal przez cały dzień. Nie wiadomo, jak Saakaszwili przedostał się na terytorium Gruzji. Raczej nie tym lotem, biletem na który tak się chwalił. MSW nabrało wody w usta, jedynie deklarując, że były prezydent nie przekroczył żadnego oficjalnego przejścia granicznego – bo gdyby próbował, zostałby zatrzymany już w tym momencie. Służby gruzińskie wytropiły i schwytały Saakaszwilego w mieszkaniu jednego z jego zwolenników w Tbilisi.

Dlaczego Saakaszwili wrócił do kraju i jakie są tego dotychczasowe skutki? Jedni mówią, że ośmieszył władze, zaś jego pobyt w więzieniu skonsoliduje opozycję wokół niego. Długa emigracja pokazała, że nie jest w stanie skutecznie walczyć z Gruzińskim Marzeniem i jego faktycznym wodzem, oligarchą Bidziną Iwaniszwilim (robiącym interesy także w Rosji). Zza krat, ale w kraju, przedstawiając się jako ofiara reżimu i odważny polityk, który wrócił do swych zwolenników wiedząc, co mu grozi, Saakaszwili miałby stać się większym problemem dla rządu. Z drugiej jednak strony nie brak głosów, że jego niespodziewany powrót zmobilizował do oddania głosu na rządzących część elektoratu obecnej opozycji, która dąży do odebrania władzy Gruzińskiemu Marzeniu, ale jeszcze bardziej nie chce powrotu Saakaszwilego.

W każdym bądź razie Gruzińskie Marzenie zdobyło blisko 47 proc. głosów, zaś Zjednoczony Ruch Narodowy blisko 31 proc. Zwycięstwo partii władzy niby wyraźne, ale z drugiej strony, jej kandydatom nie udało się zdobyć co najmniej 50 proc. plus jeden głos w wyborach na merów kluczowych miast: Tbilisi, Batumi, Kutaisi, Poti i Rustawi. Druga tura 30 października. Faktem jest, że partia Saakaszwilego odnotowała lepszy wynik, że w wyborach parlamentarnych w 2020 roku: 30,7 proc. wobec 27,99 proc. No i wprowadziła swych kandydatów do II tury wyborów merów kluczowych miast, ze stolicą na czele.

Podobnie jak Nawalny, Saakaszwili siedząc już w za więziennym murem, ogłosił, że wszystkie wyroki na niego to polityczna wendetta. Ale były prezydent Gruzji ma w porównaniu z liderem rosyjskiej opozycji tę przewagę, że ma ukraiński paszport (gdy go dostał, został pozbawiony obywatelstwa gruzińskiego). Zełenski już zapowiedział, że zrobi co się da, by wydostać Saakaszwilego z więzienia Rustawi. Od maja 2020 Saakaszwili kierował komitetem wykonawczym Ukraińskiej Rady Narodowych Reform. Tyle że władze w Tbilisi nie zamierzają odpuszczać. Prezydent Salome Zurabiszwili zapewniła, że nie ułaskawi byłego prezydenta. Premier Garibaszwili, znany z wrogości do obozu Saakaszwilego, zadeklarował, że były przywódca Gruzji odsiedzi wyrok sześciu lat co do dnia. Saakaszwili może też liczyć na coś więcej. Inaczej niż Nawalny. Na presję Zachodu, z USA na czele, na władze Gruzji. Czy jednak Gruzińskie Marzenie, a tak naprawdę Iwaniszwili ugnie się pod tą presją? Sądząc po zachowaniu tej władzy, raczej nie. Władze w Tbilisi są jakby coraz mniej zainteresowane integracją z Zachodem i coraz mniej przejmują się krytyką ze stroną Brukseli i Waszyngtonu.



 

Polecane