Znana onkolog promująca eutanazję zmieniła zdanie: Legalizacja byłaby końcem naszej cywilizacji
Znana we Włoszech onkolog była tak zaangażowana w sprawę propagowania w społeczeństwie eutanazji, że zorganizowała nawet podpisy pod projektem referendum w tej sprawie. Petycję podpisało ponad milion Włochów.
Tymczasem, gdy kobieta sama znalazła się w szpitalu z diagnozą raka szpiku zaczęła patrzeć na sprawę z innego punktu widzenia: "zrozumiałam, że wszelkie pewniki, które miałam jako osoba zdrowa przestały funkcjonować, gdy zachorowałam: sama doświadczyłam cierpienia i przestałam jedynie teoretyzować" - mówi lekarka.
Dr Menard stała się obecnie piewcą prawa do troski odpowiedniej do godności osoby ludzkiej oraz promocji zaawansowanej opieki paliatywnej. Jak mówi, kiedy masz dostęp do systemu uśmierzania bólu i bliskie osoby wokół siebie, to przestajesz myśleć o śmierci. Problem, według niej, polega jednak na tym, że osoba chora postrzegana jest obecnie jako ciężar, także ekonomiczny. To stanowić ma, w jej pojęciu, źródło eutanazyjnego lobbingu. Uważa, że nawet osoby bardzo chore wcale nie chcą umierać, a jedynie im się to wmawia. Lekarka twierdzi także, że lobbyści zafałszowują dane, by przedstawić eutanazję w dobrym świetle.
"Gdy zgodzimy się teraz we Włoszech na zabijanie ludzi w stanie terminalnym, szybko przyjdzie kolej na osoby z depresją, niepełnosprawnych ruchowo..." - wymienia kolejne schorzenia. "Kto będzie w stanie postawić granicę między tym, któremu człowiekowi mamy pomóc, a którego uśmiercić?" - pyta Menard.
Onkolog zauważa także, że legalizacja eutanazji we Włoszech byłaby końcem naszej cywilizacji.