[Tylko u nas] Wilczyce

Sanitariuszki, łączniczki, kurierki, ale także wywiadowczynie, mózgi operacji wojskowych czy wreszcie pełnoprawni żołnierze walczący z bronią w ręku. Kim były kobiety – Żołnierze Wyklęci? Bez wątpienia najbardziej znaną „Dziewczyną Wyklętą” jest Danuta Siedzikówna ps. „Inka”, sanitariuszka V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej.
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego [Tylko u nas] Wilczyce
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego / Wikipedia domena publiczna

Wyrok zastępczy
Latem 1946 r. została aresztowana przez funkcjonariuszy UB. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał ją na karę śmierci stawiając jej zarzuty „udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowania milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego”.

„Siedzikówna była cichą, trzymającą się z tyłu dziewczyną, sanitariuszką. Jak można było oskarżyć ją o wydawanie poleceń zabijania żołnierzy? Zachowały się relacje funkcjonariuszy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) i milicjantów, których ona opatrywała po potyczkach z partyzantami AK” – komentował ten wyrok dr Piotr Niwiński.

Zdaniem historyków wydanie wyroku śmierci na siedemnastoletnią dziewczynę był w istocie wymierzony nie w nią, ale w majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, w którego oddziale służyła. „Był [wyrok] komunistyczną zbrodnią sądową, zarazem aktem zemsty i bezradności gdańskiego UB wobec niemożności rozbicia oddziałów mjr. „Łupaszki”. „Inka” została zabita kilka dni przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Zastrzelił ją dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW. Wykonanie wyroku zlecono wcześniej żołnierzom, jednak żaden z nich nie był w stanie oddać strzału do nastolatki. „Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszko!” – krzyknęła przed śmiercią dziewczyna. Przymusowym świadkiem jej egzekucji był ks. Marian Prusak, który zeznał, jak wyglądały ostatnie chwile bohaterskiej sanitariuszki. „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej Babci, że zachowałam się jak trzeba" – napisała „Inka” w swoim ostatnim grypsie do koleżanek. W wolnej Polsce wyrok na Siedzikównie został uznany za mord sądowy, a wobec prokuratora Wacława Krzyżanowskiego, który żądał kary śmierci dla „Inki” został skierowany przez prokuratorów IPN akt oskarżenia o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został ona jednak uniewinniony, a po śmierci pochowany z honorami wojskowymi.

Polka z wyboru
Niewiele starszą koleżanką „Inki” była niedawno zmarła Lidia Lwow – Eberle, także sanitariuszka V Brygady Wileńskiej i narzeczona jej dowódcy – mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko”. Była z urodzenia Rosjanką, a z wyboru – Polką. Do konspiracji niepodległościowej wstąpiła już podczas wojny i nie porzuciła jej po 1945 roku. W 1948 roku została wraz z „Łupaszką” aresztowana i skazana na karę dożywotniego więzienia. „Wszyscy oskarżeni w jej procesie mężczyźni otrzymali wyroki śmierci, które wykonano w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie 8 lutego 1951 r. Lidia Lwow była więziona w Fordonie i szczególnie ciężkim więzieniu dla kobiet w Inowrocławiu (w izolatce). Z uwagi na zły stan zdrowia, 26 listopada 1956 r. uzyskała zgodę na przerwę w odbywaniu kary. Dopiero w styczniu 1957 r. na skutek rewizji nadzwyczajnej prokuratora generalnego PRL złagodzono jej wyrok do 15 lat więzienia, a następnie darowano jej odbywanie reszty kary” - przypomniano w Biuletynie IPN. W czasie ostatniego widzenia z „Łupaszką”, już po jego skazaniu na karę śmierci, narzeczony przekazał jej „testament”. Nie myślał o sobie, ale o niej. Prosił ją, żeby skończyła studia i wyszła za mąż, chciał, żeby była szczęśliwa. To się udało, Lidia Lwow po wyjściu z więzienia ukończyła archeologię, była kustoszem w Komisji Archeologicznej

Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego i uczestniczyła w odbudowie zamku. W 1973 r. stworzyła Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych. W 1961 roku wyszła za mąż i urodziła córkę. Nigdy nie zapomniała jednak o swojej wielkiej miłości, Zygmuncie Szendzielarzu. W 2016 roku uczestniczyła w uroczystym pogrzebie „Łupaszki” z udziałem najwyższych władz państwowych. Na pytanie „Dziennika Gazety Prawnej” o to, czy weźmie udział w tej ceremonii, odpowiedziała: „Oczywiście. Jeszcze mam siłę. 96 lat to nie jest jeszcze poważny wiek. Czuję się zdrowa. Długo na to czekałam. Długo też na to, aż go znajdą. To był dla mnie wielki dzień. Przecież komuniści ciała żołnierzy wrzucali do wykopanych dołów. To były anonimowe mogiły. Przez lata on miał tylko symboliczny grób, teraz będzie miał prawdziwy. W końcu.”

Rzeczniczka inicjatywy „Bieg tropem wilczym” Barbara Konarska zwraca uwagę na niedoceniany często, a niezwykle ważny wymiar walki o niepodległość „dziewczyn wyklętych” – starania o zachowanie polskiej tradycji, kultury, wartości rodzinnych i patriotycznych. „Walczyły o to samo, co Żołnierze Niezłomni, z tym, że jeszcze przy okazji musiały walczyć o byt swoich dzieci i to, żeby móc tych swoich Żołnierzy wspierać. Były kobietami w trudnych czasach. Musiały odnaleźć się w wojennych sytuacjach, trudnych dla stworzenia rodziny. Były także pełnowartościowymi żołnierzami. Kobiety w konspiracji były też bardzo cenne, podejmowały się zadań dla mężczyzn niedostępnych” - mówiła na antenie Polskiego Radia Konarska. 
Historyk Dr Lech Kowalski wskazał na niezwykle dramatyczny los kobiet, które zostały aresztowane przez władze komunistyczne i trafiły do więzienia. „Bywało, że kobiety nie wytrzymywały śledztw, kiedy dostawały się w ręce żołnierzy KBW czy kontrwywiadu sowieckiego «Smiersz», a później informacji wojskowej, one przechodziły o wiele cięższe śledztwa niż mężczyźni, bo te kobiety można było łamać na wiele sposobów. One miały dzieci, były w ciąży, wiele z nich rodziło dzieci w więzieniach. Te dzieci znały tylko kraty i spacerniaki” – podkreślił gość Polskiego Radia.

Kukliński w spódnicy
Jedną z kobiet, które urodziły dzieci w więzieniu, była Alicja Czerkawska z domu Wnorowska ps. „Alina”. Została zaprzysiężona jako członkini Brygad Wywiadowczych AK, a następnie WiN. Od władz konspiracyjnych otrzymała polecenie zatrudnienia się w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Przemyślu. Pełniła tam rolę maszynistki, a następnie referenta i kierownika kancelarii. Zdobywała w ten sposób i przekazywała podziemiu niepodległościowemu wiele cennych informacji o planach i działaniach bezpieki, niebywale jednak się przy tym narażając. W 1946 odeszła z pracy w UBP i kilka miesięcy później została aresztowana. Wyrokiem WSR w Rzeszowie z 27 marca 1947 została skazana na karę śmierci, utratę praw na zawsze oraz utratę mienia – mimo iż była w 8 miesiącu ciąży. Syna Stanisława urodziła bez niczyjej pomocy w celi śmierci. Kilka dni po jego przyjściu na świat zamieniono jej karę śmierci na dożywocie. Kobieta trafiła do  więzienia w Fordonie, gdzie rozłączono ją z synem. Dopiero kilka miesięcy później władze wyraziły zgodę na przekazanie dziecka pod opiekę siostrze uwięzionej kobiety. Na wolność wyszła w 1955 roku, jednak przez cały okres komunistyczny była inwigilowana i prześladowana. Jej wspomnienia znalazły się w książce pt. „Czerwona śmierć” autorstwa Skalbimira Sochy. Syn Alicji Wnorowskiej, Stanisław, został prezesem Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego Oddział w Rzeszowie. Jego historia została przedstawiona w filmie dokumentalnym pt. „Więzienna kołyska” w reżyserii Mirosława Filpczyka.
Ile kobiet walczyło w polskim podziemiu niepodległościowym? „Tego nikt nie policzył, podobnie, jak nikt nie policzył, ilu faktycznie było członków konspiracji antykomunistycznej. Przypomnę, że cały czas operujemy danymi szacunkowymi. Trzeba jednak zaznaczyć, że wszędzie, gdzie działało podziemie, były kobiety – od struktur terenowych po struktury dowódcze” – wskazał w rozmowie z Polskim Radiem dr Tomasz Łabuszewski.

Na pytanie prowadzącej audycję red. Małgorzaty Raczyńskiej – Weinsberg o to, czy bez walki „kobiet wyklętych” nie byłoby Anny Walentynowicz, Joanny Gwiazdy czy Zofii Romaszewskiej, Barbara Konarska odpowiedziała:

„Naturalnym przedłużeniem tej walki są ruchy solidarnościowe. My wolną Polskę zawdzięczamy tym pokoleniom. To są te same nazwiska, Niezłomni byli animatorami ruchów solidarnościowych”. 


 

POLECANE
Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Katowic

We wtorek – 4 listopada 2025 r. – rozpocznie się remont ul. Hadyny – poinformował Miejski Zarząd Ulic i Mostów w Katowicach.

Niemcy zawracają migrantów. Podano liczbę z ostatniej chwili
Niemcy zawracają migrantów. Podano liczbę

Bundespolizei od 8 maja do 31 października 2025 r. odmówiła wjazdu lub zawróciła ponad 18 tys. osób. Łącznie odnotowano 25,3 tys. nielegalnych przekroczeń.

Nowa twarz w M jak miłość Wiadomości
Nowa twarz w "M jak miłość"

W „M jak miłość” już wkrótce pojawi się nowa postać, która może sporo namieszać. W 1887. odcinku widzowie poznają Klaudię, graną przez Magdalenę Dwurzyńską - młodą aktorkę, która w serialu zadebiutuje w wyjątkowo zaskakujących okolicznościach.

Dożynki. Dziś przypada rocznica drugiej, po Rzezi Woli, największej masakry ludności cywilnej przez Niemców podczas II WŚ tylko u nas
"Dożynki". Dziś przypada rocznica drugiej, po Rzezi Woli, największej masakry ludności cywilnej przez Niemców podczas II WŚ

Dziś, z 3 na 4 listopada przypada rocznica największej jednorazowej egzekucji dokonanej przez Niemców podczas II wojny światowej w ramach Holokaustu. Była to zarazem druga - po Rzezi Woli w sierpniu 1944 - jednostkowa masakra ludności cywilnej przez III Rzeszę.

Na Maderze zaginął 31-letni Polak. Trwają intensywne poszukiwania Wiadomości
Na Maderze zaginął 31-letni Polak. Trwają intensywne poszukiwania

Na portugalskiej Maderze trwają intensywne poszukiwania 31-letniego Igora Holewińskiego. Mężczyzna z Polski zaginął w niedzielę, 2 listopada. Według relacji jego rodziny, wybrał się samotnie w góry i od tego czasu nie nawiązał kontaktu z bliskimi.

Kolumbijscy żołnierze walczą na Ukrainie. Ujawniono, ile zarabiają z ostatniej chwili
Kolumbijscy żołnierze walczą na Ukrainie. Ujawniono, ile zarabiają

Od lutego 2022 roku około 2 tys. najemników z Kolumbii podpisało kontrakty z ukraińskim wojskiem – informuje w poniedziałek "Die Welt". W większości przypadków pełnią oni służbę jako piechota, co ma stanowić istotne wzmocnienie dla armii zmagającej się z niedoborem kadr.

GIS ostrzega: w popularnych chrupkach wykryto gluten Wiadomości
GIS ostrzega: w popularnych chrupkach wykryto gluten

Główny Inspektorat Sanitarny ostrzega przed obecnością glutenu w partii chrupek kukurydzianych oznakowanych jako bezglutenowe. Spożycie produktu przez osoby z alergią bądź nietolerancją na gluten może wywołać wystąpienie reakcji alergicznej.

Pilny komunikat NFZ z ostatniej chwili
Pilny komunikat NFZ

Oszuści znów podszywają się pod Narodowy Fundusz Zdrowia. Tym razem chodzi o zwrot kosztu zakupu leków – informuje w komunikacie NFZ.

Poseł KO zmaga się z chorobą. Opublikował poruszający wpis z ostatniej chwili
Poseł KO zmaga się z chorobą. Opublikował poruszający wpis

Paweł Bliźniuk, poseł Koalicji Obywatelskiej, podzielił się w mediach społecznościowych szczerym i emocjonalnym wpisem. W poruszających słowach ujawnił, że zmaga się z nowotworem. Jego wiadomość to nie tylko osobiste wyznanie, ale też ważny apel do wszystkich o regularne badania i troskę o zdrowie.

Sąd uchylił wyrok pedofilowi, bo orzekał neosędzia. Mocne słowa prezesa PiS z ostatniej chwili
Sąd uchylił wyrok pedofilowi, bo orzekał "neosędzia". Mocne słowa prezesa PiS

Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił wyrok pedofilowi, bo orzekał "neosędzia". "To, co dzieje się w sądach, wygląda na spłacanie politycznych długów za poparcie Platformy w wyborach parlamentarnych" – oświadczył prezes PiS Jarosław Kaczyński.

REKLAMA

[Tylko u nas] Wilczyce

Sanitariuszki, łączniczki, kurierki, ale także wywiadowczynie, mózgi operacji wojskowych czy wreszcie pełnoprawni żołnierze walczący z bronią w ręku. Kim były kobiety – Żołnierze Wyklęci? Bez wątpienia najbardziej znaną „Dziewczyną Wyklętą” jest Danuta Siedzikówna ps. „Inka”, sanitariuszka V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej.
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego [Tylko u nas] Wilczyce
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego / Wikipedia domena publiczna

Wyrok zastępczy
Latem 1946 r. została aresztowana przez funkcjonariuszy UB. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał ją na karę śmierci stawiając jej zarzuty „udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowania milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego”.

„Siedzikówna była cichą, trzymającą się z tyłu dziewczyną, sanitariuszką. Jak można było oskarżyć ją o wydawanie poleceń zabijania żołnierzy? Zachowały się relacje funkcjonariuszy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) i milicjantów, których ona opatrywała po potyczkach z partyzantami AK” – komentował ten wyrok dr Piotr Niwiński.

Zdaniem historyków wydanie wyroku śmierci na siedemnastoletnią dziewczynę był w istocie wymierzony nie w nią, ale w majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, w którego oddziale służyła. „Był [wyrok] komunistyczną zbrodnią sądową, zarazem aktem zemsty i bezradności gdańskiego UB wobec niemożności rozbicia oddziałów mjr. „Łupaszki”. „Inka” została zabita kilka dni przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Zastrzelił ją dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW. Wykonanie wyroku zlecono wcześniej żołnierzom, jednak żaden z nich nie był w stanie oddać strzału do nastolatki. „Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszko!” – krzyknęła przed śmiercią dziewczyna. Przymusowym świadkiem jej egzekucji był ks. Marian Prusak, który zeznał, jak wyglądały ostatnie chwile bohaterskiej sanitariuszki. „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej Babci, że zachowałam się jak trzeba" – napisała „Inka” w swoim ostatnim grypsie do koleżanek. W wolnej Polsce wyrok na Siedzikównie został uznany za mord sądowy, a wobec prokuratora Wacława Krzyżanowskiego, który żądał kary śmierci dla „Inki” został skierowany przez prokuratorów IPN akt oskarżenia o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został ona jednak uniewinniony, a po śmierci pochowany z honorami wojskowymi.

Polka z wyboru
Niewiele starszą koleżanką „Inki” była niedawno zmarła Lidia Lwow – Eberle, także sanitariuszka V Brygady Wileńskiej i narzeczona jej dowódcy – mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko”. Była z urodzenia Rosjanką, a z wyboru – Polką. Do konspiracji niepodległościowej wstąpiła już podczas wojny i nie porzuciła jej po 1945 roku. W 1948 roku została wraz z „Łupaszką” aresztowana i skazana na karę dożywotniego więzienia. „Wszyscy oskarżeni w jej procesie mężczyźni otrzymali wyroki śmierci, które wykonano w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie 8 lutego 1951 r. Lidia Lwow była więziona w Fordonie i szczególnie ciężkim więzieniu dla kobiet w Inowrocławiu (w izolatce). Z uwagi na zły stan zdrowia, 26 listopada 1956 r. uzyskała zgodę na przerwę w odbywaniu kary. Dopiero w styczniu 1957 r. na skutek rewizji nadzwyczajnej prokuratora generalnego PRL złagodzono jej wyrok do 15 lat więzienia, a następnie darowano jej odbywanie reszty kary” - przypomniano w Biuletynie IPN. W czasie ostatniego widzenia z „Łupaszką”, już po jego skazaniu na karę śmierci, narzeczony przekazał jej „testament”. Nie myślał o sobie, ale o niej. Prosił ją, żeby skończyła studia i wyszła za mąż, chciał, żeby była szczęśliwa. To się udało, Lidia Lwow po wyjściu z więzienia ukończyła archeologię, była kustoszem w Komisji Archeologicznej

Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego i uczestniczyła w odbudowie zamku. W 1973 r. stworzyła Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych. W 1961 roku wyszła za mąż i urodziła córkę. Nigdy nie zapomniała jednak o swojej wielkiej miłości, Zygmuncie Szendzielarzu. W 2016 roku uczestniczyła w uroczystym pogrzebie „Łupaszki” z udziałem najwyższych władz państwowych. Na pytanie „Dziennika Gazety Prawnej” o to, czy weźmie udział w tej ceremonii, odpowiedziała: „Oczywiście. Jeszcze mam siłę. 96 lat to nie jest jeszcze poważny wiek. Czuję się zdrowa. Długo na to czekałam. Długo też na to, aż go znajdą. To był dla mnie wielki dzień. Przecież komuniści ciała żołnierzy wrzucali do wykopanych dołów. To były anonimowe mogiły. Przez lata on miał tylko symboliczny grób, teraz będzie miał prawdziwy. W końcu.”

Rzeczniczka inicjatywy „Bieg tropem wilczym” Barbara Konarska zwraca uwagę na niedoceniany często, a niezwykle ważny wymiar walki o niepodległość „dziewczyn wyklętych” – starania o zachowanie polskiej tradycji, kultury, wartości rodzinnych i patriotycznych. „Walczyły o to samo, co Żołnierze Niezłomni, z tym, że jeszcze przy okazji musiały walczyć o byt swoich dzieci i to, żeby móc tych swoich Żołnierzy wspierać. Były kobietami w trudnych czasach. Musiały odnaleźć się w wojennych sytuacjach, trudnych dla stworzenia rodziny. Były także pełnowartościowymi żołnierzami. Kobiety w konspiracji były też bardzo cenne, podejmowały się zadań dla mężczyzn niedostępnych” - mówiła na antenie Polskiego Radia Konarska. 
Historyk Dr Lech Kowalski wskazał na niezwykle dramatyczny los kobiet, które zostały aresztowane przez władze komunistyczne i trafiły do więzienia. „Bywało, że kobiety nie wytrzymywały śledztw, kiedy dostawały się w ręce żołnierzy KBW czy kontrwywiadu sowieckiego «Smiersz», a później informacji wojskowej, one przechodziły o wiele cięższe śledztwa niż mężczyźni, bo te kobiety można było łamać na wiele sposobów. One miały dzieci, były w ciąży, wiele z nich rodziło dzieci w więzieniach. Te dzieci znały tylko kraty i spacerniaki” – podkreślił gość Polskiego Radia.

Kukliński w spódnicy
Jedną z kobiet, które urodziły dzieci w więzieniu, była Alicja Czerkawska z domu Wnorowska ps. „Alina”. Została zaprzysiężona jako członkini Brygad Wywiadowczych AK, a następnie WiN. Od władz konspiracyjnych otrzymała polecenie zatrudnienia się w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Przemyślu. Pełniła tam rolę maszynistki, a następnie referenta i kierownika kancelarii. Zdobywała w ten sposób i przekazywała podziemiu niepodległościowemu wiele cennych informacji o planach i działaniach bezpieki, niebywale jednak się przy tym narażając. W 1946 odeszła z pracy w UBP i kilka miesięcy później została aresztowana. Wyrokiem WSR w Rzeszowie z 27 marca 1947 została skazana na karę śmierci, utratę praw na zawsze oraz utratę mienia – mimo iż była w 8 miesiącu ciąży. Syna Stanisława urodziła bez niczyjej pomocy w celi śmierci. Kilka dni po jego przyjściu na świat zamieniono jej karę śmierci na dożywocie. Kobieta trafiła do  więzienia w Fordonie, gdzie rozłączono ją z synem. Dopiero kilka miesięcy później władze wyraziły zgodę na przekazanie dziecka pod opiekę siostrze uwięzionej kobiety. Na wolność wyszła w 1955 roku, jednak przez cały okres komunistyczny była inwigilowana i prześladowana. Jej wspomnienia znalazły się w książce pt. „Czerwona śmierć” autorstwa Skalbimira Sochy. Syn Alicji Wnorowskiej, Stanisław, został prezesem Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego Oddział w Rzeszowie. Jego historia została przedstawiona w filmie dokumentalnym pt. „Więzienna kołyska” w reżyserii Mirosława Filpczyka.
Ile kobiet walczyło w polskim podziemiu niepodległościowym? „Tego nikt nie policzył, podobnie, jak nikt nie policzył, ilu faktycznie było członków konspiracji antykomunistycznej. Przypomnę, że cały czas operujemy danymi szacunkowymi. Trzeba jednak zaznaczyć, że wszędzie, gdzie działało podziemie, były kobiety – od struktur terenowych po struktury dowódcze” – wskazał w rozmowie z Polskim Radiem dr Tomasz Łabuszewski.

Na pytanie prowadzącej audycję red. Małgorzaty Raczyńskiej – Weinsberg o to, czy bez walki „kobiet wyklętych” nie byłoby Anny Walentynowicz, Joanny Gwiazdy czy Zofii Romaszewskiej, Barbara Konarska odpowiedziała:

„Naturalnym przedłużeniem tej walki są ruchy solidarnościowe. My wolną Polskę zawdzięczamy tym pokoleniom. To są te same nazwiska, Niezłomni byli animatorami ruchów solidarnościowych”. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe